Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'ukraina' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 10 wyników

  1. Tobie, Hetmanie, sercami Kresów rządzić. Tobie buławę przodków, dzierżyć ostatkiem rodu. Tak mi ongiś mówiono. A teraz tylko z koniem wiernym, bukłakiem horyłki i oblubienicą czarną u pasa, mijam chutory ogniem wojny dotknięte. Z których jeno pozostały węgle niedopalone i dymów czarnych słup. Kozacze! Tyś niczym sokoły na niebie dumne, ukochał wolność tych ziem. Nocą mijam przydrożne kapliczki. Idącego na śmierć pewną, pozdrawiają przodków duchy w czaprakach, przy nich stojące. W ziemi solą ich proch. I niedługo spocznie w niej mój duch i mój trup. Boga na Dzikich Polach nie szukaj. Tu rządzi ślepy los i francowata fortuna. Zawsze wbiją Ci w plecy, nóż ostry. Próżno wołać rogiem kwarcianych i rejestrowych. Szkrzydlaci jeźdźcy już dawno pogalopowali do niebios bram. Klnąc się jeno tylko na swój honor i złotą ņiezbywalną wolność. Zsiadam z konia i sam jeden z zygmuntówką w prawicy podchodzę do lini wroga zwartej na metry. Niech Cię wściekłą sforą obsiądą zewsząd. Niech się ostrze Twej oblubienicy we krwi gorącej solidnie upije. Wtem pośród wrogów linii, widzisz jak śmierć ku Tobie wolno kroczy. Tak Tobie Hetmanie, przyszło ginąć w obronie Siczy. Wtem nagle sokoły rzuciły się z nieba i uleciały z ciałem wysoko. Przodkowie a nie śmierć porwały człowieka. Krew z jego ran po dziś dzień jednak, na step święty ścieka.
  2. Dzień skwarny odszedł. Na podkurek się swarno zebrało. Oświetlony zewsząd chutor, jak latarnia na skale wytrwała pośród stepów oceanu. Brodzą i legną się leniwą strugą czernawą, struchlałe, lękliwe osiedli ludzkich, cienie. W pomrocznym maglu, letniego wieczora mieszają się ze sobą. Jazgot niestrudzonych świerszczy, parsknięcia sprowadzanych do stajni koni i skowyt daleki samotnego łowcy. Prężą się dorodne łopiany, jak iglice wież strzelistych. Na straży wyniosłych, płożących się pośród traw, ostrów burzanu. Płaczę nad Tobą Matko a łza jak ogień me lico gore. Jak szabla moskalska, rzeźbi na policzku blizny ślad. Na tych ziemiach od wieków, tylko śmierć, nędza i wojna rządzi. Więc by przeżyć trzeba mieć dusze i serce z tytanu. Nadzieje pokładamy tylko w gniewie. A honor nasz i wola, upięta rapciami u pasa. Nasze krasne, stalowe mołodycie, dopieszczone ręką płatnerską. One w obroty tańca, biorą dusze naszych wrogów do zaświatów. W trakcie sporów, wojen czy dymitriad. Piorunie! Leć Miły! Wartko, jak po niebiosach, jasna kometa. Zapisz to w bojowym dzienniku. Mór zaduszony. Zaraza do cna wybita. Jej wojsko teraz jak ten burzan, ukwieci cichy step. Po gościńcu kamienistym. Odsiecz zaprowadzona. Wróg w perzyne rozbity. Skrwawione, roztęchłe, spulchnione od gazów rozkładu. Dają radość dzikiemu ptactwu i zwierzynie. Do ostatniej porcji, słodkiego szpiku.
  3. Leciałem jak na skrzydłach. Anielskich a nie husarskich. Dzień sądny nadszedł i przyszło rychło płacić daninę z krwi i potu na świętym ołtarzu, utrudzonej do cna Korony. Żywcem mnie jednak w ostrowy nie poprowadzą. Traktem hańby ku uciesze, żądnego krwi magnackiej gminu. Piorunie miły, tyś moim jedynym pocieszeniem i nadzieją w ostatecznej, ziemskiej godzinie. Na Ciebie, czerwońców, talarów i złotych nie żałowałem. Wyniesiony Ty u mnie dziękczynnie ponad wszelkie boże stworzenie. Ponad marmazję, miód kasztelański i krasne mołodycie. Ty, magnat pośród stadnin kresowych panów braci. Ty, potęgą jak sztorm. Jak fala wezbrana gniewu. Ukochanej ojczyzny. Nieś mnie w kulbace, ponad tą noc październikową. W bezkres, ginącego w warkoczach mgły gościńca. Bóstwo Ty moje, anielskiej bieli zjaśniałe. Bez wytchnienia pracują chrapy. Wyrzucając pióropusze oddechu. Ty wiesz sam gdzie wróg zasadza się ku nam. Gdzie rota Twoja, spoczywa. W namiotach i ziemiankach u ognii bawi się i pije w tę noc mroźnym tchnieniem okutą. Uszy Twe strzygą przestrzeń wokół. Nasłuchują rogów i trąbek kwarcianych. Niech mnie niesie dusza nasza zjednana. Wtulam się z lubością jak w delikatną dziewiczą kibić w Twój łeb silny koński. Na mym palcu serdecznym - Jasieńczyk rodowy płonie złotym grawerem. Klucz złoty do bram piotrowych w niebiosach. On nie buława hetmańska ani krzyż Chrystusowy, wielki, kanclerski. Tu płonął chutor, tam młyn a za rzeką pędzono ludzi jak bydło do świątyni I rżnięto po żywotach i kiszkach jak wieprze. Póki sił w rękach starczało by zamęczać starców i dziatki. A później wciągnięto jak sztandary skrwawione, na gałęziste, suche kikuty. Na przestrach i ku pamięci srogiej. W imię popiego chrestu. Nie ma tu wolnej od śmierci i ognia wojny krainy. Wsi wesoła i spokojna. Nie na Dzikich Polach. Nie wśród zapomnianych przez Boga terenów. Eques Polonus Sum! Ja się śmierci w polu nie boję. Piorunie, Ty jak skała! Ty nie lękasz się świstu szabel, furkotu strzał czy huku samopałów. Lecz dziś cicho wszędzie. Wokół ani żywota jednego. Ani jeźdźca ani piechura. Dymy ognisk porwał wiatr dziejów. Ziemianki i szałasy, powróciły do Matki Ziemi. Lecz coś refleksem złotym świeci wśród leszczyn na skraju boru iglastego. Sznur zdobny na jego końcu róg kwarciany. Na polu pobliskim jedynie chochoł cicho stoi. Zadmij w róg. Nie czas. Nie pora. Powstań z kolan. Z maligny snu. Na dźwięk powstania. … ostatniego.
