-
Postów
11 543 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
51
Treść opublikowana przez Leszczym
-
Ostatnie opowiadanie (roboczy tytuł) cz. 4
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Corleone 11 Tutaj piszę coś mam nadzieję ciut innego. Na bazie historii, która jest ładna i od samego początku dobrze zmierza i rokuje, omawiam szereg niedomagań reala. W intencji autora ta para jest przykrywką do pewnych, mam nadzieję głębszych, wypowiedzi. To mój pomysł i ode mnie zależy jak go poprowadzę. I naprawdę nie wiem gdzie mnie to pisanie zaprowadzi i wbrew tytułowi, roboczemu skądinąd, mam nadzieję, że to nie jest moje ostatnie opowiadanie :) Na razie intensywnie, ale przyjdzie czas gdy i temu opowiadaniu dam odpocząć :) No ale chyba wolność także ten tego mam chyba niezbywalne prawo tak pisać, zresztą cokolwiek by to nie było :)) I chyba mam prawo w tekście się zatracić, choć na mój gust to akurat nie jest najwyższych lotów literatura :) -
Wystarczy że jesteś
Leszczym odpowiedział(a) na Rafael Marius utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Rafael Marius nie ma za co, wiersz mnie może nie urzeka, ale kawał literatury to jest i o to chodzi. -
Szeroko otwarte
Leszczym odpowiedział(a) na Kasia Koziorowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Leszczym zresztą tutaj to i Mesjaszowi przez duże M nikt nie da być Mesjaszem, także spokojnie, bez obaw ;) -
Ostatnie opowiadanie (roboczy tytuł) cz. 4
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Corleone 11 nad tym, czy innym słowem jeszcze popracuję, ale gonię na razie za całością ;) Interpunkcja natomiast mnie niekiedy przerasta i od dawna tak miewam ;)) -
@lena2_ błyskotka słowna :))
-
@intro Moim skromnym zdaniem tutaj się już nie da nie lawirować, po prostu nie ma takiej możliwości :)) No ale to moje prywatne jest zdanie i nie koniecznie trzeba się z nim zgadzać :)
-
@violetta Chodzą i bardzo to lubią :)) I faktycznie w ekranie kinowym bywa coś z lustra, potwierdzam.
-
Szeroko otwarte
Leszczym odpowiedział(a) na Kasia Koziorowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Kasia Koziorowska Moim zdaniem najbliżsi są temu pojęciu raperzy Pezet i Sokół i może O.S.T.R i Łona :)) -
Szeroko otwarte
Leszczym odpowiedział(a) na Kasia Koziorowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Kasia Koziorowska Zazdroszczę tego tekstu - świetna metafora i gigantycznie dobrze napisany, bardzo kobiecy... @Leszczym I tylko nie wiem kogo masz za Mesjasza? Jest tu jakiś Mesjasz, bo szczerze mówiąc nikogo takiego nie widzę :))) -
Piękni inaczej Rozdział drugi - syn sołtysa
Leszczym odpowiedział(a) na izabela799 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@izabela799 Troszkę nie rozumiem przekazu - inny wymiar Anastazji z Grecji? -
Ostatnie opowiadanie (roboczy tytuł) cz. 3
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@violetta Proszę Koleżanki proszę w takim razie się podzielić :) -
Ostatnie opowiadanie (roboczy tytuł) cz. 3
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@violetta Zaproś kiedyś na konsumpcję konfiturek :) @violetta Cóż, smacznego :) A ja dzisiaj tradycyjnie do kina się wybiorę popodglądać najlepszych scenarzystów świata :) -
Ostatnie opowiadanie (roboczy tytuł) cz. 4
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Corleone 11 @Corleone 11 Dzięki Szanowny Kolego Michale :)) Zdaję sobie sprawę, że tu i tam technicznie tekst urąga, ale nie przejmuję się tym aż tak, bo mam nadzieję, że trafi do redaktora tekstu, a w ogóle moim zamiarem jest coś w rodzaju scenariusza filmowego :)) I zdaje się frazę "wysokich lotów" wykorzystam, bo i wokół niej można by zbudować fragment opowieści, podobnie jak frazę "strefy komfortu" :)) Również bardzo serdecznie Cię pozdrawiam :)) @violetta W nostalgii naprawdę nie ma nic złego :)) Ale faktycznie jest tu niekiedy opis chwil, które do autora opowiadania zupełnie nie mają jak "wrócić" ;)) -
