Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. Piękny wiersz. Wg mnie nie ma w sobie nic z prozy. Dla mnie jest to metafora przemijania, przemieniania, niszczenia i tworzenia, zabijania i ożywania na nowo... Przemijanie wiąże się z bólem, ze smutkiem, z płaczem, z deszczem; ale jest też w wierszu nadzieja - to puenta utworu. I słowo (myśl?), które wszystko tworzy i wszystko zabija. Rzeczywiście magnific.
  2. Przerażające. Robi wrażenie. Chyba każdy bywa bezpańskim psem.
  3. Dzięki. Przemyślę po długim weekendzie. Co jest źle? Dłużyzny, powtórzenia, wyliczenia - wiem. Coś jeszcze? No bo zdrobnienia mają swoją wymowę wszakże, więc ich nie zlikwiduję. A teraz wyjeżdżam i życzę Ci dobrego wypoczynku. Pozostałym Osobom (tym niekrwiożerczym) także. Do poniedziałku.
  4. zjawiska trzeba brać za pewności świata, a pewnie ten świat taki "stworzon" z ukłonikiem i pozdrówką MN Czy zjawiska są pewnością? Czy tylko naszym subiektywnym odbiorem, interpretacją zmysłów? Kto wi?... No, a zjawisko, o którym pisałam, należy do tych, które przecie my sami tworzymy. Ale to tylko nawiasem. Pozdro.
  5. A w takim razie co miała znaczyć ta riposta? Wzięłam ją za obronę wiersza. Myliłam się?
  6. Tak? A to utonięcie maluczkich "w wielkim stylu"?... No, pewnie nie zrozumiałam ironii. A może to ja mówię niezrozumiałym językiem? Postać mówiąca w tym wierszu jako dziecko chciała zbawiać świat, wszystkich ratować, wszystkie istoty kochać w naiwnej wierze, iż one tego potrzebują. W wieku dorosłym przekonała się, że nie każdy człowiek chce być kochany, ratowany i zbawiany, więc przestała naśladować Chrystusa i św. Franciszka. Teraz kocha i ratuje tylko te istoty, które tego pragną; częściej są to zwierzęta (także bydło) niż ludzie, którzy coraz rzadziej choćby wierzą w możliwość zaistnienia miłości (i wyśmiewają ją jako dziecinne mrzonki, prawda? - dlatego podmiot gorzko szydzi sam z siebie, używając dziecinnych zdrobnionek dla opisu swych zawiedzionych idei i uczuć). Tyle. Nie wyrażam w wierszu żadnej oceny takiej postawy podmiotu - to pozostawiam Każdemu do przemyślenia na własny użytek; można kochać tzw. bliskich "na siłę" mimo ich deficytów emocjonalnych - jak każe np. religia chrześcijańska - a można nie kochać tych, którzy się przed tym bronią i pozwolić im na alienację, samotność z wyboru - jak chce np. dzisiejsza psychiatria. Czy tak jestem rozumiana w wierszu? Pozdrówko! - jeśli wolno mi dodać jeszcze jedno zdrobnionko.
  7. Przeczytałam wiersze, które zostały mi polecone przez Autora. Też niezłe, ale "Mikstura" zdecydowanie bardziej mi się podoba. A to, że wiersz jest jasny i przejrzysty - bez "ściemy" -to nie jest żadna wada. Uważam, że poeci powinni mówić ludzkim głosem. Owszem, są wiersze tajemne niczym szyfrogramy - i one też bywają świetne. Ale ta "zagmatwaność" jest tylko jednym z wielu możliwych środków artystycznego wyrazu, bynajmniej nie jedynym dla poezji ani też nie najdoskonalszym (nie dla każdego wiersza). Takie jest moje zdanie.
  8. Nie rozumiem tego zakończenia, szczerze mówiąc. A chciałabym zrozumieć, bo reszta mi się dość podoba. Ja też lubię boso, po piachu i kałużach. Ale z jakimi życzeniami w darze mamy kapcie i cichy chód? Od kogo? Z jakiej okazji? I co to ta szpilka w głowie? - ten niechciany dar? Nie jarzę... Pozdrawiam.
