Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Piotr Rybczyński

Użytkownicy
  • Postów

    142
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Piotr Rybczyński

  1. he, dobre, tego chyba jeszcze nikt nie zagrał; mieszać poezję z paktem o nieagresji.... nie wiem, czy Pozostałby Pan obojętny w dniu ataku Hitlera na Polskę, Polak mądry po szkodzie... wykazuje Pan postawę anarchistyczną (jak wyżej cytat, albo?) kiedy doświadczenie wojny jest Panu, mnie i wielu innym użytkownikom poezja.org, zupełnie obce. Z dzisiejszej perspektywy też wybrałbym przeczekanie przy stole, pochwalam postawę, pozdrawiam oklepany już u Aureliusza motyw;) nie mam pojęcia co bym zrobił w razie ataku Hitlera, pewnie schowałbym się pod stół, kolaborował albo uderzył do ataku. Takie gdybanie jednak do niczego nie prowadzi;) i to bardziej pacyfizm jak anarchistyczna negacja istoty państwa;) odpozdrawiam
  2. Nalot przeczekam przy stole później dokończę wycinać litery paktu o nieagresji - Eisheautén do siebie samego dzyń, dzyń friendly fire opanowują przedpokój ciężka jazda rozkłada się przy stole agenci coraz bardziej przypominają znajomych teoretyczne modele sugerują wojnę przeciw wojnie algebra przecież musi działać (al-jabr w języku wroga) brak czystego nośnika wyklucza kapitulację cały papier poszedł na zrzuty ulotek z tapczanu zakrywając leje dywanowych bombardowań niedopałków w braku jasnego rozeznania kto kogo kiedy dlaczego i po której jest stronie siedziba okupanta protokół rozbieżności również nie powstanie w trybie pilnym (bez siedziby nie powstanie wcale) racja stanu uzasadnia pozbawione wiary kampanie filozoficzne (teologia ogłosiła neutralność) pogrążając strony w beznamiętnej ekshortacji kto uczynił spór ich własnym
  3. i kiczowisko gotowe
  4. faktycznie, o tym nie pomyślałem. Za głupi jestem
  5. Łączą nieporozumienia, błędy na skórze wpadamy na siebie niechciani mierząc się doustnie odpowiadamy żywotnym interesom populacji kroplówka nie jest przedmiotem smaku to respiratory regulują oddech uczucia budzi defibrylator z prądem płynie krew obcymi ciałami walczą wypływające przy złocie spinek wstążki czerwieni białe mankiety chirurgów ze zbrojonymi żyłami ten ja z tym co twoje, nieludzka walka każdym spod ziemi pędem potwór wyciąga się leniwie, wlewa do płuc zalewa oczy, gardło, usta od wewnątrz tłocząc pustkę zasysa światło wokół drży napięty na ludzkiej skórze werbel
  6. jakoś trudo mi wszcząć polemikę z tym twierdzeneim;)
  7. autor szuka też
  8. pozwoli Pan, że sam podejmę decyzję dotyczącą tego co komentować, a czego nie dobra forma pozwala wyeksponować treść forma nie do przyjęcia obniża automatycznie wartość treści jeżeli nie od strony merytorycznej, to przynajmniej w kwestii eksponowania właśnie niestety nie ma książki na temat formalnych kryteriów przyjęcia nauczyć się tego można mało pisząc, dużo czytając a Pan tego nie robi a jeśli robi, to czyta złe teksty a jeśli dobre to może nie ma Pan zdolności Marian Koń wyłożył sprawę pobierznie, trudno sie z nim nie zgodzić proszę mi wybaczyć ton wypowiedzi wina niepogody i frustracji pozwoli Pan stwierdzę, że pieprzycie panie Grabarzu ;) nie dał pan dowodu, że utwór ten wartości nie ma a oczy pan innym zamydlił... wiersz ma swoje zalety, podoba mi się ten jego silny ładunek emocjonalny, autor bardzo umiejętnie przeplata słowa. ciekawe; biur magma, kwietniki Sodomy, i inne słowa przeciwstawne, oksymorony. początek może nie urzeka jest mało magiczny. a co kwestii treści, to można ją pomijać załóżmy, że to nadrealizm. eee.. tam. Całość średniawka
  9. krzyk dupy chyba ;] twojej dupy, bo Twoja głowa ma dużo mniej do napisania
  10. poezja to krzyk duszy prawda? to nie internetowa księgarnia, gdzie 15. podprogowych sekund decyduje o bilansie.
