
Toyer
Użytkownicy-
Postów
110 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Toyer
-
Jechaliśmy pociągiem kochając kierunek miłości w obie strony dwóch ciał jednej duszy oboje z bagażami ciążącej przeszłości byliśmy zakochani razem dnia każdego czasem pociąg przyspieszał prędkością oddechu ciała grzał w zakochaniu dusze pieścił słodko zawsze wracał torami dwoma imionami słowa wypowiadane brzmiały zakochaniem wykolejona miłość zostawiła zdjęcia to jedyna pamiątka twarze uśmiechnięte już razem nie ruszymy walizki zostały pamięć zakochania do dna podróżuje malutką ciuchcią jadę ze wspomnieniem wielkim kiedyś podróż kochałem teraz chcę zapomnieć że do pociągu wsiadłem jechałem z miłością myląc życia perony do dna tory wpadły
-
Rozmowa z duchem zagonionego pióra
Toyer opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Szukałem słowa na grobach duszy głęboko w myśli pragnącej światła znalazłem ducha który strach kruszy ubrana ciemność jak czarna szata zawodził cicho śmiejąc się czasem strasząc przecinki w szepcie zgubiony chciał się zapisać przeżytym wcześniej słyszałem ducha jękiem zmartwionym nie był mi straszny choć jęczał groźnie chcąc go zapisać na serca kliszy złamałem pióro na wersów drodze każda łza sama bez duszy milczy bez pióra jestem krzykiem po burzy błądzącą myślą w cienia krainie stojącym znakiem co już nie ruszy krzyczącym słowem które nie zginie zabrakło tuszu zabrakło siły duch zabłąkany chciał być poezją dotykał wersów strachem pobladły złamane pióro prysło wesoło-
1
-
W krainie przypadków Mianownik jest królem wiernych Dopełniaczy nie ma za wiele służą pokornie zostając czasem Narzędnikami celownik przyglądał się królowi gniewny i znudzony wycelował mu z pistoletu między oczy jeden z Dopełniaczy dopełnił obowiązku zasłonił władcę swoim ciałem i stał się Narzędnikiem po czym zginął Miejscownik kupiec opowiedział o tej historii ślepemu Wołaczowi który był Celownikiem uznał kupca za klamce i został Biernikiem jeden z Wołaczy przysłuchiwał się tej rozmowie zanim zmienił się w Celownik wykrzyczał o tempora o mores!
-
Nie chce mi się pisać ten wiersz sam się pisze jak samodzielny dzieciak którego jestem rodzicem dałem mu czas do zabawy pustą kartkę i długopis powiedziałem czym są strofy nauczyłem co to rym bawi się sam ze sobą czasem na niego zerkam pomacham leniwą dłonią która jest jak piosenka on śpiewa ja siedzę w ciszy tylko w myślach nucę ciesząc się z jego zabawy odpoczywam gdy nie piszę potrzebowałem odpoczynku nabrałem nowej twórczej siły napiszę teraz puentę na końcu pełną z własnego dziecka dumy nie chciało mi się pisać ten wiersz napisał się sam
-
Bóg pokarał świat Ewą i grzechem, bawiąc się żebrem Adama, utraconym rajem, owocem, wężem i drzewem, cały świat, został poważnie zmyślony. ich dzieci, dzieci, dzieci i (...) rodzice przyszłych pokoleń wciąż, tworzą się na nowo, nowi, zgoła innym sposobem. wszystkich łączy wola, w imię ojca i matki, bez amen, a z omenem, bez znaczenia, przeczytanym, ze spalonej kartki. do zobaczenia, do zobaczenia. płoną stosy, gaszone benzyną, cywilizacja, cywilizacja, cywil, z prawa, na lewo, za sprawą, kołysze się, w amoku, pijany debil. to wszystko było, zaplanowane, kara zmieniła się w nagrodę, nagroda szansą, szkoda tylko że, teraz, człowiek człowiekowi Bogiem.
-
Ocal mnie, Boże – kochać nie potrafię, Serce jak kamień, bez uczuć odwieczny. Modlę się, zanim do piekła sam trafię, Żalem samotny. Karmisz mnie chlebem, choć głodny nie chodzę – Ocal mnie, Boże. Tego słabego, co siebie się lęka, Strachem poduszką oraz snem samotnym. Przed zaśnięciem wieczorami klęka, Sam niespokojny. Przed mrokiem, który w swojej duszy noszę – Ocal mnie, Boże. Życie przerosło – jak smutne jest drzewo, Korzenie mrokiem zniewoliły serce. Wystarczy jedno, tylko jedno słowo Dla duszy w męce. Cierpliwie ręce do modlitwy wznoszę – Ocal mnie, Boże. Znasz całą drogę, po której wciąż błądzę. Znasz mój początek, znasz też koniec smutny. Czy gdy do Ciebie pełen żalu przyjdę, Liczący grzechy, W ciężkiej zbroi idąc po wybaczenie – Ocalisz, Boże?
