Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

MARIUSZ RAKOSKI

Użytkownicy
  • Postów

    1 151
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez MARIUSZ RAKOSKI

  1. Dziewczyna Proszę pana, jak przyjemnie!...co co Pan mówi? Nie usłyszałam... bo słoneczko tak...tak przyjemnie świeci... Chłopak Tak, słońce zazwyczaj świeci... Nic nowego, Pani, tak już mówili, że ‘słonko świeci’... i gówienko z tego, że świeci... nie powie mi przecież Pani, że ekspedientka za ladą promyczek nadziei sprzedaje...no, chyba że gówienko Dziewczyna Jak Pan może, jak Pan śmie, przy kobiecie o...o...gó... mówić?! Proszę Pana, jak tak można! Ja nie rozumiem! Ja nie pojmuję, jak tak można...jak można, gó... proszę Pana, to nietakt. Chłopak Można, właśnie że można, dzisiaj można proszę Pani....nie powie mi Pani, że kobieta gówienkiem w kibelek nie pierdzi? Dziewczyna Proszę Pana! Oh...ah...jestem rozczarowana Pańskim postępowaniem! Proszę Pana... przy kobiecie tak mówić, takim językiem brzydkim operować, proszę Pana! Pan żartuje...aj proszę, niech Pan przestanie! Bo przyjemności z piękną kobieta odmówię. Chłopak Piękna Pani jesteś... ale możesz być piękniejsza gdy pawia wykastruję. Pani się zgodzi, pani chcę być kobietą, prawda? Dziewczyna Proszę Pana, nie rozumiem?! Jakiego pawia?... pawie Panu w głowie, kiedy przed Panem piękna Atena... ba! proszę Pana, Helena trojańska słoneczkiem napromieniowana! Słoneczko mnie chwali, Apollo Panu chwili zazdrości, sam Ares wojnę, jak na ziemi, jak i w niebie rozpętał! Pan mojej osoby nie doceniasz! Chłopak I wypcham Panią jak pawia, wypcham trocinami...niech będzie słomą świeżą...co? Co mówi Pani, że nie ptaszyna? Od kiedy Proszę Pani, od kiedy nie ptaszek? Od kiedy nie kokietka? Proszę Pani, Pani teraz kokietuje, ogonem kręci, boginie zastępuje. A ja Pani powiem, że Pani...Ryba! Dziewczyna Proszę Pana, ja nie wytrzymam, zaraz zmysły stracę... omdleje...moje nerwy! słabe nerwy! Proszę Pana proszę! Nerwy postarzają! Drogi Panie! mniej na uwadze zdrowie moje! Proszę Pana!?...że co, że słoma, trociny...oj! zaraz omdleje, zaraz omdleje, umrę...że ryba! ‘że co’, ‘że co’ powiedziałam?! Oj przepraszam Pana najmocniej, już się poprawiam; Proszę Pana; „Proszę wypowiedź powtórzyć, uprzejmie dama prosi...” Proszę!? Proszę, co Pan mówi, mówi że Ryba...i że KROWA MLECZNA!!! ale NIEWYDOJONA!!! Chłopak Niech się Pani uspokoi.... słowa, czy wie Pani, że me... Dziewczyna Proszę Pana! Tak dżentelmen się nie zachowuje! Takich słów...aż nie miło wspominać, aż wstyd powtarzać...takich słów nie używa...nie używa! lecz zawsze się w ładne, piękne...to znaczy wzniosłe słowa kobietę ujmuje! Ale ja się Panu nie dziwie! Pan nie czytał, nie słyszał wielkiego poety słowa, który pokojową nagrodę Nobla dostał, bo Pięknie kobiety opiewał.... taka...ah, ...taka