Toyer
Użytkownicy-
Postów
136 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Toyer
-
Odchodzę z każdym oddechem we wszystkich uderzeniach serca z kroplą rosy promieniami słońca przemijając przemijam biegnę choć nikt nie goni czasem przystanę poczekam na nikogo co minie się ukradkiem ciągle dalej daleko podążam czekając uciekam uciekając czekam nie nadążając przyśpieszam żyjąc ominąłem życie czekało niezauważone ono nie widzi mnie a ja jego nie możemy się odnaleźć chociaż czujemy to samo z tęsknotą niewypowiedzianą nim zniknę odejdę przeminę porozmawiaj ze mną jeszcze przez chwilę rozstańmy się z myślami o pożegnaniu
-
patrzyłaś spokojem bezchmurnego nieba wiecznym zielonym marzeniem na oczy niebiesko zwyczajne tonąłem w spojrzeniu w głębinach patrzącego świata każde mrugnięcie było serca zagadką zgadywałem czy kochasz spoglądałaś na mnie jak na obraz a ja w tobie widziałem arcydzieło bez słów oczy mówiły pragniemy złe spojrzenie ślepnącego losu zgasiło zapatrzenie na moich oczach skończył się świat nasze spojrzenia już nigdy się nie spotkają
-
3
-
Pamięć pragnie zawitać do piekła spalić gorącej miłości wspomnienie zakochanie największy wróg diabła człowieka gdy się na niej zawiedzie spalić gorącej miłość wspomnienie przez płonąca tęsknotę tak trudno człowieka gdy się na niej zawiedzie wciąga samotności ciemne bagno przez płonąca tęsknotę tak trudno zapomnieć iskry szczęścia kochane wciąga samotności ciemne bagno topi się serce na pół złamane zapomnieć iskry szczęścia kochane ciężko gdy miłość się czarno dymi topi się serce na pół złamane wspomnieniami dobrymi i złymi ciężko gdy miłość się czarno dymi pamięć pragnie zawitać do piekła wspomnieniami dobrymi i złymi zakochanie największy wróg diabła
-
3
-
Nikt mnie nie kocha nikt nie nienawidzi jestem po środku wszystkim i niczym czasem coś mnie rozweseli czasem zasmuci myślą sięgam nieba lub chowam ją w piwnicy w błękitnym cieniu bez światłości słońca opalam się marzeniami na różowo z wiatrem zaprzyjaźniony po prostu trwam uczuć mam w sobie błędne koło szukam tego jedynego dnia w nocy o nim śnię czy poznam go kiedyś z twarzy czy po imieniu nikt mnie nie kocha chociaż miłość mam w sobie jak zatrzymam zegar bezkresny czas i tak poleci nigdzie się nie wybieram nigdzie nie śpieszę z miejsca na miejsce w różnych miejscach nieistotne chmury śpieszą się przed siebie oglądam się za nimi mówię do nich kocham nie odpowiadają myślą razem ze mną o trudzie upływających pokoleń puszczając oczko deszczem skropią radosnym gestem lub dziwnym smutkiem ktoś mnie pokochał ktoś znienawidził nadzieja obmywana w beznadziei a ja jestem tylko kimś i nikim wszystko i nic we mnie siedzi
-
