Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Anna Czyrska

Użytkownicy
  • Postów

    114
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Anna Czyrska

  1. Anna Czyrska

    Pocałunek

    Tytuł- nie przyciąga, ani nie przekonuje. Reszta nie wzbudza dreszczy. POZDRAWIAM. To tylko moje zdanie...
  2. Ten wiersz jest do poprawy. Na początku radzę postawić się w pozycji czytelnika, wybaczysz ale tu nic nie ma, jeszcze używasz trudnych słów. Popracuj nad swoimi tekstami. Na początku jest trudno. Ale ten wiersz wywal... POZDRAWIAM.
  3. Anna Czyrska

    Wariatka

    Po pierwsze: Temat banalny, wariatkowo, szpitale psychiatryczne wyszły z mody i "już były" a jeśli już się chce o tym pisać to należy to robić dobrze. Po drugie:wiersz nic nie wnosi poza tym, ze poprawił pani samopoczucie. Próba wszelkiej ironizacji jest nieudana. Radzę czytać współczesną poezję i nie tylko poezję. Po trzecie: Rymy są sztuką. Trzeba umieć rymować czyli robić to umiejętnie i dobrze a nie pisać rymowanki jakie piszą dzieci w podstawówce. To tylko moje zdanie......... Zaznaczam. Pozdrawiam serdecznie.
  4. Nie podoba mi się a przede wszystkim to banglanie. Proszę popracować nad tym wierszem. Używa pan w nim wielu słów, które się plączą i gubią. Czytelnik popada w zamęt. To oczywiście moje zdanie.... POZDRAWIAM
  5. To się nadaje do WARSZTATU, czyli niżej. Pomylił Pan miejsca.
  6. To się nadaje do WARSZTATU, czyli niżej. Pomylił Pan miejsca.
  7. Jeśli tak wyglądają refleksje to wygląda na to, że dużo ma Pan do powiedzenia.
  8. Wiersz jest dla mnie banalny. Bardzo chaotyczny i niedopracowany. Do mnie nie przemawia bo nie wzbudza emocji. Radzę popracować nad tym wierszem. Ale to tylko moje zdanie.
  9. Zjedzmy i idźmy jak co niedziela do kościoła, powiedzmy, że ten budynek sprowadza na ziemię coś czego jeszcze nie mamy zjedzmy rosół: standard niedzielnych obiadów i patrzmy w talerze a miłość to tylko kruszonka miłość to tylko ta niedziela porozmawiajmy kochani o sztucznej inteligencji porozmawiajmy o urodzinach Danki Kaśka zrobiła karierę na lodzie i zbiera laury A my jemy rosół Na wszelkie choroby dla dobra narodu Zjedzmy rosół Zjedliśmy a teraz poniesiemy karę Delikatne wymioty, takie życie Majka jest zakonnicą Tomasz jest niewierny Patrycji Ale kochamy się Może jest w tym przesada ale dobrze wiesz: Zjedzmy To co nam podano na stół Straciłam motywację już dawno W tę niedzielę w tvp1 jest teatr Musimy wrócić
  10. Anna Czyrska

