-
Postów
348 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Połeta
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 11
-
@Kapistrat Niewiadomski dzięki xD
-
@duszka Dzięki, miło mi: ;)
-
Mam piękną bliznę na duszy znak po przebytej walce już nie leci z niej krew gdy się uśmiecham tylko czasem w zimę napina się na ustach i nadpęka z lekka, przypomina płacz dziecka przed lustrem. Ułożono mi życie na styk cierpień, które zrodziły rozwój, gdybym mógł wybrać jeszcze raz, z rozszczepem czy bez powtórzył bym tę samą opowieść która mnie stworzyła takiego jakim jestem. Pieśń o samotności, braku akceptacji samego siebie i świadomości bycia tak bardzo innym w środku. W mieszkaniu wiało nawet w nocy przez stłuczoną szybę a ja z nocy na noc przesypiałem coraz mniej budząc się z zimna czułem że się kończę, trzydzieści jeden lat. Wtedy pojawiła się Ona, a z Nas On. Gdybym nie brał leków powróciła by depresja i diabły! Teraz Wygrywam z alkoholem, wygrywam z papierosami, wygrałem z chorobą psychiczną, pokonuję słabości i akceptuję niedoskonałości. Jestem Ojcem.
-
Hej Synu, masz teraz 6 lat. Jesteś w pokoju obok. Piszę te słowa do dorosłego człowieka, jakim mam nadzieje że się staniesz. Pracuje nad tym już trochę czasu . Kto wie może kiedyś i ty będziesz pisał coś podobnego tylko o niebo lepiej. Chcę Ci powiedzieć że myślę o wielu rzeczach, o zdrowiu Mamy, o to w jakim świecie będziesz żył i czy będziesz Sobie w nim radził. Pragnę aby uśmiech na Twojej twarzy nie zniknął nigdy i abyś wyrósł na dobrego człowieka (to najważniejsze). Nie oceniaj Siebie zbyt srogo w życiu, bo nie wszystko zależy od Ciebie. Z tegoż samego powodu nie czyń na odwrót. Nie trzeba być psychologiem aby wiedzieć że dzieci często idą w ślady rodzica. Nie piję już 5 lat, nie palę papierosów 8. Wiedz że miałem problem z alkoholem i byłem na odwykowej terapii i udało mi się. Nie chcę powiedzieć że nie piję tylko ze względu na Ciebie. Jednak jesteś dla mnie motywacją do bycia lepszym człowiekiem. Mam w mózgu mikro uszkodzenia które czynią mój system nerwowy bardzo delikatnym. Bez leków mogła by się u mnie rozwinąć schizofrenia. Tak twój stary odwiedził dom wariatów i robi wszystko, aby tam broń Boże nie wrócić. Nigdy nie prowadziłem się mądrzej ,a chadzałem różnymi drogami. Byłem zagubiony i nie potrafiłem się odnaleźć w świecie dopóki nie pojawiła się Mama, a potem Ty. Jesteście częścią mnie i bez was nie umiem żyć. Nie umiem też żyć mimo że jesteście blisko, lecz jest ze mną o wiele lepiej dzięki wam. Ciężko bywa kiedy człowiek zbyt różni się od otoczenia i nie zdaje sobie z sprawy jak bardzo inaczej poukładane ma w głowie, że w zupełnie innych barwach widzi świat. Kiedy byłem młody i miałem około 10 lat często wpatrywałem się w takie asfaltowe spady, wyjazdy z garażów które prowadziły w dół. Nie widziałem w tym poezji. Czułem wtedy jedynie ogromny smutek i samotność. Wiedziałem że patrzę na to jak będzie się toczyło moje życie, ale nie rozumiałem tego. Nigdy nie potrafiłem słuchać innych. Moim sposobem na życie okazała się nieustanna walka wspinaczka choć ostatnio utknąłem na tym samym szczeblu. Jestem teraz na etapie w którym próbuję wprowadzić do swojego życia odrobinę więcej ciszy i świadomości. Mam nadzieję że ten list pomoże mi ruszyć dalej, chcę się nauczyć doceniać teraźniejszość. Trwonię zbyt dużo czasu na granie na kompie, tak bardzo Twoim kosztem. Chcę Ci napisać że staram się, bo dla mnie wiele znaczy świadomość że mój ojciec próbował walczyć! Mam nadzieję że skapnie Ci ode mnie odrobina mojego charakteru, tej dobrej i silnej części mnie dzięki której wytrwałem do dziś. Zamiast rad mam dla Ciebie te słowa, myślę że to o wiele więcej warte. Piszę to dla Ciebie na pamiątkę bo wiem że kiedyś mnie zabraknie. Popełnię wiele błędów jak każdy rodzic. Wiem że wszystkie mi z gracją wygarniesz. To będzie świadczyło o Twojej dojrzałości. Obyśmy pozostali na zawsze kumplami. @Giesz Trochę to krótkie, oby ktoś po poprawiał był bym wdzięczny.
