Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Łukasz Jasiński

Użytkownicy
  • Postów

    4 640
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Treść opublikowana przez Łukasz Jasiński

  1. Fake News I oto: aspołeczny socjopata patologiczny - rozdający temu światu dobrą nowinę - okrutną prawdę wypełnioną: energią - toksycznym egoizmem i narcyzmem i cynizmem - samotny odludek wzbudzający: skrajne - emocje i jakże znienawidzony bohater - narodu: po prostu pan - poeta... Łukasz Jasiński (styczeń 2022)
  2. O niedalekiej przyszłości A kiedy już zostanie uchwalony jakiś tam paragraf karny za obrazę tak zwanych uczuć religijnych - taka propozycja wyszła ze strony niejakiego Zbigniewa Z. - człowieka niejakiego Tadeusza R. - to ja jako niejaki Łukasz J. - pierwszy zostanę siłą doprowadzony przed święte oblicze tajnej inkwizycji kościoła katolickiego, nomen omen: ten jakiś tam paragraf karny całkowicie zostanie uchwalony z naruszeniem ustawy zasadniczej - Konstytucji III RP - musi on przejść przez żmudną drogę legalizacji: od Sejmu RP poprzez Senat RP, Sejm RP i Prezydenta RP do Trybunału Konstytucyjnego RP i Prezydenta RP, a na samym końcu powinien zostać ogłoszony w Dzienniku Ustaw RP - tak po prostu działa demokracja - vox populi. - A więc co Obywatel Poeta ma na własną obronę? - Wysoki Sądzie! Jako dziecko zostałem uderzony w twarz przez siostrę nazaretankę za to, że nie odmawiałem równo modlitwy, a niby jak osoba niesłysząca może odmawiać równo modlitwę? - Obywatelu! - Siadaj! Prokuratorze! Jeszcze nie skończyłem! I jako dziecko zostałem uderzony biblią w głowę przez brata franciszkanina - w szkole szukano złodzieja i próbowano ze mnie zrobić kozła ofiarnego... - Obywatelu! - Siadaj! Prokuratorze! Ustawa zasadnicza daje mi prawo być oskarżycielem z wolnej stopy, a pan zaniedbał własne obowiązki - nie przeprowadził pan żadnego śledztwa i nie oskarżył pan winowajców, którzy używali przemocy fizycznej wobec bezbronnego i niewinnego dziecka, myśli pan, że dzieci takie rzeczy zapominają? I to ja, jako oskarżyciel z wolnej stopy mam prawo pana postawić przed Wysokim Sądem! - A więc co mogę zrobić, Obywatelu Poeto? - Wysoki Sądzie! Nie jestem złym człowiekiem i aby wszystko było zgodnie z prawem: proszę wydać wyrok uniewinniający moją osobę, a w uzasadnieniu napisać, że lex retro non agit. Tak właśnie działa ten system - dualistycznie, a jeśli ten system tak działa, to ze swojej natury mamy dualizm psychofizyczny, de facto: rozdwojenie osobowości większości narodu polskiego, de iure: wyjątkowo niebezpiecznych psychopatów. Nie wolno służyć jednocześnie dwóm panom: państwu i kościołowi lub kościołowi i państwu, należy po prostu wybrać jednego pana i mieć jasność cielesną, umysłową i duchową, a nie na całkowity odwrót: duchową, umysłową i cielesną. Łukasz Jasiński (Warszawa: 2022)
  3. Świątynia Wiedzy Miała ona siedem metrów kwadratowych: po lewej stronie regał - sto mądrych książek, kolekcja: znaczków, monet i banknotów, osobista własność twórcza - intelektualna: wiersze, aforyzmy i eseje, ubrania i różnego rodzaju trunki - wódki, piwa i wina, dalej: nowoczesny telewizor plazmowy, odtwarzacz płyt filmowych i blisko trzysta filmów - klasycznych, także: pokojowa antena cyfrowa, po prawej stronie - kanapa i trzy klasyczne obrazy wisiały sobie na białej ścianie oświeconej świątyni wiedzy, epicentrum: biurko - tutaj codziennie pracowałem nad nowatorskim kierunkiem filozoficznym - jasinizmem, konstytucją polskiej rzeczypospolitej narodowej i ciałem, umysłem i duszą - cudem, studiowałem: Biblię, Talmud i Koran, teraz: pozostała mi ewidencja - pobytów, ten system ze mnie zrobił osobę bezdomną, ten system próbuje ze mnie zrobić alkoholika i ten system próbuje ze mnie zrobić osobę chorą psychicznie - niezrównoważoną, więc: wojna - trwa! Łukasz Jasiński (Warszawa: 2019)