    dobranoc

    zamknięte, spierzchnięte twoimi słowami ona była twoją pierwszą miłością zostawiła cię jak zostawia się psa w czasie pobytu w pracy, skamlałeś ale ona tylko gładziła ciebie milczała teraz ja twoja historia przeistaczam się w wiersz i nawet nie wiesz jak łagodnie przychodzi ta noc krucha jak szkło ja jestem twoją ostatnią chwilą płynę zbyt na powierzchni twojego ciała i namaluję ciebie zamknięta, spierzchnięta twoim lamentem ona odeszła jak ptak z parapetu wyschła jak łza a teraz spacerujemy po parku ziemia przesuwa się pod nami dla naszego wspomnienia obrazy z przeszłości nachodzą mnie w nocy dlatego kiedy nakarmię się tobą przejdziemy ścieżką lisów drzewa powoli umierają padam i zapalam znicz
  11. Ja myślę,że masz błysk w oku tylko nie umiesz tego wykorzystać.Jesteś niepokorny a to na plus -tylko niekiedy aż przesadnie i nie umiesz z tym sobie radzić. Kierujesz się emocjami- znam to z własnego doświadczenia. Szlifuj błysk w oku i wiedzę tzn. CZYTAJ przede wszystkim poetów współczesnych ale nie tylko poezję. Masz talent do wywołania burzy. Tylko dość krótkiej.Nikt tu nie ma złych intencji-tylko jest szczery.Co najciekawsze wywołujesz burzę bez deszczu i błysku. Myślę,że stać Cię na coś więcej jeśli tylko przestaniesz mysleć o tym co tworzysz,że jest to idealne, cudowne. Czekam na burzę z deszczem i piorunami. POZDRAWIAM! P.S. Nie proś ludzi o ten prostszy język-naucz się rozumieć wszelakie języki. I zaakceptuj,że ta strona jest po to by poezję szlifować.
  12. To stare opowiadanie. Znalezione w moim pliku. Teraz piszę zupeełnie inaczej. Podoba mi się tu kilka metafor. Temat jest o śmierci i o jej poszukiwanie. Do uwag gramatycznych ma Pan racje. Zresztą to tylko jakaś tam staroć.Nowe opowiadanie dam w najbliższym czasie-kiedy je tylko skończę.Dziękuje za recenzję. POZDRAWIAM.
  13. Próba To było jakoś pod koniec września.Wrzesień był miesiącem,który drażnił swoim zachwianiem.Emanował niekorzystnym ciśnieniem.Kiedy padał deszcz wszystko było mokrutkie.Ludzie przyzwyczaili się do uczucia "bycia mokrym". Być mokrym,we wrześniu...chodzić po parkach gdzie leżały kałuże,rozdeptane i zabłocone liście czekające na "suche dni".Park-drzemiące w nim krawaty z ludzi siedzących na ławkach w wieku od 15-60 parę.Idealnie.Miękko.Parzyście. Nic dodać,nic ująć.Wrzesień-deszczowy,ponury i przygnębiający.Dla niego też był przygnębnający.Pewnie dlatego,że urodził się we wrześniu i był spod znaku Panny.Bacznie obserwował ludzi w parku.Wyszukiwał swoim wzrokiem kogoś kto będzie ubrany w barwy jesiennych liści.Kto będzie miał jesienne,zagubione i smutne oczy.Kogoś kto utożsami się z nim tego smutnego popołudnia. Ludzie toczyli rozmowy,niedzielne,nudne rozmowy o tym co ich gryzie i rozsadza,o tym co doskwiera im najbardziej.On szukał kogoś innego.Może szukał poety lub poetki.Kogoś kto w tej beznadziejnej jesiennej alfie odkryje omegę.Był bardzo rozkojarzony ale miał zmysł do ludzi.Potrafił wyczuć w ludziach strach,przygnębienie,barykadę ich umysłu w świetle ich wielu tajemnic.Szukał,szukał kogoś takiego... Bliskiego sobie.Bratniej duszy,która będzie wraz z nim szpiegować ludzi. Szpiegować ich zakamrki dusz,doszukiwać się w nich dobra i... Idealnie,rozkosznie,gorąco.Trudno to wszystko sobie wyobrazić.Dusza jest duszna i siedzi w człowieku.Terapeutycznie.Szukał człowieka,który będzie miał w sobie coś z Anioła i coś z diabła.W głębi balsamicznego serca wierzył,że ten człowiek go odnajdzie.Wtedy byłoby liściasto,jesiennie.Ponuro. * * Spacer po parku w syczącym mieście to sama rozkosz.W oddali ryk samochodów i tirów.Tłum ludzi szukających własnego celu.Dusznych ludzi. On też szukał.Ciekawe co robił człowiek,który był jego celem?Może był jakimś wytrawnym buissnesmenem,z pozoru sztucznym a jednak może kogoś takiego szukał.Może szukał dwóch osób w jednej-matki oczekującej swego potomstwa. Tak,to mógłbyć nawet ten starszy,ten dziadek podpierający się na lasce z wyrysowanymi zmarszczkami na smętnej twarzy.To mógłbyć każdy z nas. "Obserwator" miał srebrne oczy,ale srebro jego oczu można było zauważyć po dłuższym wpatrywaniu się w nie.Dlatego niczym się od ludzi nie różnił. Zęby miał proste,zgryz odrobinę krzywiuteńki.Usta sine jakby z jesiennego chłodu,nieco zasolone ale mimo wszystko pełne. Włosy gęste i przyjemne w dotyku.Puszyste i zadbane.Tak mniej więcej wyglądał "Poszukiwacz".Okazjonalnie rozpalał papierosa.Rozpalał go tak jakby chciał rozpalić świat.Robił to dumnie,zawsze oczy świeciły mu bardzo.Patrzył wtedy w jeden punkt i wydawało się,że jest to jeden punkt na Ziemi.Palenie papierosa było istnym ceremoniałem zważywszy na to,że paczka fajek informowała:PALENIE ZABIJA!!!Dla dzisiejszych ludzi większą skuteczność przyniosłyby słowa: PALENIE TO ZDROWIE!!!Ale On uwielbiał palić.Stał tak szarmancko i mijały go dwie dziewczyny.Ich oczy spotkały się z oczyma "obserwatora".ale to nie były te,których szukał.Nie,to nie one.Były ładne,zgrabne.Ale nie zgadzały się z opisem.Miały w sobie młodość,radość życia i spokój.Spodobał im się "mężczyzna z papierosem",mężczyzna o srebrnych oczach.Trwał w poszukiwaniach.Ruszył przed siebie,schodami w dół by pojawić się w centrum miasta.Było jeszcze jasno.Przyjemnie.Delikatny wiatr wkradał się między struny.Kałuże marszczyły się i przypominały o starości.Jeśli tylko przyjdzie słońce kałuże umrą.