-
Jeszcze tylko dziś
Połeta odpowiedział(a) na Manuel del Kiro utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Alkoholizm , piękny nałóg! -
Ten świat jest pełen ślepych, ciemnych uliczek i zdradliwych pułapek. Ta była brutalna. Jeden błąd! To musiało się stać i stało się. Alarm zawył w świadomości już na samiuteńkim początku. Klarowny przekaz, -za to będzie kara! -a wnyki, zatrzasnęły się. W tamtym życiu ćpałem. Spotykaliśmy się razem na dachu trzypiętrowego bloku. Wnieśliśmy tam obdartą kanapę. To było piękne, gorące lato, noc kupały. Krew, pot, opary dymu z papierosów i my. Kompot sprawił że las pod balkonami i odgłosy z niego dochodzące w nocy, śnie po dziś dzień. Oszałamiające doznanie. Zupełnie jakbyś patrzał nieproszony w oczy, Bogu. Czasem kontemplowałem iskrzące światła w mieszkaniach wypełnionych milionami wszechświatów, do dziś w nie patrzę zatęsknionym wzrokiem. Czuliśmy się tacy wyróżnieni, bo to my żyliśmy naprawdę, nie oni. Rzeczywistość przemawiała do nas odgłosem świerszczy, sów i szumem drzew. Śpiewała gorzką kołysankę o tym że życie jest piękne, że jest zajebiście, jak by nie było! O tym że nic nie będzie dobrze.
-
Czekam, melodia mknie swoim tempem w rytmie jazzu Niech gra orkiestra chcę! Z miłości choć nie lubię żyć bez nut nie umiem tańczyć udając że się bawię gdy ucieka gdzieś teraźniejszość ten club bez klamek pęka w szwach spragniony jestem jak lunatyk-zombie odrobiny spokoju swojej duszy wiem że Uważność to antidotum na to żeby odnaleźć się w hałasie
-
@ais Zmieniam bo, było za krótkie. Mam nadzieje że nie na gorzej.
