Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Groschek

Użytkownicy
  • Postów

    134
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Groschek

  1. kiedy przerwać nić ochronną wywracając gładzią poprzek; czasem trzeba się pożegnać opuściwszy własnej w obieg nie ma straty bez rumieńca ani szorstkich łez kątowych zostać idzie wić dla dziecka odpuszczając samochodów o poznaniu naj zmaganiach w tył struktury wąskich igieł bez kasłania przez kichanie spodziewając czubka wideł
  2. jeśli będziesz ryku-śmieszkiem z rozbrudzonym lekko pyskiem bo jak kłębiąc spadniesz pełnią z boksem mitów - w lodowisku jeśli przetrwę komuś prześlesz w nurt doraźny, przez megafon lub gdy miękko kogoś klepniesz (z rozpędzeniem!) w łeb łopatą nie masz kochać przedostatnia! rozglądając się czyż we mgłach kłód przewrotność (nieukładnie) mógłby przypowiadać przestać
  3. z lewej płot kim?.. w prawym niżej niźli przede wszystkich roztańczonych nam brakuje! kiedy rozmiar skutków niski z lewej może? po prawemu rozbieranie się przy nagich; roztańczenia dla cen braku nibyż jednak z poturlaniem gdzie pot deszczu dla miłości nat wytrwania powtarzaniem; kiedy przerwać wiele prościej sznurowanie łutów pragnień..
  4. kolorowych słońca dłoni za kiściami, ponad głową niech księżyca nie ukłoni czorta odbić kolorowych zaniedbaniu gołych sanek do tulonych w samo serce a wieczory, tuż nad ranem gubią ule mniej lub więcej łut miłości lont znających spokój gruszki na ograniu tą, co drugim niewierząca do wielkości o przez tanio
  5. Dziękuję też i też nie tylko. Kiedyś zapytam się Ciebie, tymczasem żyjemy sobie w przeciwnych kolorach jakby czekając na zielony. Buźka!
  6. @aff Dziękuję za czytanie i odwagę interpretacji. Moje teksty są skomplikowane. W portalu "piszę-wiersze" było tego prawie 500. Jakoś nie umiem się skusić aby powoli tutaj wstawiać poprzednie wiersze. Piszesz, że życie ludzkie jest prawie na tyle wystarczające, aby zdołać przeżyć jedną miłość. Tylko, że mi osobiście wydaje się, że w tym jednym życiu mamy conajmniej kilka szans. Może i łatwiej jest młodemu, ale nie jest to chyba granica. Kochać można, jeśli się kogoś spotka i zauważy, że ten ktoś jakoś inaczej nas traktuje niż cała reszta świata. Że tej komuś niewiadomo dlaczego zależy na naszym szczęściu. Pzdr.!
  7. w poniedziałek w torach goniąc środkiem ćwiartką po pięciorgu jak roboty przed miech dzielniej dochodzimy wkrótce z workiem tuż gdzie pracy czeka mnóstwo część śniadania, pot wieczorem jakby chciałoby wprost musnąć się pod przeciw za przezorność nie ma grzechu bez wytrwania ni hałasów wbrew z wymuszeń nie ma śmiechów nad rozdanie jakichkolwiek ćwieków głupich
  8. bez początku nie dokańczać zaczynania w bieg poczynań jakby jakąś zjeździć w jednej chęć chłopaka u dziewczyny jeśli wyjdzie spód przepaści podlotowy skręt półkiszkach przedstawiając list wyraźniej początkową koniec przystań ileż rozmów o niechcianych posłużeniach z łuku łzawiąc ile wstrzymań obu wnętrza przy kochaniu nie dość igły
  9. @aff Cześć! Nie wiem, czy to przeczytasz, bo nie łapię się jeszcze w tym portalu. Ja pisałem przez ponad 3 lata w "piszę wiersze" aż go niejako z dnia na dzień usunięto. Mój styl pisania do samego końca był taki, jak powyższy tekst. Czasami napisałem też coś łatwiejszego, ale rzadko. Jak się tu odnajdę to może mnie polubisz, albowiem czytam prace innych dokładnie, aby znaleźć w nich głębię serca. Dziękuję za komentarz oraz (chyba) za coś w rodzaju za niego oceny, ale jeszcze nie jestem pewien. Ten portal jest nieco skomplikowany. Romek