Ostatnie opowiadanie (roboczy tytuł) cz. 3
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@violetta może, ale trzeba pomagać potrzebującym. Porzeczki są niczego sobie, smacznego ;) -
Ostatnie opowiadanie (roboczy tytuł) cz. 4
Leszczym opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Przyjemnie jest tutaj czasem postawić się na miejscu latarni. I pewnego słonecznego dnia, po dwugodzinnym spacerze tak właśnie się te osoby poczuły, a było w tym coś naiwnego i wręcz egocentrycznego, gdy tak stali zresztą pod którąś jeszcze czynną polską, nadmorską latarnią. I wbrew pozorom nie było tam wcale najciemniej, bo są tutaj znacznie ciemniejsze zaułki, których ta para wcale nie chciała odwiedzać i chyba słusznie, a więc nie odwiedzała. Pod tą latarnią wydało im się, że świecą, a narrator potwierdza, iż faktycznie tak było, bo bił od nich rzadko spotykany blask radości, satysfakcji i spełnienia. Szereg osób na plaży z lubością, a nawet z zazdrością, a może nawet złośliwością zwracało na tę śliczną parę co i rusz uwagę. Być może faktycznie sprawiali wrażenie wręcz nieźle oderwanych od bolesnej niekiedy tutejszej rzeczywistości, ale znów narrator nie widzi powodów, żeby miało to komukolwiek jakoś specjalnie przeszkadzać. Ich uśmiech zarażał i zdarzało się, że mijające ich osoby w tej właśnie chwili niejednokrotnie poczuli się lepiej. Nie nazwę ich – jak sugerowałby tytuł – ostatnimi latarniami, ale faktycznie było coś w tej parze poprzedniego, pradawnego, wspomnieniowego i niedzisiejszego. I bardzo życzeniowego. Zdaje się musieli dobrze życzyć otaczającemu ich światu, a co za tym idzie i świat w pewien metaforyczny sposób też im dobrze życzył, odwzajemniając moce pozytywnych emocji i uczuć. Zresztą przecież i sam narrator nie bez powodu im się przyglądał. Wlókł się za nimi pokracznie w pewnej bezpiecznej odległości i stanął w sporej odległości od latarni. Potem oni weszli na sam jej szczyt po kręconych wysokich i stromych schodach albowiem nie mieli żadnych, nawet najmniejszych lęków wysokości, a przynajmniej tak to z zewnątrz wyglądało, czego akurat narrator nie był w stanie uczynić. I znów ich oczy płonęły frazą chwilo trwaj, trwaj jak najdłużej. Na szczęście nikomu nie przychodziło do głowy, żeby ich wewnętrzny płomień gasić, więc nikt nie gasił. I dobrze, jak sądzę, ale jak często powtarzam mogę się mylić. W powrotnej drodze zatrzymali się w wielogwiazdkowej i drogiej restauracji „Pod rekinem z powyłamanymi zębami”. Oboje musieli mieć chyba fantastyczną przemianę materii, bo wcale nie musieli pilnować się z dietetycznością dań, a zatem się nie pilnowali. Gdzieś w kącie sali rozparli się wygodnie na rozłożystych, wiklinowych fotelach za dużym stołem. Bez najmniejszych problemów mogli zamówić pierwsze i drugie danie, a potem desery. Nawet gdy jedli całkiem sporo, ze smakiem, a nawet łapczywie, czy łakomie sprawiali wrażenie jakiejś nietutejszej lekkości. Już nie pamiętam tematu ich rozmów z tamtej chwili, ale nie były one zbyt zobowiązujące i dojmowała lekkość, smak, swoboda, radość i zadowolenie z momentów. Na całe szczęście jej influencerce nie przyszło do głowy robić zdjęć telefonem komputerowym tych smakowitych talerzy, zresztą pełnych najróżniejszych przysmaków. Nie musieli się również kłócić o przekonania wegetariańskie, albowiem zdaje się oboje nie widzieli większych kłopotów, czy konfliktów światopoglądowych w jedzeniu mięsa kilku rodzajów. Podczas życia w dostatku materialnym nie mieli najmniejszych powodów, aby spierać się kto zapłaci rachunek, a więc się nie pokłócili. Może – dla zdrowej odmiany – tym razem ona zapłaciła rachunek wcale nie najmniejszych rozmiarów? Narrator tego opowiadania nie ma ochoty zaglądać w tę parę głębiej, wnikać jakoś nieprzeciętnie, doszukując się w nich niejako na siłę całej plejady wątpliwości i ograniczeń. Przygląda się im z przymrużonymi oczami i niech tak już zostanie. Żyli tamtymi chwilami, co było w nich widać, a - jak wspomniałem - najróżniejsi bogowie i bożkowie (ach, odwieczny, ziemski politeizm) im sprzyjali, bo z drugiej strony dlaczego mieliby nie sprzyjać? -