  4. Notre Dame Ta samotna lampka wina i ty: diable, raz dotknąć daj ten cudny raj, diable mój znój: pośród cichego błękitu - bieli i czerni i bieli: nago, tańczyłaś, nago swój znój: rozpromieniona - diable, raz dotknąć daj ten cudny raj, diable et au revior - les plus belle... Łukasz Jasiński (grudzień 2021)
  5. Tajemnica A kiedy słońce zachodzi i nadchodzi mroczna pora, ona: stoi, tam, stoi - sama, a za nią murowana tama, ona: stoi, tam, stoi - sama i nadchodzi mroczna pora, a wtedy słońce zachodzi, cały świat gaśnie - goreje, para gorącem paruje - amora, moja, mora, moja - zaleje i leje, leje, leje caradola - moja, moja, mora, moja - zaleje, para gorącem paruje - amora, cały świat gaśnie - goreje, tańczymy sobie nago - tango, elima rala dala a bela mela lato, a my sobie tańczymy - goło i wkoło i naokoło i wkoło - koło, a my sobie tańczymy - goło, elima rala dala a bela mela lato, tańczymy sobie nago - tango, a wtedy słońce zachodzi i nadchodzi mroczna pora, ona: stoi, tam, stoi - sama, a za nią murowana tama, ona: stoi, tam, stoi - sama i nadchodzi mroczna pora, a kiedy słońce zachodzi... Łukasz Jasiński (sierpień 2018)
  6. In brachium curare Po prostu: podstawowy - dochód gwarantowany - stawki regulowanej ceny życia społecznego - funkcjonalność bez jakiejkolwiek nędzy - złodziejstwa i bezrobocia intelektualnej klasy artystycznej, najdroższe: systemowe spółki skarbowe - skąpstwo? Łukasz Jasiński (marzec 2022)
  7. Wyrywek mądrości Badanie zostało przeprowadzone dnia dwudziestego piątego maja w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym roku ze względu na całkowitą utratę słuchu. Wynik badań psychologicznych: rozwój umysłowy oceniany w oparciu o wyniki badań Skalą Leitera kształtuje się powyżej poziomu inteligencji przeciętnej. Orientacja przestrzenna, koordynacja wzrokowo-ruchowa jak również funkcja grafo-percepcyjna powyżej normy dla wieku. Na dobrym poziomie myślenie logiczne i rozumowanie przez analogie. W sytuacji zadaniowej, która nie angażuje mowy, chłopiec chętnie i samodzielnie pracuje, dobrze koncentruje uwagę i jest dość wytrwały. Nie inicjuje kontaktu werbalnego. Odpowiada na bardzo proste pytania dotyczące klocków, obrazów itp. itd. Na pytania oderwane od konkretnej sytuacji reaguje zahamowaniem, a nawet przejawami negatywizmu - buntem. Niepewny, nieufny i gotowy do natychmiastowego wycofania się z kontaktu w obliczu niepowodzenia. Jest to formalnoprawny dowód potwierdzający, że posiadam wrodzoną inteligencję jako osoba z nabytą niepełnosprawnością - niesłysząca, nielegalnie - bezdomna, jednak: myśląca - samodzielnie. Łukasz Jasiński (Warszawa: 2019)