-
Tępak tępo w siebie wierzył. Kat wytemperował mu głowę tępym toporem, w temporalnym tempie. Wtem, po egzekucji tępaki otępiały, w tle tępaki na koniach jechały stępem, równym tempem, korzystając z tempomatu. Słońce świeciło tępo, temperatura stępiała. Nikt kata nie potępił, że ściął tępą głowę. Tępy lud, tępi tępych tępaków. Było ich trzech, każdy miał inny temperament. Jeden empirycznie emanował tępotą, drugi miał dusze temperówki, trzeci, ten bez głowy już, po prostu tępo w siebie wierzył. Za tępotę płaci się głową. A tak na marginesie, kat też był tępy jak swój topór. Komu przyjdzie tępić kiedyś tępaków, niech użyje ostrego topora.
-
Nadzieja umiera ostania umarłem przed nią w martwej duszy zapytania wciąż jeszcze są ze mną Nadzieja nie ma głosu więc nic nie odpowiada lecz jest i ma dobry słuch dlatego do niej gadam Moja Nadziejo nie umieraj żyj we mnie do końca nie zostawiaj mnie samego martwego ducha pocieszaj Dziękuję że jesteś i będziesz chociaż nie masz żadnej mocy bez ciebie się rozpadnę i na zawsze zostanę martwy To ty powinnaś umrzeć ze mną tego samego dnia z ostatnim oddechem lecz umarłem jeszcze przed tobą i to jest moim grzechem Zostawiłem cię najdroższa Nadziejo mam nadzieje że mi wybaczysz
-
Ogarnęły nas deszczowe psy mój z bólu wyje twój głośno warczy skończyły się słoneczne sny zostały tylko rozrzucone karty joker szczerzy bezlitosne kły ze swym szyderczym uśmiechem gdzie nas dwoje lecz nie ma my koniec świata bez ciebie przebiegłem król kier stracił władzę teraz jest winnym waletem przez damę pik walczy z kacem winami z potłuczonym szkłem zbiegły się asy z rękawa wyśmiały nieszczęśnika jego wina jego kara niewinna łza z policzka zawiniona talia się przetasowała karty już inne lecz wciąż te same jakby je śmierć namalowała bez kolorów smutne na amen tylko znowu te asy co ich za dużo w talii stoją na czarnej mszy nad jopkiem ofiarnym składają go w ofierze na karcianym cmentarzu chociaż on to przeżyje na ich winnym talerzu msza się kończy biją dzwony na karcie śmierć za życia został żywcem pochowany asy z uśmiechem biją brawa
-
Nie traktuj mnie jak dziecko i tak nie pocieszasz kiedy płaczę jesteś ojcem co tak blisko wybaczasz więc i ja wybaczę nie chcę zawracać głowy mój ból moja sprawa są pewnie takie osoby większa jest ich potrzeba pomocy - pomocy ratuj mnie gdy się rozpadam nie odbieraj mi marzeń wciąż do życia gadam mając wiele zażaleń wiem że to nie Twoja wina Ty sprawiasz tylko szczęście może we mnie jest przyczyna to jedyne wejście i wyjście a Ty jesteś wielkimi drzwiami pukam do Ciebie nieśmiało dzwoniąc dzwonkiem czasami dla mnie to wiele dla Ciebie mało otwierasz bramę wiecznego raju nie jestem godny przez nią przejść żyje w marzeń własnym kraju Twój kraj ponad mój tam gdzieś gdzie każdy by chciał być zostaw dla mnie miejsce i dla tych w zgodzie przeżyć zgoda z Tobą to najwięcej nie ma nic większego przyjmij mnie ponownie nie pytam już dlaczego w życiu moim jak na wojnie a Ty niesiesz tylko pokój wierzę w jego harmonię by odnaleźć jasny spokój i przestać myśleć o wojnie ratujesz mnie gdy upadam podajesz dłoń bez słów gdy sam w sobie się chowam jesteś ze mną znów dziękuję za obecność chociaż niewidzialną prawdziwa jest miłość Twoja nade mną chociaż wątpią w tą ludzką Twojej ufam bezgranicznie zostań zaśnięciem i pobudką w życiu co zapisze się lirycznie
-
Łatwo zgubić się na szczycie - łatwo utknąć w głębinie - najtrudniej odleźć siebie
-
A gdybym miał umrzeć teraz właśnie w tej jednej chwili czy za karę że grzeszyłem nie raz nie ponosząc żadnej winy czy za ogromne zaniedbania w ciężkim życiu człowieka czy że robiłem to czego się zabrania nie wiedząc co mnie czeka a może tak bez powodu odejdę z tego świata nikomu nie robiąc kłopotu życie błahe lecz wielka strata jestem żyję chociaż umieram jak wszystko co na tym świecie życie to same niedopowiedzenia zanim się pogodzicie umrzecie to tylko chwila uwagi znacząco nieznaczącej sprawa najwyżej wagi z nieuchronnym końcem nie wiem co będzie potem gdy dusza od ciała odejdzie czy zasłużę na karę czy nagrodę ale będę chociaż mnie nie będzie
-
Najsłabsi są najwrażliwsi - co przydaje się w poezji
-
