-
Postów
305 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Florian Konrad
-
impresja narodowa długo i z radochą błotnili się w tej swojej pieczarze. dobrze im się tam wiło, poczciwie. aż tu – jasności się zachciało, stolictwa. podchlapali się więc, piąte przez dziesiąte, w nieco świetlistym strumyku, pooddrapywali z kufająt płaty brudu – i hajda! – zdobywać serducho kraju! wyfircykował się, jeden z drugim, wykrochmalił gardło, aż ledwie głos mógł wydobyć. nacierała owa czeredka z ambitnym zamiarem: obsiąść zamek! i pałac! każdy, jaki się tam napatoczy! królem tam zostać albo co najmniej wiernym służalcą! ledwie za plecami znikł znak drogowy z nazwą miasta, patrzą, a tam: uuu, żałoba w pełni. z Wisły wyłowiono martwą syrenę. bez miecza i tarczy, za to w stanie zaawansowanego rozkładu. łysą, bo loki już dawno musiały się odsklepić, spłynąć hen, w skandynawskie fiordy. czasy chyba się dokonały, gołąbek apokalipsy, dotąd uważany za kryptydę, albo co najwyżej za potulne zwierzę kruchciane, właśnie się materializuje w otoce makabry! oj, tylko patrzeć, jak abortowane dzieciątka powrócą niczym Walkirie, z mieczami i w zbrojach, by siec skrobaczy, a z gejów, za karę, zaczną wychodzić jadowite mamby! może nawet sam Jan Paweł odrodzi się jako grająca sentymentalną nutę pozytywka-Wernyhora albo przynajmniej pod postacią gorejącego krzaczka, palącej się i rozgadanej z emfazą porzeczki. pęczniało na transparentach i w ustach. rosły oczekiwania, dudniły radiowe głośniki, szczekały ambony. aż tu, przy fałszu fanfar, z odmętów wyczłapał, pokryty łuską, towarzysz Bierut. rozejrzał się niewidząco, po kociemu zwinął w kłębek. nie zionął ogniem, jak się spodziewano, nie cuchnął, o dziwo, siarką. zalatywał nieco czosnkiem, ale to chyba żaden złowróżbny omen, zapowiedź wytęsknionej hekatomby. nowoprzybyli, z kwaśnymi minami, zaczęli na powrót okrywać się błotem, wcierać w siebie mokrą glebę. sarkali, że chromolić taką miejskość, co tylko uwiąd i rzędnięcie min powoduje. że lepiej wrócić pod włosy swoich kobiet, w bezpieczny, cichy puch. dołączyło do nich paru równie rozczarowanych stoliczan.
-
2
-
Eden, chociaż cały w głazach. chwila nieuwagi – i można rozkwasić cztery, albo pięć liter, nałożyć głową czy nosem, przypłacić zębami chęć wspięcia się ponad tłumy traw o pazurzastych źdźbłach. idylla, ale powstała jedynie w celach dekoracyjnych, raj, gdzie sny są niczym żaróweczki zatopione wewnątrz brzuchów mumii, aby oświetlały wędrowcom drogę pomiędzy rozpadlinami (trzeba stąpać ostrożnie, wystrzegać się lekkomyślnych kroków, ciągle mieć na uwadze, że chłodnie-otchłanie mogą rozewrzeć się pod nogami w najmniej oczekiwanym miejscu). tak widzę ten ogród, gdy ciebie w nim nie ma. to kontener powitalny, czartowski, mało zabawny absurd kiełkujący z innego absurdu, przeklęte państwo rządzone przez błazna o nazwisku Okiełbasa. to impreza w szlamowni. ...wypatruję komet powitalnych. z zamkniętymi oczami. wabię cię snopem pluszowych iskier, jakie wręcz wystrzeliwują spod czaszki. chodź, przenicuj dzikie i paskudne skałowisko, wywróć mój wzrok na drugą stronę. nakarm język.