  8. Polonez Jasnozielone lasy i pożółkłe pola i stawy rozmaite jak żywioły płoną, płoną we mnie i za mną - taka moja dola jakie snu widnokręgi za modrą zasłoną... I horyzontu niebo czerwonego blasku jak jasne iskry słońca promienieje w oczy, abym nie widział jasno - może trochę piasku, a może łuk księżyca wyblakłego w nocy? Liche i ciche gwiazdy nad chmurami lasu drogowskazem szerokim kłaniają się ziemi i rzewny wietrzyk cichy od czasu do czasu zawieje niczym grzmoty: czyż jam nie jest z niemi? I ostre błyski świateł, wichru zawieruchy, grzmotów pisk jak kamienie - to imiennik burzy, to serce moje w pląsie szybko tworzy ruchy niczym pieśń kołysanki i sen snu zaburzy... Łukasz Jasiński (czerwiec 2007)
  9. Bezdomność Mamo, ja nie mogę już, ciągle mam otwarty nóż, zamiast życia - kolce róż, ciągle mam otwarty nóż, mamo, ja nie mogę już, sześć miesięcy ciągle sam, tam i tu i tam - tam i tu i tam, mamo, ja już rady nie dam, tam i tu i tam - tam i tu i tam, sześć miesięcy ciągle sam, mamo, ja nie mogę już, ciągle mam otwarty nóż, zamiast życia - kolce róż, ciągle mam otwarty nóż, mamo, ja nie mogę już... Łukasz Jasiński (marzec 2018)
  10. Haiki Pożegnanie borsuka Podzielą wtedy moją skórę i nie zapomną o najsłodszych braciach - szachrajkach. Zza grobu Najgłośniej powie moje milczenie: w głębokiej ziemi słychać najlepiej - wykopcie odważnego - trupa. Tabliczka na cokole Posypię sobie wtedy głowę okruszkami: chleba - kiedy przyleci stado gołębi - posiwieję. Łukasz Jasiński (czerwiec 2012)
  11. Silva Rerum Pokażę ci praktykantów za kulisami - Haskalę i nic nie mów, tylko: bardzo uważnie słuchaj, czasami z uśmieszkiem na twarzy jak Mona Lisa. Leonardo da Vinci na pewno byłby dumny ze świętego zakonu Eruvai Ravi - międzynarodówki wtajemniczonych mistrzów, która posiada własnych sobowtórów. Sir Edom Wildstorm trzymał w dłoni fajkę z kości słoniowej - teza ta, rzekł: - Ma uzasadnienie w tytoniu - tu - dał dyskretny znak spojrzeniem na blat okrągłego stołu i kontynuował: trzy lata temu podwójny mecenas Sanhedrynu z Grupy Stu zapowiedział w radiu nową wizję - nadejście potopu łupkowego... Sir Edom Wildstorm spojrzał przez okno na niebo - tam - dostojnie wypuścił parę kółek z dymu, robiąc dyskretną aluzję: - Adonaj ma w głębokim poważaniu Amalekitów, a wołanie upadłej anteny jest zwykłą grą słów - Ali Kabe... Wiesz, Vick, ty gówno wiesz! Poklepał po ramieniu młodego studenta z Wyższej Szkoły Handlowej sir Edom Wildstorm. Jest wojna, sir, musimy przyjąć trójwymiarowe maski i zorganizować zamach na redakcję koszer nostry, oni zamknęli nam oczy - będziemy lepiej widzieć - iluzję, a syn poranka jak dymiący wagon przyniesie nam dwa sztandary - divide et impera i vox populi - errata. W domu nad rozlewiskiem Tolsam zagra na pianinie idyllę jako sygnał - pogranicze najwyższego czasu, pamiętaj, oni zamknęli nam oczy - będziemy jeszcze lepiej czytać paragrafy tajnej policji w sanatorium pod klepsydrą - NASK-u i UKEF-u, a tutaj - bez przenośni - zmieniłem technikę na OKA - Obserwacja, Kontrola i Analiza - archetyp najemnika z operacji Samorgas. Jest wojna, sir, nie zabijemy - zabiją - na pewno starym sposobem - przypadkiem uderzymy autem w przydrożne drzewo, a może umrzemy za wolność i niezawisłość w schronisku dla samotnych wilków? Nie wiem co się dzieje: bezwładny chaos na biegunie mózgowym, jądro próżność jest zbyt mocno widoczne - zabija i niech będzie na zawsze przeklęty ten świat. Półkula magnetyczna zmienia obrót o sześćset sześćdziesiąt sześć stopni - czwarty jest tryptykiem niczym melodia nokturnowa, a przymioty nie są przypadkowe - trójca, naprawdę, nie wiem co się dzieje: bezwładny chaos