Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Piotr Rybczyński

Użytkownicy
  • Postów

    142
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Piotr Rybczyński

  1. zawsze się znajdzie ktoś kto mi pomoże;) vice versa
  2. Najpierw rodzi się przeczucie cisza staje się pojedyncza i lepka wszędzie słychać nieludzkie ofiary jakiś młody heros wykradł rydwan Heliosa wzniecane gromem pożary oczyszczają miasto w zamieszaniu nasadzam okolicznym posągom swój ptasi łeb zdrada! zdrada! krzyczą znów mnisi i żołnierze odcięte języki nijak się mają do ustnej apelacji za ofiarnym ołtarzem szeptem dopinamy szczegóły w świątyni nie ma miejsca na walki niebieska bogini Luna odpowiada za zaćmienia na koniec Janus z ciężkim sprzętem czasem tylko podnosimy głos na siebie żeby przegnać ortodoksyjnego kapłana -Dźgnij mnie albo ja cię dźgnę! jedno musi żyć na zgubę drugiego hodować węża dla całego świata w nocy która zapadła o świcie na moście Heliosa dwa posągi ze złota naturalnej wielkości na co dzień ubrane jak Oni
  3. Super :-) dlatego napisałem;)
  4. te dwa wersy stanowią sedno, aczkolwiek być może jest przez nie zbyt czytelny
  5. dobrą dekadę temu;) ale dopiero naszła mnie refleksja;)
  6. W garnku gotują się fregaty Queequeg rozkłada harpuny przy stole korniki nie pogardzą nogą Ahaba cykl obumierania rozpoczyna znikając za horyzontem biały waleń flauta barszczu zbiera uszka na wymioty śledź spalił się ze wstydu za bulajem leniwe humbaki nie dopuszczają do siebie oderwania siebie na szafie zbożowe wołki pośród oceanu kasz czym jesteśmy bez nas najlepiej nam razem pośród beczek sygnałowych boi kiedy Pequod nabiera wody czerwony ocean kołysze resztki wielorybniczych łodzi
  7. Punktualny sygnał transportowej fregaty śmiertelnie zatruł nielota w żałobie ością skrzydła wybił myśli zaplątane w odważniki nóg z uwzględnieniem turbulencji ciarek starzec przeniósł iluzję z rulonów w wariancie nieaktywnej symulacji przebił cyrklem środek mapy na sukces wskazywał wiążący atomy solarny klej gwarancja braku progresji rozstępów piór maska potocznej mewy podczas wznoszenia nad Morzem Ikaryjskim nawet na moment nie zwróciła uwagi strumienia pośpiesznych kluczy poraził go automatyczny pilot pukający w atrapy zegarów i ślepy tor niemych łabędzi o który rozbijają się wiecznie czyjeś urojenia zareagował implozją po zderzeniu z supernową myślą że próżnia to coś czego nie ma bladość gwiazdy Dedala tłumaczy brak potrzeby lotu
  8. Podoba mi się, nawet bardzo. A puenta: "tłumaczą że znów udało się wyprzedzić epokę dla uniknięcia paniki pieprzą po staremu" miód po prostu. cieszy oczy tak soczysty kawał wiersza. I ten motyw z papirusem znalezionym 20 wieków temu... W jakiej to było jaskini? pozdrawiam ymy coś mi wywaliło komentarz. Jak do brze pamietam to gdzieś koło Qumran danke vice versa
  9. kim jesteś?skąd przybywasz? z Księżyc szeri:) z księżyca, księżyca? czy księżyca pod Wrocławiem?;)
  10. Tak, to dla osób, które nie chwytają subtelniej wyrażonych dowcipów. Taka druga wersja. to versja lajt;)
  11. skoro nie ma innego wyjścia;)
  12. można się przejechać
  13. Mój merkantylny umysł umiera od narodzin schnie w kontaktach szczególnie międzyludzkich dławi się wynikami na meczach piłki nożnej w szkole umiera dynamicznie wg teorii Newtona śmierdzi datami i pieluchami ginie od alkoholu głównie spełnionych miłości odkąd sięgam pamięcią głowa kłóci się z resztą neurony sztywnego łącza myślą że mogą udawać sumienie oczy chcą widzieć płaty dusza nie chce płacić za milczenie przekupionych laniem wody ust korpus fobii kopuła schizo pogięte stateczniki rozsądku serce? pompa ma tłoczyć lodowatą krew do tkanek
  14. Jestem pionkiem mięsem armatnim szachownicy boję się wieży odkąd pomieszała języki i królowej jej laufry mają niezłe chody czuję podziw dla inteligencji i nagłego ataku zwykle poważnego pegaza jestem pionkiem w tej grze ale nie cofnę się przed niczym
  15. Dlaczego nie ma ulicy imienia Boga od ręki ułożyli by ją pątnicy z krzyży albo ulicy Piekielnej pełno jest przecież nazw wysadzanych przemocą Alei Trwogi też nie można z góry wykluczyć czemu nie ma ulicy Obojętności i jakoś nikt na to nie zwraca uwagi
  16. - Jaki piękny dziś mamy wiersz morderstwo na ulicy, junta w Lesoto to już się przestało liczyć - Wzajemnie panie poeto zarażeni liryczną jaskrą dławią się rozpostartymi skrótami w oznajmujących aforyzmach roczny bilans reputacji zastąpił osobowość zdegenerowanych wersów przy wódce kto jeszcze potrafi werbalizować się treścią w kiblu rzygając podmiotem lirycznym pisać lejąc na klarowność wody tak tracić grunt w nurcie słowa
  17. - dobry wieczór państwu, jutro koniec świeta, podajemy program na jutro... A myślałem, że mam pomysł na wiersz ;) Pozdrawiam czuję się jak gówniarz;) vice versa
  18. to uzasadniony lirycznie imperatyw kategoryczny vice versa
  19. 9 II 200t nastąpił koniec świata ogłosił panel ds. końca ludzkości co komputer uściślił na 6.34 AM z okazji końca ery wiary teologia podpięła pod expose papirus znaleziony niespełna XX wieków temu zgodnie z procedurą kompletne wyniki przeciekły do tabloidów dla odwrócenia biegunów społecznej korelacji pozorną pozorność teorii niebytu tłumaczą że znów udało się wyprzedzić epokę dla uniknięcia paniki pieprzą po staremu
  20. sucha narracja;) vice versa
  21. na szczęście to była jawa Bartek Bartek;) nie naszukałem sie specjalnie , w nazwach są błędy;) ale nie o to przecież chodzi, prawda? vice versa
  22. niestety na topie vice versa
×
×
  • Dodaj nową pozycję...