Zosia niesforna była, którą poeta, wieszcz Proszę Pana, wieszcz Słowacki opisywał... Ale skąd Pan, Pan, który brzydotę kocha, może o tym wiedzieć!? Proszę Pana! I tę Zosię, tak pięknie przyroda kochała! Wróbelki, koliberki, i Pańskie pa...parwie Zosię chwaliły, w niebo wynosiły!? Ah! I był jeszcze jeden dżentelmen, z pochodzenia rodu szlacheckiego, który o rękę Zosi się ubiegał... Zwał się proszę Pana... chwileczkę proszę Pana, tyleż cudownych książek czytałam, że naturalnym jest, że czasami imię zapomnę...ależ, wiem, jakże mogłam zapomnieć...To prometejski Konrad był. Chłopak Pięknie Pani, wychodzi, na moje... A ten wieszcz, którego Pani tak radośnie opiewa, z dalekiego kraju pochodził? A może żyje jeszcze na ‘pagórkach leśnych’, ‘łąkach zielonych// Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych”. Pośród ‘tych pól malowanych zbożem rozmaitem”. Pani, może żyje jeszcze? Dziewczyna Daleki to kraj Panie...kraj bogaty, ojczyzną jest tysięcy myślicieli i filozofów, a rzeki miodem płyną... Kraj ten Litwą zowią. Chłopak A czy poeta żyje? Bo wielki z niego człowiek skoro literacką nagrodę Nobla otrzymał. Dziewczyna Nie wnikałam proszę Pana, trudno powiedzieć, książkę czytałam...będzie około dziesięć lat temu, więc zapewne żyje... Czy teraz mnie Pan rozumie, że tak nie można o kobiecie się wyrażać? Chłopak Można Proszę Pani, kiedy taka Naga Prawda? Nagości żądam! Dziewczyna Pan znowuż niegrzecznych słówek nadużywa! Proszę Pana! Tak nie wypada, o kobiecie mówić, już Panu mówiłam, w jaki sposób poeta winien kobietę opiewać. Kobietę trzeba szanować i adorować. Kobieta Proszę Pana, to opoka mężczyzny...Przecież proszę Pana, jak mężczyzna bez damy w doborowym towarzystwie się pokaże? Bez kobiety Proszę Pana, kobiety wykształconej i kulturalnej mężczyzna...Proszę Pana, że się tak wyrażę... chwastem zarośnie. Chłopak A ja Pani powiem, że Pani Ryba, i koniec. Pani Ryba, którą krajać można! Pani mleczna krowa, którą doić można, i za cyce pociągać! Dziewczyna Ojcze, niech mój ojciec...oj, mdleje, Boże! Szatan jakiś go opętał, i na mnie wskakuje...Boże, ratuj Panie! Chłopak A ja Pani powiem, że Ojcu waszemu, jeśli zjawić się raczy, takie baty sprawię, że na tłustą dupę nie usiądzie... Słucham, proszę Pani, ah, ojej, przepraszam, o Dupie pani nie słyszała, zaprawdę miałem się przyzwoicie wyrażać, pozwoli Pani, że się poprawię; Za majaki mózgu, za chałturę, cwane chamstwo, lenistwo i maniery... Za to, że wszystko Formą podszyte, taki ojcu waszemu wpierdol spuszczę...oj, pardon, niech Pani wybaczy, zapomniałem... Panią po prostu utemperować trzeba! Dziewczyna Co Pan robi! Na litość boską, niech mnie Pan zostawi! Niech Pan weźmie te brudne łapy! Chłopak Albo Panią utemperuję, albo niech zginę... Dziewczyna Oj jak, boli...oj...nie...oj, cóż tak łaskocze, Panie! oj, jak przyjemnie, i słoneczko świeci! Chłopak Grzecznaś Pani... Pani, tylko role się pomieszały... Ja jestem Temperówka, Pani Ołówek.... Dziewczyna Oj! Jak dobrze! Jak przyjemnie! Temperuj Panie! Sierpień 2006