-
Zwykle ubierałem się w jakiś komplet dresowy i prosty kaszkiet. Całość została zrobiona ze śliskiego grubszego materiału na przykład w kolorze turkusowym z domieszkami pomarańczowego. W tym czystym do bólu świecie takie pastelowe kolory nosili wszyscy. Ta specyficzna jednakowość barw które nas otaczały miała wywołać dziwny efekt w pamięci, przebić się w poza granice śmierci i narodzin i chyba to im się udawał jak widać. Lecz nie jednakowy ubiór był fundamentem tych praktyk tylko ta przeklęta powtarzalność i te ciągłe powroty z amnezją w to samo miejsce. Skutkowało to dziwnymi prześwitami w pamięci podobnymi do zjawiska deja vu, ale nie to było celem istnienia tej planety która przywoływała na myśl ogromną maszynkę do mielenia mięsa przeznaczoną dla ludzi. Wszystko co otaczało tam człowieka było jednakowe i proste. Jednakowy język, jedzenie, sklepy , auta, autobusy, fryzury, domy, aglomeracje itd. Sztuka malarstwo, muzyka, poezja i wiele innych zostały surowo zabronione. Natomiast morderstwa, kradzieże, rozboje i wszystkie ciężkie uczynki w umysłach zdecydowanej większości z nas stanowiły nierozwiniętą abstrakcję gdyż wystarczające obawy wywoływały błahe wykroczenia za które wyznaczono tę samą srogą karę. Wiedza o reinkarnacji była tam oczywista i mocno zaawansowana w wyższych kręgach władzy wśród tych którzy żyli długo. Natomiast wśród krótko żyjących wpajana mocno w świadomość poprzez ubogą edukację, ale tylko częściowo tak abyśmy nie zerwali się z astro-smyczy która powodowała powroty na tę samą planetę i przeżywanie identycznego życia. Mówiono nam że będziemy tak krążyć dopóki się nie nauczymy nie łamać świętego prawa. Zawsze myślałem że tak naprawdę nie chodziło im tylko o to. Podejrzewałem że oni oczyszczając, traktowali nas jak szczury doświadczalne z niższych kast. Mogę się tylko domyślać prawdy. Śmierć jawiła się tuż, niewyobrażalnie straszna i okropna choć nie aż tak bardzo jak tutaj na tej ziemi. Zdecydowana większość z nas żyła mniej więcej od piętnastu do dwudziestu pięciu lat. Przez i dzięki świętemu prawu, które trochę chroniło młodziutkich po to by zabić ich w okresie dojrzewania lub zaraz po. Tak więc w wieku dziewiętnastu lat złamałem prawo po raz pierwszy w tym życiu, ale po raz kolejny z rzędu w serii inkarnacji których doświadczałem wracając tam. Zapadł wyrok i oświadczono mi że jestem skazany na śmierć i kolejny powrót na tę samą planetę w tych samych czasach. Czas jaki mi pozostał był krótki w porównaniu do tego jak odbywa się to tam gdzie ludzie czekają na wyrok i wykonanie go miesiącami lub latami. Nie trwało to więcej niż dzień. Jakaś część mnie wiedziała że kończyłem tak już dziesiątki lub setki razy, a na poziomie zwykłej świadomości zupełnie naturalnie panicznie bałem się bólu i tego że przestanę istnieć. Nikt nie wiedział do końca czy nie okłamują nas w kwestiach pośmiertnych. Egzekucja, Wszystko wydawało się jakieś niedorzeczne i nieprawdziwe jak we śnie, czym bardziej zbliżał się koniec tym bardziej się to wzmagało czułem się zupełnie jak w świecie z baśni "Alicja w krainie czarów" i pod wpływem psychodeliku który skondensował życie w krótki okres który miałem jakby cały przed oczami psychiki. W rzeczywistości było to wywołane szokiem, tabletka czy zastrzyk typu głupi jaś nie wchodziły w grę. Mimo edukacji i tortur które groziły za nieposłuszeństwo, zastanawia mnie jak doprowadzili do tego że większość z nas samemu wykonywała na sobie wyroki