Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

izabela walter

Użytkownicy
  • Postów

    106
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez izabela walter

  1. a ja jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam ciepło :)
  2. oj, to muszę Pana zmartwić - nie wszystko jest fikcją, a dokładnie co nie jest - niech pozostanie milczeniem :)) pozdrawiam
  3. wiem że o styl chodzi, ale właśnie taki sobie mam, i choć trochę chciałabym go zostawić. taki niewzruszony kawałek mnie przy tej bardziej elstycznej, podatnej na wpływy czytelników reszcie :)
  4. przyznam, że coś w tym jest, może nawet więcej niż coś :) co do korekt - zgadzam się z piąstką, i nad tym później pomyślę, ale co do czwartej zwrotki - budzi się we mnie ośli upór i nie mogę :) pozdrawiam
  5. to nie wspomnienie, fikcja literacka :)
  6. bardziej odkryta niedawno bliskość w wyobcowaniu drugiej osoby dwa losy - córki i matki, a tytuł powinien dalej naprowadzić :) pozdrawiam
  7. pięknie pani to ujęła, ta interpretacja bardzo mi bliska dziękuję za komentarz
  8. a jednak, wydaje mi się że mogło być :) ciekawam jaki problem z tymi innymi i dziękuję za komentarz pozdrawiam
  9. z lenistwa posłuchałam (no... niezupełnie z lenistwa) piękny dar, na dodatek podwójny. nie umiem być krytyczna wobec takich wierszy, i nie chcę, bo i nie potrzeba. wystarczy tego rozczulania :) pozdrawiam
  10. na tablicy przypięli mi dzisiaj przepustki pod nadzorem pacjenta i tak nie pójdę, jestem wyczerpana - K. przemiauczał całą ciszę nocną łazienka znów zajęta, M. robi sobie rachunek sumienia po śniadaniu (pielęgniarka chwilowo nieobecna) znowu trzeba będzie po niej sprzątać wczoraj nowa nie chciała puścić bramy jej rodzice w końcu się ewakuowali w czwórkę odrywaliśmy od klamki (?) 30-kilogramowe rozhisteryzowane ciało na społeczności omawialiśmy dzisiaj altruistyczne aspekty miłości (w kontekście naszych erotycznych wyskoków) temat chybiony ale zabawa i tak była przednia po obiedzie wypuszczają A. (z nakazu sądu ją badali) urządziła pikietę pod gmachem sądu kiedy ogłosili rozwód jej starych z radości powyjmowaliśmy wszystkie drzwi z futryn przyszła moja babcia, dostałam buzi i zapas fajek (niby nie można tu palić, ale...) poczęstowałam P., on ciągle się boi, że jak zaśnie - już się nie obudzi, dziwak znaleźliśmy gdzieś sanki, teraz szusujemy korytarzem i nic to, że nie wytrzymał sznurek. chyba przesadziliśmy – przyszła pielęgniarka - że jest sierpień i czy nie możemy być trochę bardziej normalni kolacja. nowa jak zastygła nad śniadaniem tak stoi. szkoda, zmarnował się twarożek lekarz popatrzył, zanotował coś i poszedł dalej ostro obstawiamy jej diagnozę – może będzie jeszcze zabawniej [sub]Tekst był edytowany przez izabela walter dnia 17-08-2004 15:54.[/sub]
  11. ach, to świetnie że się tak wchłania, ponadto nawilżający i nie tłusty :)
  12. ani treść ani forma, przykro
  13. jest w tym coś ciekawego, co przykuwa uwagę, choć szczerze mówiąc nie do końca zrozumiałe :) pozdrawiam
  14. ujęte na poziomie szkółki niedzielnej, nic nowego nie wnosi a starocie potraktowane banałem, życzę lepszych wiatrów pozdrawiam
  15. nie tylko zapomina, ale i wybija ją żonie z głowy i innych... temat ciężki, wiersz go nie udźwignął
  16. hiehie, do usług :)
  17. dziękuję bardzo serdecznie pozdrawiam :)
  18. za dużo "ego" a miejscami koślawo jak tu: "Nie ma niczego wartego smutku Głupota nie tak tragiczna dziś" lecz ogólnie nienajgorzej, fajne by były "psychodeliczne sukienki" :) pozdrawiam
  19. bardzo ciekawe spojrzenie, podoba się
  20. przyznam że nie do końca rozumiem "krytyczna lady", ale wiersz zły nie jest, jednym słowem - dobry szkielet do dalszej pracy :) pozdrawiam
  21. ach, to fajnie :)
  22. kapuśniak na gazie ze ścierą na ramieniu kartę win poproszę układam przepocone pantofle przykrywka wrzątek solę poparzone palce subtelnie zlizuję z łyżki resztkę bearnaise spośród ujadania i telefonów wyrywam szczątki mody na sukces gasną jupitery leniwym suwem łaszę się w rytm nabrzmiałej operetki przypalam szmatę dzwonek do drzwi przewlekłe glissando szukam brakującej łyżki krochmal trzeszczy pod naciskiem ciał wtapiam polifonię dreszczy w barokowe tętno spodziewany zgrzyt zamka dalej swojskie siorbanie czterech gęb przy stole przez zmywak przewieszam wyuzdane cis tym razem proszę na ostro
  23. zdarzyło się komuś interpretować jako ironię, (fakt - nawet jak nie zamierzam, gdzieś mi się ciągle wkrada) ja jednak wolę Pani wersję, dziękuję za komentarz i pozdrawiam ciepło :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...