Śmiercią spokojną,cichą.Centrum było zupełnie inne,niebanalnie oświetlone.Odnosiło się jednak wrażenie,że to nie miasto a "zadupie".Taka dziura zbita dechami.Maniakalny świat rozebrał się z gwiazd. Chłopak trafił na przystanek.Można tu spotkać uczniów,stare babinki ze spuszczonymi oczyma czy zapracowanych mężczyzn.Wszystko na wyciągnięcie ręki."Ludzie deszczu","ludzie kałuż",wchłonięci w pastylki czasu. Ulepieni z plasteliny."Poszukiwacz" oddał się symbiozie przystanku i łagodnie rozglądał się za ludźmi.Biedacy marzli.Widać to było po ich nosach.Wszyscy pragnęli "domu".Teraz marzli nie myśląc o falbankach tylko o czymś realnym. Czym jest realność?Nieznajomy zbliżył się do ludzi. -Która godzina,przepraszam?-Zapytał grzecznie i jeszcze raz obarczył ich spojrzeniem.Nikt nie odczytał jego sygnałów bo wszyscy milczeli.Tak,to my polacy.Może nie odpowiedzieli bo On wzbudzał strach,respekt.Było w nim coś nieziemskiego. * * * Ten piękny wrześniowy dzień minął. W jego oczach pojawił się głód. Rozglądał się gdzie tylko mógł.Zrezygnował. Wrzesień wieczorem był wyjątkowo chłodny,czuł,że nie odnajdzie tego kogoś.Ubrany był lekko,chciał się ogrzać. Wrzesień śpiewał piosenkę, wrzesień zsyłał chłód, rozkosz i poczucie chandry, samotności.Nic nie było gorszego niż ten spokój, lęk- uczucie płaskości myśli, oderwanie od tej ziemi na której jest ślad. Chłopak ruszył przed siebie.Nie odnalazł tego kogoś. Nagle znalazł się sam , uczuł jakby drgnęła ziemia ale on był jej jedynym mieszkańcem,po prostu chwilowe-Ocalenie, orzeźwienie. W kieszeni miał gumę do żucia, rozpakował ją. Czuł,że jego mlaskanie rozchodzi się echem po drzewach. Wyczuł,że nie jest sam.Wyczuł,że to "ten".Stał teraz, milczał, poczuł dziwne ciepło. Zastanawiał się czy to stukot obcasów czy stukot męskich butów.Oczekiwał aż ta osoba odezwie się pierwsza. Ale ona milczała.Milczały drzewa ,świat, wzszystko. Minęła jakaś sekunda uczuł,że jest nagi. Nagi jak Adam. Jego członek stał się sztywny pod dotykiem cudownych dłoni, gładkich , nieskazitelnych. Nie przeraziła go ta nagość, była dla niego czymś niesamowitym. W jego głowie wirowało tysiące myśli. Przede wszystkim ta kobieta, która kochała się z nim na ulicy, pragnęła go. Ale to nie był seks. To nie miało związku z miłością. -Odejdź, odejdź- Krzyczał kiedy się zbudził. Nie był w stanie otworzyc oczu. Zapomniał o wrześniu, o kobiecie. Wyczuł za to,że w brzuchu lśni nóż. Jest ciemna noc i nikt mu nie pomoże. Strach, ostateńczość. Poszukiwania zakończone. Dalej już nic nie pamiętał.
  14. To taka próba zaistniena na siłe. Taki "BAR", ""BB" czy inne tego typu programu, których na szczęście nie nadają.Weź książkę do ręki( niejedną) to zrobisz najlepiej i zauważysz różnicę.Oczywiście czytaj ze zrozumieniem. Ale tego chyba nie trzeba pisać. Pozdrawiam!
  15. Bardzo ładny wiersz. Niepotrzebna jest według mnie ta powtórka: moją mamę mamusię. kwiaty dostajesz dziś mamo- to także niepotrzebne bo niszczy klimat wiersza i sprawia, że jest on pod koniec infantylny.Ale ogólnie bardzo ładny, ciepły i szczery. POZDRAWIAM!
  16. Wiersz mógłby być naprawdę ciekawy gdyby nie początek: w oknie wspomnień-to bardzo banalne i nieodkrywcze, księżyc wygląda jak namaloawany akwarelą- też brzmi dość nieciekawie.Ograniczyłabym słowa i zakończyła go "tylko kofeiny mi brak".Niepotrzebne są trzy kropki na końcu.No i najważniejsze czego mi brak w tym wierszu to emocji i prawdy. Radzę wiersz skrócić bo wiele wrsów jest MOIM ZDANIEM niepotrzebnych. POZDRAWIAM SERDECZNIE, NAJCIEPLEJ JAK SIE DA!
  17. Jak dla mnie to nic w nim nie ma interesuącego. POZDRAWIAM!
  18. Siedzenia były puste jak powłoki twoich oczu, nie umiałeś tak wpatrywać się we mnie jak w tę parę we mnie- myślałeś,że konam. Tak byłoby łatwiej, muzyka w radiu drętwa jak twoje palce wzywała nas do pączkowania między tym co żywe. Nie wystarczyło być grzecznym, trzeba było wgnieść się w polarny czas- smuga dymu z twojego papierosa roznosiła ostatnią wiadomość, tylko to już nie miało sensu, by być ze sobą w tym czasie kiedy gra radio. Czuję uścisk twojej silnej ręki bezpiecznie tak fruwać i być pomiędzy tym co śmiertelne. Zapisuje notatki kulawej śmierci. Ona też ma problemy- kilka słów o kolejnym ataku za wiarę w skrzyżowane pomarańcze, nikt nie chciał usiąść obok mnie. Nikt nie słuchał radia, wszyscy woleli słuchać czajnika, woleli mieć pewność,że woda zagotowana i niepotrzebne pióropusze nie zniszczą dobrej zabawy. Life's good i milczą ściany jak milczy radio kiedy dźwięk czajnika nurtuje tu obecnych. Siedzenia puste, pustka w piszczącej głowie zardzywiałych ścian. Teraz grasz dla mnie na tej gitarze, która wczoraj zniknęła z lady kilku dźwięków. Odgłos czajnika jak zbawienie-katharsis. Może być coś czystszego niż woda wypływajaca z twoich ust. Wtedy było włączone radio-porządkowaliśmy nasze życie pełne pajęczyn zalazłych pająkami, grała muzyka zwierzeń- zapach trawy i pasta dla palaczy. Nie wiadomo kto wypadł pierwszy.
  19. Anna Czyrska