na biegunie - zabija i niech będzie na zawsze przeklęty ten świat. Półkula socjotechniki stworzy alternację pentagramu - alogię: in nomine Patris, et Spiritus Sancti, fides et ratio - opus dei - cogito ergo sum. Sir Edom Wildstorm skończył czytać raport, bełkot - rzekł z przekąsem i wyrzucił do kosza lupę z rogów barana, syndrom zniewolenia - pomyślał... Eli, eli, lama sabachtani... Eli, eli sabachtani lama - eli, eli i skończył - nucić... Pieszcząc rękojeść laski: zbyt spokojnie wyszedł ze służbowego Range Rovera... - Good morning - przywitał gościa nowy lokaj prezydenta na mazurskiej daczy. - Thank you - sir Edom Wildstorm podał do ucałowania pierścień ozdobiony srebrną ważką. - With all due respect - rzekł gospodarz i najmocniej prosimy - odejdź z tego świata! - Gambling - you are welcome! Sir Edom Wildstorm odstawił na grzbiet fortepianu kieliszek z krwistym winem i momentalnie wsłuchał się w echo poloneza, to koniec - szepnął sam do siebie - nic już po nas nie zostanie, może idea, przecież jak mówi pismo - po owocach. Rozmyślania przerwała służąca, wtargnęła nieproszona - rzuciła okiem na zielony stolik i zgarnęła resztki żetonów - elokwentnie wypięła tyłek... Sir Edom Wildstorm zerknął szybko na wyższą półkę i czarnym klawiszem przywołał do porządku agentkę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - dokładnie dał do zrozumienia: wskazując - wzrokiem na okruszki popiołu, zostanie po nas szarobury pył, o la la o lu, będę do końca grał, grał i grał na ramionach żywiołu - będę do końca śnił, śnił i śnił, o la la o lu, będę do końca grał, grał i grał... Wiesz? Opowiem ci prawdziwą bajkę o zatoce różowych świń, pamiętaj, śmiech jest zdrowiem i nie miej żadnych złudzeń poza pewną granicą solidarności. Raz na zawsze porzuć marzenia: one są tylko dziekanią w unii giermka, możemy? Nazywam się Alexis Brimeyer, znacie legendę o czarnym szlachcicu? Bardzo dobrze, to ja - należę do Komitetu Trzysta, a ty byłeś tylko szarfą kozła ofiarnego w Izbie Hymnu Jedności i co? To niepotrzebne słowa, zostawię je na pamiątkę, tak po prostu - zwyczajnie. - Regni regino, sapiens nihil invitus facit, sapienti sat... Pamiętasz? Wybacz, nie było cię na świecie, po prostu: nazywam się Alexis Brimeyer i znacie legendę? Znamy! Jesteście kłamcami - nie znacie! Sir Edom Wildstorm położył różę na grobie białego kruka... Nie zapaliłem świeczki i system może w każdej godzinie runąć: wypolerowany na błysk - krzemień - pucybut przepowiedni. Nadal płonie kompozycja trójkątnego placu, a po obu stronach - fotel, tak: uwielbiam ten hotel - przynosi zyski i wtedy zapaliłem świeczkę - system przed chwilą upadł. Masz wolną wolę? Naprawdę? Kup sobie spokój za cenę kłamstwa. I błysk! I zysk! I pysk! Sir Edom Wildstorm skończył oglądać pomnik generała Franco, on nie żyje - umarł za wolność. Racja, pomyślał, nie sądźcie - sądzeni będziecie. Wiesz? Nie bądź błaznem! Umyj tablicę! Ładnie! Jedno z najgorszych błogosławieństw: obdarcie niewiernego z posiwiałej aureoli, osamotniony z garścią ziemi - pielgrzym niebezpiecznej prawdy, iluzjo z podwójną maską - bar, bar i bar - baranku melodramatycznego nieba - zagrajmy w dwie - frazy w jednej - jedynej. Nikt tego nie zrozumie, dokładnie wszystko jest potężnym chaosem i poza powstaniem świata zostanie pot - wór, wór i wór - marny, przepraszam, gardło mnie rozbolało - nic tutaj - tu po nas, słowem: