Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

izabela walter

Użytkownicy
  • Postów

    106
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez izabela walter

  1. no to cieszę się że nie zawadza.. jakoś bardzo :) pozdrawiam
  2. hm.. jednym się gryzie, innym właśnie najbardziej podchodzi, nie da się dogodzić wszystkim :) dzięki za komentarz
  3. dziękuję Pani Mirko :) a może jakaś sugestia, czego nadmiar czego brak? bo jak już pytać, to takich jak Pani (to nie wazelinka, ja tak serio;-))) ) pozdrawiam
  4. starszy pan w oknie na metafizycznym etacie wodzi nieruchomym spojrzeniem po zahibernowanym podwórku nawet mu do szklanej twarzy z tłem ciszy zapomnianych sztućców ziewnięciem przetyka zwiędłe wargi z aromatu zakurzonych wspomnień czeka aż córka z zięciem na święta odwiedzą jego przetrzebiony portfel natrętne machanie weszło mu w krew odkąd osmolony garnek pożegnał kobiecą dłoń nowi lokatorzy krzątają się z kanapą pod jego parterowym zamkiem ukradkiem spija z wyszczerbionego spodka zimną herbatę machinalnie odwracam wzrok w stronę parapetowej twierdzy starszy pan w oknie przywita kiedyś [sub]Tekst był edytowany przez izabela walter dnia 05-08-2004 18:02.[/sub]
  5. po ulicach z wolna snuję żylaste refleksje pod powiekami misterna sieć obłudy i konwenansu pedantycznie wymijam przeterminowane ścieżki czasem schodzę w głąb i smakuję krecią pracę obdarowuję pogardą co odbiega od statystycznej normalności do wspólnego wrzucam trzy sztampowe grosze stawiam koślawe krzyżyki na samodzielną drogę odkurzam z niemodnych zrywów serca i egzaltacji co kiedyś atrakcyjnie wypełniało dumne ego dziś odchudzam by zmieścić w wąskich ramach dystansu
  6. życie daje życie zabiera dobre i dwie pierwsze :) dzięki za koment
  7. bo i ten wierszyk jest wyrazem niedosytu mojego, cóż więcej
  8. droga B. dziś masz trzydzieści dziewięć lat (wiem z dedykacji w Panu Tadeuszu) nie wiem nawet gdzie napisać (życzliwych mur) że mam już własne zdanie nie ja wybierałam miejsce i czas odpuść więc już moje urojone przewinienia (to był rak) zbyt długo czekałam by uwierzyć że po latach kamyk w miejscu znicza jesteś więcej niż fałszywym wspomnieniem [sub]Tekst był edytowany przez izabela walter dnia 28-07-2004 16:17.[/sub]
  9. bynajmniej nie chandra była źródłem tego co napisałam, a tytuł nie jest taki jednoznaczny, no - przynajmniej jak ja na niego popatrzę :)dziękuję za komentarze
  10. sądząc po komentarzu, niewiele Pan (Pani?) zrozumiał z tego wiersza, choć może ja inaczej rozumiem "smutno i ciężko". Jestem ciekawa, czego można się wg Pana spodziewać po takim tytule, a co do pustych nakrętek -jeśli się choć trochę wie, o co w wierszu biega, to problem ich interpretcji znika sam. pozdrawiam
  11. życzliwy łokieć w żebrach - stoczyłaś się – ukontentowany ale przecież każdy liczy swoje stopy do trzech metrów mułu na grupie ciężko otwierała schlane oczy aż po dniach kilku cieszył ją wszelki durny przejaw codzienności założyła szczytne plany i życiowe cele siłą woli przenosiła łyżki w myślach mnożąc wciąż nakrętki puste - wróciłam! smarkacz nawet nie przerwał dłubania w nosie i tylko pies zdegustowany skulił pysk nad pustą michą
  12. nigdy nie umiałam spojrzeć w twoja stronę mrużąc oczy słońcem jak na filmach dzieci klepią paciorki opuszczone a te łzy po latach chyba nieprawdziwe i pamięć szwankuje zdjęcia w dokumentach na mój wiek zbyt ckliwe nie czuwaj tylko śpij przecież nie wplotę cię ot tak w moje życie [sub]Tekst był edytowany przez izabela walter dnia 22-07-2004 18:31.[/sub]
  13. pamiętam tak niewiele a staram się ułożyć w jedno nasze historie poszatkowane zadowalam się każdym ochłapem niepamięcią sąsiadki co zapełni kolejną białą plamę znam tylko wasze kłody codzienne i wiem że dzisiaj plagiatuję jej potknięcia wybrałeś próżnię wspomnień więc nie mów już o histerii bo mnie została tylko ta renta a ja dalej nie pamiętam
  14. tłumaczyć nie mogę o co tu chodzi lecz sądzę, że zawarłam wiele wskazówek, a historia z życia wzięta :) dziękuję za komentarze :)
  15. tak nieopatrznie wymyśliłeś sobie życie zza szkolnej ławki pogwizdując na jej długie nogi 45 minut tygodniowo to niewiele ale przecież lubiłeś historię w zdrowiu i chorobie twój znicz nie oparł się obcasom zazdrości drugiej aż nawet ja przestałam być świadectwem
  16. pozorem szczyptą kpiny w szczerbie co wysysasz jak włókna pomarańczy napuszoną kwoką brechą w gałach bliźniego plisą wciągniętego tłuszczu znad pępka epicentrum landrynowej blondynki klamką do swych własnych zdziczeń lecz niezgorszą trzecią z dwóch połową oto jestem
  17. kiedyś pod szóstką mieszkał Jasiek raczej z tych mniej lotnych często ganiał psy nieraz na schodach mijałam tą skuloną pokrakę bezdźwięcznie miotał niezrozumiałe steki bzdur i tylko gdy rodzina wychodziła na niedzielny spacer zaciskał mocniej palce na siostry sąsiadującej piąstce ale przecież trudno było wyczytać cokolwiek spomiędzy uśmiechu starych i tych smarkaczy dorosłych spojrzeń tak mi się przypomniało gdy rano donieśli o pojmaniu Jana B. zabił swoje dzieci
  18. dziękuję wielu zarzuca mu jednak banał
  19. bardzo proszę :)
  20. trochę się Państwo rozgadali, to ciekawe :) co do mnie - jak juz zostało powiedziane, nie krytykuje w żadnym razie starości, a jedynie zachowania wielu jej przedstawicieli, które w moim mniemaniu są godne takiej krytyki. nic bardziej mi dalekiego jak stereotypy. pozdrawiam
  21. no przecie,że też samej mi to nie przylazło do głowy z tym kibolem :) i dzięki za komentarz
  22. w mojej piaskownicy gruba zmyśla wiersze o anoreksji debil czule nuci „jeszcze Polska” klecha gra z dzieciarnią w rozbieranego pokera wybacz zagapiłam się jak pakowałeś moje lepsze strony nie zdążyłam kiedy rozdawali miłość
  23. chwiejnie stały pod „T” zgarbione artretyzmem poskręcane cztery wiosny leciwe na starcie ruszyły z kopyta niczym łanie przeterminowane sklejone potem torby z kartoflami na mecie dwa punktowane miejsca pozostałe dyndały nad nimi sztucznymi szczękami z dzisiejszą młodzieżą i pianą na ustach nie wszystko można tłumaczyć zusem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...