Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mirosław_Serocki

Użytkownicy
  • Postów

    3 223
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Mirosław_Serocki

  1. To nie moje dziecko. To małpka.
  2. Odpowiem: 1. Czepia się Pani szczegółów, chociaż częściowo przyznaję rację. 2. Tak. Rzeczywiście. Brawo. Popieram. Super. Człowiek, który nie dysponuje oszałamiającym zasobem słów na pewno powiedziałby: "Mam do Ciebie prośbę, Kochanie. Czy mogłabyś zsunąć z bioder te stringi (figi damskie, majtki - do wyboru)zakupione w eksluzywnym sklepie "Siedem Kropek", które raczyłaś założyć, abym mógł podziwiać doskonałe kształty, jakimi obdarzyła Ciebie natura?" 3.Ten idiotyzm mnie bawi. Całe szczęście, że nie wszyscy mamy w zwyczaju śmiać się z tych samych rzeczy. No i uwielbiam wykorzystywać w tekstach reklamy. Czym głupsza - tym lepiej. 4. A dlaczego nie przedobrzyć, jeżeli tekst był stworzony w tym celu? Widzi Pani jakieś powody? Dla Pani poczucia estetyki? Mowy nie ma. Feeeeeeeeeeeeeeee przez duże E. Howgh!
  3. Curro Jimenez z tureckiej Ankary Traktował kury zapachem Currarry Swąd się w przestrzeń ulatniał Co wrażliwszych załatwiał Na wieki. Curro - hodowca kur stary
  4. Kiedys miałem na stażu trzy kury Było to może lat temu dwa Często ręce wznosiły do góry I śpiewały: tra-la tra-la-la Było może to lat temu dwa Gdy te kury parzyły herbatę I śpiewały tra-la tra-la-la Tkając sprawnie na ścianę makatę Gdy te kury parzyły herbatę Czarodziejski zamykał się krąg Tkając sprawnie na ścianę makatę Używały swych skrzydeł i rąk Czarodziejski zamykał się krąg Wiedźmy śliczne stukały garami Używały swych skrzydeł i rąk Spać chodziły wraz z trzema kurami Wiedźmy śliczne stukały garami Na kolację był kotlet drobiowy Spać chodziły wraz z trzema kurami Chociaż żadna nie miała już głowy Na kolację był kotlet drobiowy A krem z kury gorący wciąż był Chociaż żadna nie miała już głowy Jam wódeczkę z kurami dziś pił
  5. Pomylił Pan pojęcia. Co będzie, gdy gacie zdejmie? I to jest właśnie tego zjawiska dramat :)
  6. Pachnie w odpowiednim kierunku :)
  7. Proszę podesłać. Przeczytać zawsze można.
  8. Nie za bardzo jest w stanie dotrzeć do wielu serc, bo prawie każdy takie sytuacje zna z autopsji. To jeszcze pół biedy, bo od czasu do czasu zaczytuję się w powieściach, w których jest dużo sytuacji dobrze mi znanych. Tutaj chodzi o język, w jakim to zostało przekazane. Prosto nie znaczy infantylnie, w sposób oklepany. Chodzi o ten szczególny "smaczek", którego spodziewam się, gdy zaczynam coś czytać. W tym opowiadaniu tego zabrakło. Pewnie z czasem zyska pani to, jakże potrzebne, wyczucie i zacznie Pani pisać teksty, które będą proste, ale równocześnie przyjemnie się je będzie czytało. Bez udziwnień, stylizowania na łzawe romansidła i bez tej przytłaczającej ilości wielokropków. Ostatnio czytam jedną po drugiej, ku przypomnieniu, powieści Johna Irvinga. Polecam.
