Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Aleksandra Anna

Użytkownicy
  • Postów

    84
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Aleksandra Anna

  1. nie bój się Siostro- to tylko oni cóż, że zabrali ciemnopióre wieczory alchemię kocich iskier i zdumione pieszczoty ukryte za pulsującym kaflowym piecem schowaj swoje zbuntowane napięstki- to nie przystoi dziewczynie z domu w którym nie palono książek (kościół o groźnym profilu stał po drugiej stronie ulicy) na cóż Ci czworokątna Biblia złowróżbne spojrzenia słowniki suszonych liści i zaborcza terminologia? zamknęłaś swój dom na sześć kłódek - półksiężyców nie bój się Siostro
  2. Podoba mi się - szczególnie "pod poduszkę trzęsących się rąk". Wiersz oddziałuje na wyobraźnię, zastanawia. Pozdrawiam...
  3. ~~ - te znaczki były jedynie dla ozdoby, ale jak widzę, przy odrobinie fantazji, mogą mieć wiele ciekawych znaczeń... ;) Dziękuję za opinie, pozdrawiam.
  4. Tak, tak, zgadzam się z przedmówcami i proszę o polskie znaki. Pozdrawiam.
  5. Za dużo snu? Tak bywa nad ranem... Może ktoś jeszcze dopisze jakąś opinię...? Pozdrawiam.
  6. Nie wiedziałam, że te znaki cokolwiek oznaczają... Bezsilny? Nie, nie, wręcz przeciwnie... Pozdrawiam.
  7. Ależ mężczyzna w tytule wcale nie musi mieć bokobrodów... Zwłaszcza jeżeli jest moim cieniem (i jedynym który mnie toleruje). Pozdrawiam.
  8. chciałbyś dosięgnąć moich warg nastroszonych twoja drapieżna erudycja przysiadła na parapecie drażni się ze mną zwodzi zawstydza patrzę w lustro- jestem pawiooka rysy wciąż skandynawskie książki prężą zakurzone grzbiety wśród kartek rdzawe brunatne motyle mój cień jest mężczyzną jedynym który mnie toleruje
  9. Dziękuję bardzo. Wiersz pisany rzeczywiście nad ranem, a wtedy miewam dziwne stany umysłowe, więc bałam się o odbiór.
  10. mój bezimienny faraon przechadza się po parapecie błądzi wśród potężnych donic i odwłoków martwych owadów suszone figi krzyczą z koszyka a kot-cesarz zasnął nieopatrznie pod sześciokątnym stołem zastanawiając się nad kolejną kamienną epoką oswajam swój podbródek i spiczaste kolana usnęła już drzazga w moim palcu po chwili usnę i ja
  11. Banalnie. "Cichy szept"? Szept przecież zawsze jest cichy - głośny nie istnieje. Pozdrawiam. [sub]Tekst był edytowany przez Aleksandra Anna dnia 25-07-2004 16:36.[/sub]
  12. Dziękuję bardzo - muszę to przemyśleć. Pozdrawiam.
  13. Podoba mi się, zwłaszcza ten fragment... Coś jest w tym wierszu, choć wydawałby się taki prosty. Pozdrawiam.
  14. Wiersz dotyczy malarki, którą rzeczywiście spotkałam, a której nie było stać na płótno i farby... Pozostały więc tylko ociosane ołówki. Szkic też jest formą sztuki. Jeżeli chodzi o połączenie "pierza" z "pieprzową" - może nie powinno go być, ale chyba nie mogłam (nie chciałam) go uniknąć. Pozdrawiam.
  15. proszę wybaczyć, ale akurat o Platonie peel ma pewne pojęcie... może jakieś propozycje na miejsce "tworu"? Dziękuję za opinie. Pozdrawiam.
  16. lubiłam chodzić wąskimi uliczkami gdzie pstrokaty marmur tarzał się w pierzu a ramy okienne zakwitały pieprzową miętą niebo było tworem cudownie niesuwerennym byłam taka dosłowna czytając dzieła Platona i maczając chleb w mleku wszystkie moje sukienki pachnące świeżym krochmalem rumieniły się soczyście gdy zwodził je wiatr powietrze pachniało imbirem letnią kawą i piaskiem chowałam do torby starannie ociosane ołówki odchodziłam...
  17. Jedyne co mi się podoba to tytuł, ale on nie jest Twoją zasługą... Pozdrawiam.
  18. Interesujące - zastanowiło mnie... Pozdrawiam.
  19. W drugiej części wiersza przemawia przeze mnie współczucie - wcale nie jestem zazdrosna. No, może troszeczkę...
  20. Straszny. Schizofreniczny. Wydumany. Groteskowy. Karykaturalny. Epitety typu "chora ślina" lub "zgniły strach" są dla mnie nie do przyjęcia. Jedyne co mi się podobało to "elokwentne demony". Pozdrawiam. [sub]Tekst był edytowany przez Aleksandra Anna dnia 22-07-2004 12:28.[/sub]
  21. Dziękuję, już się pozbyłam wrednego przecinka. Pozdrawiam.
  22. nigdy jej nie zazdrościłam półek przepełnionych flakonami we wszystkich kolorach próżności które prężyły dumnie swoje szklane piersi lakierki godnie spoczywają tuż obok dębowej komody a poduszki pachną cedrem piżmem i muszlami z Korsyki szereg rogatych kubków przemierza potężne regały na dworze gęsty listopad i opuszczone modrzewie a tutaj tylko koronki prosto od zgrzebnej krawcowej musujące naftaliną powietrze i kilka jej ostatnich żeber nigdy jej nie zazdrościłam.. [sub]Tekst był edytowany przez Aleksandra Anna dnia 21-07-2004 17:06.[/sub]
  23. Momentami zawile, ale są elementy, które mi się podobają... Pozdrawiam.
  24. dziękuję bardzo Catalino, pozdrawiam p.s. faktycznie - wersy trzeba rozsadzić
  25. bardzo dziękuję, szczególnie za tę Plath... [sub]Tekst był edytowany przez Aleksandra Anna dnia 21-07-2004 13:26.[/sub]
×
×
  • Dodaj nową pozycję...