  2. Uwierzcie w siłę miłości Uwierzcie w siłę miłości młodzi poeci. Gloryfikujcie czerwoną różę zachwycajcie się srebrnym księżycem płaczącym niemowlęciem. Gloryfikujcie żółte żonkile zachwycajcie się słońcem złotym. [Srebrny księżyc Pan Ciemności wzywa dzień sądu jest bliski Złote słońce pan jasności powszedni dzień wywyższa] Wzruszajcie się przebiśniegiem białym i czarnym motylem bogatym i biednym człowiekiem. Piszcie ody i panegiryki chwalcie wschód i zachód słońca deklamujcie Pana Tadeusza Porównujcie włosy kobiety do chimery czarne oczy do śmierci mężczyznę do prędkiego Achillesa. Dyskutujcie o ideałach zachwycajcie się Dawida pięknem rzygajcie na Obcego widok. I łez się młodzi poeci nie wstydźcie nie płaczcie w czterech ścianach nasze łzy nie dla ścian. I odmienności się poeci nie wstydźcie nie wstydźcie się wielkich Bogów korzeni śnijcie sen cudowny żeśmy wielcy. I Różewicz miał racje który w swoim Oczyszczeniu napisał: „Naiwni uwierzcie w piękno wzruszeni uwierzcie w człowieka” Uwierzcie w siłę miłości Uwierzcie w siłę miłości młodzi poeci. Listopad 2006
  3. Witam, przesłanie i cel wierszyka, nie powinien być trudnym orzechem do rozłupania, tym bardziej, kiedy mamy w kraju sprzyjające warunki, by wszelkie śmiesznostki o braciach do siebie bardzo podobnych bez większej, wnikliwszej analizy wiersza zrozumieć...;) Pozdrawiam autora, szkoda tylko, że ostrze wiersza trochę stępione.
  4. Przychodzi taki moment.... Przychodzi taki moment, kiedy Jezusa Chrystusa i jego Najświętszej Matki nie ma. Kiedy długopis z niebieskim atramentem, nieposłuszny i smutny przestaje pisać. Przychodzi taki moment, kiedy białe kartki przeznaczone dla wynalzaku Gutenberga w załzawionych kruszą się rękach. Kiedy pojęcia znaczone i znaczące Rolanda Barthesa przechodzą z artystycznego ducha natachnienia w stan nieznaczenia. I przychodzi taki moment, kiedy atrament jest czerwony, a biała kartka to chusteczka, trzywarstwowa, higieniczna. I przychodzi taki moment, kiedy Bóg umiera, kiedy Boga nie ma. Kiedy dla miłości miejsca nie ma. Nie ma miejsca dla miłości między szczurami z ludzkimi głowami, będącymi w ciągłej pogoni dla święta i mamony bożka. I przychodzi taki moment, kiedy Antychryst umiera, kiedy Go nie ma. Kiedy dla dobra miejsca nie ma. Nie ma miejsca dla dobra, w obliczu wścieklizny zwierzęcej, przenoszonej ze zwierzęcia na człowieka, który w dzikiej konkurencji o niebiańską mannę zabiega, i myśli że manna złotem, choć gównem zajeżdża. Miłość i Dobro - a cóż to takiego, cóż dzisiaj znaczy? Znaczy tyle co Nic... Nic, czyli ile?