  4. nad ranem między zimą a wiosną wisi słońce pod horyzontem i niebo jeszcze się nie szkli czworokąty i punkty świateł wydzielają strefy komfortu sen gęsty ciepły i ciężki pozwala czuć się bezpiecznym i nagle dźwięk zimny odrywa ścianę tynk pościel bieli jak śniegi ciepłe ciało ze snu wyrwane blednie tężeje śledzi nie-pokój rozwarty na oścież źrenice szerokie i drżące nie mogą znieść widoku światła
  5. Wyszli; czy to ludzie są czy skorupy? Zbłąkana imitacja wolnej woli wylewa się gdzieś spod groty Norylska uśmierzona od bólu lękiem Syberii Nieczuła Bałtyjska mowa noc woła, najbliższa nam a dziką azją spod gwiazd, otulona w karimatę, pustką europejskich oczu mdłych krwawą duszą Tej samej linii świata, blask Hiszpanii i najstarszej ostęp mroku Europy, gdzie z wież minaretu, śmierć śpiewają Kijowa pustynne Derbentu stropy Wreszcie jastrzębie oczy głębi wschodu; ściągają się z wysp na polowanie dzieci Ratmanowa, łupiąc swą godność łupem niepoznanej im dotąd muszli [klozetowej] Tak jest gdy warchoł, niegodny Nerona Zapragnie swoje schody zdobić z głów i patrzeć na ogień z oddali Lejąc wodę swych ust na młyny wschodu
  6. O, pola złociste, wam śpiewa nasz chór, Tym, co kwiecą się dziś, tym pod niebem bez chmur! Domu synów ze stali i ze złota cór, Nie porzuć nadziei i obroń swój dwór! O, góry złociste, wam śpiewa nasz chór, Tym, co krwią płaczą dziś, tym pod niebem bez chmur! Te młoty, co biją, rozsypią się w wiór, Rozbiją się fale o ciał waszych mur! O, stepy złociste, wam śpiewa nasz chór, Tym, co ogniem lśnią dziś, tym pod niebem bez chmur! Kozackiej krwi dziad niech wam służy za wzór, Pokażcie, że niedźwiedź jest przy was jak szczur! O, lasy złociste, wam śpiewa nasz chór, Tym, co sławi świat dziś, tym pod niebem bez chmur! Choćby złamał was sztorm, ręce spętał wam sznur, To nastanie znów świt, to zapieje znów kur! Niechaj niesie się echem, jak śpiewa nasz chór O męstwie tych lasów, pól, stepów i gór, O ziemi złocistej, o niebie bez chmur.
  7. za to że furia twoja zdziczała i twojej ręki przeklętej czyn chciały by ludzkość ze strachu drżała na każdy alarm i każdy dym za to żeś chłopców posłał na przemiał by się zwaśnili z narodem wszelkim w twoim imieniu na wskroś parszywym trujące kłamstwo lejąc w manierki świat zapamięta żeś w jego łonie był niczym więcej niż wredna franca obyś wzgardzony czezł sam jak palec w cieniu pomnika dla komedianta
  8. W myśl dawnej ugody żyły dwa narody, teraz jeden krwawi, została nienawiść. "Nienawiść to najbrzydsza z emocji. Jednak dla uciskanych narodów nienawiść jest ukrytym skarbem" – Noah Harari https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/wojna-rosja-ukraina-harari-punktuje-putina-juz-przegral-te-wojne/ezm774f,79cfc278
  9. W Budapeszcie Rosja, Anglia i Stany, zrobiły z Ukrainą deal udany, dali jej uroczystą guarantee za oddanie atomowej broni. Mieli na myśli herbatę z guarany.
  10. Ana ukryła list z armii izba za mało żeby wytrzymać ich dwoje Oleh chcesz umrzeć w lesie będzie okazja wypić z kolegami z niskiej gałęzi patrzę co noc zaplatam związany rzemieniem ukraiński warkocz w prostej modlitwie nie puść w ruch tej wojny płyną Dnieprem Waregowie Hroerikr* ciągnie straż pod prąd od czarownic Saamów po lechickie plemiona świat na nowo zaczął może wojna potrzebna zagęści krew bo aktorki coraz ładniejsze nic nie potrafią na Kremlu karzeł skrzesał iskry byle zapalnik i brat mierzy do brata nie dość już głodu czarnej marchwi nowa granica cierpienia Hroerikr - staronord. Ruryk, legendarny założyciel państwa ruskiego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...