Pierwszy śnieg jest tłusty, tłusty jak trzy dni świąt.
Nie chciał iść do szkoły, chować pościeli. Dzisiaj
nie przejdzie tej drogi. Każda ma swój styl:
brukowana, asfaltowa, czy posypana żużlem. Wybierał.
Przez szybę łatwiej mokło się i marzło. Szyba to bezbarwna
tablica; chuchasz, potem rysujesz palcem i samo znika.
Sam wpada kamień, kiedy trzeba przejść.
Nie ma schodów, jest przeskakiwanie z wagonu na wagon,
w dymie zasłaniającym twarz. Łzy - bezpański deszcz.
Schną, a jakże. Jeszcze musi odrobić zadanie, temat dowolny.
Opisze wagary; że sam jest w czterech ścianach,
że Bóg jest jeden, że w trzech osobach.