  5. Witam, 'kilmat' wiersza bardzo ponury, atmosfera smutku i melancholii, która ma służyć centrum wiersza; poczuciu przemijania, bezskutecznej walki z nieubłagalnym czasem, który prowadzi... właśnie, do 'czego'?, do 'kogo'?... a My podążać i tak musimy, przed siebie, i zdaje mi się, że donikąd... Pozdrawiam
  6. Pod Twoimi wulgarnymi skrzydłami, rozpostartymi agresywnie w chaosie, nad moim wstydliwym ciałem... sięgasz, gdzie niegdyś Ikar... rozpalony ogniem wolności, pożądał władzy... władzy nad moim lubieżnym ciałem... Pod twoimi smukłymi ramionami, rozłożonymi delikatnie w milczeniu, nad moim nieugiętym ciałem...dotykasz, dokąd Ewa... w wdzięczności zażenowana bałwochwalstwem, w kawalkadzie postępu, w imię szlachetnego owocu... arkadyjskiego pożądania... Pod Twoimi napastliwymi skrzydłami... Pod Twoimi czułymi ramionami... Wzdycha ciężko moje ciało... śpiewa baranim głosem pieśń żałobną, na część wysterylizowanej duszy... Pragnąłem zjednoczenia ciała i duszy... Pragnąłem zjednoczenia skrzydeł i ramion... Pragnąłem zjednoczenia Adama i Ewy... Pragnąłem marszu pod złotym sztandarem wolności...pragnąłem rozpłynięcia się skrzydeł i ramion... Kochałem duszę Ewy... Kochałem ciało Adama... [Zostało głuche i ślepe epitafium fin de siecle]
  7. Z kwiatka na kwiatek, z drzewka na drzewko, podgląda pszczółka naturę w pełni rozkwicie, i pragnie świeżego nektaru skosztować. Zatopiwszy swój oryginalny pyszczek w kanion słodyczy, wzdrygnęła się, i dziwi się dlaczego czerwona róża ludzkim łajnem pachnie? Rozwinęła skrzydełka, zmartwiona natury stanem, pofrunęła do gromady, by przestrogę oznajmić, że natura człowieczymi odchodami pachnie. I zastanawia się bardzo; co teraz będzie? ('Poherezje' 2006)
  8. I Bezmyślny! Kruchy ornamencie życia! Człowiek...jak nieproszony gość przyszedłeś, uderzyłeś ręką w drzwi doczesności, jak bezdomny przyjęty otwartymi rękami, wchodzisz, kłaniasz się i mówisz: "dzień dobry!"; II Myślałem żem był żywy, szczęśliwy...natury mieszkaniec, otworzył moim oczom obraz radosny; nie lękałem się dotykać jędrnych zaokrągleń Ewy, bom wiedział, że wszystko jedno, że wszystko to samo. Myślałem słusznie, myślałem poprawnie... Natura była wszechświatem, kosmosem, nieskończonym dobrem, którego częścią było czyste, niehamowane dotąd przez świadomość, rozleniwione ciało. III I płynąłem w bezkres; szukałem słońca gorących promieni pieszczących zimne ciało... wiedziałem, że gasnę, iskra po iskierce, w ucieczce przed mrokiem, przed uświadomionym echem nicości. I wpłynąłem w ciemności czeluście, w podziemne państwo Księcia Ciemności, i chciałbym krzyczeć z nienawiści do Króla Światłości, stworzyciela wszechświata... i znalazłem bólu przeznaczenie; Szatan. IV O Boże mściwy! Wypowiedz choć słowo! Dlaczego milczysz? Dlaczego smażyłeś mnie na najlepszym z możliwych światów? Tylko nie mów, że "wola"; i "myśli"... to kłamstwa, pokonana teodycea. O Chryste! Zimny, przeszedłeś obok twych dzieci nadprzyrodzonych... płaczę ojcze! Wzgardzony i opuszczony wznoszę duszę... walczę, choć wiem, że niepodobna zwyciężyć; jam robak! nie obraz Boga. V Lucyferze! Arko ocalenia! Z miłości do ciebie wybrałem tylko szaleństwo- twój ogień gorący! Proszę, i