  9. Janusz Chlap, kierowca zawodowej kompanii piwowarów był już głodny i zmęczony. Podjechał pod sam blok swoim samochodem. Była to okazała cyster(s)na do transportowania w celach wiadomych wywaru z jęczmienia i chmielu. Z trudem doczłapał do windy i wjechał nią na dziesiąte piętro. Tam było jego mieszkanie. Oprócz Janusza Ch. zameldowani byli w nim jego syn, córka i żona. Już w korytarzu wyczuł zbliżającą się awanturę. Nie mylił się. Pod plecakiem z wojskowej tkaniny leżał niedokładnie ukryty dzienniczek jego syna. Co zawierał dzienniczek, że na sam jego widok twarz Janusza zakwitła rumieńcem wściekłości? Otworzył go ostrożnie na stronie oznaczonej liczbą 13. Feralna kartka potwierdziła najgorsze przypuszczenia. Oto o godzinie 15.45 został zmuszony do odczytania ocen z wychowania fizycznego. Miał wyrzuty sumienia, jednak ani strona tytułowa, ani żadna następna nie były oznaczone sygnaturą "ściśle tajne", więc schował do ukrytej, pod podwójną podszewką marynarki, tajnej kieszonki, szpiegowski aparat fotograficzny i miniaturowy dyktafon. Tym razem nie musiał zachowywać pozorów. W tym samym czasie jego syn, nie przeczuwając zbliżającego się zagrożenia, siedział w kuchni i spoglądał leniwie na jedyne okno, rejestrując w fotograficznej pamięci wszystko. Janusz, po gruntownym zapoznaniu się z treścią strony trzynastej dzienniczka, niebezpiecznie pobladł. Miał słabe serce, więc zachodziło podejrzenie, że może to być początek trzeciego zawału. Pewnie wkroczył do kuchni i rozdarł się na całe gardło: - Co to, kurwa, jest? Nie wiesz, że dokumenty należy nosić przy sobie? A co by było, gdyby matka się do tego dorwała? Wiesz, co by było? Spoko, ojciec! - powiedział syn - Matka ma uprawnienia i ostatnio była zamieszana w większe afery. -Nie będzie żadnego spoko. Wypad z chaty, bo zamorduję. Tylko nie windą! Słysząc to, syn gwałtownie otworzył okno i opuścił mieszkanie, ponieważ obawiał się zdemaskowania. Za oknem stała cysterna. Po pięciu minutach do mieszkania weszła żona nie spodziewając się dramatu, który rozegrał się w tym miejscu dosłownie przed chwilą. Zapytała: - A gdzie jest nasz syn? - Jak to gdzie? - filozoficznie zamruczał Janusz - Skoczył na piwo.
  10. I teraz co? Jedni chcą początku, drudzy końca. Najlepiej napisz coś nowego. Zobaczy się :)
  11. Cytat z pamiętnika? Na to wygląda. Uprzedzam ewentualne złośliwości i pragnę zaznaczyć, że to nie jest żadna zemsta. Tak odbieram ten tekst.
  12. O właśnie. Później trochę przekombinowane. Jeżeli nawet ciągnąć dalej to opowiadanie, to po połączeniu się dwóch takich samych organizmów tego typu, podział powinien wyodrębnić cztery jednostki. A najlepiej by było, gdyby po prostu każdy z tych "doskonalców" po kilku dniach przebywania obok siebie i po kontaktach czysto intelektualnych, podzielił się na dwie istoty bez uprzedniego łączenia. Gdyby jeszcze podróż wywalić, dżunglę i inne, a całą akcję osadzić na przykład w Radogoszczy albo w Suchej Beskidzkiej?
  13. Kicha, Pani Karolino. Pod każdym względem kicha i myślę sobie, że kosz jest chyba najlepszym miejscem na takie teksty. Niekoniecznie wirtualny.