-
2
-
Apotemnofilia
Florian Konrad odpowiedział(a) na Florian Konrad utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Berenika97 Dziękuję. -
wracaliśmy z dyskoteki. noc była tak ciemna, że nawet światło latarni, o księżycowym nie mówiąc, nie miało siły przebić się przez gęstą zawiesinę. mrok, jaki można by jeść łyżkami! nagle jedno z nas, zorientowawszy się, że całkowicie obca osoba siedzi na miejscu kierowcy, podniosło lament (wybacz, średnio pamiętam – ja pierwszy zacząłem się drzeć, czy ty). co pan tu robi, jakim cudem dostał się do wnętrza rozpędzonego pojazdu? świr jest z pana taki, jakiego w filmie Autostopowicz grał Rutger Hauer? potniesz, pokroisz, gnoju? odciąć, odrąbać niepotrzebne, pozbyć się tkanki nowotworowej, zbędnej kończyny! wykopać nieproszonego gościa na zbity pysk! – wołaliśmy na zmianę, przekrzykując radio. mężczyzna niespiesznie odwrócił ku nam głowę. spojrzał tak prawdziwym wzrokiem (pomniki tam były, całe miasta z litego granitu, betonowe drzewa!), że w mig pojąłem, kto tu jest na gapę, na doczepkę. ja, nie on. mimo wszystko ciągle obmyślam, jakim cudem tak szybko wypchnąć go i samemu zasiąść za kierownicą, by nie spowodować wypadku. bo ciągle jedziemy. trwa czas przeszły.
-
jak rozumiesz metaforę "rzucaliśmy się podwórkami"? uznasz, że... narkotyki, nonkonformizm, czy inna tego typu trująca kołdreka, którą można naciągnąć sobie aż pod krtań? bo wiesz, to, co tam zawarłem jest nieco strzępiaste, pali po pierwszym zażyciu, później – wywołuje przyjemne uczucie odrealnienia, platyny rozmijającej się o lata świetlne z kamieniem, wody parującej z sadzawki, wrażenie skraplania się owej mulistej i przebakteryjnionej cieczy, jako drogie perfumy. z czym połączysz obrazek, po otrzymaniu którego wraca się do siebie zygzakując i z tremolo na ustach? będzie impulsem wiodącym na barykady, energią powodującą chęć zdobywania zewnętrznych ścian wieżowców i to bez asekuracji, czy rozrośnie się jako roślina, której najbardziej żywą częścią będą kolce? wątpię w drugą ewentualność. uznasz to za atrybut nie do przecenienia, szorstką, ale niezbywalną cechę? wiem, że tak.
-
2
-
Obiekt meteoryczny
Florian Konrad odpowiedział(a) na Florian Konrad utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Berenika97 Dziękuję. Fakt, to jakby...ekfraza nieistniejącego obrazu. :) @wierszyki Wiem, ale to absolutnie zły trop, w tym wypadku. jestem antyteistą i hedonistą :D @huzarc Dziękuję za piękny komentarz. Fakt, staram się nie pisać głupot, szanować przed e wszystkim Odbiorcę. -
to płótno dosyć znanego malarza, obraz... przedstawiony w formie skrótowej, będący ledwie streszczeniem pejzażu. nie wycinkiem, cząstką, ale zdefiniowaniem jego esencji, opowiedzeniem jej lakonicznie i półgębkiem, na ucho, ledwie słyszalnym szeptem. widzisz? kometa przeżera płótno na wskroś, świetlista smuga przecina krajobraz od lewej do prawej. co za przestrzał, przestrzelina! tak wiele nie zostało ujęte, na przykład mężczyzna, który podąża w ślad za ogniem, gasi śliną iskry, zalizuje oparzeliny żywej tkanki, jaką jest widok.
-
Staroświeckość. Kaprys.