bez bezzz sensss. Sir Edom Wildstorm cierpliwie słuchał... - Dajcie mi willę w stylu kosmopolitycznym, pokaźne konto i limuzynę, a w zamian obdarzę wszystkich prostotą serca i mogiłą słów! Sir Edom Wildstorm wskazał laską na trzy palce u prawej dłoni: pas a pas - odrzekł z kamienną twarzą. - W porządku, dołóżcie mu jeszcze na barki krzyż... Tylko ja, ja i ja - egoista z rodu warana - jesiotr w jeżowym jeziorze nad jesionem - marsz morsa i pana na mars - przekwita poezja polska zamknięta w sejfie - naćpana! Zanim powrócę z końca czasu przez czerwoną noc - rozdam światło i nie szlochaj. To takie zwykłe szatańskie paragrafy: czujesz na karku zimno? To dobrze, zagrajmy w ruletkę i pociągnij pierwszy za głowę okupanta. Sir Edom Wildstorm złowił szlachetnego dorsza i rzekł do Adama Weishaupta: - Wypierdalaj! Zanim powrócę przez czerwoną noc - rozdam światło. Ukochana, nie płacz za mną! Pisz słowo po słowie, inaczej nie zrozumieją i nie pojmą twoich myśli, tłumacz się ciągle z popełnionych grzechów, oni są mądrzejsi od ciebie, zaniżaj własną wartość i niszcz w sobie zmysł krytyczny - oducz się myśleć samodzielnie. Pisz słowo po słowie, inaczej nie zrozumieją i nie pojmą twoich myśli - nie używaj obcych wtrętów, aluzji i tropów, oni są mądrzejsi od ciebie - wykreśl na zawsze ze słownika niedopowiedzenia i miłuj pokój podczas wojny - może zostaniesz wtedy szeregowym poetą. Sir Edom Wildstorm wyjął kalendarzyk indeksowy i zanotował coś ołówkiem: bądź wierny i nieprzekupny, nigdy nie szczekaj, odgryzaj krtań, szczaj na kości rzucone ze stołu i zawsze bądź sobą - wilkiem. Łukasz Jasiński (Warszawa: 2010)
  12. Gwiazdy Gwiazdy przepiękne i żarem świecące! Układacie własnym - bezsennym ciałem znaki przyszłości, obrazy błyszczące, lecz coś ważnego powiedzieć chciałem... Gwiazdy przepiękne i żarem błyszczące! Wy nigdy słowami nic nie powiecie, lecz zawsze dajecie słowa milczące, o mym istnieniu w ogóle nie wiecie... Łukasz Jasiński (lipiec 1996)
  13. Sztuka królewskiej retoryki Po prostu: od słowa do słowa - inwersją zacznę budować głęboką strukturę - elipsę metafory: snajper, delikatnie szlifuję animizację: litotę - anaforę: parafrazę i przerzutnię i parabolę i mam już trzy gotowe srebrna: cierpliwe reguluję celownik, zakończę twoje piękne życie puentą - aluzją: pal: zawodowiec - Leon... Łukasz Jasiński (styczeń 2022)
  14. Fatum To jest tak bardzo straszne… Ludzka pogarda, nienawiść i mściwość jest niewiarygodna. Wielu wolałoby umrzeć, ale jak tak można - jest to przecież niezgodne z własnymi zasadami? „Tam, gdzie ostatnia świeci szubienica, Tam jest mój środek dziś - tam ma stolica, Tam jest mój gród.” To jest tak bardzo straszne, że człowiek mocno publicznie upokorzony zatraca instynkt samozachowawczy - jest jak mysz upolowana przez kota, który zamiast ją pożreć - znęca się nad nią. Jak można żyć w tym świecie? Zostałem kiedyś zmuszony ogromną siłą nacisku do przeprosin. Za co? Za niewinność! Za to, że mam tupet żyć! „Od wschodu - mądrość-kłamstwa i ciemnota, Karności harap lub samotrzask z złota, Trąd, jad i brud.” To jest tak bardzo straszne, że podświadomie słyszysz rechot Lucyfera - nic nie możesz ze sobą zrobić: masz kompletnie związane ręce. Jesteś bezwolną kukłą w rękach, które robią z Tobą co chcą, a największą przyjemność mają wtedy, kiedy zadają Ci ogromny ból. Jest to tak wyjątkowo podłe i chore, że nie jesteś