Dziś na spacerze porannym
nawet trochę się zdziwiłem
kiedy kwitnące krokusy
tuż pod blokiem zobaczyłem.
Chyba jednak ciężko grzeszę,
bo mnie wcale to nie cieszy.
W domu nie do wytrzymania,
słońce jak szalone grzeje,
okna otworzyć nie mogę,
bo akurat w moje wieje,
ledwie dycham, ledwie żyję,
pot się ze mnie ciurkiem leje.
Przez tę lutową spiekotę
to ja krzyczeć mam ochotę;
zimo, męki moje skróć,
błagam, zimo wróć, ach wróć!