  11. w komentowaniu wierszy nie powinno się pomijać kwestii treści. Pszepraszam, a jakie są formalne kryteria przyjęcia? pozwoli Pan, że sam podejmę decyzję dotyczącą tego co komentować, a czego nie dobra forma pozwala wyeksponować treść forma nie do przyjęcia obniża automatycznie wartość treści jeżeli nie od strony merytorycznej, to przynajmniej w kwestii eksponowania właśnie niestety nie ma książki na temat formalnych kryteriów przyjęcia nauczyć się tego można mało pisząc, dużo czytając a Pan tego nie robi a jeśli robi, to czyta złe teksty a jeśli dobre to może nie ma Pan zdolności proszę mi wybaczyć ton wypowiedzi wina niepogody i frustracji oczywiscie, pozwalam. To ponoć wolna kraina. Tylko elementarne poczucie rzeczywistości wymaga odrobiny kostruktywizmu,nieprawdaż? I skąd pan wie jakie ja teksty czytam i które z nich są złe? Pozostaje mi tylko podziwiać tę umiejętność. Zdolności? taniec mnie pasjonuje
  12. "Mrożące krew w żyłach płyny skał" to co się rozciąga pod kontynentalną skorupą, płynne jądro planety. fakt, tekst strasznie,nabrzmiały metaforyką-no zgadza się, nie wiem czemu to ma być wada, szczególnie w utworze o takim tytule a nie innym? bo przecież jeżeli coś się nazywa "Nagle", to chodzi o jakąś chwilę krótką, ale na tyle szczególną, że była warta zapisania, a więc można się spodziewać, że zapis będzie bogaty w różne wątki, które w liryce zbiją się w zwięzłe metafory, tworząc dosyć barwną fotkę, tudzież supeł. Te "mrożące krew w żyłach płyny skał" mi się podobają, bo są bardzo wymowne - to zupełnie cielesne odczucie, po prostu skóra mi cierpnie na myśl o fizycznej bliskości magmy; po drugie - samo zderzenie metafory (co prawda martwej, idiomu) wykorzystującej mrożenie do opisu czegoś, co parzy albo spala jest interesujące konceptualnie, a u autora (mnie) wyzwala uczucie silnie ambiwalentnego pobudzenia. Osobiscie mam dwie wątpliwości - "oceaniczny kontynent" nie widzę logicznego sensu tego sformułowania, chociaż w kontekście jest ono spójne, jeżeli chodzi o rozrastanie się na linii jezioro-morze-ocean i z wyspą. Nie pamiętam (to stary wiersz, sic), co to jest "kwietnik Sodomy", żadne ze skojarzeń, które mi się obecnie nasuwa nie satysfakcjonuje - może nie rozpamietuję jakiegoś kontekstu?; poza tym samo słowo "kwietnik" jakoś mnie w tekście razi, nie pasuje brzmieniowo, w zestawieniu z - że tak powiem - otoczeniem też wydaje się absurdalne. kwietnik bardzo psuje szyki. Sodoma jest symbolem samego zła. Nic jednak nie jest tylko czarne, ani tylko białe. Więc jest kwietnik (pasujący raczej do matek z wózkami na popołudniomym spacerze po miejskim skwerku niż do Sodomy), jako symbol piękna (delikatności?), czegoś skrajnego w przypadku zła wcielonego. Trudno jest nam się jednak pogodzić z tym pieknem, więc i on (kwietnik) jest przysypany pyłem śledczym. Może by znaleźć dowód, że i on jest skalany? "oceaniczny kontynent" - poniekąd kontynent również jest większą ruchomą wyspą, w szerszym kontekście na magmie "kwietniki Sodomy"- to wyraz mojej bogobojnej biblijnej natury. To co się stało wcześniej stało się przez to, że ci co byli wcześniej sobie na to zapracowali, bez czego by nie nastąpiło to co miało miejsce później. To co na kwietniku może być kolorowym i przyjemnym miejscem tylko dla wąskiego kręgu odbiorców, projektantów, odbiorców. Z dystansu dopiero jestesmy w stanie osnaleźć sodomę. Każdy "momemnt środowiskowy" ewolucji jako procesu zmian organizmów w czasie, który prowadzi do powst.nowych gatunków (ta def. jest wg. mnie ok.) to tylko widokówka 1. sekundy (załóżmy migawka ustawiona na 1000 lat :) konieczne jest dużo szersze spektrum czasoprzestrzeni odpowiedzialnej za różnorodność form biologicznych, ich rozmieszczenie i adaptację a "jeśli warunki środowiskowe zwrócą się ku warunkom pierwotnym" to naturalnie "pierwotne insekty okażą się lepszym modelem niż obeczne". Używając "na początku" miałem na uwadze przynajmniej egzystencję jednego gatunku w obrębie ekosystemu konieczną do ewolucyjnych karkołomnych dewagacji, a że koniec czegoś zawsze jest