-
Postów
89 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Nelson
-
@Somalija Dziękuję, ja wiem, że nie wszędzie jest idealnie. Ale razem musimy dać radę
-
@Gosława nawet tego nie zauważyłem a nie lubię tego stylu ;)
-
Różnie mi mówią, rzadko w tajemnicy Słowa brzmiące jak krzywda Trudno mi będzie zakrzyczeć Leżąc wśród zniczy Słowa brzmiące jak prawda I martwe w swej ciszy Że znów rano wstałem, by Cię ratować I mimo, że lewa, to szczęśliwa mi noga Strach spełzł miesiące temu W bankomatach w trwodze Brakowało PLN-u I jakby konkretnie narodzie przemiły I Ty każdy z rzędu, teraz Przypomnij sobie kto i dlaczego się bał A ja oklęty jak bajzel własnego życia Uciekłem z domu bo bardzo się bałem O życie rodziny i o ich dni wspaniałe. Za trzy miesiące rozłąki nie wróci mi nikt grosza Ani Warszawiak ani Pisownik ani inne dziwne rzeczy Może gaz LPG – trochę inaczej się to pisze, wiem Moja smutna martwa cisza Bez rodziny. Bo chciałem Was chronić, tak mocno jak umiem Was wszystkich. A teraz? Mimo trudu i wysiłku, bo prawie się udało. Na mieście słyszę „Ten idzie w kagańcu” „Zrobię mu wlepkę na szybie, może tu nie wróci” Ale ja tu wrócę. Nikt mnie nie zastraszy, nie zastraszył mnie COVID Więc będę tu dla Was, bo gdyby ktoś nie wierzył. Widziałem jak „łyka zdrowych ludzi” I przez beztroskę, zaryzykowaliśmy. Jestem tylko ratownikiem medycznym. Obserwuje to codziennie. I robi się coraz mniej wesoło. A chciałbym się pośmiać wielokroć Jeszcze z tymi których kocham. Wybaczcie mi, musze złamać ten beznadziejny trend Bo wszyscy ludzie tutaj są inteligentni i wrażliwi. To nie jest apokaliptyczna wizja To wizja, którą musimy żyć By żyć.
-
Rozstaje I Zapach wśród róż niczym dziwnym nie będzie Kiedy rosną wzdłuż zwilgotniałych dróżek mchu Lancetami się prowadzą po trawie niewiele szybciej Od prawdziwej tęsknoty II Na dłoni pieszczący liść nieznanego ptaka Zostawił go jako posmak lata i rozgrzanych kamieni Przez Słońce pośmiane ciepło podłoża I prawdziwej miłości III Zielonym liściem odważnego drzewa leży Ciężko rzucony przez nań kamień, zbliża nas do jesieni I sypie igłami rozproszona istotność życia I prawdziwej śmierci IV Smakiem wątłości ucieka cień przed nami Gdy zima się zbliża a księżyc chowa częściej za górami Tak bardzo Cię kocham Między planetami.
-
2
-
Umarłem wsród roślin A żyłem jak w śnie Zwątpienie tak wielkie Jak szpieg z KGB Latami zbłąkania Się wiodłem po drogach Potknąłem się nie raz Lecz nie na swych nogach Towarzysz podobny był Do Lenina Lecz on skończył szybko Jak łodzie Per Askima Do czego to piszę Łaskawi odbiorcy Bo ten szpieg Niestety był z "Polszy" A ja jestem z Polski I kłamie jak z nut Że coś tam że ktoś Że My polski Ród Nienawiść nam przędnie Tak złowrogą nić Jak zbrudzony strumyk I zazdrość i krzyk Jam nie wyborca znudzony jak drań Ja przez to wszystko Zwyczajnie sam. Celowo te wątki nie są nudnawe Bo przykrymi są i nicości warte I bardziej tu chodzi O samotność społeczną Gdy Polak odrzuca Polaka Bo trzyma "odległość bezpieczną" Więc w podsumowaniu I całej dobroci Miłość mamy rzadką Jak kwiat paproci.
-
Bo nam z marzeń, znikła mgła Gdzie jest koniec Mija czas Tam gdzie rzeka Ma swój kres Tam wątpliwe Myśli me Skoro w ogień Skaczesz nań W bezmiłości Tonie świat Byłaś zawsze Młoda tak Jak nurt rzeki Wartko brak Koniec jak mazurski sen Jak kochałem Ty mnie nie.