Nie bój się bać nie wstydź się płakać naucz się śmiać nawet w łzach latać z uśmiechem się smucić nie łatwo to sprawić ale warto próbować smutki głęboko schować nad szczęściem pracować rozebrałem strach do naga golasa torturuję łaskotkami potem zabieram się za smutek tylko ciiiiiii
-
@Alicja_Wysocka Można tylko trzeba wiedzieć jeszcze jak
-
Kocham przeszłość tam zabawkowe szczęścia pluszowo ożywają bez baterii bawią nie poddają się gdy nie ma już sił bez płaczu teraźniejszości tulą do snu małe niepozorne i wielkie nieskazitelne chciałbym kochać czas obecny za bardzo pobawić się raz jeszcze w miłość i życie naładować baterie nadzieją która w chowanego gra być wielkim niepozornym małym mniejszym od siebie dla kogoś jak pokochać przyszłość wizja niemożliwa ona nachodzi gdy już jej nie ma marzenia to furtka bluszczem zarośnięta która bez klucza się nie otworzy mam wytrych doskonały a wchodzę wciąż do przeszłości
-
@Maciek.J Słyszałem nie wyobrażam sobie bez Ciebie życia - przyszła choroba - miłość zniknęła @Annna2 Miałem romans bez samotności parę lat - miłość bardzo intensywna - ale przepadła @Berenika97 Obecnie nie jestem gotowy na opuszczenie samotności @Marek.zak1 Kiedy jesteś samotny marzysz o miłości kiedy miłości nie masz akceptujesz samotność @Alicja_Wysocka Zgoda pozorna ale innego wyjścia nie ma
-
Pogodziłem się z samotnością przez pewien czas się gniewała gdy uprawiałem miłość z miłością ona na mnie z tęsknota czekała przepraszam wybacz już wracam wzięła mnie czule w ramiona staliśmy tak we dwoje od końca w milczeniu godząc się bez słowa ona najwierniejsza z wiernych zawsze każdą miłość wybacza moja przyjaciółka wróg zakochanych gdy uczucie umiera do niej powracam i znowu jest nam dobrze razem chociaż czegoś ciągle brakuje kiedy z nią jestem o innej marzę gdy innej nie ma ją akceptuję lecz kiedyś znowu samotność zdradzę
- 7 odpowiedzi
-
10
-
@huzarc To coraz częściej karmione zwierzątko - nie powinno być odwrotnie? AI?
-
Kocia droga - Akromonogram
Toyer odpowiedział(a) na Toyer utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@huzarc Tak dziękuję za komentarz -
odchodzę tam gdzie odchodzi się trudno obarczony ciężarem dusz ze mną nad drugim życiem płacze kot tamta droga prowadzi donikąd dlaczego echa wczorajszych łez zabierają bezchmurny sens są policzone krzykiem mają żyć wiele a ja jestem jeden na harmonijce z marzeń gram melodię nieśmiało o tym życiu które stracił biedny kot teraz przeżyje jeszcze siedem mruczy na drodze prostej jestem tym kotem machającym dziewięcioma życiami i trzecie się zaczyna a kot we mnie chce iść na szczyt to ja byłem nieszczęsnym kotem między wersy z drzewa strof spadłem miauczałem długo życie tracąc co z tego że nie żyję odrodzę się znów wybierając życie od nowa a cierpienie w piasku zakopię
-
Oddech chmury rozmarzenie słońca Starzejący się związek pór roku Tańczy jeszcze lata odrobinka Akordem gra nutka pożegnania Teraz staje się pachnącym jutrem Nisko się kłania pod kapeluszem Idąc na randkę z chwilą ostatnią Odchodzą kochankowie od siebie Długo całując usta promienne Daleko poszły letnie dni wspomnień Echo wciąż jeszcze morderczo tęskni Chowając w siatkę snów to co było Hasło tęsknot lata bez powrotu Lecz co roku odżywa nadzieja Anonsując nowe oraz lepsze Teraz jesień skarży się do lata Aby odeszło bez słowa wreszcie
-
Niebo piekło
Toyer odpowiedział(a) na Poezja to życie utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Poezja to życie Cierpienie wita-płacze-a potem umiera -
@Stary_Kredens Wieczna miłość jest nie z tego świata - ta ludzka bywa ułomna - nie twierdzę że nie można się zakochać na całe życie - ale myślę że w dzisiejszych czasach to jest trudne - rosnąca ilość rozwodów - zemsty intrygi - ludzi którzy się kiedyś kochali - miłość to walka z czasem - o to by tą miłość zachować
-
Czas jest wrogiem wszystkich a najbardziej zakochanych rzadko pierwsza miłość jest ostatnią pamięć każdej niewidzialnie zapisana życie kroi na pół a śmierć na ćwierć uczucie umiera w męczarniach miłość to tragikomiczna farsa do której potrzeba dwojga ale śmiech pochodzi z Nieba była kiedyś przestrzeń jak nie kończąca się łąka kochałem byłem motylem i to by było na tyle