a jednak czuję niedosyt
twoim słowem i cieniem
podnoszę z podłogi sreberko
by oświetlić nim czeluść istnienia
i niby znam cię, doceniam
lecz nadal patrzę w gwiazdy
znudzony jak kością szczeniak
rozmazuję wyrazy w kartki
w zeszytach, na stronach, w marzeniach
poszukuję odpowiedniego kształtu
mój świat twoim nie jest
choć przeplata się w życia transie
a jednak wymieniam spojrzenie
między iskrą a faktem
jest chwila na błędy poczynań
i wiara co kształtuje tematy