bez ich pomocy i wedle ich woli. Na linii startu widniał napis który miał dodawać odwagi skazańcom. Był on znany na całej tej małej planecie i tak często stawał się obiektem żartów że wyśniłem w języku polskim coś na wzór jego dowcipnej formy którą posługiwano się w zakazanych żartach zamiast oryginału. Dystans miał około siedemdziesięciu metrów był nieco dłuższy niż trzeba dostosowany do fizjonomii człowieka i szybkości z jaką jest w stanie biec. Gdy usłyszałem wystrzał z pistoletu który był przeznaczony dla mnie rozpocząłem bieg, momentalnie po wystrzale... i chyba wtedy podczas tego jednego ostatniego biegu coś się we mnie zmieniło. Mianowicie na trzy sekundy przed metą mimo zwierzęcego strachu mój umysł ucichł i pogodził się z losem, a ja po prostu wbiegłem i nie zwolniłem ani na chwilę. Tym razem przebiegłem białą linię z dużą prędkością nie czując gniewu ani chęci walki o życie i sprawiedliwość. Na samym końcu usłyszałem ten krótki chlust przypominający mocne siknięcie wody z prysznica o ziemię. Po tym był już tylko widok z góry, purpurowa kałuża krwi na białej linii. Eony świetlne od miejsca w którym działo się to. Gdzieś w Polsce w r.1981 urodził się Grześ. Mózg Grzesia był specyficzny. Miał on mikrouszkodzenia które uniemożliwiły mu połączenie się ze świadomością prawidłowo. Oczywiście to była jego wersja pojmowania działania umysłu, zdobyta z wiekiem. Mówiąc szczerze cierpiał on na bliżej nie zdiagnozowaną i nie rozwiniętą formę psychozy. Jego przypadłość powodowała przeróżne scenariusze na temat rzeczywistości. W które wierzył bez zawahania gubiąc logikę i racjonalny osąd. Czasem miewał realistyczne sny. Na przykład opuszczał swoje ciało będąc w pełni świadomy że śni. W życiu naszego bohatera co kilka lat zdarzały się nie wiarygodne historie. Pozostawiały one w Grzesiu takie poczucie że były jemu pisane i trochę go uformowały. W wieku 22 lat stojąc w wannie napełnionej wodą i trzymając w dłoni suszarkę do włosów, Przypomniał sobie historię światełka. Ten otępiały stan wspominek i ucieczki przerwał dzwonek do drzwi. Niespodziewanie do domu wcześniej wróciła mama.Owo światełko pojawiło się w jego życiu jakieś dwa i pół roku temu, a potem po roku później. Światełko w tunelu. O drugiej w nocy. Grześ leżał w łóżku obok swej pierwszej miłości nie mogąc zasnąć. Było to w starej sopockiej kamienicy. Sufitował i zastanawiał się co właściwie do niej czuje. W pewnym momencie ogarnęło go dziwne uczucie jak by ktoś go obserwował. -Co to jest ? I ujrzał światełko na suficie, a w miarę jak się wpatrywał jego serce zaczynało bić szybciej. Obiekt wyglądał jak zwykłe światełko na pierwszy rzut oka. Jednak przykuł jego uwagę. Obłoczek wielkości pięści co jakiś czas zmieniał odrobinę położenie. Grześ postanowił wytłumaczyć zjawisko w naturalny sposób, znaleźć źródła zajączka. Gdy stanął na kanapie zorientował się że tego nie dotknie, gdyż sufit był zawieszony zbyt wysoko. Brakowało 40 centymetrów. Daremnie próbował rzucić na to cień ręką. Dziewczyna spała słodko. Próba zbudowania piramidki z poduszek powiodła się. Grześ zdołał wejść na chwiejne poduszki. -Uff! światełka już nie było, - hmm? -Może było widoczne tylko z perspektywy leżącego w łóżku? Badacz położył się z powrotem by sprawdzić swą hipotezę. Przeszukując sufit spostrzegł że obłoczek znajduje się na nim dalej , lecz w innym miejscu! Zatacza maluteńkie kółka. Jest poza skrajem kanapy w optymalnym miejscu, które gwarantowało iż żadne poduszki nie pomogą mu dotknąć obiektu... Pół roku później ów obiekt nawiedził dom ponownie. Tym razem został spostrzeżony przez ukochaną do granic szaleństwa dziewczynę. Orba częściej zmieniała położenie, wirowała, krążyła delikatnie i pulsowała. Tym postawiła całą rodzinę na nogi, poza ojcem który miał ważniejsze sprawy (czytanie gazety). Babcia szybko zorientowała się że to Matka boska i zaczęła odmawiać zdrowaśki. Pocztówka podróżników w czasie.