Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Quidem.art

Użytkownicy
  • Postów

    314
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Quidem.art

  1. Quidem.art

    Tyle jesteśmy warci

    Tyle jesteśmy warci, ile w innych potrafimy zostawić naszej miłości.
  2. @Łukasz Jasiński tak to może wyglądać. Jednak czy nieswiadomie dokonany akt czyni z nas twórcą tego aktu? Czy najeżka jest patologicznym oszustem? Albo czy skrzydlica to bezduszny morderca? Natura ukształtowała wiele typów mechanizmów obronnych. Zrozumienie tego, czym w istocie jest czyjeś zachowanie daje nam szansę na pełniejszy wgląd w jakąś sprawę, to zaś zwiększa szansę dla akceptacji, a w jej konsekwencji na miłość. Czyli warto spróbować. Dziękuję za opinię i pozdrawiam
  3. Projekt Takamoya, chwila 134 Drogą brukowaną ściegiem śliny głupców, Udających demony na małpach, Kiedy prawda uparta Nie daje im posłuchu, Wędrujemy od spojrzenia do rana, Iskierko kochana. Czasem mamy pod górę, może tylko z naszego punktu widzenia, Ale co to zmienia? Dla drzewa śmierć to drobne wióry, Choćby rzeźbiarzowi dały Pietę. To drzazgi są tłumu podnietą. Zmierzchem znaczymy przebyte zakręty. Trwają w pamięci znalezione kwiaty, Schowane pomiędzy duszą a światem, Bukiety dni ściętych. Cokolwiek jutro pod nogami wyśni, Ktokolwiek nie zrozumie naszego życia, My wiemy, że miłość jest nie do ukrycia.
  4. Projekt Takamoya, chwila 133 Pierdziel zauważył, że, ze strony kobiet, często pada odpowiedź - Domyśl się! …zamiast konkretu. Po co?
  5. @MIROSŁAW C. A czasami po prostu nie wie, czy to on tylko oszalał, czy caly szalony świat jego pozostawił normalnym... i czy wtedy norma jest szaleństwem, gdy szaleństwo staje się normą? Zauważyłem, że im głębiej rozumie się miłość, tym trudniej zrozumieć co, i dlaczego to, ludzie z niej robią. Dziękuję za komentarz.
  6. W świecie groteski, to tuż za progiem, Budują piękną donikąd drogę. O pustce mówią, że jest pełna rzeczy, Lekarstwo truje, trucizna leczy. Mądrość głoduje, prawda cicho krwawi, Głupota zabawą miliony bawi. Szkoły są piętnem zbędnej tortury, z kwiatów i słodyczy - kajdany i mury. W tym tyglu z lodu miłość nędzą płonie, By ślepców zachwycić światłem swej agonii. Jedynie ona, trwając choć przez chwilę, Ma sensu tyle, że aż się wahałem, Po której stronie progu ja sam stałem.
  7. O ile szybciej bije serce Przy Mount Evereście, Niż w małym mieście? O ile szczęścia tam więcej? Tak ekscytują ludzi czarne dziury, Pochłaniające światło i czas, A nie widzimy, że w samych nas Narasta pustki mrok ponury. Dusze wydają się stekiem bzdur, Uczucia chemią cielesnej mazi. Ślepi płyniemy rzeką wydarzeń, jak owce plotące dla siebie sznur. Nawet wzór życia da się uprościć. Zamiast wymyślać płcie i zabawy, Wystarczy, by miast tego każdy Nauczył się prawdy oraz miłości.
  8. Nagroda jest w kubku, Którego na scenie jeszcze nie ma, Gdy zastanawiasz się nad trzema. I tylko ona jest odtrutką. Los stawia wszystko na jedną kartę, Woalem marzeń owija oczy. Zanim za nimi skoczysz, wszystkiego są warte. A potem, w locie, piękne widoki Dech zapierają, jak przeżyta miłość. Pióra u skrzydeł z tego, co było, Strumień powietrza rozrzuca na boki. Wszystko się zmieni W ciszy finału. Wtedy mety całun Ukaże czwarty, ukryty w ziemi. Lądując tylko tego żałuj, Żeś innym skrzydła w podróży zmielił.
  9. Nie zmyją jej ze mnie, Choćby kwasem lali. Jej barwa nie blednie I naprzeciw stali. Nie da się wymyć Czerwień, bo we krwi płynie, A biel nie blednie, Skoro jest bez winy. Nie zrozumieją, jak to się stało, Że wskroś mnie wnika, Nawet gdy starają Trzymać ją we wnykach. Dzisiaj siwą głowę Ku niej pochylam, Spojrzeniem i słowem Dumny, że jak była, Tak i będzie wzorem, Jak w najgorszych chwilach Umieć żyć z honorem.
  10. Projekt Takamoya, chwila 125 Nie trzeba być drapieżnikiem, Żeby dla innych stać przeciw wszystkim. Nie trzeba być herosem, Żeby uśmiechnąć się pod ciosem I mówić naprzeciw krzyki. Jeżeli spojrzysz w oczy bijącego Bez lęku, którego szuka wściekle, Zobaczysz, że on sam jest w piekle. I współczujesz dlatego. Potem wystarczy, z okiem w niebiosach, Parę uśmiechów w dół posłać Leżąc na krwistym kocu, na łące, Być całym sercem brzdącem, Któregoś w sercu chował.
  11. Historia kończy się każdego dzisiaj Nocą gasnącą na końcach powiek. Na wiele z pytań słońce odpowie Słowami, których nikt jeszcze nie słyszał. Sny stają się jasne zawsze za późno, Nadzieje znajdują nowe oblicza. Wczorajsze lęki zegar już wykrzyczał, do rąk wciskając torbę podróżną. Nieważne, na którym staniesz peronie, Kupiony bilet nic nie gwarantuje. Dopiero po ruchu wagonu poczujesz, Czy we właściwą ruszyłeś stronę. W pamięci podróży zawsze tak jest, Że wszystkie mapy funta kłaków warte, Szukając wśród nich najtrafniejszej karty, Na końcu każdej znajdziesz dworzec Kres.
  12. Projekt Takamoya, 124 Taka jesteś mojmoj że warto w burzy Spragnione ciepła dłonie, Na chwilę choć, w aksamitny płomień Z czułością zanurzyć Zachwyt nad zmierzchem kładzie Się deszczem włosów w miłym bezładzie, Gdy pieści je szeptów wieniec, Światłem w półcieniach tonący z drżeniem. Śmiech plecie w zegarze Warkocze półsennych marzeń Na śladach dawnych bitew, Tak czule, że nie warto już krzyczeć, Gdy góra staje się głazem.
  13. Quidem.art

