odeszłaś tak nagle
bez uprzedzenia
pozostawiając po sobie
ciszę pełną boleści
i drzwi
wciąż szeroko otwarte do krzyku
a ta cisza
sączy się każdej nocy
jak posępna litania
kapiąc z sufitu
w bezsennie rozwarte źrenice
kropla po kropli
wypełniając duszę
tęsknotą za grobem
w tej godzinie
gdy wskazówki zegara
niczym żarna
zaczęły ścierać naszą przyszłość
na proch
umarłem na resztę życia
spacerując nad brzegiem morza
wśród wodorostów
wywleczonych jak ścięgna
z przepastnych głębin
wściekłymi falami przyboju
znalazłem śnieżnobiałą muszlę
zarytą w piasku
niczym pęknięty dzwon
odarty ze spiżu do nagiej kości
późnym wieczorem
gdy myśli
zyskały swobodę wiatru
a wspomnienia
barwę melancholijnej sepii
wsłuchiwałem się w cichy szum
uwięziony od wieków
w kruchej skorupie
gdy moją uwagę
zwróciło nieznane mi słowo
jakby przez przypadek
zaplątane w szept oceanu
niczym w rybacką sieć
kiedy wypowiedziałem je na głos
stała się jasność
i nastał
dzień pierwszy
wskazującym palcem trącam strunę słońca rozpiętą od okna po sosnową listwę podłogi przyglądając się jak wybrzmiewa w ciszy drobinami kurzu skrzącymi się niczym plejady gwiazd w kryształowej topieli poranka i przez chwilę bardziej ulotną niż mrugnięcie powiekami obejmuję w myślach dzieło stworzenia w całej jego złożoności
słońce skrwawione w żalu
pochylając się nisko nad horyzontem
powędrowało na zachód
wlokąc za sobą
jak podarte żagle chmur
truchło kolejnego anioła stróża
który łabędzim śpiewem
targnął się na swą wieczność
by dochować wierności
potępionej duszy
oddanej mu
pod wiekuistą opiekę
jest taka cisza
która swą obecnością sprawia
że ptasie arie cichną w elegie
a liście gubią nagle swój szelest
że kwiaty płowieją w kamień
a wiatr zamarza w mgły
jest taka cisza
to nieledwie chwila
tuż przed tym
nim serce matki
nie pęknie z rozpaczy
po stracie dziecka
nie pamiętam chrztu
ani tej chwili
gdy cząstka Ciebie
zamieszkała we mnie, Boże
lecz od tego dnia
tułam się przez życie
od tęsknoty do tęsknoty
szukając wciąż
tej części siebie
której pozbawiłeś mnie
by zrobić miejsce
na Swoją obecność