(14 lat później) To było pewnego jesiennego dnia. Grzesio udając się w odwiedziny na popołudniowe szaleństwo kawowe do Kamila rozmyślał o rzeczywistości. Jego scenariusze igrały z rzeczywistością jak wielki zderzacz hadronów. Przyglądał się szarym budynkom i neonom skąpanym w deszczu. Lubił pół mrok. Toaleta była daleko, a jedyne nadające się do oddania moczu miejsce, znajdowało się koło schodów przy budynku poczty za krzakami. Schody prowadziły na parter budynku. Grzesio oddając się potrzebie wpatrywał się w ziemię. Na schodach leżała czarno biała wyblakła, pocztówka z fotografią. Stary dom z ogródkiem był trochę podobny sąsiedzkiego domu w miejscowości w której mieszkał w dzieciństwie. Drogi Kartencjuszu , wygląda na to iż istota z kosmosu zwiodła nas, musisz wrócić do miejsca zaznaczonego na mapie. W pobliżu domu znajdziesz cztery skarby dzięki którym zdobędziesz to czego pragniesz, wyzwolisz się, srogo za to zapłacisz, będziesz musiał pożegnać bliskich. Spotkamy się w wyznaczonym miejscu, w czasie w którym się umówiliśmy. Pozdrawiam. jeśli to znalazłeś i nie wiesz co to jest! zostaw tam gdzie leżało! Jak już wiemy Grześ nie cierpiał na brak bujnej i bezkrytycznej wyobraźni. Trochę się przestraszył. W mgnieniu oka postanowił zeskanować pocztówkę wzrokiem i odłożyć na miejsce. Doskonale zdawał sobie sprawę że nie zdoła zapamiętać wiadomości. Gdy podniecony dotarł do Kamila, opowiedział mu ten epizod. Został dosyć szybko zdiagnozowany i posądzony o niedobór leków, na które był skazany z czego nie zdawał sobie jeszcze sprawy. - dzieci w tych czasach wymyślają sobie fajne zabawy, ale to było dziwne(pomyślał) Jeszcze tego wieczoru. Grześ uciął sobie drzemkę, przed którą głęboko rozmyślał o tej nie codziennej pocztówce i o tym że został na niej odcisk jego kciuka. Wszystko wskazywało na to że odbiorcą wiadomości miał być Kartezjusz,a nie Kartencjusz .Jedyne co wiedział na temat (Kartencjusza) było to że zdanie "myślę więc jestem" jest jego autorstwa, nic ponad to. Zapadł w nieprzyjemny sen. Marę w której jakaś siła nagle wyciągała go z ciała. Bronił się rękoma lecz mimo to oddalał się od siebie w dość szybkim tempie. Widział swe ciało z góry i próbował machać koniczynami aby powstrzymać proces. Wyglądało to jak by próbował wpłynąć żabką z powrotem do swojego ciała unosząc się do góry nogami pod sufit.Mimo to wciąż oddalał się. Kiedy już jego ciało było małą, zamazaną kropką a on stracił nadzieję na powrót. Kropka przemieniła się w coś innego, ważniejszego ! Grzesio złożył ręce w strzałę. I z siłą diamentowej woli szybował w dół. W momencie kiedy się zbliżył, rozpoznał piękną, puszystą, trójkątną poduszkę, wleciał w nią z impetem. Obudził się i nabrał łapczywe łyki powietrza. Rozejrzał się do wokół, ale nie znalazł tego co symbolizowała poduszka. Po paru miesiącach przygoda wyblakła w pamięci. Pozostało tylko ostrzeżenie.
-
@Agrafka Dzięki za wskazówkę, postaram się jeszcze nad tym popracować. pzdr :)
-
@ais spróbuję dopisać coś.