    Prosto w twarz!

    Wykrzycz mi orgazm prosto w twarz!
  14. Spokój nie jest ciszą W której ogrodowe róże Czekają na burzę, Liśćmi nie kołysząc. Nie jest też milczeniem Nad pustką słów, Które ktoś zamienił znów W bezduszne znaczenie. Spokoju nie ma w bezruchu Tłumu wobec kaźni prawdy, Choćby nawet każdy Z nich znał ją ze słuchu. Czuję go za to wszędzie, W deszczu, na żywej ulicy, Kiedy Twoje serce słyszę I wiem, że jesteś tam, gdzie będziesz, Nawet, jeśli czasem krzyczysz.
  15. Projekt Takamoya, chwila 123 “Co za dzień! Dzisiaj spaliłam sobie d*psko i brzuch. Strasznie piecze! 😡 Paweł właśnie powiedział że wygrałam. Nie wiem co takiego, ugryzłam go tylko w moje ulubione kości, tam gdzie biodro… :)) 😬”. Słuchając jej słów Pierdziel pomyślał “Słodko kwaśny, to smak, jaki czujemy, kiedy mija nas chwila, która mija.”
  16. Projekt Takamoya, chwila 122 Przyglądając się uśmiechniętej Bambaryło Pierdziel pomyślał “Świat staje się piękny, kiedy nie tylko Ty go widzisz, ale i on dostrzega Ciebie”.
  17. W rzeźni na hakach wiszące daty, Zwyczajne kartki z kalendarza, Miejsca zdarzeń, Zasuszone kwiaty. W półcieniach głowy freski malowane Z uczuciem i wiarą w piękno. Te kwiaty nie zwiędną, Jak spokojny sen nad ranem. Nawet zamknięty w sobie, Kiedy zostaniesz człowiekiem, To z wiekiem Potrafisz rany zdobić, Bo wiara jest lekiem, A lek Słowem.
  18. Projekt Antymateria, chwila 9 Czasem tak jest, że wszystko się łamie i już po wszystkim. Wychodzisz skuty, trzaskają drzwiami. Huk, jakby cię cały świat przycisnął. Opada kartka z kalendarza wyrwana, Cichną potrzaskane myśli. Czasem tak jest, że czujesz miłość na ustach i dłoniach, aż płonie, jak słońce, wszystko, co było, aż po horyzont, i dłużej niż koniec. Czasem tak jest, że czekasz, a zegar udaje, że staje zdziwiony, i choćbyś był dalej, niż całkiem daleko, to wierzysz, jak mąż wierzy żonie, Gdy śnieżny woal jej twarz obleka, póki czerń nie skryje łez słonych. Dopiero wtedy wiesz, że czasem tak jest.
  19. Projekt Antymateria, 8 Zamykają się usta otwarte w pół zdania, Tylko dlatego, że słowa Niewarte niczego, zostają w głowach, Skrępowane głodem trwania. Biegnące stadem minuty ściągają buty I drepczą jak skradający się pająk. Krótkie staccato palców, nie mając Nic do roboty, przebiega galopem suchym. Strzela zapalniczka przy otwartym oknie. Oddech szelestem strumienia Przemyka między milczeniem, A czasem, co się przelał bezpowrotnie. Ołtarzem staje się stół, Tylko kapłanów zbyt wielu. Tak czekamy na obiad, mój przyjacielu… A życie, jak żwir spod kół…
