Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Toyer

Użytkownicy
  • Postów

    163
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Toyer

  1. Nie próbuj mnie zrozumieć jestem chaosem bez początku i końca logiczną masą zdarzeń ale bez sensu wędruję samotnie stojąc w miejscu głodne jutra syte codziennością przemijam schowane szukam siebie wewnątrz nie ma nic bez kształtu przybieram postać uciekam kiedy jeszcze dogania już Jestem
  2. @huzarcKrzyk dzieli - uśmiech łączy - z jego pomocą można podziały unieważnić
  3. @Alicja_Wysocka Jestem tak bardzo zły do kosza na plastik wrzucam papier segreguję tylko sny na marzenia i koszmary To początek mojego starego wiersza - satyra przednia - chociaż rzeczywistość nie za wesoła - u mnie teraz spółdzielnia ze wspólnotą walczy i są pozwy do sądu - też absurd bo wyliczyli do zapłaty kwotę za korzystanie z chodnika i placu zabaw i parkingu - teraz budują zamknięty na klucz śmietnik - jak wspólnota własnego nie zdąży postawić - nie będzie gdzie wyrzucać śmieci
  4. @MigrenaŚwietny wiersz - pełen ciekawych metafor - poeci idą marszem - wśród swoich strof
  5. @KwiatuszekSympatyczna bajka - ma w sobie dużo ciepła
  6. @lena2_Droga dzieciństwa bywa prosta - dorosłość to rozwidlenia
  7. @LeszczymWychodzi na to że mądrość to samotność
  8. @Waldemar_Talar_TalarPoezją można się wzruszać - w słowach czasem pojawia się poety płacz
  9. Jesteśmy tutaj za prarodziców karę razem z czasem stworzeni przez słowo Boga w raju mogłaś być Ewą a ja Adamem utknęliśmy z zegarem w dzisiejszych czasach mogliśmy żyć w Edenie bez upływu czasu bez zegarka co bez przerwy w kółko chodzi pozbawieni pośpiechu co brzęczy w uchu bez śmierci z którą trudno się pogodzić raj zamknięty skrzydłem Anioła na kłódkę świeci pustkami pełny darów dobroci nie jesteś już Ewą nie jestem Adamem na życie wieczne byliśmy tam za młodzi bez kobiety do piekła samotnie schodzę ze wspomnieniem Edenu co był mi dany dostaliśmy wolność za karę w nagrodę w ziemskim życiu już nigdy się nie spotkamy
  10. Czy Bóg się myli nie wiem - wszak jest doskonałym bytem - myślę że widzi więcej - i potrafi wybaczać ludzką pomyłkę
  11. Małpy mają drabinę społeczną - ta wyżej świeci nad tą niżej dupą - a wszystkie jak najwyżej wchodzić chcą
  12. Aż wspomnienie morza przyszło do głowy - i tamten czas różowy
  13. @Alicja_WysockaOdwiedzę chociaż dobrym komentatorem się nie czuję
  14. @violettaZ którą konkretnie?
  15. Kochała strugi myślącego deszczu w kałużach widząc drogi nienazwane mokły kawałki jej duszy porwanej chowała troski pośród smutku śpiewu bez parasola przez życie ulewne czesała włosy wiatrem niespokojnym wplatając liście na warkoczu mglistym spadała z chmury udając królewnę płakała deszczem była każdą kroplą biorąc samotność na mokrego świadka nic nie słyszała była niema głucha wsiąkała w ziemię wodniki się modlą na skraju rzeki zatrzymała serce dziewczyna deszczu przez słońce zdradzona przestała padać nastała pogoda nieraz powróci w szumie kropli jeszcze
  16. jestem tylko łzą w oku świata spadam w jednym mrugnięciu tnę poplątane nici uczuć przychodzę jak płacz odchodzę uśmiechem zarażony czasem chwytam bezpańskie chwile jak psy szczekające o zmierzchu czuję oddechy tych co byli dla nich świeże kwiaty ode mnie znicz zegar wariat do grobu złoży poetę który nie czuł że żyje
  17. Przyjdzie czas na śmierć tak jak był na życie ona zabierze mnie nic nie zabiorę ziemi zostawię parę łez bezpańskich oczu pamiątkę Żaden ślad stopy nigdy nie powstanie miejsca gdzie byłem nawet nie zapłaczą ziemi zostawię zeszyt krótkich wspomnień kroków pamiątkę Już nie przytulę ale będę blisko ręce zmęczone noszeniem istnienia ziemi zostawią wszechobecną bliskość dłoni pamiątkę Nic nie zabiorę niewiele zostawię uczucia ludzi co żyć będą dalej wiersze pisane na znak tego życia myśli pamiątkę