-
Wiem że nie ja pierwszy poruszam taki temat. Natomiast nie do końca wiem dlaczego fakt że świat istnieje i że go doświadczam zmysłami powoduje u mnie nadzwyczajne zdziwienie. Za każdym razem kiedy moja pamięć i zmysły przyprawiają mnie o ten nastrój, myślę o Bogu. Jeśli mam nauczyć się wdzięczności to muszę niechybnie dołączyć to uczucie do swojej listy która, jest jak na mój gust długa. Jestem też wdzięczny za to że ten świat, nawet jeśli jest iluzją. Moim zdaniem jest doskonały, wraz z wszelakim cierpieniem jakie nas ludzi tu dotyka. Nie potrafię logicznie zrozumieć dlaczego i po co, ten teatrzyk doli i niedoli się zaczął. Może to jest następny element obrazka który można tylko poczuć a nie objąć rozumem. Aby tego dokonać jednym ze sposobów jest "wzierstwo". Po zaledwie ośmiu dniach medytacji zaczynam chcieć inaczej spędzać czas. Jest to pragnienie wsłuchiwania się w siebie, ciszy i twórczości. Pragnę aby była ona dobra, lecz na ten moment nie jestem w stanie czytać nawet najpiękniejszych dzieł. Gdy wyszliśmy ze szpitala mama zabrała mnie na wspaniałego hot doga. Świeciło wtedy letnie słońce, a liście mieniły się jego blaskiem. Byłem mile zaskoczony tym że świat się nie skończył. Czułem się zupełnie, jak bym go pierwszy raz widział. Tego dnia przeważył jednak melancholijny nastrój pomieszany nieco z krótką radością wyjścia na zewnątrz. Może przeżywałem wtedy skok rozwojowy, może. Pamiętam widok czołgu z Al. Zwycięstwa i smutek na twarzy mamy, a może to był mój smutek. Czułem wtedy tak wiele, a nie mówiłem nic. Myślałem o rozmaitych rzeczach, o takich których rzekomo dzieci nie myślą. Sięgając tego momentu życia, widzę już kokon samotnej szarości w którym się duszę. Nie pamiętam kiedy zamknąłem oczy żeby go nie widzieć. Zajęło mi wiele lat żeby zrozumieć że, milczenie nie koniecznie, nie zawsze bywa złotem. - Nasze plany różnią się od Twoich wyroków, - Chciałbym, aby okazało się że, umiem już przeżywać teraźniejszość z godnością, pisząc lepszą przyszłość. - Wyruszę w dalszą drogę gdy nadejdzie mój czas, nie wcześniej. - Gdy moja dusza rozkwitnie i usłyszę szept swojego imienia. - poddam się i zaufam. Z Twojej i mojej woli. Dziękuję.
-
Krew. Lubię patrzeć jak płynie, cieknie. Strumieniem, strumyczkiem po równinach moich rąk i dłoni, by następnie skroplić się w jednorodną kałużę pod stopami. Lubię sobie wyobrażać, jak przemierza podskórne żylne korytarze, wartko i śpiesznie, żeby tylko zdążyć. Kolejny skurcz, kolejna porcja życiodajnej cieczy. Jedni sobie ją upuszczają, inni wpuszczają. Ot, obieg krwi w przyrodzie Moja interpretacja nie jest zgadywanką tego o czym pisała autorka. O tym myślę Sobie tak:) Lubię Siebie obserwować i wiem że umieram, wszyscy umieramy powoli. Jedni Sobie upuszczają krwi. Pomagają Sobie śmierci np (narkotyki, papierosy, sznyty, alko), inni wpuszczają dbają o zdrowie. Jeszcze inni upuszczają jako dawcy by ratować innych. Podoba mi się "żeby tylko zdążyć" tu już mowa o krwince. Dla mnie! Wiersz jest o reinkarnacji bo jestem przekonany że spotyka nas trochę to co tę krwinkę życiowych sprawach i pośmiertnych. Jestem czerwoną krwinką, przemierzam ciemny, niezgłębiony tunel. Mnie odmówiono przywileju uczestnictwa; jestem zaledwie obserwatorką. Mnie nakazano jedynie chłonąć krajobrazy. Tu dla mnie jest dla mowa o medytacji i takim stoickim podejściu do życia, ale trochę to trudne z moją niewiedzą i nie ćwiczonym umysłem Mogę tylko napisać że mam podobne pytania co ta krwinka i też nie wiele wiem. Ogólnie podoba mi się porównanie z tą krwinką. Od razu przyszło mi na myśl powiedzenie co na górze tak i na dole. I Siedem praw hermetycznych ale to już moje jazdy. Mam nadzieje że nie napisałem nic nie stosownego.