  14. Jestem zszokowany. Czy gdziekolwiek w tym tekście użyłem słowa WSZYSCY? To jest nadinterpretacja. Dobrymi stronami kościoła może się zająć RM i poplecznicy(ce) tego nurtu. Ja mam prawo do swojego zdania i nie uważam, aby to był skandal. Wiersz jest o tym, o czym jest i nie mnie tłumaczyć o czym. Każdy niech odbiera według swojego sumienia i wyznania. Jeszcze raz. Czy pisanie tylko o dobrych stronach, gdy są i ciemne, nie byłoby takim samym skandalem i zafałszowaniem rzeczywistości? Idźmy dalej. Takich słów jak "chuje" używa do codziennej komunikacji większość naszego społeczeństwa i dzieje się tak bez względu na to, czy to się komuś podoba, czy nie. Akurat to nie powinno nikogo szokować, a ja nie miałem zamiaru przekłamywać rzeczywistości, bo niby w jakim celu? Aby było "ładnie, grzecznie i znośnie dla wrażliwych oczu"? Nadal problemem pozostaje znaczenie słowa "tabernakulum", ale tutaj nie mam zamiaru nikogo pouczać.
  15. Cichy dom na skraju podmiejskiego osiedla. Przez jedno okno widać ulicę zazwyczaj pustą a przez drugie zagląda do domu rów melioracyjny, w którym płyną ścieki z pobliskiej fabryki gwoździ. Rachityczna sosenka pochyla się coraz bardziej w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Na tapczanie siedzi Aurelia Leń i jej były, ale mimo wszystko przyszły mąż - Ariel Leń. Ich syn, Bogucjusz, przebywa obecnie na zajęciach z praktycznej nauki zawodu. Rano pewnie przyniesie do domu radio samochodowe albo wezwanie do stawienia się. Ariel powoli podnosi głowę znad miski frytek. Palcem wskazującym wskazuje od niechcenia wskaźnik. Ariel: -Dzisiaj udzielę wskazówek. Musisz się rozebrać. Aurelia: -Do rosołu czy dzisiaj pomidorowa? Ariel: -Wystarczy, że gacie zdejmiesz.
  16. "jestem za głupi żeby być idiotą honorowym. pomiędzy mną jest pytajnik, za nim jest most i samotność..." to jest zapis myśli samobójcy przed i po nieudanej próbie. wplecione w to są glosy dochodzące z zewnątrz: "równy oddech... jego stymulator jeszcze działa..? ale co z innymi doktorze..... wstrząs....... wstrząs......... sy.... kolejne pląsy po wodzie,........ ono - - - - - n i e w i e d z a kochana........ na świecie... bez i z.....--" pierwsza faza tekstu to powody, druga sam akt samozagłady, a trzecia to reanimacja i pobyt w szpitalu łącznie z odwiedzinami bliskich zakończenie mnie powala, a szczególnie to: ""płaczę...tak i płaczę i pizdą jestem - bo tak się utarło...płacze - więc huj słaby powiedzą........lecz moim mostem jestem przykryty nie wytrzymał mościk i na głowę upadł czyjąś\ ?.. już nie. dzień się oczernia wzajemnie z nocą.......niech sobie tli się do rana następnego..."
  17. O coś mi chodzi. Nie zaprzeczam.
  18. Dlaczego pokretne? Analogicznie do odchamiec, czyli wyzbyc sie chamstwa. Nie napisalbys przeciez odchamiec wyzbyc sie chamstwa -> to slowo wyzbyc jest w tym momencie calkowiecie zbedne :) Odczlowieczyc - wyzbyc sie czlowieczenstwa, a wiec takze obludy i zawisci Rozwazalem/zam takze wersje odczlowieczylem siebie z obludy i zawisci Moze tak bedzie lepiej? :) Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za zastanawiajacy komentarz Coolt tak, tak chyba tak będzie najlepiej
  19. byłbym zapomniał: tabernaculum (łac.) - szałas Ot co.
  20. A to źle? Czy może ranię uczucia religijne? Zastanawiam się nad napisaniem dłuższej rozprawy pod tytułem "KK jako święta krowa nie do ruszenia"
  21. Bardzo pokrętne tłumaczenie i nie trafia do mnie, ale niech tam... "odczłowieczyłem siebie wyzbyłem się obłudy i zawiści" A jednak muszę:)
  22. Taaaaaaaaaaaaaaa... A ja uważam, że to genialny wiersz. Jakieś pytania? :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...