  9. Nigdy nie twierdziłam, że wiersz jest arcydziełem. W żadnym wypadku nie można go porównywać z utworami Messalina, bo to jakby dwie różne dziedziny twórczości. "Śmierć" po prostu mnie rozbawiła, a jednocześnie trochę natchnęła obrzydzeniem i grozą, przypominając w żartobliwy sposób jedną z najstarszych i najoczywistszych prawd: że na świecie nie ma sprawiedliwości. Traktuję ten wierszyk raczej jak tekst kabaretowy niż jak poezję i może dlatego podoba mi się on - mierzę go zupełnie inną miarą niż np. wiersze Messalina. Oczywiście, że moje odczucia to subiektywny odbiór. Nie staram się nikogo zmusić, aby czuł to samo przy czytaniu tego wierszyka. Twierdzę tylko, że nie jest to rzecz do wyrzucenia. Może się podobać, może się nie podobać, może bawić, śmieszyć, przerażać, brzydzić, złościć - a to znaczy, że jednak coś zawiera. Tylko tyle. Pozdrawiam również.
  10. Zgadzam się z powyższymi opiniami: znów bardzo dobre. A że nie udało się jeszcze opublikować? Nie wiem, dlaczego tak jest, że w poezji - a także w każdej innej dziedzinie - publikuje się mnóstwo chłamu, zaś najlepsze dzieła często muszą wiele lat czekac i dobijać się o swoje prawo do światła dziennego, i to nie zawsze z powodzeniem... Nigdy tego zjawiska nie zrozumiem.
  11. Doskonałe! Nic ująć, nic dodać! Rzadko czytam coś tak dobrego! Dziękuję!
  12. Doskonałe! Nic ująć, nic dodać! Rzadko czytam coś tak dobrego! Dziękuję!
  13. Dobry wiersz. Trochę przerażający. Trochę jakby podmiot liryczny ukrywał zranioną wrażliwość pod ochronnym pancerzem cynizmu?... Pozdrawiam.
  14. Podoba mi się czarny humor tego wiersza. Podoba mi się jego prostota, brak pretensjonalności i udziwnień, jasność i klarowność, spójność i precyzja. Podoba mi się to, w jaki sposób Autor uzmysławia mi, że im bardziej prymitywna istota, tym łatwiej jej się żyje na tym Bożym świecie. I to, że istoty o wyższym rozwoju często stają się pożywkami dla organizmów niżej rozwiniętych. Podoba mi się krótkość i ciętość tego wiersza, a także jego wieloznaczność.
  15. Serdecznie dziękuję Państwu: Macte Poema oraz Dzie Wuszce za przychylne opinie. Jest mi szalenie miło. Dziękuję też Państwu: Messalin Nagietek i SkAzAnA zA dUmĘ za słuszne uwagi co do długości wiersza. Ja też czuję, że się nadmiernie rozgadałam. Ale szczerze mówiąc, nie potrafię tego skrócić. Każde cięcie bolałoby mnie. Być może musi jeszcze upłynąć trochę czasu?... Pozdrawiam ciepło Wszystkich, którzy nie hołdują modzie na chamstwo i nie boją się zachować szacunku dla bliźnich.
  16. W każdym razie nie przybyło nic konstruktywnego, uargumentowanego, fachowego ani nawet logicznego od żadnego z dwóch ostatnich Krytyków. Forma taniej arogancji, pozbawiona treści. Nie boli mnie, że mój wiersz nie do każdego przemawia. Nie obrażam się, jeśli ktoś zwraca mi uwagę na jego niedoskonałości. Ale tu nic takiego nie nastąpiło, a tylko spotkałam się z uczniackim wydrwiwaniem przez dwie zakompleksione osoby. Współczuję.
  17. Oczywiście, że sobie jaja robię! Dobrze, że wreszcie Pan to zauważył. I cieszę się niepomiernie, że podmiot liryczny jest w Pana odbiorze baśniowy - wiele dzieci właśnie tak się zachowuje, starają się być dobre, ratować świat, starają się być właśnie jak z bajki. A dorośli już nie - dorośli kochają już tylko tych, którzy tego chcą. Albo też nie kochaja nikogo - i toną. Tak właśnie miało być w tym wierszu. Miło, że zaczyna Pan rozumieć, na czym polega mój poetycki wyraz uczuć (a także omawiany czarny żart "Śmierć").
  18. Bardzo fajne! Trochę ma w sobie z "ludowego" Leśmiana, trochę z późniejszych folk-prześmiewców, ale oryginalne i autorskie. Ukłoniki i pozdrówko! :)
  19. Mnie się też bardzo podoba. Prosty, jasny, zrozumiały, przemawiający ludzkim językiem do ludzkich uczuć i ludzkiej wyobraźni. Mało tu jest takich wierszy.
