Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Leinz

Użytkownicy
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Leinz

  1. Wiersz i introdukcja pochodzi z książki pod tytułem "Fatalizm Niesfornego Czasu Świt Bezgranicza" Którą osobiście polecam. Link do pdf: https://app.box.com/s/t137q7cvzimkzhda9zfjoi88zglgud4m Link do księgarni: https://ridero.eu/pl/books/fatalizm_niesfornego_czasu_swit_bezgranicza/ „Miałby możebność wielkim być ten, kto wzwyż li tylko wyziera? Czyliż ku dołom, rojących się odiosa karłom tylko wyglądać podobna? Och, cherlacy wy wielcy! Otchłani swe znając granice, poznaliście wysokości swych pułap. Wdzięcznym będąc małemu, alić zrosły się wasze otchłanie. Ze smętku tkaliście szatę szczęścia, przebiegli wy wielcy! Drwina była wam już licha, iżby wnet śmiech niewinny zgromił wasze usty. Złotemi niegdyś płynęliście strugi ziemi, które sine dziś trupio. I błogosławicie mogile, co się ku tęsknieniu porywa, wy wielcy! Z brudnych słowy wżdy czystość wyrosła i zioła z popiołów waszych! Miałby się brud li tylko na brudnym obwijać? Miałaby tedy czystość się z czego oczyścić? Och, i w niskości wód odkryliście zwierciedlący się szczyt, wy wielcy! Nic potrzebne wam zło, na bruk cisnęliście jego dzbany! Nic potrzebne wam dobro, co się kędyś wylało! Jak nieprzeniknione jest Bezgranicze, któremu służycie, tak bezbrzeżne jest nienawidzenie, któremu zaciskacie paszczę. Chwała wam wielkoludy!" A to Introdukcja: Introdukcja "Jako niwa elizejska, refugium wydumane na obrzeżach idei, graniczące wszechstronnie z jej światem, efemerycznym i nieobjętym, przeplatanym mentalnym obłędem idylli. Brak tam cudzych głosów, nie słychać szemrania wód ni odległego klangoru na przestronnych rozłogach uwieńczonych wirydarzem. Tam z rana barwiste pochody sklepień jaśniały, oderwane od wpółżywej substancji kohort chmur piętrzących się chwastami szarych obłości, te jako dymu pasaże kryły przestwór, który zastygał zwolna, tężał w powietrzu mdły, tak czekał w milczeniu swoim, spozierał zrezygnowany na rychły kres losu. Jak raz odsłoniły się wyobraźni malowidła, ogromne polichromia u ścian horyzontów przeobrażające się momentalnie w rozrzewnioną rzeczywistość, płynącą między arkadami kopuły, freski ociekały od materii ponad sennej, nader żywej, kaligraficznej. Był to wszak sen na wyrost, trwożnie bezużyteczny, podobny mamidłom, żarzący od gorącej, rośnej radości, przetykany długimi westchnieniami w nieruchomym zachwycie, pełen wytwornych, do góry dnem odwróconych plafonów otchłannych, niezrównanych krajobrazów pośród migotliwie lecących konstelacji firmamentu, jaki nosił na sobie otchłanie bez dna. Dalekie szpalery drzew tych dziewiczych prowincji, zaszłych beznadzieją, niby kolumnady świątyni tonęły we mgle czasu bladej, zwiędłe kwiaty klombów swymi płomieniami marazmem krwawiły parkany, powietrze rozrzedzało cicho promienie jasności. Wtenczas wichrzyły każdą ambicję obrazy świetniejsze, szabrowały pozostawione pasje. Myśl ludzka, ta podziemna, dzika a rozległa pośród lodozwałów gubiła drogę, wonczas trzepotliwie cymofan na firmamentach zapłonął złocisty, wtem strawił co ludzkie było jeszcze, roztaczając larum nad bezdenną przepaścią, jaka otwarła się między dołem południa i arcyludzkim, aż pod dawne błękitów obręby już pustką bielejące. Muzy szalały na wietrze, wzniecenie sczezło, talenty gasły wśród przejaskrawiających się łun gwieździstych niby promiennych pereł, których widok przywracał tchnienie przytomności. Lecz ścieżki były bezludne, nie prowadziły dalej niż li tylko do siebie. Wędrowało się jeno po drugiej stronie podwórca, niby pierze szkwałem błędnie niesione po wertepach ogrodu…"