początkiem czegoś innego... również posłużyłem sie skrótem myślowym Dla mnie rzyganie właśnie jak najbardziej pasuje. Raz, że chodzi o zantropomorfizowany żywioł, dwa, że narzuca mi się obraz jakowegoś gargulca i to mi rozszerza estetyczną przestrzeń wiersza. Tyle, że mnie się jakoś nie odbiera wiersz nostalgicznie i miękko. To morze kojarzy mi się raczej z trumną, miejscem zbrodni albo i samym mordercą. Jak peel patrzy na miejsce i czy się rozczula, to mnie mało akurat obchodzi. Sęk w tym, że on jest w środku, więc mnie ciekawi, czy on jest żywy (sprawca albo śledczy), czy martwy (i wtedy jest ofiarą). Tekst daje mi obie możliwości i najbardziej podoba mi się takie czytanie, w którym nie muszę między nimi wybierać. Dla mniejest to coś bardzo tragicznego i nie chcę się przywiązywać do konkretnych interpretacji, rozstrzygnięć, bo wtedy mi umyka smutne piętno całości. Trochę tkanki mózgowej robi różnicę. Dlatego my czasem schodzimy do poziomu jaszczurki, ale jaszczurka nie włazi na nasz, np. nie może napisać o sobie wiersza albo mieć wyrzutów sumienia. To trywialne i nie widzę sensu dywagowania nad wpływem aktywności ośrodków podkorowych na konkretne rozwiązanie formalne w utworze lirycznym, podobnie jak opisywania interakcji twórca-odbiorca za pomocą sprzężeń, chyba że chodziłoby tylko o dobranie strategii marketingowej, ale to stałoby w sprzeczności z moim przekonaniem, że nie wszyscy jesteśmy Dorotą Rabczewską. W tm wieszu jest wiele narzędzi poetyckich i brak poezji,ontologiczno-archeologiczne obrazki i ukryte przesłania, tajemnica i monotonia przekazu. Ziemia, która nagle odzyskuje świadomość tego, co się nią dzieje. Jest to moment ożywienia materii. Jednocześnie dzieją się różne rzeczy: ruchy tektoniczne, kształtowanie terenu, następują ery lodowcowe i ocieplenia, to przynosi ze sobą kolejne zmiany, aż w końcu pojawia się "główny podejrzany" człowiek. Oczywiście można też pokusić się o zmetaforyzowanie w stylu każdy z nas to osobny świat, w którym dokonuje się ewolucja. Wszystko może podążyć ku doskonaleniu się, lub ku unicestwieniu. Tak się podnieciłem, Gości. Polecam "Widzialną ciemność" Goldinga. Rozjaśnia
  13. w komentowaniu wierszy nie powinno się pomijać kwestii treści. Pszepraszam, a jakie są formalne kryteria przyjęcia?
  14. To wszystko rozrosło się i rozepchało ze mną w środku najpierw sitowie na bagnach, wraki wymijane na jeziorze wyspa która wyłoniła się z dna morza, oceaniczny kontynent zamiast brzegów biur magma, mrożące krew w żyłach płyny skał lodowiec wyrzygał głazy uciekając przed retoryką odwilży na morenowym dnie nieudane podróbki pierwszych insektów w jantarze znów odkryto stosy na własną rękę zaginionych ciał kwietniki Sodomy w całości pokryte daktyloskopijnym proszkiem
  15. trochę zbyt łzawe No to dlaczego nie poprawiłeś przed wklejeniem tutaj??? chyba jak pisałem to uznałem że takie miało właśnie być;)
  16. nuda i już. tylko ja mam rację Owszem, ciekawsze ale nie lepsze byłoby, gdyby pomiędzy dwie wierzby stykające się na rzece cieniami, wkradło się nagle coś niepokojącego: cień wierzba na... rzeka wierzbie - gówno Pozdrawiam. staram się nie popadać w begunkę słowną
  17. trochę zbyt łzawe No to dlaczego nie poprawiłeś przed wklejeniem tutaj??? chyba tak chciałem
  18. Przesadzasz, panie Oyey. Poezja to nie "Teatr Sensacji" i nie musi zaskakiwać nieoczekiwanym zwrotem sytuacji. Raczej jest próbą uchwycenia czegoś, czego zwykle się nie zauważa i jednoczesnie skrótowym opisem tego, na co rozwijając treść trzeba użyc wielu zdań i porównań: cień wierzba na... rzeka wierzbie Pozdrawiam. nuda i już. tylko ja mam rację alez oczywiscie
  19. Nie stać nas na przekroczenie rzeki i spotkanie się - nurty, wiry, mielizny itp. Wybieramy to co bezpieczne, żeby się naprawdę poznać musimy ryzykować. Nie tylko patrzeć na siebie z brzegów. Tempus fugit.
  20. jak dla mnie wers nr 4 to wizualizacja świadomości, ostatni zaś stanowi konkluzję i klamę spinająca całość. Auto nie zawsze chce zaskakiwać, czasem chce po prostu coś przekazać
×
×
  • Dodaj nową pozycję...