nawet zdolny płakać - wszystko w Tobie zamiera. Stajesz się wtedy kamieniem, na którym można wykuwać dłutem różne łatki - z przyzwyczajenia nie zwracasz już na to uwagi. Tak, to gorsze niż piekło - tam przynajmniej masz towarzyszy niedoli. A tutaj jesteś izolowany, ignorowany i odrzucany - tak jakbyś w nieskończoności gonił własny ogon. Zamęt, rozdwojenie i zawroty w umyśle - czujesz jak Twoja dusza jest rozrywana na pół. „Na zachód - kłamstwo-wiedzy i błyskotność, Formalizm prawdy - wnętrzna bez-istotność, A pycha pych!” To jest tak bardzo straszne, że wolałbyś, aby diabeł zabrał całą Twoją duszę. Tak było w szkole, a teraz w pracy - kolczaste cięgi zostają na całe życie. Trzeci raz człowiek mógłby coś takiego nie przeżyć - ten system zabija w ludziach nadzieję, godność, miłość, honor i wiarę. Tworzą z Ciebie hipokrytę na całe życie - tracisz najważniejsze cechy do przetrwania na ziemi: instynkt, intuicję i inteligencję. Stajesz się nieświadomym niewolnikiem tego systemu - nie ma już dla Ciebie żadnego ratunku prócz śmierci, ale oni zrobią wszystko, aby do tego nie doszło. Pomału, krok po kroku uświadamiasz sobie, że tacy ludzie jak Dariusz Ratajczak, Filip Adwent i Lech Kaczyński, a przede wszystkim bł. ks. Jerzy Popiełuszko - mieli po prostu szczęście. „Na północ - Zachód z Wschodem w zespoleniu, A na południe - nadzieja w zwątpieniu, O złości złych!” To jest tak bardzo straszne, że w końcu musiałem po raz kolejny dla poprawy humoru obejrzeć film „Lot nad kukułczym gniazdem” w reżyserii Milosa Formana. Tyle tylko o kraju tym, gdzie nie znajdziesz bez układów… Spokoju? Łukasz Jasiński (Warszawa: 2010)
  15. Czasy śmierci Mrok, głębokie szaleństwo wolności - cisza, ostatni oddech poezji i ciężkie - westchnienie piekła, tak mija lato: rocznica za rocznicą i śmierć za śmiercią - święta niepodległość: powstanie, cud nad rzeką i rewolucja robotników i wojna: światowy - holokaust, kolejny dzień, kolejna noc i butelka: piję i piję i piję i piję i piję i piję i piję i piję i piję i piję czystą - staropolską... Łukasz Jasiński (wrzesień 2020)
  16. Statek A niebo wtedy było bezchmurne, słońce mocno odbijało swoje przezroczyste blaski o błękitne widnokręgi morza... Na podstawie powyższego zdania można sobie wyobrazić piękną miejscowość nad morzem, a tam pewnie panuje spokojna cisza, słowem - Eden. Jednak pozory mylą, morzem kołysał silny wicher i nie był to zwyczajny wicher, tylko: nadlatujący ze czterech stron świata. Celem ataku Wschodu, Zachodu, Północy i Południa był statek i nie był to zwyczajny statek: po utracie wiary był pełen obłudników - nosił miano Hipokryzji. Taki stan rzeczy obserwował emisariusz z białego tarasu budynku, który znajdował się na bezludnej wyspie. W rzeczywistości nie była to bezludna wyspa, tylko: Bezludna Wyspa, każdy śmiałek, usłyszawszy legendę o Bezludnej Wyspie i wyruszając na jej poszukiwanie - nigdy już nie wracał. Bezludną Wyspą byli emisariusze z Wyższej Szkoły Rycerskiej - zapoznani ze Średniowiecznym Kodeksem Rycerskim, funkcjonowali oni w nieformalnym zrzeszeniu organizacyjnym pod nazwą Republikańskiego Obozu Narodowowyzwoleńczego, a przez wtajemniczonych byli krótko nazywani - ronowcami. Bezludną Wyspę tak naprawdę wyróżniała próżnia, która w istocie była parawanem bezpieczeństwa i z tego powodu była niedostępna dla zwykłych śmiertelników. Emisariusz, nie wyróżniając się