Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

szept wiatru

Użytkownicy
  • Postów

    142
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez szept wiatru

  1. @WarszawiAnka To miło mi, nieświadomie naśladowałem azjatycką poezję? Oj to bardzo ciekawe.
  2. Spomiędzy życia mego połamanych ścieżek Wyszedłem na prostą : cóż za ulga! Nareszcie nie muszę się starać Przypodobać światu. Nigdy nie próbuj zadowolić innych I tak są lepsi od ciebie (tak myślą) Koiejne porażki niczego ich nie uczą. Zawinąłem wreszcie do bezpiecznego portu Uciekłem przed burzą złych ludzi Znalazłem spokój u boku ukochanej żony. Warszawa, 8.12.2020
  3. @mika Super! Miło wiedzieć, że poruszam ludzi! :)
  4. @miczka to miło mi :) pozdrawiam
  5. @Gabrys @Gabrys Dobre, i jakże trafne. Dokładnie mam te same odczucia, co i Ty, pozdrawiam.
  6. @Radek78 dzięki ale nie piję, wiec sam sobie spaceruj, pozdrawiam
  7. Zamiast błagać chmurę o deszcz, lepiej wykop studnię. (J. Evangelu) Jak gorąco, żar się leje z nieba Swaróg uparł się, by spopielić świat Za te wszystkie niegodziwości. Jak się ochronić przed takim upałem Gdy wokół ani kropli wody I gorąco niby w piecu?
  8. @Leszczym Serio? Ja nie miałem na myśli konkretnie Stańczyka, tylko jakiegoś błazna na cesarskim, konkretnie habsburskim, dworze. Ale sądzę, że los błazna, czy to Jagiellonów czy Habsburgów jest podobny... @[email protected] Dobre, szczerze powiedziawszy, nie znałem tego.
  9. Był raz sobie błazen, który na cesarskim dworze Rozbawiał gości, ale w zamian za uznanie Zawsze zapominali, aby mu zapłacić, Chodził w połatanym, wytartym ubraniu. Przetrwał już wiele pośród nawałnic zazdrości, Ciągle bawiąc ludzi, za miskę rozczarowania, Odzienie miało więcej łat z upływem wielu lat, Aż skupił na sobie niechętnych knowania. „Gorzki jest chleb błazna, bo nie masz znikąd szacunku”, Notował w swych Dziennikach Josef, tak się bowiem pisał, Za chudą pensję trefnisia musiał przezyć miesiąc, Ale jakże często prześwitywało dno w misie... Kiedyś więc nie przyszedł, jak zwykle, na salony, Wysłano zatem strażników, aby go przywiedli, I odkryli go w jego komnacie, martwego, Leżał na łóżku w szarawej, brudnej pościeli. Warszawa, 27 listopada 2020
  10. siedzę zmęczony nad kartką papieru słowa buzują w mej głowie jak lawa lecz nie mam siły, jakbym był z eteru nie spadną na kartkę słowa jak z jabłoni. zazdroszczę innym poezji lekkości co jakby sama się w gości układa wypływa z duszy spragnionej wszystkości a nie, jak glazurnik, mozolnie układa. myślę o dawno wygasłym uczuciu co spopieliło się, zniknęło w oddali pozostawiając blizny na mojej duszy a teraz niby pozoga pali. Warszawa, 13 listopada 2020
×
×
  • Dodaj nową pozycję...