Cóżżeś uczyniła, ma miła, pod lipą?
Skóra pęka z żalu, serca bicie słabnie.
Skradłaś je w blasku lichego piękna,
Słowem szkaradnym ugodziłaś strasznie.
Me usta spękane lgną do twych wilgotnych,
Lecz ty uciekasz jak sarenka w rosie.
Podążałem za zapachem twym zgubnym,
Ścieżką zwodniczą, w noc ciemną, bez końca.
Sztywno spoczywam w grobie nieznanym,
Martwy złożony w ziemi chłodnej, cichej,
Okryty liśćmi, jesiennymi snami –
Pod lipą, gdzieś między dniem a nicością.