niczym od zwykłych ludzi - patrzył zdumiony na statek i nie był zdumiony tym, co działo się na zewnątrz, tylko: w wewnątrz statku, mógł to widzieć dzięki nadprzyrodzonym zdolnościom, jednak: korzystając z takiej zdolności - zużywał bardzo dużo energii i przez to był z góry skazany na przedwczesną śmierć psychiczną. A ten emisariusz, który widział zdumiewającą i przerażającą rzecz - to: Wielki Mistrz Koronny i jako wychowanek Wyższej Szkoły Rycerskiej - Średniowiecznego Kodeksu Rycerskiego - pielęgnował on główne fundamenty nauki etycznej: lojalność i wierność wobec swoich współtowarzyszy, więc: zrelacjonował on im całą niepokojącą sprawę. Tymczasem jego lojalni i wierni współtowarzysze, Wielcy Mistrzowie, a było ich dziecięciu - po wyciągnięciu logicznych wniosków i żmudnej analizie socjologicznej - przekazali zdumiewającą i przerażającą wiedzę Mistrzom. Z kolei setka Mistrzów po długotrwałej naradzie - postanowiła napisać raport na ten temat i po opatrzeniu go w klauzulę: tajne specjalnego znaczenia - przekazała raport Wielkiemu Towarzyszowi Koronnemu. Po przeczytaniu i długiej zadumie: Wielki Towarzysz Koronny zwołał zebranie, na które stawiło się dziecięciu Wielkich Towarzyszy - najwierniejszych jego współtowarzyszy i każdy z nich otrzymał kopię raportu w celu zapoznania się ze zdumiewającymi i przerażającymi faktami. A ci ostatni już w formie mówionej postanowili przekazać zdobytą wiedzę Towarzyszom, a była ich okrągła setka, dalej: obowiązkiem Towarzyszy było wyspowiadać się ze zdumiewającej i przerażającej wiedzy Wielkiemu Uczniowi Koronnemu - co też każdy z nich uczynił to w sposób bardzo szczery. Wielki Uczeń Koronny i dziesięciu Wielkich Uczniów po krótkiej naradzie podjęli decyzję, że o zdumiewających i przerażających faktach należy napisać książkę w formie tezy, antytezy i syntezy, która byłaby wydawana tylko w zamkniętym obiegu, również: wydali wspólne oświadczenie - sprawę należy ponownie zbadać, dokładnie: sprawę należy ponownie zbadać w głębokiej tajemnicy ze względu na bezpieczeństwo społeczne i ideę państwowotwórczą - prawidłową funkcjonalność systemu. Tego zadania podjęli się ostatni w hierarchii Uczniowie, na których również spoczywał bezwzględny obowiązek dochowania tajemnicy, także: dbanie o bezpieczeństwo wszystkich emisariuszy, tak: wszystkich bez wyjątku. A teraz niebo nie było bezchmurne, szalała niesamowita burza, a największa gwiazda na niebie - umarła, horyzont zachodu pokazywał mieszane barwy czerwieni i czerni... Pośród warczenia grzmotów, oślepiających świateł błyskawic i niemiłosiernie wściekłego wichru - idą spokojnie do celu emisariusze Bezludnej Wyspy, a z piekielnie czarnego nieba nie spadła nawet jedna kropelka deszczu, tak: właścicielką Sztucznej Pogody była Nienawiść, patronką misji Bezludnej Wyspy - Miłość i to ona pełniła rolę parasola ochronnego, stanęły sobie na drodze dwa przeciwstawne żywioły, więc: wojna, wojna i wojna! Po dotarciu do celu: Uczniowie nie ujrzeli statku, tylko: bardzo głęboki wir na pełnym morzu, który posiadał wyjątkową siłę przyciągania - tak działa Zło i nagle dopadła ich bezradność i dezorientacja... I usłyszeli dźwięki Obłędnej Muzyki, którą tworzyła Orkiestra, zrozumieli, że są w pułapce bez wyjścia - na statku, zrozumieli: oto zdumiewająca i przerażająca scena, zrozumieli: trafili na ostatni akt przedstawienia - scenę, rozumiecie, panie