Jest w mojej głowie, ta galareta, Która żyjąc pracuje wciąż. Miejsce chaosu i ciągłych wojen, Starcia impulsów, tworzący się gąszcz. Z małych żyjątek złożony cały, Co formę całości jednej przybrały. Życie mi dają, możliwość patrzenia, Na ból i piękno rodzące się wciąż. Mogę przekształcić świat ten w słowa, Gdyż narząd ten z dusza nieustannie działa. Poezja dla duszy, przyjemność dla ciała I wszystko bez przeszkód działa i działa! Sfera duchowa, nigdy poznana, Od materializmu oderwać się chce. Lecz rozum ja trzyma, przytwierdza do ciała. Bo bez niej padlina staje się. I dusza bez ciała, czym by była? Sama nie mogła określić by się.. Błądząca materia, energia najczystsza, Która bez celu wciąż włóczy się.