-
2
-
@w kropki bordo fakt, tego akurat żałuje
-
@w kropki bordo z ciekawości po takiej pięknej opinii nie miałem wyboru zbytniego. Pieskowa Pani...
-
@w kropki bordo "pierd*lenie" jak to pięknie miałaś okazję ująć.... To każdy Twoj komentarz. Nie neguje, nie jest to żaden masterpiece... I faktycznie słabe jak na możliwości... Ale chętnie zapoznałbym się z Twoją twórczością a nie tylko z miekką niewystarczającą iluzją prymitywnych komentarzy.
-
:)@w kropki bordo Ehh sick, to za mocny portal żeby CI prowokacje wychodziły :)
-
Biegałem przed cieniem Falangą Za tobą biegałem nie mniej Znaczenie zmniejszyło się Rangą Świat zmniejszył się też Smutek tych uczuć pozostał Choć w oczach jedynie rozpacz Zmiótł z drogi najzimniejszy śnieg Moment gdy kochałem Cię Oddałaś swe serce W niebieski mocno lód A teraz niepamięć mrozi me myśli Na pewno chłodno Ci jest... Piąłem się w balkon Jak dzika winorośl Chciałem też kiedyś byś była Mą żoną Drabina uciekła spod moich nóg Jak gdybyś dranki ułożyła tam Fascynował Cię może inny świat Ja nie wiedziałem Że miłość jest tak słaba A zniszczył ten świat wszystko I moje uczucia Lecz dał mi wiedzę By nie oddać już życia Wiem że gdy serce umiera Podobnym się jest do cienia Kolejnym razem zaniknie już obraz Współczucia i wzruszeń Tak trudno jest ująć w słowach Miłośnie poetyczną śmierć I umarło moje serce Jak kamienia część Ucząc mnie uczciwości A cierpienia też
-
"Uczciwość" Bo biegał za nami nasz własny świat Oszukańczo szukał krzywd i prawd Zmielił się chyba czas Bo zaniosło się niebo chmurami Nic już przecież między nami Nic W efekcie tych wszystkich wzruszonych Rozumiem już teraz, że COŚ to też NIC. I załóż swe rurki mój malutki Poczekam aż życie przeoczysz. Możesz mieć brodę tak długą Jak niszczenie. Teraz biorę to na siebie Uczciwość Mam wobec tego kraju dług. Zmierali nasi dziadkowie Jak kukiełki rzucane na wietrze A teraz zapomnij, bo przecież Tak lepiej. Stawałem w obronie Burzy Twojej Jak początek zguby mojej.
-
Byłaś tam ze mną Ale nie było mnie Myślami Byłaś tam Sercem A teraz Tylko Chmury Nad nami Byłaś tam Ze mną Miłość umiera Piętrami Byłaś koło mnie A teraz tylko Nic. I gdyby Poddać to przekonanie W jakąkolwiek wątpliwość Nim skończę to paskudne piwo Kolejny raz sobie przypomnę: Jak włosy cut off krótkie W niszczeniu tych Spojrzeń i może bym Umarł W tęsknocie gdybym mógł Spojrzeć w Twoje oczy jeszcze Raz.
-
Zblaszały me myśli, żelazo i złom Tak samo jak Ty Chce uciec stąd. Podkrwawiam na rudo I smutny ten świat A słońce mi zaszło I smutny ten świat. Na mętnym cmentarzu Poleją się łzy Wyszedłem od razu Bo nie mam już sił. Z betonu to serce Murować by trzeba By nikt już w podzięce Nie odmówił chleba. Spłowiało to zdjęcie Jak drewno w proch Zamknąłem Cię w sercu Taki nasz los. Domknęła się krypta I w górze las rąk A w drodze do nieba Bezserdeczny cios. Nie zgonie już życia Podobnie jak Ty Nic mnie ogranicza I Twoje sny. W komorze naboju Jest smutek i łzy Odejdę w pokoju Przeładujesz Ty. Bezsensu się rzucać Gdy kończy się świat I radość wymuszać Dobranoc. Pa Pa.