  2. Jest to perła dzisiejszej literatury. Genialna. Książkę udostępniam za darmo, to nie reklama dla zarobku. Link do pdf: https://app.box.com/s/t137q7cvzimkzhda9zfjoi88zglgud4m Link do księgarni: https://ridero.eu/pl/books/fatalizm_niesfornego_czasu_swit_bezgranicza/ Pozwolę sobie przedstawić piękną książkę, o bogatym języku i zawierającą wiele mądrości, czysta duchowa strawa, zostałem upoważniony do proklamacji/kolportażu. Lecz z własnej chęci i inicjatywy chciałem się podzielić tą pozycją również, ponieważ ta książka jest wciągająca w rzeczywistość metafizyczną, zawiera bardzo wiele mądrości uwikłanych w poetycznych i filozoficznych alegoriach, metaforach, co znaczy, że każde słowo może zawierać drugie dno. To nie są bajania, autor rzuca same konkrety. Jest naprawdę niesamowita, ale to jest moje zdanie. Rozdział drugi jest wręcz nadzwyczajny, zawiera bardzo wiele odpowiedzi na różne pytania powiązane z biblijnym Słowem, greckim Logos, hinduskim Shabdem lub Anahad Nad. Czyli mowa o fundamentalnych sprawach poprzez nauki „Mistrza” Kategoria: Poemat, Filozofia, Sztuka, Literatura Piękna, Proza Współczesna, Poetyzowana Liryzowana Proza (Streszczenie od autora: Opis książki: Poemat prozą o charakterze symbolicznym, pełny metafor i mistycznego znaczenia. Daje do zrozumienia pewną hierarchię rozwoju lub regresji wewnętrznej w każdej istniejącej formie/istocie, nasuwa ideę, że nie tylko może powiększać się zdolność samodzielnego uświadamiania sobie rzeczywistości i wszelkich w niej sprawunków, ale maleć, bądź zatrzymać w stagnacji. Świat przedstawiony jest według wspomnienia jednego członka z bliżej nieokreślonej grupy wybrańców, którzy pragnęli dosięgnąć istotności wielkiego talentu nieskończonej twórczości, zaznać najwyższego artyzmu, sięgającego ponad zdolności ludzkiego umysłu. Chcieli wyzwolić się tym z tyranii rozpadu i śmierci, pojednać się ze źródłem wszystkich rzeczy, jednak tymczasowo pobłądzili w drodze. Rzeczywistość przedstawiona przenika się z metafizyczną dziedziną, z której powstała, immanentna i niewyrażalna, zwolna staje się zmorą, gdzie czas przestaje trzymać się sztywnych, nieubłaganych praw. Dla tych jest jak umierający, daje o sobie znać tym mocniej, im bliżej jest swej śmierci w człowieku. Sukursem na wszelkie subiekcje okazuje się być pewien napotkany człowiek i jego nauka o regionie nazwanym Bezgraniczem, mówca ten pomny wszelkich praprzyczyn, każdej woli wyprowadzonej z jednego źródła Woli, pouczający garstkę swoich adeptów, by przekroczyli ułomność zwaną „ludzkim” przedostali się przez labirynt „prowincji” (niższych regionów umysłowych) a dostąpili nowego Świtu wraz z nim, czegoś znacznie wyższego od poczucia gatunku, przemijających rzeczy i nikłej tożsamości. Jest to pozycja szczególnie dla tych, którzy czują zew, aby wydobyć się z efemerycznego matecznika umysłowego sądu, wymyślonych konceptów, konwencji, miejsca wielkiego fałszu ludzkiego, poza farsę dobra i zła, anarchii i demoralizacji – w specyficzny i stoicki sposób egzystowania gdziekolwiek się nie jest. Poemat ten ukazuje warunki i sposób, w jaki odbywa się wkroczenie na misterny królewski szlak, gdzie zrzuca się nabyte spolegliwości i skłonności do naiwnej wiary, swą niewolę zmysłowości, zatraca niejako lichą wiedzę nabytą, wymazuje doszczętnie przekonania filozoficzne i religijne, zaprzecza się intelektowi i logice a nawet osobowości własnej na rzecz poznania, wówczas ujawniają się czyste, odwieczne, wspólne dla wszystkich wartości i nauki dobyte drogą osobistego doświadczenia poprzez enigmatyczny, twórczy głos z wewnątrz, tu nazwany „Anraag” do jakiego dostrajają wielcy wojażerowie transcendentu, sięgających samego „Bezgranicza” czyli nieograniczonej mądrości. Utwór wprowadza myśli pewną manierą na tor zrozumienia koniecznej unifikacji z wewnętrznym, twórczym nurtem i wszechobecną Inicjalną Wolą – czyli rozkazu, z którego powstało to co jest, co doświadczamy. Kontakt do asystenta autora: [email protected])
×
×
  • Dodaj nową pozycję...