-
my spokrewnieni z martwą materią
Połeta odpowiedział(a) na Bronisław Suchy utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Annie_M z siostrą mrówką bratem, huczący wodospadem władcy wiary niewiary -
po co palić kościół, gdy modlą się w nim ludzie?
Połeta odpowiedział(a) na jan122 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@jan_komułzykant tak jak napisałeś. To ma coś wspólnego z wyparciem. Mam wrażenie że chodzi o wiarę, nie o kościół. "Ja nie wierzę więc zabiję wiarę w innych" ba jestem inteligentny bo nie wierzę" też może być często też odwrotnie. -
- czego Jaś nie chce sobie przyswoić ..
Połeta odpowiedział(a) na bronmus45 utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
To nie porada, chciałem dobrze. -
- czego Jaś nie chce sobie przyswoić ..
Połeta odpowiedział(a) na bronmus45 utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
To nie wykład. Tekst pisany nie przejdzie, może słuchawki pomogą. Mi odpowiada akurat ta wersja skanowania, bo jest bez muzyki i gość nie moduluje dziwnie głosu. W necie jest mnóstwo tego. Wystarczy wpisać skan ciała medytacja prowadzona. https://pl.wikipedia.org/wiki/Medytacja_mindfulness -
- czego Jaś nie chce sobie przyswoić ..
Połeta odpowiedział(a) na bronmus45 utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
polecam na sucho. -
Lubię czytać Pani wiersze są bardzo osobiste i szczere, takie mam wrażenie. Oczywiście interpretuje ten tekst na swój sposób. Kiedy biegam, a właściwie po biegu jak już mam czas spaceru. Często rozmyślam i zadaje Sobie różne dziwne pytania a potem staram się na nie odpowiadać udając kogoś innego.To takie terapeutyczne ćwiczenie bardzo mi pomaga. Odpowiedzi czasem mnie zdumiewają. Pozdrawiam mam nadzieje że nie przesadziłem z niczym.
-
po niewłaściwej stronie gry
Połeta odpowiedział(a) na tetu utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Bardzo wnikliwy wiersz. Mam kolegę w bardzo podobnym dołku :( Cóż do terapii trzeba dojrzeć. Pozdrawiam. -
Nie bać się bogów
Połeta odpowiedział(a) na Waldemar_Talar_Talar utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
"Dałby Bóg, żeby Boga nie było, ale jeśli, nie daj Boże, Bóg istnieje, to niech nas Bóg broni" -
@RastuCałkiem pasuje Twój wers, mimo to go nie dopiszę. Ja też jestem raczej anty-kośćołowy. Ale w ten sposób nie przekonamy nikogo do wege-rewolucji. Musimy ludzi porwać argumentami, nie oskarżać , zabrać ich do nie wiem ubojni i pokazać o co nam chodzi:)
-
@Justyna Adamczewska pamiętam że pod jednym z Twoich wierszy mój komentarz Cię uraził. Wyszło tak przez moją głupotę i kompleksy. Przepraszam :)
-
po co palić kościół, gdy modlą się w nim ludzie?
Połeta odpowiedział(a) na jan122 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@jan_komułzykant dlaczego to robią? -
@Konrad Koper https://matematyka.net/
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 11