-
Zgubiłem dziś klucze Ciebie jakby już Widziałem więc się gubię Krokiem idę jak zwykle Tym co się go boją Pójdę tym razem Bardziej miękko Poszukać zgubionych Rzeczywistości I realnych marzeń W drodze Do wyrozbijanych Łzami zdarzeń Bardziej twardo Może znowu się Nie zgubie Mnie nikt nie lubi A ja lubię Rzucaj swobodnie Więc nawet słowami Jesteśmy ludźmi Kochajmy się bardzo Lub nie kochajmy Się wcale Zostaje więc w smutku Bezmyślnej zawiści Gdy znów kogoś Jego własny sen zgnoi Bezmyślnie.
-
Spotkanie z Duchami
Nelson odpowiedział(a) na Wolnego utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Wolnego Kibicuje -
Spotkanie z Duchami
Nelson odpowiedział(a) na Wolnego utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Trzeba byłoby się rozpisać, żeby ten wiersz racjonalnie ocenić, jednak bardzo trudno się nie zgodzić z podsumowaniem. -
Zagubiłem się w eterze Dawno martwej mej młodości Ślepia mnie prowadzą w eden Z pominięciem prawdy prostej Bo to wszystko nie istnieje Dawno sczezło w kałamarzach Zapomnienie mnie dotyka Tak jak woda marynarza Chłodem miesza wkoło uczuć Oddalona dawno litość Czy przeżyjesz moja mała Skoro wokół tylko nicość I nie rzucaj dziś słowami Przecież jutro będzie pięknie Zbyt mnie dziś dotyka życie Jak ja bardzo, bardzo tęsknie Ogień świecy się dopala Razem z kartką kalendarza Teraz w wir mojej młodości Czasem uciec mi się zdarza.
-
4
-
@lich_o dziękuję.
-
Klękajcie narody, nie mam pojęcia o nurtach poezji i ich rytmach/rymach, tak sobie pisze jedynie. Cóż mi z tego, że wychodzą skojarzenia z takimi artystami....
-
@lich_o Nie wydaje mi się, że ta sugestia jest poważna :) jednak faktycznie brzmi rewelacyjnie ...
-
Hej. Trochę tak mi smutno. Sam nie wiem o czym konkretnie Winnym pisać. Może, o ustach a może o granicach. Wydaje mi się, że za dobrze się znamy. By ciągle się kołysać. Nie widzieliśmy oboje, Morza przecież pierwszy raz. By rządze ukrywać jedynie w snach. Zmalować obraz tej miłości Wybitnie byłoby trudno, Farba zlałaby się jako łza. Zawsze przy Tobie będę. Jak hymn Polski przy mnie. Może w tym cała droga. Jeśli miałbym już dziś odejść, Jak nasz niewidzialny cień. I miecza mego klinga. W twardej beznadziei, Rozmontowanych słów, I braku ich znaczenia. W gonitwie zbłądzonych wizji, Przekłamanych równością Nienawistnych przekonań. Składam dziś Akt Żalu Wobec wszystkich, którzy mnie otaczają, bo zapomnieli czym jest miłość.
-
Przecież lepiej wiesz jak zawsze. Najlepiej grasz wieczną role W wiecznym teatrze. Skąd możesz przypuszczać Że ktoś się zgubił na wietrze Choć nie chciałaś Może miłość zbyt skomplikowanym tematem Bo zapewne nie istnieje Ale co jeśli jest????? Przecież Ty lepiej wiesz jak zawsze Nie wyświetlą nawet w kinie Tak słabego filmu O żadnej miłości, o niczym Z nikim wobec nikogo Bo istnieją ideały Na tym Świecie Bez ideałów.
-
Jak gdybym miał zacząć Ci mówić kochana. O losie i smutku I swych zaniedbaniach. Czy życie trzymało by W ryzach swój sens. Gdy zgubisz go Ty To jakby ja też. Nie sztuka żyć strachem Wśród ulic i bzów. Jak dla mnie wystarczy Że jesteś tu. I gdyby ktoś krzyczał Jak nocy mrok. Nie widzę Cie nie chcę Nie jesteś stąd. Wiary więc nie łam swej wiary Choć Twoje łzy. Zapadły mi w pamięć A ja to Ty. Sensem pisania nie jest brak słów Lecz przerost miłości W tęsknocie wśród snów.