Florian Konrad opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
jeśli rzeczywistość zbzikowałaby do reszty i ni stad ni z owąd spadła na mnie wielka forsa, stałbym się nagle bogatszy od Lewandowskiego siedzącego na głowie Billa Gatesa – nie kupiłbym nic, poza trzema domami. pierwszym byłby, rzecz jasna, pałac. niewiele tu do dodania: kolumienki, neobarok, marmurowe posągi szablozębnych zwierząt. drugi dom – pełen pstrokatego artyzmu, znaczy: zwariowany na całego. chodźcie! – krzyczałbym w internetowym zaproszeniu – przerabiajcie! im dziwaczniej, tym lepiej! podczas gdy grafficiarze i niedomalarzynki, wyrodna dziatwa Pollocka i Basquiata ciapkowałaby ściany, zamawiałbym całe meblowozy jak najabsurdalniejszych gratów w stylu hindusko-pijacko-loftowym. o nabyciu trzeciej chałupy nie wiedziałby prawie nikt. kupiony na słupa, opuszczony od wielu lat, zdewastowany i rozgrabiony ze wszystkiego, co cenne, kryty dachówką cementową, parterowy dom z cegły stałby się moim para-azylem. przyjeżdżałbym ukradkiem pożyczoną damką, by pobyć w cudzym, choć teraz już moim rozgardiaszu, powdychać przemijalność aż bijącą z dziubków zardzewiałych czajników, ze spróchniałych krzeseł, czy szczątków radia. śmierć cudza i doklejona, czas nieznanych ludzi zatrzymany na obrazkach z aniołami, okruchach gazet poszatkowanych zębami myszy, odcisku palca na musztardówce, plamie na sienniku. wbrew pozorom nie wyobrażałbym sobie twarzy, kłótni, głosów, radości poprzednich mieszkańców. nie to byłoby istotą posiadania owego domu. podczas każdej wizyty dorzucałbym łyżeczkę dziegciu, doprawiałbym zastany chaos ociupinką własnego. i patrzył, jak jest ona zjadana przez większego drapieżnika. -
Życiostajność
Florian Konrad odpowiedział(a) na Florian Konrad utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Nata_Kruk Dziękuję. -
Życiostajność "Jeśli chcesz rozśmieszyć kota, opowiedz mu o swoich planach" fraza-przekrętas, tylko dla ciebie. we wczorajszej baśni, tuż przed nastaniem świtu diabeł-Kopciuszek wybiegł spłoszony gubiąc na schodach lewe kopyto. śmieszne, prawda? dzisiaj opowieść mutuje, na jedną noc zmieniam się w niepoprawnego menofila. i częstujesz mnie różyczkami, rozsiewasz je po mojej bieli. zaraz zjawią się posłannicy nieco przyblakłego mnie-księcia, okaże się, że to mi brakuje części nogi. złotooki, przycupnięty w kącie kot będzie patrzeć ze zgrozą, jak żołdacy wyciągają mnie z pokolorowanej pościeli na kolejny bal bez morału (jest zdecydowanie za wcześnie na tak poważne i parszywe słowo jak koniec, a je właśnie zapowiadałoby umoralniające puencisko). kim będziemy, w które rejony, na łąki usiane jakimi rodzajami kwiatów rzuci nas wyobraźnia? Rafał (Florian Konrad) Ganżuk
-
Cele pozorne
Florian Konrad odpowiedział(a) na Florian Konrad utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Berenika97 Dziękuję -
ach, gdyby tak móc ci przekazać wszystkie chwile swoich pomyłek, małych wtop i parszywych niepowodzeń, momenty radości, strachu, krótko mówiąc: być ci tak dziko najbliższy, nieodspajalny, wydobyty z dna, głębin podświadomości, jak, dajmy na to, te moje, tyleż rozpaczliwe co dziwaczne próby pisma automatycznego (przez cały czas działania czaru wszystkie dziwki w pobliskim mieście będą mieć zielone włosy, księża – kokardki na brwiach, a jeśli będziesz grzeczny – wielka paproć o tobie zapomni – takie coś ostatnio, nieco bezwiednie, wysmażyłem). jak cudowniusińsko byłoby ściągać wraz z tobą i rozgniatać w palcach szklane słońca, wdmuchiwać gryzący pył wprost w oczy lampuceriuszy, być tym, który Zna, Potrafi Poczuć. abyś widziała moimi oczami krzyczącego brodacza w małym fiacie, gdy kiedyś wymusiłem pierwszeństwo na skrzyżowaniu (uwierz na słowo – jak on śmiesznie wyglądał!). i być tym, który Pozostanie, nie da się wydrapać z miejsc, kolorów, tak wżarł się na przykład w nieco obciachową sytuację, gdy nieintencjonalnie zostawił na chodniku siatkę z bułkami, przez co dokarmił jakiegoś okołodworcowego menela, że... zbuduje tam własny, sięgający chmur pomnik. i już na zawsze zostanie (radośnie) zamknięty w jego wnętrzu, głowie statuy. i w płytach chodnikowych, zabawkach, których dekady temu się pozbył, zeszytach z gimnazjum i w ryku kierowcy malucha. bierz wszystko, proszę. zespól, nie wypuszczaj.
