Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Deonix_

Mecenasi
  • Postów

    4 322
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    21

Treść opublikowana przez Deonix_

  1. Deonix_

    Gra w skojarzenia. :)

    fistaszek
  2. Obrazowanie i metaforyka w tym wierszu sprawiają, że trudno mi go oddzielić od mojej baśni, którą niedawno czytałaś :) W Twoim tekście Widzialna to osoba, która w przeszłości wiele wycierpiała, ale teraz, po czasie, odzyskuje siły i ma szansę na spełnienie i samorealizację. Uwielbiam takie głębokie przemiany. Oraz motyw uzdrowienia i samoakceptacji :) Pozdrawiam Deo
  3. Deonix_

    Gra w skojarzenia. :)

    ...Śpiewa
  4. Dziękuję Bereniko :) I bardzo się cieszę, że tu zajrzałaś i zwróciłaś uwagę na język i wielowarstwowość :) Deo
  5. O, jak ja dobrze Peelkę rozumiem :) Świetnie napisane :) A co do kwestii praktycznych to... takim "kłębkiem ciszy" mogą być słuchawki wyciszające, serio :) Genialny wynalazek odcinający od niepotrzebnych bodźców :) Pozdrawiam :) Deo
  6. Cześć, widzę, że poruszasz istotny temat, trudny, rzadko poruszany. I chwała Ci za to :) Jednakże, pod względem literackim Twój tekst mnie nie przekonuje. Za dużo w nim patosu i krzyku, mówisz do czytelnika, ale nie nakreślasz obrazu, rzucasz hasłami. Sporo tu wyliczeń i powtórzeń. Sorry, ale moim zdaniem to nie jest dobrze napisane, być może pod wpływem chwili, z potrzeby serca i emocji tu pełno, ale takich wciskanych na siłę. Nie ma tu miejsca nawet na oddech, a co dopiero na refleksję, na poruszenie, głębię, odczuwanie somatyczne. Osobiście dałabym się temu wierszowi jeszcze wyleżeć w szufladzie, albo napisałabym nowy, inny, choć również poruszający tę tematykę, bo to są sprawy naprawdę ważne, warte zauważenia i opisania. I serio doceniam to, że o tym piszesz... Ale styl, język, forma - nie odpowiadają mi. Tyle ode mnie, mam nadzieję, że Cię nie uraziłam :) Deo
  7. Dawno, dawno temu, w czasach do których mało kto sięga pamięcią, w nędznej, drewnianej chatce żyło dwoje skromnych ludzi – Aniela i Michał. Nie mieli dzieci, zresztą – sami ledwie utrzymywali się przy życiu. Najgorzej było zimą. Zapasy żywności szybko się wyczerpywały, woda w studni zamarzała, a suche siano i gałązki krzaków sterczące na łące ledwie starczały na opał. Którejś z ciemnych, grudniowych nocy zdarzyło się coś, co jeszcze pogorszyło ich sytuację. Aniela zachorowała. Zbudziło ją przeraźliwe zimno. Naciągnęła na siebie kołdrę i dodatkowo okryła się grubą, lnianą tkaniną wiszącą u wezgłowia łóżka. Mimo to – wciąż marzła i dygotała z zimna zgrzytając zębami, tak jakby kąpała się w przerębli. Michał również się obudził i w świetle dogasającej świecy ujrzał bladą, wychudzoną i przemęczoną twarz swojej żony. - Michałku… - powiedziała drżącym, ledwo słyszalnym głosem Aniela – zimno mi. Dorzuć do ognia. - Michał nic nie mówiąc, posłusznie wstał i dorzucił do pieca szczuplutką porcję zebranych jesienią gałązek. - Anielko, kochanie moje, cóż ci jest?... – Zanim Aniela spróbowała zaczerpnąć powietrza i odpowiedzieć, przeszkodził jej uporczywy, suchy kaszel. Jej oczy napełniły się łzami, które w bladym świetle świecy zdawały się błyszczeć jak złoty, gwiezdny pył. Z sinoszarych, wyschniętych ust spłynęła ciemnobordowa strużka krwi. Michał, niewiele myśląc, przykrył swoją ukochaną jeszcze jednym materiałem, wlał rozmrożoną wcześniej nad ogniem wodę do kubka i postawił przy łóżku Anieli. – Jadę poszukać medyka – powiedział wkładając połatany