E.K.S.
Użytkownicy-
Postów
49 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez E.K.S.
-
Wiara w mitologiczne stworzenie otworzyła we mnie zachwyt nad nieznanym, wszystko przestało być rzeczywistością jednorodną, a raczej chóralną, i tak jak w dawno temu projektowanych katedrach żaden dźwięk nie ginie, jednak wraca czysty, o tej samej wysokości, jakby perła, której jasność współgra z bawełnianą powłoką nieba. Czy naprawdę jesteśmy we wszystkim jednością? A może tak. A może jak kwiaty, które nim obumrą dają nasienie wielu kolejnym, wydając z siebie więcej niż jedno, własne tylko, życie, tak samo pojedynczy gest nasz może być stwórczy - wierzę w Życie Nowe właśnie dlatego, że nic co narodzone nigdy przede mną domknęło swego cudu, zawsze prowadząc mnie z pieśnią nowości, a śmierć ukrywa przede mną swą tajemnicę nie do odkrycia, tak jakby nie istniała wcale.
-
Panie Waldemarze, jak najbardziej polemizować! To było nawet bardzo ciekawe. Nie tylko jestem początkująca, ale i bardzo sceptycznie nastawiona. Także wszelkie "ale", uwagi, krytyki są mile widziane. Jednak to już wszystkie wiersze jakie miałam, teraz poczekam na następne...
-
Zbyt lekkie wydaje mi się wszystko, zbyt lekkie uczynki, zbyt lekka codzienność, biorąc pod uwagę fakt, że dzieją się raz na zawsze, wobec wszechobecnego świadka, w mieście tłocznym, w metropolii. Ale przynajmniej nie wpisuję się w pokolenie umarłych, przynajmniej nie wyznaję, że w imię nieuchronnej śmierci można wszystko. Tylko poprzez to błagam przebaczenia, jednak świadomie, że nigdy nie stałam się tak jasna jak ziarno koniczyny, a raczej łącze się z ulewą tego północnego miasta, z powiewem muślinu, w którym występowałam będąc baleriną. Ale teraz stwarza mnie rytuał czystości, święte obmywanie; to jest mój półksiężyc, cud niepotwierdzony, jednak piękny, któremu wtóruje zaklęcie - on mnie utwierdza w niebie, gdzie jestem ponieważ nie żyję.
-
No tak, to może być racja, nie wykluczam. Moją wadą jest to, że w ogóle nie opracowuję swoich wierszy, wcale nie potrafię. Jak napisałam raz, tak zostawiam. Może w przyszłości czegoś się nauczę... Dziękuję za przeczytanie.
-
No, uśmiechnęłam się :) Zabawna końcówka. Proste, ale ta końcówka śmieszna, naprawdę, chociaż gdzieś to już słyszałam, wydaje mi się...
-
Właściwie oryginalne, niemniej nie rozumiem dlaczego po prostu ciekawość? To właściwie bardzo niepoważne słowo, biorąc pod uwagę treść, jaką autor ma w zamiarze. Ale podkreślam, że uważam całość za bardzo oryginalną.
-
W deszczowej, białej Florencji, skryci pod parasolami wycieczek, w dwa obrazy Adama i Ewy zapatrzeni, kiedy u nas już jesień, i jabłko spada z nagiej gałęzi w Czarnolesie... Cóż powiedzieć o tym, żeśmy owoc skradli? Że on dotąd nas słodyczą karmi, aż dokąd pod prześwietlonymi słońcem liśćmi, w dzień w kolorze Gaguin, osobni i złączeni jak nasze żebra, kiedy już wybuchnie katedra, przed jasnością gwiazdy północnej staniemy znów nadzy, i w miłości miodzie jak w bursztynie przez krew poczujemy, że nasze życie powraca w wieczności niebieskość, tylko mnie pocałuj...
-
Jak woda zapomnimy i woda zapomni nam w dół pędząc konary drzew i kamień obmywając skrycie, ten który na dnie położył w ciszy czas, dlatego nad brzegiem Arno przyglądam się refleksom fal, upatrując w nich swoich dziejów wypisanych w barwach słońca. Światłocień, odbicie, błysk w jednym spojrzeniu to wszystko co opowiada mi rzeźbiony przez nurty rzeczne świat, a to znaczy, że być może pozostaje z nas więcej niż się wydaje: blask słońca wieczny, woda przez wieki tak samo jasna i nasz gest raz uchwycony na tym obrazie, niesiony przez światło poprzez ogromne płótno świata jak wodnista akwarela, i pamięć po nas nie ginie, ale zlewa się z tym, co jeszcze trwa, bo przecież nic w dziele artysty nie umiera dopóki jest oko, dopóki ktoś widzi na ścianie muzeum z babiego lata
-
Niby tematyka i zawartość bardzo proste, jednak jakże zgrabnym językiem napisane! Dlatego właśnie pochwalam, bo talent poezji jest widoczny. Możliwe, że w przyszłości - przecież nie wiem w jakim autor jest wieku - wiersze staną się bardziej mięsiste, poważniejsze.