  20. Panie M. Krzywak, nie odpowiedział Pan ani słowem na moje argumenty ani nie wyjawił pan żadnych uzasadnień dla swojej negatywnej oceny wiersza (ani tego o robalach, ani mojego). To wyklucza dyskusję, w której widocznie nie ma Pan nic do powiedzenia poza arogancją. A może nie chwyta Pan subtelnego czarnego humoru lub nie jarzy Pan, że jest to także poetycki środek artystyczny? Może dlatego nasze wiersze tak Pana denerwują? Jak by nie było, widzę, że robią na Panu wrażenie. Cieszę się. Naprawdę.
  21. Wiersz jest piękny: smutny, zamyślony, może z nutką rozczarowania?... Naprawdę zrobił na mnie wrażenie i dodałam go do "Ulubionych" jako pierwszy w tym Forum. Ja też jestem "przedjesienna" i czuję dokładnie to samo - wiersz mówi tzw. "prawdę o człowieku", nie jest czczym zlepkiem wyrazów domorosłego poeciny silącego się na oryginalność, jest prosty, jasny, po polsku, trafiający do serca i wyobraźni. Jedno tylko jest dla mnie odrobinę niejasne: ten oksymoron z tak obcym miastem, że traktujemy je jak własne. Czy to znaczy, że im bardziej czujemy się obco, tym bardziej wydaje nam się to naturalne? Inaczej mówiąc: im bardziej ludzie są sobie obcy, im więcej jest takich odosobnionych (wyalienowanych) osobników w naszym otoczeniu, tym bardziej wydaje się nam, że to normalne, że to nasza wrodzona, genetycznie ludzka cecha? Może po prostu im powszechniejsza jest samotność i wyizolowanie, tym bardziej przyzwyczajamy się do tego? Czy tak należy to rozumieć?
  22. A mnie się ten wiersz podoba. Panie Krzywak, co miałby tu do roboty moderator? Czy wiersz narusza regulamin? Albo może etykę czy normy społeczne? A może komuś lub czemuś urąga? Ja nic tekiego nie dostrzegłam. I zgadzam się z tym, że łatwiej na tym świecie żyć robalom niż ludziom (choć to nie znaczy, że zamieniłabym się z robalem na "głowy"). Im bardziej prymitywna istota, tym łatwiej jest jej żyć na Bożym świecie. Nie sądzi Pan?
  23. Bardzo mi się Twój wiersz podoba. Jest wołaniem o pomoc dla niekochanych. Ale nie każdy niekochany woła o ratunek, nie każdy chce być kochany. Niektórych ludzi przeraża słowo: miłość, budzi w nich odruchy ochronne i/lub obronne, ucieczki i/lub agresji... Takich ludzi nie warto próbowac pokochać, nawet jeśli są najbliższą rodziną, nawet jeśli psychicznie umierają z powodu wygasania emocjonalnej części osobowości... Tak uważam. I o tym napisałam wiersz pt. "Bez obawy", który trafnie skomentowałaś. Tak, to przerażające!... Pozdrawiam serdecznie.
  24. Dzięki za trafne spostrzeżenie i celna wskazówkę! Ratatata-rympapampam! Pozdrowienia!
  25. Nie bój się, robaczku nikt cię nie uratuje możesz wygasać bez obaw Dawno, dawno temu malutką dziewczynką w wielkich jeziorach i morzach pływałam nurkowałam dryfowałam wyławiałam maleńkie tonące duszyczki mróweczki biedroneczki motylki muszki bo prosiły błagały modliły się o to rozpaczliwie ogromnymi skrzydłami łomocząc w kosmiczną taflę śmierci w mroczną głębinę wszechświata unosiłam je nad czeluścią z ulgą przytulały się do dłoni mojego ciepła i suszyły z rozkoszą skrzydełka u Pani Boga za piecem powracając do brzegu życia do suchego piasku nadziei i zaraz mogły pieszo lotnie wznosić się szukać tej jedynej pełni do której się wykluły tej jedynej w swym życiu miłości Ach! mogłabym wyłowić tonące krowy! Nie wierzysz? krowy i konie na sercu na obu dłoniach gdyby krzyczały wołały ryczały płakały o pomoc o życie o miłość No to nie wierz sobie i utoń!… Wiesz? – nadal to robię ratuję boże krówki mrówki krowy konie kiedy ktoś błaga prosi tonie z rozpaczą przerażeniem walką i tylko wtedy mój drogi Nie obawiaj się nie ratuję przenigdy przenikogo kto nie łomoce w czarną topiel skrzydłami kto nie próbuje pokonać pustki kosmosu beznadziei otchłani śmierci Patrzę spokojnie pozwalam mu zapaść zatonąć w pożądaną nieczułość nieżywość nicość Dobranoc
×
×
  • Dodaj nową pozycję...