błagam, ucisz serce niespokojne! Zabij głuchą pieśń dzwonów grzmotów nicości! Lucyferze! Uwolnij niewolników Adama i Ewy! Wyprowadź lud z domu niewoli, ciemiężony biblią pauperum. Podaruj opium wolności nieznanej; karm haszyszem i błogosław anarchię! VI Bezmyślny! Kruchy ornamencie życia! Człowiek...jak nieproszony gość przyszedłeś, uderzyłeś ręką w drzwi doczesności, jak bezdomny przyjęty otwartymi rękami, wchodzisz, kłaniasz się i mówisz: "dobranoc". ('Poherezje' 2006)
  9. Moje oczy czerwone, leją łez strumieni w pokorze- ja płaczę! ja wzdycham!... potrzebuję czystego powietrza... Panie! Do ciebie pieśń... lament gorzki kieruję. Wysłuchaj...proszę! Panie! Któryś w niebie, jak i na ziemi, spojrzyj z łaski swojej na dziecię niewinne, cierpiące... Tyś duchem! Tyś Panem! Tyś Wszechświata ojcem! Wypij! pełen kielich cierpienia duszy mojej! Wypij! wspomóż dziecię twoje... odsuń ode mnie dopust boży! Jam nieborak Panie! Twój łazarz, plagi nieszczęść kochanek! Moja dusza wyje! Ojcze...tyś przyczyną Babilonu ruiny! Jestem śmierci skazaniec! Jam śmierci kochanek! Ciężkim pługiem orzę ziemi czarno-czerwonej mieszaninę- jako rolnik, kowal własnego losu zaoram "złote ziarno"... na nadziei grobowcu! Panie Boże! Jam raj nicości twój porzucił! Panie! Wnętrzności ruin grzmot armat melodii zwycięstwa! śpiewają mi pieśń uwielbienia, za to, żem umarły! strzaskał mogił grobowiec. Panie!... Panie Ciemności! Jam skrzydlaty Anioł wznoszę do Ciebie pieśni radosnej melodię! Książe Słoneczny Ciemności! Padam przed tobą na kolana! Zagraj proszę! Zagraj na flecie czerwonym hymn triumfalny! Niech zmartwychwstaną grzesznicy sztandaru wolności! Niech powstaną ciała Okrętu Ciemności! Ojcze i Matko! Matko i Ojcze! Bóg ubogich martwy leży, leży przed tobą Panie i zgrzyta zębami... Lucyferze! My Dzieci Twoje czekamy na wieżę Babilonu wzniesienie!
  10. Na posrebrzanej tacy, zanoszę Tobie Panie, w dowód miłości, rozrusznik życia. Zobacz! Czerwony mięsień, bryzga strumieniem krwi zwierzęcej! Odłączony od gromady walczy samotnie, wylewa purpurowy łez strumieni. Oddaję Tobie Wszechmocny Boże, dzieło rąk twoich, i nie pytaj proszę, nie pytaj dlaczego? I nie zwalaj winy Ojcze, na święte dziecię twoje! Niepodobna, abyś dłużej trzymał rózgę i nagrodę w ręce. Niepodobna święty baleciarzu w czerni, by niepoprawnych ideologicznie, straszyć dłużej homerowym ogniem piekielnym. Niepodobna wybrańcu boży, karmić zgłodniałych i spragnionych życia po życiu, nadzieją na przestań w drodze do bram Lucyfera. Niepodobna kukliszo na wybiegu, by grzmieć i rzucać piorunami w zniewolony lud boży! Niepodobna wasza świątobliwość, wampirzyć lubieżnie na dziewiczym rozkoszy nektarze! Zapomnij toksyczna zarazo rzymska! Nie będę dla przyjemności i pożytku mieczem wojował! Nie pomnożę twoich łupów wojennych, i nie ugnę nóg pod pręgierzem taniego Cudu, przed zdradzoną Tajemnicą i obalonym Autorytetem. Przyjmij Panie, przechyl kielich, i wypij z Synem Twoim, znienawidzonym przez fałszywych faryzeuszów, krew najlepszej jakości. Poznaj proszę, treść duszy mojej, spragnionej ciepła i miłości Twojej. Poznaj proszę, narzędzie dionizyjskiej rozkoszy; witalną formę cielesności, najwyższej jakości.