  20. Ból staje się płaszczem, Kiedy pragniesz być suchy Pośrodku zawieruchy, Co świat łzami głaszcze. Może liście to kartki kalendarza Furkoczące w przelocie, By zasnąć gdzieś w błocie. A może to tylko zbieg wydarzeń. Dopiero słońce odkrywa kolory, Tańczące w naszych oczach. Dopiero kiedy kochasz Przestajesz być chory.
  21. Dziękuję. Ilość polubień mnie nie zniechęca... Van Gogh też nie miał za dużo lajków. Przynajmniej za życia. 😜
  22. Może to autyzm, albo ADHD, A może paranoja, lub rak. To pewnie przez nie świat Raz zdaje się ptakiem, a raz gadem. Cisze wrzeszczą najgłośniej, Krzyków nie słychać, Szczęśliwy czas smutnie przemyka, A ból tkwi w gardle ością I nie znika, splątany radością. Malowane twarze wszystko wiedzą, Choć więcej czuje make up niż głowa. Tyle razy wszystko jest od nowa, Że dalej się dojdzie siedząc. Głupota od mądrości oddzielona miedzą. Nawet miłość inna niż na obrazku. Gorąca zimą, Nie wiążąc najsilniej trzyma I chłodzi w słońca blasku. Miłość, która nie jest maską, Kiedy chleb smakuje jak wino.
  23. W słowach, Schowaną między dźwiękami, Kiedy między nami Przepływa rozmowa. W świetle rozbudzonego ledwo słońca, Snami jeszcze pachnącą, Nim oczy przetrzesz. W ciszy, Przytuloną do mnie, Jak upragniony świecy płomień, Gdy czas nas nie słyszy. Wszędzie, Gdzie mogę znaleźć życie. I na to liczę, Że zawsze tam będziesz. Każdego dnia jest 8 marca. Za każdy dziękuję, bo dzięki Tobie czuję, Że życie przeżycia jest warte.
  24. Projekt Antymateria, 7 Dwudziesta dwie na cyferblacie. Czas pęka teraz na dwie połowy. Dzień na kocu nocy się rozłożył I cały urok światła stracił. Stół jest poezją więziennej nudy. Karty przy szachach grają w chińczyka. Piekło za oknem zmiękło i znika, A słowa w głowach wieczór ostudził. Godzina znika, pretensji nie słychać. Nad zasiekami, między chmurami Przemyka z cicha księżyca kamień. Gwiazdy, jak iskry z okna płomyka. Na osi symetrii myślę o Tobie. Wahadło odcięło cienie od światła. Symetria zblakła Przy każdej ciszy po każdym słowie.
  25. Projekt Antymateria, 6 Dwunastu apostołów Wokół trzeszczącego stołu. Nudę odliczania mierzą Codzienną wieczerzą. Rusztowania pryczy, Światło zimne, jak wzrok katów. W małym świecie poza światem Głowa mówi, serce milczy. Poza horyzontem zdarzeń Płynie rzeka zwykłych ludzi. Gdy tysięczny raz się zbudzisz, Lato stanie się znów latem. Teraz nauka przewijania, Pamięć trzeszczy na dwóch drogach. Łatwiej tutaj spotkać Boga, Niźli w środku Watykanu. Obok kmiotka siedzi bogacz, Przy demonie stoi anioł. Każdy z nich zaś tęskni za nią, Zagubioną gdzieś za bramą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...