W pewnym niewidzialnym królestwie, gdzie każdy mógł zobaczyć tylko siebie, niewidzialny król postanowił wydać za mąż swoją niewidzialną córkę. Zorganizował bal, na którym niewidzialna księżniczka miała wybrać swojego przyszłego męża. Księżniczka była niewidzialnie brzydka, ale nikt o tym nie wiedział, ponieważ była niewidzialna. Z całego królestwa i z poza jego niewidzialnej granicy, na bal przybywali niewidzialni książęta. Ponieważ córka króla, nie chciała wychodzić za mąż, powiedziała ojcu, że wybierze tego kandydata, który ją zobaczy, a było to niemożliwe, ponieważ wszyscy byli niewidzialni i widzieli tylko siebie. Pierwszy kandydat zawołał na balu — Księżniczko, gdzie jesteś? — Tutaj kawalerze, powiedz jak wyglądam? — Jesteś piękną blondynką, o długich prostych włosach(...). Masz szafirowe oczy, blade policzki, smukłe ciało(...). Książę opisywał wygląd, najpiękniejszymi słowami jakie tylko przyszły mu na myśl , jednak nawet w najmniejszym stopniu, nie zgadzało się to z wyglądem księżniczki. — Przykro mi kawalerze, ale nie masz racji, szukaj dalej swojej księżniczki. Następny mężczyzna, zawołał — Księżniczko, gdzie jesteś? — Tutaj kawalerze, powiedz jak wyglądam? Dało się usłyszeć kolejny wyidealizowany opis, na który młoda kobieta odpowiedziała – Przykro mi kawalerze, ale nie masz racji, szukaj dalej swojej księżniczki. I tak kolejni kandydaci próbowali odgadnąć wygląd księżniczki opisując ją słowami swojego synonimu piękna. Wszyscy dostawiali tą samą odpowiedź — Przykro mi kawalerze, ale nie masz racji, szukaj dalej swojej księżniczki. Aż w końcu pojawił się książę, który tak jak księżniczka nie chciał brać ślubu, ale namawiał go do tego ojciec. Do tego był nie w humorze i zawołał — Paskudo, gdzie jesteś? Przez chwilę zapanowała kompletna cisza, którą przerwała odpowiedź — Tutaj... panie... powiedz... jak.... wyglądam? Książę nie przebierał w słowach i opisał księżniczkę najpaskudniejszymi słowami jakie tylko można było sobie wyobrazić, pomyślał, że dzięki temu nie będzie miał najmniejszych szans u księżniczki. Zanim kobieta zdążyła odpowiedzieć, zadrżało, zaszumiało, zaświeciło, wszyscy stali się widzialni i nagle oniemieli. Okazało się ,że każdy był brzydszy od każdego i nie było tam nikogo, którego można było nazwać nawet trochę ładnym, chociaż sami siebie widzieli się jako piękne osoby. Tak została zdjęta klątwa niewidzialności, rzucona przez czarownicę, która przybyła kiedyś na zamek, a wszyscy szydzili z jej brzydoty. Księżniczka zobaczyła księcia, a on spojrzał na nią, oboje uśmiechnęli się krzywo. Widzialny już, brzydki król, zgodnie ze słowami swojej córki oznajmił: — Droga córko, ten o to kawaler bezbłędnie opisał twój wygląd, dlatego, też zostanie twoim mężem. Księżniczka nie protestowała, książę nie miał wyboru i musiał się ożenić, chociaż niechętnie. Ślub odbył się jakiś czas później, wszyscy goście z niesmakiem patrzyli na brzydotę innych, a nawet z niej szydzili. Na uroczystości była również czarownica, która wmieszała się w tłum, ona najgłośniej składała życzenia — Niech żyje para młoda! Z czasem między tymi dwojga, pojawiło się uczucie, zaakceptowali swoją brzydotę i uznali nawet, że są dla siebie piękni. I tak została zdjęta kolejna klątwa wiedźmy — klątwa brzydoty. Przystojny książę i piękna księżniczka, żyli dalej długo i szczęśliwie. Miłość nie szydzi z brzydoty, a nawet nie zna takiego słowa. W jej oczach wszystko jej piękne. Kochaj każdego sercem, nie oczami i pamiętaj o czarownicy, która potrafi rzucać klątwy.
