Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'ratunek' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 4 wyniki

  1. Ad manus medici* Każdy mały lekarzyk, by zwrócić światło w naczynie: żyć kilka musi ograbić, a inne zmienić w drobinę. Gdy rośnie własny cmentarzyk, na drugiej szali Twe imię. W złą stronę może przeważyć, gdyż dusza jak woda płynie. Raz moja kolej się zdarzy; Jak wielu - z pyłem przeminę, lecz wtórnie żyć będę z każdym, kto zginął po mojej godzinie. * łac. do rąk lekarza
  2. Pies i ja Znalazłam psa w ziemię wtulonego sponiewieranego, pobitego. Wył z bólu słychać było pieskie - O matulu! Jedna łapa poraniona, bardzo pokrwawiona. Druga w lepszym stanie jak to dobrze o Panie! Błyski w głowie mi się pojawiły, jak sen były. Uratuję to niebożę o Boże! Choć psychika mi siadała i nad psem płakałam, pozbierałam się szybko i już byłam w wodzie rybką. Mogłam nieść pomoc nieszczęśliwemu, ale po kolei. Przemówiłam do niego: - No co kolego, choć do mnie poczujesz się swobodnie. Ten czołgając się ostrożnie jakoś tak dwunożnie, mrużył oczy zielone patrzył to w jedną, to w drugą stronę. Pogłaskałam siwy łeb, potem skołtuniony grzbiet, następnie dotknęłam rannej łapy poruszyły mu się chrapy - choć to pies. Nagle szczeknął jak szczeniaczek, odczuł szczęście nieboraczek, bo zrozumiał, że spotkał na swojej drodze, kogoś, kto mu pomoże. A ja właśnie, jak wspomniałam, taki zamiar miałam. Powolutku wzięłam bandaże - Teraz piesku coś ci pokażę. Moje dłonie stały się mięciutkie delikatnie owinęły chorą łapkę. Tu pies się zawahał, ogonem jednak pomachał. Był radosny jak skowronek, jakby zyskał nową żonę. Stał się nagle silny, młody, napił się nawet wody dla ochłody. Wyzdrowiał. Teraz biegamy po łąkach pełnych kwiatów, słuchamy śpiewu ptaków. Spotyka nas dobro - opowiadamy o tym bobrom. Tak kończy się historia psa w ziemię wtulonego sponiewieranego, pobitego. J.A.
  3. Kłębuszek Kot zwinięty w kłębuszek maluteńka kuleczka, drzemie słodko nasz mruczek szczęściem jego miseczka. A jeszcze nie tak dawno futerko miał zmierzwione - ogon mu podpalono oczy były zamglone. Biegał skowyczał z bólu, błagał ludzi o pomoc. Mówili: spadaj ciulu, więc przytulała go noc. W dzień wychodził na trawę wchłaniając słońca promień grzał ciałko obolałe zdzierał z ogona ogień. Cierpliwie znosił swój los - czekał na zmiłowanie. Przyszło zdążyło na czas, jak to dobrze o Panie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...