Ostatnie opowiadanie (roboczy tytuł) cz. 3
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@violetta nie wątpię. Stan umysłu? -
Ostatnie opowiadanie (roboczy tytuł) cz. 3
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@violetta o to miło choć bulwary wiślane nie takie jak kiedyś ;) -
Ostatnie opowiadanie (roboczy tytuł) cz. 3
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@violetta możliwe, możliwe ... ;) Mnie sens od dłuższego czasu przestaje interesować ;) To wariacja ;) -
Ostatnie opowiadanie (roboczy tytuł) cz. 3
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@poranki i super i jak na razie się kontynuuje ;) @violetta cóż, wszystkich nie zadowolę, co nie zmienia faktu, że polecam następną część tego luźnego i pełnego wszelakiej wygody opowiadania. @violetta co nie zmienia faktu, że hotelowych dolegliwości współczuję :// -
@poezja.tanczy właśnie, wielu z nas dotyczy to istotnie słuszne przysłowie ;)
-
@Iza Marcinkowska Kawiarniane barowe lub pubowe ;)
-
Dziś będzie o kwiatkach
Leszczym odpowiedział(a) na chlopiec utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@chlopiec Super stary ;) -
@Starzec indyk myślał o niedzieli? ;) Fajne.
-
Ostatnie opowiadanie (roboczy tytuł) cz. 3
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@violetta no, ba, bardzo. -
Ostatnie opowiadanie (roboczy tytuł) cz. 3
Leszczym opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Zdarzył się taki dzień w ich wygodnej i powolnie płynącej znajomości, że on zapadł na gorączkę. Któregoś wieczora termometr, skądinąd wygodny, bo elektroniczny wskazał, że jego temperatura ciała wynosi aż 39 stopni. Usiadł przed komputerem i rozpoczął internetowy proces diagnozy, z którego powychodziło mu z piętnaście potencjalnych i bardzo groźnych, a nawet nieuleczalnych chorób. A to rak, a to stwardnienie rozsiane, a to najróżniejsze choroby psychiczne. Nie ukrywam, że w tym zachowaniu – jak na mój gust - było coś z hipochondrii, no ale nie jest mi oceniać tę parę. Gdy gorączka mu przeszła, znów w wolniejszy dla nich dzień ona i on spotkali się i przedyskutowali tę skądinąd poważną sprawę. Doszli do wniosku, że powinni oboje się gruntownie przebadać, żeby sprawdzić, czy któremuś z nich coś przypadkiem nie dolega. Zdawali bowiem sobie sprawę, że w tu i teraz niezmiernie dużo ostatnio mówi się o zdrowiu i jego najróżniejszych odmianach, a kolejne znane postacie z kraju i zagranicy przyznają się do szeregu najróżniejszych chorób i dolegliwości. I on i ona w najbliższej przychodni medycznej, do której notabene mieli również całkiem blisko, zlecili medycznym cały zestaw gruntownych badań lekarskich. Przychodnia była prywatna dlatego nie musieli stać w nieskończenie długich kolejkach, a koszt badań ich nie przerósł, bo mieli całkiem sporo tak zwanych środków na życie. Po dwóch albo trzech tygodniach im wyszło, że tak naprawdę obojgu kompletnie nic nie dolega, a wyniki badań są wręcz wzorowe i oboje są kolokwialnie mówiąc zdrowi jak ryba. I znów sprzyjało im szczęście i ich związek mógł jeszcze lepiej się zarysować, bo przecież okazało się, że oboje są całkiem zdrowi i nie było przed nimi żadnych przykrych i niewygodnych w tym zakresie widoków na niepewną przyszłość. Objaw gorączki nigdy później się u niego już nie powtórzył, może czasem co najwyżej któremuś z tych dwojga przytrafiło się jakieś lekkie