-
Dziękuję serdecznie Pani Czytacz :) Również pozdrawiam
-
Też zacznę szyć wiersze
E.K.S. odpowiedział(a) na Waldemar_Talar_Talar utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Bardzo ciekawe zakończenie, niejednoznaczne. Uważam zakończenie za esencje wiersza, wbrew pozorom nieproste i wcale wyrafinowane. -
Panie Waldemarze, jakże Pan przemiły dla mnie. Jestem zdumiona tym, ze otrzymuje pochwale. Pana dobre słowa data mi duzo radości, bo przecież wiersz jest dla czytelnika, i jeśli jemu się podoba, to cóż lepszego? Pozdrawiam bardzo gorąco.
-
Bardzo dziękuję. Niestety mam problem z polskimi znakami przez obcojęzyczną klawiaturę.
-
Panie Waldemarze, serdecznie dziękuje za bardzo mile słowa. Osobiście zdaje sobie sprawę ze swoich niezbyt wysokich umiejętności, a wiersze wielu autorów tutaj znacznie bardziej mi się podobają, niż moje własne. Od razu przepraszam, ze czasem brak polskich znaków. Nie mam niestety polskiej klawiatury. Jeszcze raz dziękuję. To zaskakujące, ze komuś się podoba, i bardzo to dla mnie przyjemne.
-
Gdzie moja łódź? Gzie moja wyspa, mój dom i dzban wina? Chyba morze mnie uwiodło, Tak jak chłopcy zwodzą młode dziewczęta, by z nich zadrwić. Wenus, twoja bliźniacza źrenica, o przyjaciółko, świeci nad miastem przyszłości, i nawołują się wyspy latarniami, a tym jest wierność miedzy nimi, co oliwny błysk ognia. Wszyscy jesteśmy iskrą pochodni, i czekamy dnia, by wciągnąć łódź na brzeg, a prowadzi nas gwiezdna stal, sen nieprzełamany, jak ostrze dnia, który ma nadejść
-
Skradziono mi drogocenne klejnoty, które mi dal Ukochany w dniu zaślubin, ale je w sercu swoim odnalazłam i odtąd dokądkolwiek pójdę moje szaty są białe, w blasku słońca świetliste
-
Miłością mnie ubrał, Jak z ciała jest ciało, Tak suknia, którą mi dal Ukochany Jest piersią moją i talią
-
Odkąd miałam umrzeć, a jednak żyję świat przestał mi się wydawać z jednej formy, wszystko stało się płynne, nielinearne, i jak przez witraż przechodzi promień, a idąc zatłoczoną ulicą dostrzegam, że nic nie zapada w żaden moment, uczestnicząc w tym samym poruszeniu, co fale oceanów, rozświetlając się w impresji wiecznie otwartej
-
Kropla wody Niepamięć, także moje własne dzieciństwo stało się dla mnie tajemnicą, który osnuwają wspomnienia szare i beznamiętne; mieszkanie o wiele zbyt ciasne, alkoholiczny zapach i dym papierosowy, ale także coś dziwnego o mnie samej, jakbym już wtedy była pewna, ze nigdy nie stanę się domownikiem - zawsze chciałam uciec, i wtedy już wybrałam samotność. Jednak dano mi piękne imiona, trochę przez przypadek. Ewa, ponieważ było krótkie, oraz Katarzyna, ponieważ brzmiało, a żadnego innego powodu, bo jestem bez rodu i bez historii, pozbawiona rozległego drzewa genealogicznego i wiadomości o ideach moich przodków, tak jakby wcale ich nie było, jakbym to ja miała być jakimś początkiem, którym jednak nie jestem. Nic nie zapowiadało podróży, które mnie później czekały. Na krótko, jednak byłam w wielu miejscach, i z każdym poczułam się związana w niewytłumaczalny sposób, także moja osobista ojczyzna stała się olbrzymia, zwłaszcza tam, gdzie jest morze. Istotnie, poczułam się bardziej określona przez podróże, choćby najkrótsze, niż poprzez urodzenie. Może dlatego, że jest mi pisany stan niebytu i opisywanie go stale od nowa, inaczej. Tylko moje własne, empiryczne doświadczenie mówi mi, że nie ma nic ostatecznego w świecie. I właśnie taka się czuje: jakby jeszcze w niezupełności stworzona. Wolę róże w Portofino od siebie samej. Wolę marmury Aten od siebie samej. Wolę kamienisty brzeg Santa Margarita Ligure od siebie samej. I rzekę Arno, i jeziora Mazur, i katedrę w Antwerpii. Ale to nie jest ani słowo ostatnie, ani pierwsze, ani żadna odpowiedź. Po prostu stworzono mnie jak krople wody i mogę być w każdym kształcie, nie czując odmiany, wędrując po mądrych ścieżkach przyrody bez postoju. Niech modlę się do oceanu, by nie dal mi wytchnienia.