-
Postów
31 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Julian K
-
Zaczynam wkońcu żyć tak jak chce Pi####le smutne wiersze I nieustanne zmieniam się I wyszło dobrze nareszcie I zapomniałem o złości I nawet mnie to nie irytuje że wiersz monotonny Cieszą mnie kurtki spodnie Cieszy mnie śpiew i uśmiech Dziękuje że jestem gdzie chcę I będe gdzie chcę I robie co chcę
-
Wstałem, wypiłem kawę, spojrzałem w lustro. Widzę tam już tylko siebie. Czy to nadal ja? Nie wiem. Ucieczka jednak była warta swojej ceny. Chyba. Mam pewność, że była. Bałem się przyszłości. Dalej się boję. Inaczej. Czuję inaczej. Widzę inaczej. Lecz myślę, niestety. I chyba tylko uciekam. Przed złem czy dobrem – to nadal to samo. I tak jest. Rok w rok. Miesiąc w miesiąc. Dzień w dzień. Wstałem.
-
Na koniec znowu poczuję zawód. Nie zmienię tego nigdy. Czy zbyt dobre życie dla tego sukcesu? Bo chyba musiałbym być inny. Oddech reguły już traci. Nie oczekuję nic, znowu. Widzę ten wszechświat lekko na odwrót. Pytam: czy żyję na pozór?
-
Kiedy spotkałem Ciebie, zamarłem. Bezruch stanowił uczucie, a wzrok – powagę. I wszystko to poszło na marne. Powodem rozwoju stabilności jest dosyć niezmienna spekulacja. Bo czy potrafię ja mówić? Cisza to prosta abstrakcja. Wyobrażam sobie jednak ten świat, w którym poznam to echo, co mówi te straszne wizje. W kontaktach ja jednak kaleką.
-
Otrzymałem iskrę strachu, znika ciągle. Lata doznań wciąż kształtują, co dostanę. Ból zamienia się dziś w miecze, Ludzie tworzą nowe barwy. Bart emocji tworzy nowy opis zmiany. Stawiam ruchy, jakby wszystko było skrajne. Jednak nie wiem, czy ja jestem dziś dla kogoś. Niemożliwa racja wygląda dziś marnie, Rozmach ognia wciąż poczuwam jako błogość.
-
Nie mam możliwości, więc pustkę oddam. Oczekujesz mych wartości na przełomie lat. Zmienna racja? Nie przyjmujesz takich doznań. Moje słowa nic nie zmienią – możesz zmieniać świat.
-
3
-
powtarzam słowa kierowane w twoją stronę i cię nie widzę, no bo tylko w górę patrzę Dno pełne dzisiaj, czy to życie jest na marne? To tylko kłamstwo powtórzone i poparte
-
Neonowy widok przepala moje oczy. Ja znowu dziś wychodzę, trochę mam tego dosyć. Spotykam starych kumpli – zmęczeni jak my wszyscy, ale oni są grupą, jestem hedonistyczny. Stawiane nowe kroki – do przepaści. Człowiek mądry z wiekiem, jestem głupszy, ale starszy. Więc prawdy nie ma nigdy, to wymysł jest ludzkości. Gdybym był starym sobą, pisałbym o samotności. Lecz to chyba był błąd, wróćmy jednak do wydarzeń. Widzę jakąś parę i sobie przypomniałem te letnie spacery. Niestety, to nie wróci. Powtarzam to codziennie. Chyba zaczynam nudzić.
-
Opadają myśli me wodą, dziś emocje swe wylewam Czwarty wymiar wciąż zamknięty, w nim wciąż pływam i przebywam. Powódź znowu rozpoczęta, szczegółowy znak od losu, Słyszę tylko wiatr i słowa, oczekuję w nich patosu. Co wpłynęło na mnie znowu? Zniknie, nikt nie widzi brzegu. Czy to boli? Nie wiem, czuję wszystko. Serce – nowy biegun. By to znikło, to uczucie przewijania i emocji, Dziś nie boję się już bólu, boję kłamstw i samotności. Moja fobia stale trzyma, a ja nic nie mogę zrobić. Chcę dziś zniknąć – nowy rozdział, powtarzanej stale drogi. To najgorsze jest uczucie, gdy wiem, że to nie ma sensu. Chyba stworzę nowy wymiar – oczekujcie o nim wierszów.
-
Normalizuj bycie innym, co uczyni mnie dziś każdym. Tworzę wizję podzieloną i wylewam wiele żalu. Ta fantazja to dziś problem, lecz i bez niej jestem słabszy, A ta inność — ciągle zwykła. Jestem nikim, to mój nałóg. Wszyscy ciągle: albo smutni, albo radość ich rozpiera. Gdzie ja jestem, gdy w euforii ta depresja wciąż napiera? A jej nie mam. I nic nie mam. Wszystko dzisiaj nie ma sensu. To mój obłęd, moja miłość, moja droga gdzieś w tym przejściu. Między życiem oraz śmiercią dzieli nas niedługa droga. Chyba wrócę, ale nie wiem. Czuję misję jak od Boga. Muszę tworzyć i uwolnić to, co czuję nieustannie. Kończę spowiedź mojej duszy. To uczucie dziś upadnie.
-
1
-
Ciągłej pogoni, gdzie celu już nie ma, Do mostów spalonych już nie ubolewasz. Nocny widok i ciebie potrzeba, Ciągle tam czekasz. Niech kwitną nam drzewa, Spalone przez chłody relacji. Myślisz wciąż o mnie? To peron na stacji. Dostrajam ciszę kreacji, Znikam. Gdzie myśli, tam zastrzyk Dopaminowej Fantazji, A piszę te teksty już tylko dla siebie. I widzę, że znika ta dobroci chęć. A może znów krople się z nami złączyły? Dziś wszystko upadło, jak wczorajszy deszcz.
-
Mokre plamy chodnika znowu atrybutem, liść opada z drzewa w kolorach ciepłych. Zaraz biała magia zjednoczy się z mym butem – stworzę nowe wiersze bez nastrojów nikczemnych. Łzy i podmuch Boga zaczynają smutki. Ocieplę domostwo opałem drewnianym, włączę Mozarta, posłucham nutki – jesień zawita z natchnieniem udanym.
-
Pijąc kakao, wyczuwam Criollo, jedząc ser cienki – Ementalera. Gdy leci motyl tuż nad mą łąką, barczatkę widzę, śliwówkę nie raz. Dotykam ziemi, czuję rędziny, wciągam zapachy – chyba zielone. Słucham muzyki granej Vivace, kocham te zmysły, niezwyciężone.
-
Zamknięty w pokoju o życiu rozmyślam, na wiele elementów umysł się rozbryzga: jeden o przyszłości, o tym, co nadejdzie, inny o uczuciach, wciąż z otwartym sercem, pewien o wyborach podjętych pochopnie. O wszystkich tak samo, o każdym tak spokojnie. Przelotny jest ten spokój, bo po krótszej chwili czuję zapach ciszy. Czyżbym się pomylił? Zapach ten dość drzewny, może orientalny, trochę tytoniowy, nieopisywalny. Wzbudza on niepokój, szczęście, smutek, ból. Nagle słyszę budzik – koniec tego snu.