  11. Poniewierałbym własne ciało, spróchniałe cielsko, które nic nie znaczy prócz... cielesności, która połączyła nasze mózgi krwawymi prętami... Pręta przestarzałe, nie są zdolne tłoczyć purpurową krew życia... Kochałem cielesność... Wzgardziłbym księżyca ciemnością, ciemnym światłem życia, które nic nie znaczy, poza... sacrum, które mleczną ścieżką spłynęło do ujścia przeznaczenia... Sacrum zestarzałe, wolno obraca się w niemowę, słowa milczą... Pragnąłem świętości... Splunąłbym na wiosny powstanie, dźwignię witalności, która nic nie znaczy oprócz... dynamicznej wiary wzrostu i rozrostu jedności w wielość ... Wiara jałowości przyzywa, truchleje przed obliczem pana nicości... Potrzebowałem nadziei... Poeto! Uwolnij ptaka, który rwie się do lotu! Nie kochaj! Nie pożądaj! Nie ufaj!; miłość zabija, pożądanie degraduje, wiara ogłupia. ('Poherezje', 2006)
  12. Szemrze deszcz, spływa strumieniami w cichym pędzie z góry do dołu. Stoję na ulicy zupełnie sam, wicher szumi, szepcze mi do uszu pieśń weselną. Patrzę w górę, szukam gwiazd srebrnych na niebie. Na górze triumfalny pochód szarych tęsknot pragnień. Patrzą na mnie wzrokiem ciemnym, wzrokiem otchłań nadziei i rumowisk marzeń. Czarne skrzydła, nieba wysłannicy, wznoszą upiora płacz. Deszcz spływa po czarnych trumien ideałów; delikatnie łechcze ust pijanych pragnień. Ssie nagą witalność... z warg sączy trunek mieszkańców nocy, wstrzykuje kwas trupi. Stoję obnażony, odarty z szat elan vital! Stoję i czekam, czekam i stoję na znak ciemny na niebie. O Pani! Oddaje Tobie duszę i ciało! Dni moje już przeszły. Pani! twój jeździec, kat chwil spełnienia, stoi w czarnej szacie z kosą w ręce. Pani! Świat już mi przyjemnym fetorem cmentarnych mogił pachnie! Czekam! Pani nie zwlekaj! Moje ciało pragnie ekstazy Spełnienia! Moja dusza pragnie zła uwolnienia!
  13. (pamięci Tadeusza Różewicza) Krzyż to drzewo być może imię zmarłego Chrystusa Krzyż w gorącej dłoni można trzymać albo powiesić na ścinie Czerwone drzewo skowyczy Boga dziecię odchodzi w ciszy Krew popłynęła z martwego pieńka duch opuśił ciało artysty Chłopak zażycie drzewka dogląda wybawiony o nic nie pyta Klika lat mija od śmierci Chrystusa Drzewko zaś kwitnie bez czerni Dzisiaj jabłoń w sadzie rozkwitła pamięć i nadzieja martwych umarła Jutro jabłoń w sadzie przekwitnie wiara i pamięć żywych pomrze
  14. (pamięci Władysława Hasiora) Świat idzie do przodu pierwotne zwierzęta w XXI wieku bardziej wściekłe na tę chorobę leksrstwa nie ma naturę się nie leczy Świat idzie do przodu społeczeństwo stado ryczące trzymające razem produkujące pokolenie w supertłumie Świat idzie do przodu mrowisko zmechanizowane beztalencia na barkach jaja wnoszą do wytwórczej hali Społeczeństwo budynek z czerwonej cegły odchodząca poszarzała farba i dym czarny niesiony pieśnią chwalebną Tak wygląda wypowiem to wprost społeczeństwo domena tresera zniewolonych zwierząt cyrkowych [Dzisiaj dzieci się na taśmę produkcyjną rzuca pod maszynę do szycia kładzie i zwierzęcy charakter wyszywa. I szkoda że bóg wystawia swoje dzieci na pośmiewisko szkoda że takie stado napoił szkoda że takie bydło nakarmił]
  15. Miłość zabija - miłość to nacjonalizm bogobojny żołnierzyk w rękach Ossamy Miłość zabija - miłość to patriotyzm sprzedajny nietolerancją oznakowany Miłość zabija - miłość to seksualizm wystawny zwierzęciem pieczętowany Miłość zabija - miłość to kobieta piękny twór Boga która w ręce kałasznikowa trzyma Miłość zabija - miłość to mężczyzna idealny obraz Boga który wojnę i zbrodnię opiewa Czuję się oszukany tak Boże okłamany uchodzę z tej misji nie chcę brać w niej udziału Odchodzę takich zwierząt nienawidzę takich kobiet nie miłuję takich mężczyzn nie szanuję.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...