-
Łza spada zawsze nieproszona przychodzi jak zmierzch po cichu nie pyta niczego nie wyjaśnia zaprasza kolejne w niepokoju czysta więc duszy nie brudzi boli ale solą znieczula chce coś powiedzieć nic nie mówi smutkiem płynie jak rzeka dobrze poznana nie ma imienia przedstawia się żalem gdy za długo gości nie chcesz jej znać zebranie łez krzyczy płaczem Nadzieja kończy zebranie zamyka drzwi dla gości parę łez jeszcze wypłaczę z powodu straconej miłości
-
Za sto lat będę mieć sto lat narodziłem się właśnie w tej chwili to co przeżyłem już się nie liczy dzisiaj zaczynam od nowa bez płaczu co początek życia obwieszcza już chodząc mówiąc marząc rodzę się sam z siebie bez udziału matki poród ten nienaturalnie zwyczajny zaśpiewaj mi sto lat w dniu moich drugich narodzin chcę żyć tak jak jeszcze nie żyłem życie nie wyszło kolejny raz się rodzę pewnie jeszcze nie raz o siebie się potknę upadnę wstanę i znów się narodzę zaśpiewaj mi sto lat dzisiaj odchodzę żeby przyjść na świat ponownie
-
Płonąłem żarem nie z tego świata gdy całowałem cię iskrą w szyję ogniem wiecznego pożądania czułem że płonąc żyję drżała ziemia namiętnością oczy jak ogniki błyszczały kochaliśmy się z miłością ty dla mnie cała ja dla ciebie cały między nami napięcie co wciąż narastało budziło podniecenie aż wszystko się stało leżeliśmy przytuleni patrząc w oczy błyszczące tysiące pragnień ogni prosiło by nie stało się końcem wspomnienie jak wulkan przygasa nie ma nas nie ma ognia została ze mnie wypalona zapałka łza samotna gorąca – popiół z nas
-
2
-
@LeszczymDziękuję -cieszę się że trafia
-
Nie pytaj mnie o nic tylko przytul choćby słowem dalekim oddechem rozsypałem się rozsypał ból płacz zwariował stał się śmiechem Nie pytaj mnie o nic tylko przytul otrzyj łzy zatrzymaj smutku rzekę nie chcę z sobą żyć samemu nadzieją chwyć ciepło moją rękę Nie pytaj mnie o nic tylko przytul straciłem życie jak życie cenne pokaż słońce gdy żal pada z chmur pogłaszcz po głowie w czułości świętej Nie pytaj mnie o nic tylko przytul zagubiony w tej chwili się modlę niech poczuję że żyję bez strachu marzy się zwyczajne przytulenie Nie pytaj mnie o nic tylko przytul uratuj choćbyś był nieznajomym ciężar tak ogromny podnieś na duchu proszę ocal przed losem samotnym
-
@huzarcDziękuję za komentarz
-
Świat nie ma imienia, nie posiada twarzy, to ludzie się nazywają ludźmi, a ziemia się z grobu patrzy na ciała tych, co byli. Wystarczy zwykłe „odejdź” z ust Boga wypowiedziane, a już jesteśmy gdzieś — niedosięgnięci czasem. Jestem brzmi dumnie, Będę odprawia rytuały, Byłem — pożegnaniem. Z duszą jesteśmy sami. Czy za światem są światy, gdzie nie mieszka człowiek — ten okrutnie zmęczony od życia, co wciąż ucieka?
-
To nie będzie wiersz o miłości chociaż to ona co dzień światłem kusiła to nie będzie wiersz o wierze razem z nadzieją odeszła zostawiając cień wspomnienia to nie będzie wiersz o życiu bo nie ma nic do powiedzenia cień światło smutkiem zakrył to nie będzie wesoły wiersz ciemność się nigdy nie śmieje jasne tylko łzy samotnie spadają w tym wierszu nie zaświta słońce zatrzymało się na zachodzie noc i dzień nie chce nadejść to wiersz o osobie która walczy z mrokiem bez miłości bez wiary bez nadziei ze wspomnieniem w którym żyła będąc dla kogoś światłem pozbawionym cienia zaświeć jeszcze dla mnie bądź moim słońcem moje nieważne maleńkie życie
-
Zamknięty w klatce czterech stron świata gdzie każdy motyl wolny aż po świt leci okruchy szczęścia pragnienie latania marzą się zmierzchem który nie leczy karmiony strachem głodny nie chodzę cały świat widzę przez dziurkę klucza sam sobie jestem żalu więzieniem żałosnym śpiewem szczęście wykluczam drzwiczki z tektury kraty z bezradności dziobem próbuję choć trochę skruszyć bezsens na zewnątrz strażnikiem myśli stracone życie za życia dusi może istnieje gdzieś świat bez klatki taki zwyczajny zwyczajne skrzydła gdzie dusza latać jeszcze potrafi myśląc o niebie lecę od życia