płaszcz. - Do wsi jest parę godzin stąd, wiem, że to daleko, ale nie mamy innego wyjścia. Proszę, bądź silna, skarbie. Nie trać nadziei. I nie umieraj!...Gdy wypowiadał te słowa, głos mu się złamał. Wyszedł na zewnątrz. Serce podeszło mu do gardła, a łzy w kącikach oczu stały się sztywne. To była bardzo mroźna noc. A Aniela leżała sama w towarzystwie bladych ogników z pieca i ostatniej, dopalającej się świeczki. Bóg jeden wie, co mogła wtedy czuć i myśleć… W tę mroźną noc panowała dookoła głęboka cisza. Michał słyszał każdy swój oddech i każde uderzenie serca. Każdy krok postawiony na nieskazitelnym, błękitnym i skrzącym się śniegu zdawał się ogromnym hałasem. Na niebie nie było księżyca. Nawet gwiazdy świeciły słabiutko, jak oddalone ogniki dogasających świec. Mroźne powietrze było ostre jak brzytwa. Michał był jednak bardzo wytrwały. I miał cel. Znał drogę na pamięć, więc nie musiał kierować się wzrokiem, zresztą w takich ciemnościach i tak nie byłoby to możliwe. Szedł bardzo energicznie, wysokie hałdy śniegu pryskały pod nim jak bańki mydlane. Ale droga wciąż była trudna. Śnieg błyszczał mizernie w mroku bezksiężycowej nocy, a oczy Michała szkliły się jak lód odbijając w sobie ledwie widoczne na niebie gwiazdy. Gdy było już blisko… Upadł. Z gęstwiny ciszy i ciemności wyłoniła się jasna, błękitna postać – na wpół przejrzysta, jak cień płomienia. Miała bladoróżowe usta i turkusowe oczy błyszczące złotawym blaskiem, niczym tafla jeziora w pogodny, letni ranek. Jej włosy i szata były jasne jak mleko i miękkie jak nasiona dmuchawców. Falowała na mroźnym powietrzu. Podeszła do leżącego i powiedziała: Michale! Wstań! Wiem, po co tu przybyłeś. Nie martw się. Twoja żona wyzdrowieje. Tylko chodź ze mną!...Słysząc te słowa Michał otworzył oczy, rozejrzał się dookoła i wstał otrzepując się z śniegu. Milcząc skierował swoje kroki tam, gdzie prowadziła go tajemnicza zjawa. Weszli razem do chaty Michała i Anieli. Zjawa zbliżyła się do wygasłego już całkowicie piecyka i powoli wydychając powietrze roznieciła w nim ogień. Potem zdarła kawałek swojej miękkiej, mlecznobiałej szaty i okryła nim chorą Anielę. Wreszcie – rozchylając swoje półprzezroczyste ciało w pobliżu serca – wyjęła z siebie kłącze ajeru, a z zamkniętych oczu spłynęły turkusowe łzy, które momentalnie stały się zgniłozielone, brązowe i czarne. Ostatkiem sił włożyła kłącze do ust Anieli. Wtem, nagle – wśród ciemnej jeszcze grudniowej nocy - nastała ogromna, oślepiająca jasność. Było lato. Słońce świeciło w okna ubogiej chatynki. Aniela wyjęła z ust kłącze i obficie spocona, z widocznym na twarzy rumieńcem – oświadczyła: - Gorąco mi!...- po czym zrzuciła z siebie wszelkie okrycie i usiadła na łóżku. Nad sobą zobaczyła uśmiechniętą twarz Michała i Elenę – bo tak właśnie miała na imię zjawa, która teraz przybrała ludzką postać. - Jak się czujesz? – zapytał z troską i wzruszeniem Michał. – Już dobrze? - Już, już…tak, dobrze. Odparła nieco zmęczona i osłabiona Aniela. – Śniły mi się róże nad jeziorem, które śpiewały pieśń o tym, że wielka jest nasza miłość, Michałku… - A kim jest ta dziewczyna? - Jestem Elena, rusałka znad Turkusowego Jeziora. Kiedyś byłam zwyczajną dziewczyną, mieszkałam w pobliskiej wsi. Lecz pewnego dnia, chłopak, któremu się bardzo podobałam postanowił mi się oświadczyć. Miał na imię Edek, był biedny, więc podarował mi to, co miał najcenniejszego – naszyjnik ze słodkowodnych pereł i wiązankę tataraku. Zabiegał też o mnie inny – bogaty szlachcic, Korneliusz. Właśnie przechadzał się tam, nad jeziorem, z naręczem róż i misternie zdobionym pudełeczkiem. A ja…(Och, jak mogłam!) wepchnęłam Edka do jeziora!... Bo się wstydziłam, nie chciałam, żeby ktokolwiek nas tam zobaczył…Bałam się reakcji moich rodziców i sąsiadów, tego, co sobie pomyślą o mnie… W końcu jak taka urodziwa dziewczyna mogła przyjąć oświadczyny takiego biedaka? Nie potrafiłam go docenić… A przecież tyle się napracował tworząc ten naszyjnik!