-
Everybodziec
Florian Konrad odpowiedział(a) na Florian Konrad utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Alicja_Wysocka Dziękuję za tak uczuciowy odbiór @wierszyki Fajne porównanie -
po wielu latach pustki – jest coś! na Ścianie Królewskiej wywieszono malunek ust. zaraz zaczęli się schodzić przeszkadzacze i ohydusy twierdzący, że to widnieje na brudnej szmacie, między wargami pewnie znalazłaby się cała paleta przeterminowanego jedzenia, a w ogóle – co to jest? jakieś takie niezgrabne i trzeba by się zastanowić, ile się kuruje, a może nawet i trzeźwieje po pocałowaniu tego. jeszcze gorsi z fałszywą pokorą palili znicze, składali pod Ścianą wieńce, niby pod pomnikiem poległego wodza. ktoś próbował banalizować, że "co w tym niezwykłego, ot – usta-symbol, nic ponad oczywisty kształt i przesłanie". inny zaś – patrzył na krwistoczerwone wargi tak długo, że aż zanurzył się w okruchu ich istoty, uszczknął sobie z formy, koloru i miękkości mały odłamek – i wpłynął w niego, powoli, cal po calu. zniknął, wtopił się w tę mistyczną Odrębność. i jest tam ciągle, bytuje w owym fragmencie, jakby był on miejscem nadającym się do zamieszkania. i słyszy głos mówiący tylko do niego przez ciszę i gwar, włókna i czerwień.
-
Bezładnia
Florian Konrad odpowiedział(a) na Florian Konrad utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziękuję za lekturę i komentarze. -
często łapię się na zbytecznym i zatruwającym humor wydreptywaniu w przyszłość. tę najgłębszą: po mnie. bo uwielbiam urbex, a nawet samo oglądanie filmików i zdjęć z wypadów do opuszczonych miejsc. a takim bez wątpienia, prędzej czy później, będzie mój dom. gdy nie starczy, gdy zabraknie. wiem, nie powinienem przejmować się czymkolwiek co nastąpi w czasach, gdy będę górką mięsnego łajna albo cuchnącymi kośćmi. a jednak: potrzeba ochrony miejsca, w którym się bytuje. ochrony postletalnej, hi, hi, że tak pośmieszkuję. zatem: co robić? muszę wytworzyć w sobie złotą opończę, otoczyć nią i tak sięgający gwiazd egocentryzm. i uwarzyć specyficzny drag, silny narkotyk odśrodkowy, którym znieczuliłbym się, zmienił w bezwolne, kroczące na sztywnych nogach zombie co ma kompletnie gdzieś fakt, że nie ma dzieci, więc nikt okien, szklanek, kasetonów po nim w miarę szybko nie przejmie. bo rodzina – daleko. jedynie ewentualni złodzieje tego, co warte wzięcia (czytaj: spieniężenia na alkohol) – bliscy jak zawsze. muszę stać się otępiały na fakt, że kiedyś będę ograbionym do cna nowobiedniakiem. że zapanują zwietrzeliny, może: sprej, zygzaki grafficiarskich psujów. albo spisać (koniecznie para-gotyckimi zawijasami!) ostatnią wolę, gdzie daruję wszystko... komu? czemu? błyszczącemu listkowi, który od wieków spada z drzewa rosnącego w całkiem innym świecie i ciągle nie jest nawet w połowie drogi.
-
Światło zodiakalne
Florian Konrad odpowiedział(a) na Florian Konrad utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Maciek.J A moim - że jednak tak.@tetu @wierszyki Dziękuję! -
na naszej planecie dobrze widzi się jedynie w ciemnościach. tu książę władający całym globem okazał się zbyt mały, by żyć, uniósł się na ulotną chwilę, po czym rozprysnął, niczym przekłuta bańka mydlana. ledwie widoczne drobinki jego ciała osiadły kropelkami na trawie, po której, w poszukiwaniu tajemnic do odkrycia, przeszedł mój kot. a potem w domu wskoczył mi na kolana (pamiętasz? wymyśliłaś mu wtedy ksywkę, co brzmiała bardziej jak rycerski przydomek: Kryspin Rosołapy). tak: cząstki książątka wszechpaństwa są roznoszone na miękkich poduszeczkach. mówię ci słowa o tej wilgoci sięgając nimi aż po granice oddania.