  10. do środka na boki obrotem tu łowiąc pobudki w uroczej jak cielsko baroku kiedyś miałaś podnieść osobistych (w zmagań) choćbyś miała roznieść krzesełek wśród zadań a dzieciątko przyjdzie! gdzie zwykłość Vergil i podeprze w choinkach drużbę niań nad chwili
  11. Szczerze mówiąc nie mogę jak do tej pory rozgryźć tego portalu; dziękuję za czytanie i ewentualne oceny, których i tak nie widzę, bo nie czaję..
  12. odnowiony słowem wychodzę po ciebie kiedy mniej za rękę albo nogą gnieciesz ot nawiane słowem przesyłam do nieba może dla spokojnej albo głową bębniąc o dno w jeno słowie zatrzymam aksamit morze gdy nie może pomieścić łez kar mi od nów jej nie łowić bez czelnej obliczać morze miał a zostać znak u mitu widzeń
  13. na pieczątkę padły słowa jakieś ledwo niewyraźnie ale wielkość honor chowa wykrywając lęk przy jaźni sławę dostrzegł tor wirusa w przepadaniu razem iluż niechby zeszli nie poruszą z chodu wyręczając widok gdy ty stroisz ciągle u mnie buzią śliczną łut grymasów zapomniawszy, jak potulny miałem odblask ócz tarasu
  14. spacerami obłok płotkiem przed północą leżąc cicho jakby uderzany (młotkiem) myśli sznurków nie urywa; nie bez bólów iż stracony do rozkładu kwiatostanu; chęcią męża zamroczona zeszła pokój aż po balkon nie nad słodycz anemony po pragnieniu, albo siebie rozdawanej jak slalomem z nim widziała, ale nie wie kiedy biernie na pieczątkę gdy grubasek ależ śliczny do trzymania piątki piątką; w czas udziału albom inny
  15. jakby spostrzec na Jezusa wśród oczyma bez histerii ujrzeć brata, potem upaść przed podłością kokieterii lecz potrzebą obłąkani bez skupienia i odwagi całe oko kładąc na nim rozbić idzie swą uwagę będę zwiewny wśród smażonek musząc rozsiąść gniew po licach zacznę płatać wbrew święconek figlem drętwość kręgu przystań Jezus zawsze miał lśnić wzorem; chociaż gościa w szczerym tłoku nie poznałem, więc nie wziąłem wiodąc swoim bliźnich w mroku
  16. jak długo trwa na zawsze spór serc przeciw ich woli przerwać straconą szansę wczorajszych udań ogród jak wyzbyć się dzieciństwa? (gdy lat młodzieńczych tyle) w przebłysku dojrzeć słońca gdzie łzy już w krokodylach kiedyś powiesz dzień dobry wtulając chwilę w wszystko tam zdobędziemy zdolność by więcej nas nie wypchnąć
  17. naturalnie - bez okrzyku rozpinając guzik z bluzki nie podchodzę lali blisko aby dotknąć, ino musnąć niewidzialne kładę dłonie na zakrętach jej wykrętów tudzież czekam oburzenia tylko broniony ciemnością czy odrzucasz listki moje jak przed zimą jarzębina? żeby stanąć w pełni gołej na zakręcie jak nie ustąp! woła serce ciało nosząc rytmem jego odliczania; kiedy jestem.. i ty jesteś gdy cię nie ma i ja niknę
  18. gdzie jesteś maleńka smutno jest po tobie łut już się wymieszał nie wiedząc, co robić poprzez pola, łąką spaceruje z chęcią oby ciebie spotkać aż uczuć objęciem jesteś zbyt niewinna bym dzwon zauważył; w świecie atrakcyjnym odejść z brew odważył
  19. nie czekaj na królewicza poukładaj liście w biczu! ustrój śliczne różem lico taka na ławeczkę usiądź w sukieneczce najładniejszej uzyskanej bez zewnętrznych zahamowań, marzeń łóżkiem wbrew łaknienia się u wróżki; bowiem tęże nosisz sobą w osobistym nad wygodą nie doraźnym ale wolnym podarunku samej z siebie
  20. namalować chciałbym gwizdek

    nie z pamięci jak wbrew odwrót
    lecz pod krańcem szydzę łyżwie
    której ostrość przestrzegł kogut