… Zbierał perełki, które wytwarzały małże i ślimaki z Turkusowego Jeziora i nadziewał je na lniane nitki. Chyba naprawdę mu na mnie zależało…A ja go utopiłam! Dlatego utraciłam ludzką postać. Turkusowe Jezioro nigdy wcześniej nie miało w sobie topielca… I nie chciało go mieć… Wzburzyło się, wiry wodne wyrzuciły dno na powierzchnię, a cięty wiatr rozdarł moje szaty i ciało. I wcisnął mi w pierś kawałek tataraku. Odtąd w moim sercu żyło kłącze ajeru – ziela umarłych. Wiatr i jezioro zmusiły mnie, bym co roku, każdej grudniowej nocy wyczekiwała człowieka w połatanym płaszczu kroczącego poprzez śniegi. I w końcu się doczekałam. Gwiazdy opowiedziały mi waszą historię. Gdy Michał oprzytomniał, wiedziałam, że powinnam z nim wrócić do waszego domku i dać ci to, co we mnie siedzi. Odzyskałam swoje ciało, bo uzdrowiłam twoje – Anielko. - W takim razie… Dziękuję ci, Eleno. – odparła Aniela. I w tej samej chwili, chylące się ku zachodowi słońce oświetliło twarz Eleny, która mokra od łez zaczęła mienić się wszystkimi kolorami tęczy, a złoty promień słońca osiadł na jej piersiach czerwono prześwietlonym bursztynem. Złocisty blask rozlał się po całym jej ciele, a ona sama lśniła miliardami gwiazd i barw. I jakaś niewidoczna, wielka siła uniosła ją w niebo. Natomiast Turkusowe Jezioro rozstąpiło się. Ciemne muły denne rozświetliły się złotymi migotami, zaczęły się poruszać i formować w grudki, aż wreszcie przybrały postać człowieka. Edek powstał z misy jeziora. Cały i zdrowy. Jedynie na jego przedramionach widniały wytatuowane zgniłozielonym tuszem kwiaty tataraku. Zapadł zmierzch. Aniela z Michałem – w końcu szczęśliwi – położyli się spać. Następnego dnia, o świcie, w ich izbie znalazł się chłopak dzierżący w dłoni ognisto-złoty, perliście mieniący się kamyk. – Kim jesteś? – -spytała zaskoczona i nieco przestraszona Aniela. Michał zbudził się… - I co tu robisz? – zapytał. – Mam na imię Edek, jestem chłopakiem, którego Elena wrzuciła do jeziora. Teraz, po tym, co zrobiła, mogę wrócić do świata żywych. Kłącza tataraku, które wszyły się w moje ciało po śmierci, na zawsze już ze mną zostaną – stąd te znaki – powiedział, odsłaniając przedramiona. Kłącza powiedziały mi, że znajdę szczęście w waszym domu. I gdy wstawałem z dna jeziora, podarowało mi ono ten kamień – przybliżył otwartą dłoń do twarzy Anieli i Michała, by mogli go obejrzeć – to ognista perła jeziorna, bardzo rzadki minerał. – Możemy na nim sporo zarobić i żyć razem w wygodzie. O ile oczywiście pozwolicie mi z sobą zamieszkać… - No, to chyba…pozwolimy, prawda, Michałku? – Pozwolimy! – powiedział z uśmiechem Michał. – Będziemy cię traktować jak syna. Wkrótce okazało się, że kamień przyniesiony przez Edka ma naprawdę wysoką wartość, kupcy prześcigali się w jego licytowaniu. Osiągnął tak ogromną cenę, że ilość złotych monet, jaką otrzymali Aniela, Michał i Edek po jego sprzedaży wystarczyła im na życie w luksusach. Żyli więc od tej pory szczęśliwie, radośnie i wygodnie, wdzięczni losowi za wszystko, co się wydarzyło. KONIEC
  8. Deonix_