    Ulicznica

    Jak dla mnie temat nieco "oklepany".Brakuje iskry w tym wierszu.POZDRAWIAM!!!!
  20. wydawało mi się,że słyszę kota jak mruczy pod nosem kolejną arię swoich namiętności,jak skrada się po dachach i słyszy ludzkie tajemnice. wydaje mi się,że słyszę ciebie-jesteś rozgniecony jak kawałek folii i czekasz aż rozłożę cię i dotknę. wtedy twoje przejrzyste oczy będa jak harmonia. myślę,że słyszę kota,który idzie w naszą stronę, oznajmia,że wszystkie zwierzęta usnęły.twoje dłonie owijają mnie.chwilowy zarys duszy. nagłe pękniecie nieba, nieprzewidziany deszcz. wszystko głuche.zaślepienie chwil, martwe koty na ulicy -może po prostu śpią wydaje mi się,że znajduje moje ciało zarośnięte twoim.czy to już koniec świata?
  21. Ten wiersz nie zawiera nic interesującego.Jest nijaki. Brak w nim ikry i życia i konkretnego przesłania.Momentami bardzo banalny.POZDRAWIAM!!!
  22. Niekiedy powinny być przecinki dlatego to zmienię.
  23. dzień z otwartymi ramionami pustki w puszczy coraz bardziej samotnych chwil,dzieci sąsiadów są jak koty lgną do valerianu i próbują zmyć się z brudu nieziemskiej cierpkości. śmieją się z dziewczynki z balonikiem w dłoni. jej lukrowane oczy chcą czegoś więcej,nietrzeźwy tatuś farbuje jej włosy.balonik wylatuje z rąk. ucieka a ona pod sukienką poszukuje lalki. to jest prawda okien i drzwi nie zawsze zamkniętych. okrążeń,puls i kareta.na wezwanie dobranocki. mama tylko znów wypiera się szmacianych lalek. w nocy przybywają koty.wypatrują ryb. dzieci sąsiadów próbują dorosnąć. w kałuży płynie pijany statek.dzień z otwartymi ramionami,coraz bardziej długi i nieczuły. wychodzę.dzieci sąsiadów czekają na deszcz aż ziemi wyjdą gąsienice.będą się nimi bawić , męczyć. mijam je,nie mówią mi "dzień dobry".ziemia jest dla nich. szukają jąder.nie wiedzą jeszcze co ich czeka. dzieci sąsiadów grają na giełdzie,dziewczynka szuka balonika. dziewczynka wypłynęła.
  24. Zdecydowanie NIE.Jest to taki bełkot.Nie podoba się mi.POZDRAWIAM!!!Chyba,że odbiorcą jest maleńkie dziecko.POZDRAWIAM!!!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...