     

    narysować pragnę dar-dzban
    łamiąc główki rząd z tur lania
    kiedy własnej nurt ich porwał
    rwaniu statków z rozwidlenia

     

    wypowiedzieć chcę, a szybko
    choć miech trzeba słów usilić
    była więcej po pat wszystkim
    lampki przed jej rampą tylną

     

     

     

    (zamknęli portal "kobieta-wiersze.." gdzie publikowałem dotychczas dla zabezpieczenia swoje wiersze; zacząłem 1 września 2021 roku od "odbić-się" na portalu "piszę-wiersze"; tam widnieje cała moja twórczość - piszę od ręki bezpośrednio na portalu bez kopiowania.. teraz u Was wystawiam dodatkowo, gdy opublikuję nowy tekst na rodzimej platformie plus próbuję też od czasu do czasu całkiem nie chronologicznie po kroczku wypełnić całość twórczości wcześniejszymi publikacjami.. dlaczego Was o tym informuję? najpierw; informuję Was, że nie biorę aktywnego udziału w życiu portalu - kto chciałby się zaprzyjaźnić to zapraszam do publikacji dodatkowej u nas, a zobaczycie zaraz jaki potrafię być zaangażowany.. ps. a piszę do Was tędy, bo jakoś nie udało mi się do tej pory jeszcze zrozumieć jak u Was co funkcjonuje.. serdecznie dziękuję za lekturę i komentarze mimo wszystko, a piszę to do Was oddając naturalny szacunek międzyludzki.. pzdr. serd.)

  21. po cóż niosą spód dni łoskot kiedy biegnąc śledzą wiedzę; kogóż proszą dziś o rozkosz nad tąpania tan (z nut) kręty po co kłamią wciąż atrament? w opowieściach kryjąc wieści; wyczytanych z ław testament zapychając wić czczą jeszcze przecząc wieńczą płaczu bełkot (swój kwiatami swąd poznając!) tracą wieczność bratnio klęcząc krzętnie trącąc ze ścian kamień zamiast łączyć ręce obce czuli tkają głąb teł mową sławy rzutu do manowca za nim laik kwit wypowie
  22. gdy ja już umrę, a Ty zostaniesz żeby se kapnąć toć imion niczyj o Boże proszę zostaw cud, a nią na czas uzdrowień wojen u kryi blef nad roszenie pa zostałości chociażby kilka z kina przybyło sjesty pojazdu uSTawiaj pościg jakoby wygrać czołem nie milą gdy się rozejdzie o'brusiem ul lic Miodka działAnia jak pat u'party niby łut wspomnień 'o Asi ławiąc aż do zamknięcia buźki otwartej
  23. wszy należę kochanie do ciebie choćby ze mną wodzono i tylko wszy bywają 1 nasze 1 wszędzie poczekajmy co uśmiechy widzą wszy są twoje ale ja nie kocham choćby na wett odrobiny więcej boli karczę kiedy do cna poszłaś róż nie kując może nawet rożnie wszy tul je 1 choćby i poza mną nie niczyje lepiej zimą w kranie bo gdy będzie leżał nad turlaną nie ustanie; czy jej nie dostanie
  24. podwójny charakter pisma nie zawróciła mu w głowie; mówiono gdzie karę pozna pewności nie dał ozdobom gnieść kiedyś dość bez nadziei rosnącym dzikom współczując gdyż do wód wstęp strony leży na przekór chociażby w kulach mucha nie jest dlań ozdoby odgłosów pęknięć nie rusza brzęczy i jak buczek bzycząc zamienia ciąg ud z podkową nie podpatrzona wiadomość wysłana niemalże przez nich rozbiciem zryła najnowszym zaprawdę skubańca befsztyk
  25. podążając ponad wiatrem krok po kroczku bez uroku otwierając bramy kwiatów zachowujesz mniej dla oczu gdyby przestać się rozglądać skupić wzrok na jednej równi w horyzontów nurt zaplątać gdzie rozmywa czas powtórki gdyby stanąć prosto twarzą odpowiedzieć niewyraźnie że się tęskni nawet bardzo chociaż widzi już nie pragnąc
×
×
  • Dodaj nową pozycję...