i panowie? Na statku Hipokryzji orkiestra grała Obłędną Muzykę, a z nadprzyrodzonej zdolności emisariuszy na zawał serca zmarł Dyrygent - upadł on na własną trybunę: z jego twarzy zaczęła osuwać się biała maska - symbol czystych intencji... Orkiestra bez Dyrygenta niemiłosiernie grała Obłędną Muzykę, a przed nią i za nią jak na balu tańczyły pary, niektóre pary nosiły białe maski - symbol czystych intencji, białe maski widzieli tylko emisariusze, którzy mimowolnie poddawali się nastrojowi panującemu na statku Hipokryzji, nastrój był wyjątkowo miły, przyjemny i ciepły dla ciała, umysłu i duszy, tylko: bezczelni ignoranci z czystym sumieniem byli zdolni zachować stan pełnej świadomości - przytomność ciała, umysłu i duszy, wśród całej setki Uczniów znalazł się tylko taki ten - jeden. Taki ten jeden jedyny! Ten jeden jedyny z całej setki Uczniów! Orkiestra bez Dyrygenta niemiłosiernie grała Obłędną Muzykę, a przed nią i za nią jak na balu tańczyły pary, niektóre pary nosiły białe rękawiczki - symbol szlachetnych intencji... Rozgrywający dramat oglądał zasmucony ostatni z ostatnich Uczniów: jego współtowarzysze są już na zawsze straceni i nie mógł nic zrobić - mógł tylko uratować siebie samego, a nie mógł nic zrobić z jednego powodu: statek Hipokryzji pomału tonął z własnej nieprzymuszonej woli. A jeszcze nie tak dawno mówiono, że jest on tak wyjątkowo odporny i bezpieczny, więc: zrezygnowano z szalup i kotwic, tragedia polegała na tym: tańczące pary z głupoty i naiwności dały wiarę, teraz ty, posłuchaj: co o mnie mówiono - dałeś temu wiarę? Minęło wiele lat: Wyższa Szkoła Rycerska wychowała nowych Uczniów i uroczyście otwarto Muzeum Nowego Świata, w którym znajdował się wrak statku Hipokryzji - był on tylko cieszącą się dużym powodzeniem atrakcją, a nie przestrogą na przyszłość. Panie i panowie - pary: na twarzach białe maski i na dłoniach białe rękawiczki - symbol czystej i szlachetnej intencji, panie i panowie - pary: zachwyceni - tańczą, tańczą i tańczą, głośniki muzealne grają Obłędną Muzykę: zachwyceni wspaniałą legendą - mają w głębokim poważaniu wnioski wynikające z historii statku Hipokryzji. Tylko Uczeń, któremu udało się wydostać z tonącego statku: był w pełni świadomy i przytomny, doskonale wiedział jakim celom służy Muzeum Nowego Świata i opuściwszy pralnię mózgów - udał się w nieznaną nikomu dal... A niebo po prostu było bezchmurne, promienie słońca niemiłosiernie grzały kulę ziemską - mały skrawek świata, uparty zapał słońca studził okazjonalny wietrzyk, morze błękitne falowało raz w jedną i raz w drugą stronę, nie było to zwykłe morze - to było morze potęgi nieba, na które patrzył wyblakłym wzrokiem emisariusz i po długiej zadumie opuścił głowę ku ziemi, a na jego policzku można było zauważyć purpurową łzę - zasiała ona Bezludną Wyspą Czarną Różą... (z tomiku: Kowal i Podkowa) Łukasz Jasiński (Warszawa: 2006)
  17. Świętym mordercom poezji... Cienie szkarłatnego światła, wyblakłe litery papieru i gnijący zapach pióra, zardzewiałe krople atramentu, pusta lampka wina - przewrócona podłoga: spija resztki okrutnej prawdy i leśne pomruki symbolu mądrości - sowy, drzwi lekko - otwarte i wieje śmiercionośny wietrzyk i stado: zdziczałych ludożerców jak szaleńcy tańczą, tańczą i tańczą marsz żałobny: na jej - życiu... Łukasz Jasiński (czerwiec 2021)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...