  18. Na oklep szczęściem daleko nie dojedziesz potrzebuje osiodłania głaskania po łbie rytm kopyt dodaje odwagi wesoło rży razem cwałujemy prędko bo ulotne jest lecz z sensem bo w nim sens ihaaaaaaaaaaaa osiodłałem szczęście niepodległe ja w nim a ono we mnie trzymając życie za lejce w stronę zachodu słońca bez lęku po przyjacielsku aż do świtu przejażdżka w centrum błękitu
  19. Poczekaj jeszcze za wcześnie dopiero kogut zapiał słońce wschodzi na czworakach poznaję świat poczekaj jeszcze za wcześnie daj zjeść śniadanie wsłuchać się w czas na dwóch nogach uczę się żyć poczekaj jeszcze za wcześnie na obiad radość i marzenia ciekawość tego co za zakrętem poczekaj jeszcze za wcześnie kolacja z niepewności i strach leżę patrząc w sufit zdarzeń Już czas
  20. liście spadające tkają melodię o przemijaniu, które dźwiga zawsze ciężar wspomnień. dyrygentem — nagie drzewa, znają na pamięć jesienne chłody, zimne deszcze, rytmy życia spokojniejsze, lecz dłuższe niż to w ludziach zakorzenione. śpiewa wiatr niepowstrzymany: odejdziesz, bo byłeś, będziesz — nawet gdy odejdziesz. wieje niepokój, jak koniec, który nadejdzie. drzewa zmartwychwstają każdego roku. człowiek czeka na pierwszy raz — życie to podróż bez mapy, po drodze pełnej dziur. nim zdążymy zaśpiewać o końcu świata, świat skończy się na czas.
  21. Może ktoś nad grobem zapłacze poety co nie żyje bo przecież mogło być inaczej a wiersze są niczyje Może ktoś łez uroni parę nad grobem złoży dłonie przypomni sobie strofy stare wspomnienie w nim zapłonie Może nie pisał jak potrzeba choć niosła go muzyka ziemski kawałek pełen nieba a dzień za dniem umykał Może ktoś odmówi modlitwę poezją choć tak marną rymy jak nici poplątane Wena niesie ku gwiazdom
  22. Rozpacz modli się po cichu Nadzieja modlitwę śpiewa a ja nie mam już niczego tylko modlitwa mi została idę przez życie na kolanach ludzie klęczą w kościołach modli się ten kto przez sobą ucieka goniąc siebie szukając Boga Bóg rzadko odpowiada modlitwa to często monolog lecz ten kto wierzy i się spowiada wie że odpowiedź to tylko prolog powiedział Pan idź i nie grzesz więcej jako człowiek mam w sercu grzech i krzyż przybity do siebie on na barkach ja z nim klęczę lecz nie tylko ja muszę go dźwigać wielu niesie swój w samym sobie i będzie go miał gdy przyjdzie umierać tuż nad sobą na swoim grobie
  23. Tylko raz jedyny w roku gdy ciepły blask zniczy rozświetla to co w mroku każda dusza na bal liczy panowie i panie z dalekich stron o balowy strój się nie martwią ciała ich umarły na wieki duchy niewidzialnie się bawią bezgłośnie przy braku muzyki rytm w tańcu i tak czują po co im głośników ryki na cmentarzu balują mija godzina duchów po balu wszyscy w zaświaty wracają nie zostawią po sobie bałaganu na kolejną imprezę czekają
  24. Zapomniałem, o czym chciałem pisać, próbuję odkurzyć pamięć — pełno w niej kurzu i pajęczyn myśli dawno zapomnianych. Szukam tej jednej, co gdzieś się zapodziała, jest tam, na dnie, gdzie światło nie dociera. Biorę latarkę — lecz blask ciemności nie rozprasza. W sobie samym błądzę, taka już dola człowieka. Zaczyna mi świtać w głowie, świt nadchodzi, a z nim słońce. Miało być coś o miłości i szklance wody — więcej sobie nie przypomnę.
  25. Rano wyciągnąłem kopyta na łóżku bardzo wyspany przeciągnąłem się cały kopnąłem w kalendarz bo spadł ze ściany plątał się między nogami w południe poszedłem do piachu na budowie ładować betoniarkę wieczorem wykorkowałem ruskiego szampana u kolegi ze studiów Abrahama powiększyliśmy grono aniołków wąchaliśmy kwiatki od spodu to była dobra impreza daliśmy czadu na koniec umarłem ze śmiechu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...