Ludzie bez przerwy i bez najmniejszej ogłady oskarżają siebie nawzajem, pisząc rozwlekłe tomy pozwów wszelakich. Jakby sami nigdy nie byli oskarżani i w ogóle nie wiedzieli jak boli i drapie być oskarżanym. Jakby zapomnieli o ciężarze obelg. Jakby nie rozumieli sytuacji mierzenia się z wszelaką obrazą i odżegnywaniem od czci i wiary.
A może oskarżanie weszlo im w przykry nawyk i zaburzyło krwistą hańbą ich skomplikowany krwiobieg? Dlaczego nawet gdy coś widzą i wiedzą, w swoim postępowaniu nie widzą żadnego problemu?
A może dorośli do odwetu? Tacy dorośli, a tacy domorośli i o aż tyle głupsi od dzieci...
O rety!!!
I tylko k woli sprawiedliwości nachodzi mnie pytanie po co oskarżam oskarżycieli o oskarżenia, pisząc niniejsze oskarżenie??
Seranon, 16.04.2023r.