-
O pani jasna i pani w czerni opiekunko głupców kochająca matko oraz ty jej siostro wdowo wasze spotkanie planowane lecz niespodziewane stawia kropkę w zdaniu przeznaczenia tylko jedna z was śmiertelna czyni sierotami dzieci swoje dając je pod opiekę smutnej przewodniczce siostry sprzeczności jak dzień i noc jedna ofiarowuje druga zabiera spotkały się w nocy długo negocjowały o świcie umarła Nadzieja
-
4
-
Myślę wierszem bo tak jest przyjemniej między wersami bezpieczny sam siebie nie pytam o siebie po prostu jestem wesoły mogę wymyślić szczęście zdrowie bogactwo nikt nie pozna że plączę przez to kłamstwo o jak jest pięknie wesoły siedzę nie wiesz czy kłamię tylko ja to wiem teraz się śmieję prawda czy fałsz razem ze mną się ciesz będę płakał sam mijam się ze słowami myślą bezwzględną radość smutek trawi z śmiejącą się depresją
-
@Alicja_Wysocka To że napisze o miłości nie oznacza że ta miłość zdobędę To że napisze o zdrowi nie znaczy że zdrowie odzyskam pisałem już na tematów wiele ale to tylko słowa a nie rzeczywistość Chociaż kiedyś pisałem o pragnieniu miłości i się spełniło na 3 lata - wszystko zniszczyła choroba
-
@Łukasz Wiesław Jasiński Tak to literówka nie dopatrzyłem - dziękuję @Alicja_Wysocka też chciałbym to poczuć @huzarc od ponad roku moje życie jest bezradne
-
nie całowałem już od brzasków wielu zostawiam ślady stóp w osamotnieniu usta głodzone pamiętają znamię ktoś kiedyś do mnie szedł po zakochanie chodzę samotnie chodzi też wspomnienie cztery stopy to dwójki przytulenie jeden ślad dwojga na zawsze odlany jakby ze złota w sobie zakochany przychodzę zachodzę oraz odchodzę zostawiając wszędzie samotną stopę nie ma już śladów sam na nodze jednej skaczę wskakuję wyskakuję płaczę chciałem iść przez życie zabrakło nogi pochowały się nasze wspólne stopy
-
przesadzam słowa
Toyer odpowiedział(a) na Alicja_Wysocka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ważne żeby wiedzieć - kogo posadzić obok siebie - wtedy każde słowo kwitnie -
Wszystkie to słowa bywa że nic nie znaczą - a bywa też że wielka jest ich waga - czas wszystko weryfikuje
-
Doskonałość to wieczny sen Boga my - budzimy się niedoskonali obdarowani prezentem istnienia śnimy kawałki prawdy chodząc cicho po doskonałej ziemi płaczemy perfekcyjnie że los co nam pisany nie jest prosty a jednak kochamy życie zakochani w tej niedoskonałości łatwo budzimy anioły miłości do drugiego brzegu rzeki ludzi niedoskonałych ale kiedy już pokochamy to co brzydkie pęknięte złamane widząc w tym obraz piękny sercem co pęka na dwoje niedoskonałe życie doskonale się wypełni
-
To wiersz o walce z myślami samobójczymi - nie chce życia ale nie chce też umierać
-
wytrwale żyjąc zawzięcie umieram śmierć zaprasza na herbatę życie częstuje ciastkiem słodkości niesmaczne raz się już zatrułem chcę pić gorące napoje ona w długą suknię ubrana ono bez szaty żadnej jedno się uśmiecha drugie wstydem płacze walczą o mnie kobiety dwie nie chcę żadnej zjadam ciastko dopijam herbatę opuszczam herbaciarnie
-
strach się przyznać nawet nie wypada bać się odbicia życia w lustrze gdzie straszą czarne oczy chwile popełniają samobójstwo bo nie chcą nadejść stojąc z lękiem w miejscu tylko koszmar mówi dzień dobry zapaliło się światło czerwone na przejściu donikąd boję się przejść oglądam się za siebie tam przeszłość macha ręką odważna bo jej nie ma teraźniejszość trzęsie się jak staruszek tylko przyszłość nadejść się nie boi dokąd iść gdy każdy krok to labirynt a sens niekarmiony leży w grobie jak życie popełnić bez trwogi