    Gra w skojarzenia. :)

    napakowane
  9. Deonix_

    Gra w skojarzenia. :)

    osobliwość
  10. Deonix_

    Gra w skojarzenia. :)

    skorupki
  11. Deonix_

    Gra w skojarzenia. :)

    jajca
  12. Deonix_

    Gra w skojarzenia. :)

    Atlas
  13. Osobiście bym połączyła, ale to może być licentia poetica, więc się nie narzucam... A co do tekstu, ogólnie to... bardzo wyrazisty, mocny, klimatyczny i mi się naprawdę podoba takie pisanie, chociaż - tematyka na wskroś nieprzyjemna. Ten fragment przysunął mi na myśl pewien mój niepublikowany i niedorobiony dotąd utwór: Śmierć-Tabu-Śmierci Najpierw Halloween, potem grobing duszki dynie cukierki elektryczne znicze Będzie msza, więc trzeba odstać a przecież śmierć zawsze jest zderzeniem z ziemią supermaterią ciszy tak bardzo nie high-tech wciska do głębi w szaro-czarną masę w mały prywatny zamknięty koniec świata którego nie rozświetlą lekkomyślne uśmiechy i kolorowe ubrania tylko łzy rzęsiste i czas potrafią kreować nowe piękne i żywe z pozostałości zniszczenia Pozdrawiam Deo
  14. Pięknie i malowniczo oddana rzeczywistość wojny. Strach, panika, permanentny stan gotowości i zamrożenia stresem, hamowanie własnych reakcji, aby przetrwać - wszystko tu doskonale widać. Uwielbiam takie teksty, choć zdaję sobie sprawę, że pisanie ich może wiązać się z głębokim współodczuwaniem, wniknięciem w bardzo trudne emocje, co od autora wymaga poświęcenia. Nie wiem, czy i na ile Ty jesteś sercem i duszą w tym, co piszesz, moje doświadczenia podpowiadają mi, że aby opisać coś plastycznie, muszę w tym być, ale możliwe, że Ty tak nie masz i... dla Twojego zdrowia psychicznego lepiej, jeśli nie musisz się torturować, ale jeśli jednak się męczysz - to chcę Ci powiedzieć, że ja to naprawdę doceniam. Pozdrawiam ciepło :) Deo
  15. Deonix_

    Gra w skojarzenia. :)

    ksywa
  16. Deonix_

    Gra w skojarzenia. :)

    Jawa (wyspa)
  17. @KOBIETA Oczywiście, że nie :))) Miło mi, że się przydałam :) Deo
  18. Wszystko mi się w tym wierszu podoba, obrazy, metafory - klimatem nasuwa mi na myśl filmy "Hallo, Szpicbródka" i "Lata 20., lata 30.". Przekaz również. Ale nie puenta, która brzmi jakoś sztucznie i nieoprawnie, w moim odczuciu. Ten ostatni wers nie daje mi spokoju. Wypadało by - lekkością pragnień smak wolności poczuć(!), poznać, itp. W każdym razie - brakuje tutaj jakiegoś czasownika, żeby utrzymać gramatyczny sens wypowiedzi. Bezpośrednie wstawienie go jednak zaburzy strukturę i melodię tego utworu, więc - moim zdaniem - należałoby tę końcówkę lekko przeredagować, tak aby wilk był syty a owca cała :) Od siebie zaproponuję - z lekkością poczuć smak wolności, lekko się unieść w swej wolności, z lekkością odczuć smak wolności, pragnieniem poczuć/odczuć smak wolności. Tyle na tę chwilę, jestem w stanie wymyślić, oczywiście możesz inaczej, starałam się zachować rytm, rym i znaczenie. Ale to tyle mojego marudzenia :) Pozdrawiam Deo
  19. Ładnie, ładnie, trochę przypomina mi środkami stylistycznymi "Białą magię" K.K. Baczyńskiego, którą zresztą bardzo lubię. A u Ciebie jest nawet bardziej fizycznie - dla mnie to zaleta ;) Pozdrawiam :) Deo
  20. Deonix_

    Gra w skojarzenia. :)

    profetyzm
  21. I niby przez to jesteś nijaka? Bez przesady, oprócz skłonności sado-maso, które ma rozwinięte każdy (chociaż na różną skalę), to jeszcze pewnie znalazłoby się coś, co Ciebie wyróżnia ;p
  22. Ala na biało - no faktycznie - Cud! A tak na zupełnie poważnie już - to naprawdę dobry i mądry wiersz. Pozdrawiam :) Deo
  23. O, kurczę, wyznanie masochistki :) Ciekawe, może nawet tak się lepiej żyje... Ale ja chyba jednak jestem bardziej sadystyczna ;p Pozdrawiam :) Deo
  24. Ależ to piękny, obrazowy i zmysłowy erotyk! Naprawdę mi się podoba! :)))))))))))) Jedynie tutaj, moim zdaniem: przecinek przed czułością - niepotrzebny. Serdecznie pozdrawiam :)) Deo :)
  25. Deonix_

    Gra w skojarzenia. :)

    Kraftwerk
×
×
  • Dodaj nową pozycję...