przeziębienie lub nieznaczny i niezbyt długi ból głowy. Są tutaj całe rzesze ludzi, którzy nie mają takiego komfortu zdrowia, ale oni nawet nie bardzo sobie z tego faktu zdawali sprawę, bowiem w życiu prywatnym i zawodowym zajmowali się czymś zupełnie innym, a temat usług medycznych lub farmaceutycznych niezbyt ich interesował. Poza tym funkcjonowali we właściwie zdrowych rodzinach i żadne z nich nie musiało się kimkolwiek przesadnie opiekować. Oboje też nie mieli w zwyczaju jakoś nadzwyczajnie zważać, czy dbać o zdrowie. Całe zestawy co i rusz reklamowanych w telewizji podejrzanego pochodzenia farmaceutyków oględnie mówiąc nie leżały w ich kręgu zainteresowań. Od tamtego czasu narrator zwykł niekiedy mawiać, że tej wspaniałej parze sprzyja nawet bogini medycyny Hygeia, bo że sprzyjał im bóg medycyny estetycznej Apollo niejednokrotnie wspomniałem już wcześniej, ale mam nadzieję, że w którymś z kolejnych akapitów lepiej i precyzyjniej rozwinę tę myśl, zresztą jak wspomniałem z dziennikarskiego obowiązku, a i ja bywam tutaj czasami obowiązkowy. Gdy wiosna dobiegła końca i nastało lato nie mieli żadnych problemów aby móc wspólnie wybrać się na urlop wypoczynkowy. Po niezbyt długim zastanowieniu wybrali luksusowy kurort w którejś z nadmorskich polskich miejscowości. On miał świetny samochód marki amerykańskiej, bodajże Teslę, a co za tym idzie zupełnie wygodnie mogli pojechać nad morze, którąś z nowo wybudowanych trzypasmowych autostrad. Jazda zabrała im jakieś cztery godziny, podczas których zatrzymali się tylko raz na tankowanie. Klimatyzowany pojazd ułatwił im nieco komfort podróży. Pakowny bagażnik auta pomieścił ich wcale nie najmniejsze bagaże. Traf chciał, że tego dnia dopisywała im pogoda, bowiem było nie za ciepło, ani za zimno i tu i tam wiał chłodny i przyjemny wietrzyk. Ona z czystym sumieniem mogła ulokować swoje kształtne nogi na desce rozdzielczej samochodu, a nawet niekiedy trzasnąć zbyt mocno drzwiami od strony pasażera, co jemu krótko mówiąc nie przeszkadzało, a nawet z przyjemnością kątem oka zerkał na jej odkryte nogi wystające spod ładnej i zwiewnej sukienki z dużym dekoltem. Okazało się również, że apartament, który wybrali był przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Był świetnie wyposażony i umeblowany z wygodnym łożem małżeńskim nieziemsko pokaźnych rozmiarów. W apartamencie niczego nie brakowało, a ona mogła wykonać zestaw pięknych zdjęć tego miejsca i wrzucić na swoje stories w internecie, choć ona akurat nie szafowała w necie informacjami na temat prywatności, o czym jeszcze wspomnę poniżej. Ośrodek miał basen, saunę, serwował smaczne śniadania i obiady, a wieczorami do późnych godzin nocnych był otwarty bar, w którym oboje nie musieli pilnować się z używaniem alkoholu. W dodatku ośrodek był w świetnej lokalizacji i jak tylko zechcieli się gdzieś wybrać nad morze nie napotykali na swojej drodze żadnych logistycznych problemów. Oboje bardzo lubili przeróżne spacerki po okolicy. Mieli ten niebywały komfort, że w zasadzie nie byli jakoś specjalnie rozpoznawalni, co powodowało, że mogli zniknąć w tłumie, choć zdaje się musieli urodą, spokojem i radością niekiedy zwracać na siebie uwagę. Mogli tu i tam sobie potańczyć przy nastrojowej muzyce lub szumie niczym nieograniczonego morza. Oboje umieli pływać, dlatego kąpiele w morzu sprawiały im przyjemność, a w okolicy w tym czasie nie było żadnych przeciwwskazań do kąpieli. Podobali się sobie mokrymi. Po przejściu dwóch czy trzech kilometrów od ich miejsca noclegu plaża nie była wcale zaludniona. Słowem żyć nie umierać. I chyba od tamtego wyjazdu zaczęli się kochać, ale o tym już w następnym akapicie. Byli zdaje się parą już od dwóch miesięcy i niczego nie musieli sobie odmawiać, więc sobie nie odmawiali, czemu doprawdy trudno się dziwić.