-
3
-
Światło zodiakalne
Florian Konrad odpowiedział(a) na Florian Konrad utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Alicja_Wysocka Dobrze, peel tego nie zrobi. @Berenika97 Dzięks za obszerny, wyczerpujący komentarz. -
Dla Najukochańszej P., Miłości Mojego Życia promień jest wyjątkowo czysty, delikatnie przenika wszelkie Znaki. trafia, niczym w piosence zespołu Houk: Transmission into your heart, w głąb twojego ciepła. rozświetla je. bo tym właśnie chcę być, w twoich dłoniach i wargach: jasnotą, czarnopiórym wesołkiem bez krzyża przy duszy. a nie: jak biuro Lucyfera albo przybudówka, w której przechowywane są inne przybudówki. lub niczym gazeta z fałszywych czasów, krzycząca na pierwszej stronie, że Odbudowa Kolosa Rodyjskiego nabiera tempa. sama widzisz, że nie wychodzi, jestem partaczony i rozprzęgany, chłoszczę po plecach jadowym ozorem, wredne licho po kryjomu wciska klawisz Insert i kasuje się każdy miłosny list. z kranów zamiast oligocenki leje się brudna woda. a przecież nie tak ma być! nieboskłony ci składam w darze baśnie dziergam z włóczki, całe światy ofiarowuję, by za moement wychylić durny łeb z pędzącego pociągu i roztrzaskać go o słup.
-
ciemność aż do przesady? nie, energicznym ruchem zrywam z kory ten plakacik, namokniętą rosą fiszkę. zaraz odrasta. zdecydowanie bardziej – to kinderbal w czekoladerii, poszycie humoru zakrywające wszyściuchne odmiany katastrofizmu. więc – tańczmy. pomimo, iż wczoraj odkryłem pod kolanem, głęboko wbitą w miękką materię mięsa, malutką igłę. i już boję się, że źli krasnale coś wszczepili. a ty mówisz: niemożliwe, to tylko drzazga. jednak durnieję, bo mam naturę wyśliniaczonego tragifarseusza, nie rośliny wyrosłej na skałach magmowych ale bazaltu kiełkującego w zagonie słoneczników. kochaj na złość wszystkim gnomom, kanibalom z bajek, armii pluszowych miśków z siekierami. mimo strzyg-wypluwek, które z uporem wracają mi pod język i do gardła.
-
1
-
Osiedliny
Florian Konrad odpowiedział(a) na Florian Konrad utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Annna2 Dziękuję @Jacek_Suchowicz Również pozdrawiam -
kropla ciebie, idealnie rozprowadzona po powierzchni świata naprawia chropowatości, meandry bitumiki, wszelkie ścieżki zaczynają kierować się w stronę Blasku, stolicy ulubionego państwa, a wszystko, co jest we mnie niczym szmaciak gałęzisty, nabiera cech insygniów. tą samą kropelką rysują się stalagnaty, zęby wiecznie uśmiechniętych mięsożerców, piszą traktaty pokojowe zawarte pomiędzy liśćmi a piaskiem, rozpuszczają się potraktowane nią ostrza maczet.
-
czas złączeń, przywracania porządku w domu, który do niedawna, w ślepocie i oczadzeniu, uważało się za półzburzony. zdarcie z oczu filtrów i jasne widzenie: stabilizacja, budynek jest posadowiony na przedwieczności, a gdy nie opuszczamy go przez dłużej niż godzinę, nasz współdzielony umysł staje się niebem rozpościerającym się nad połoniną srebrnych traw. puf! – korek odrywa się od butelki szampana. początek imprezy tylko dla dwojga. tysiące odpędzonych duchów. papierki rozrywające się w powietrzu. czas ulotności i jednocześnie czas spoin, świętowanie powrotu w głąb opoki. ...a tam się ciągle kruszą, zderzają wywrotkami pełnymi gruzu, ciemniacy, architekci rumowisk. chyba nie mogą przestać.
-
Pierwopis
Florian Konrad odpowiedział(a) na Florian Konrad utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziękuje za komentarze. Tak, to o miłości.