Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'plotki' .
-
Gdy wróciła z pola walki W swej sukni czerwonej, Posilona jadem złości I zemsty spełnionej, Utuczona setką porcji Tłustych – okrucieństwa, Zdrady, gniewu i podłości I garncem – przekleństwa, Bardzo wciąż zadowolona Z haniebnych uczynków, Ze zburzonych chat i zamków, Szkół, kościołów, rynków, Z chmur purpurą oraz kirem Groźnie napuchniętych, Z życiorysów nożem śmierci Zbyt wcześnie przeciętych, Wnet poczuła się zmęczona Zbyt aktywnym życiem, Podpalaniem i strzelaniem, Kopaniem i biciem. I stwierdziła - Od dziś fach swój Całkowicie zmieniam I tryb życia spokojniejszy Świadomie obieram. Biuro jasne wnet wynajmę Gdzieś na Nowogrodzkiej I o wystrój dość upiorny Sama się zatroszczę, Czarne ściany w białe czaszki (Lubię te klimaty) I z wampirem oraz strzygą Dwa wielkie plakaty. Znad mej nowej klawiatury Gorycz będę sączyć, Tu podjudzać, tam oskarżać, Dzielić, a nie łączyć. Stworzę linię produkcyjną Plotek i pomówień, Rozprowadzę proszek gniewu Do stępienia sumień, Słów wulgarnych stos dowiozę Do każdej chałupy, I w promocji wyzwisk skrzynię (Twardych – niczym krupy). W przedwyborczych dniach gorących Kłamstw dostarczę worek, Butlę fejków przepełnioną (Aż wyskoczy korek), Haków zestaw na rywali (Rozmiar do wyboru), Skrzynie trzy stereotypów (Różnego koloru), Dziwacznych insynuacji Słoików dwadzieścia, Fotomontaż skandaliczny (Z imprezy u teścia). Gdy zasieję nowe ziarno O zielonej wiośnie, Krwawo gorzki plon mi wkrótce Sam bujnie wyrośnie. Będzie on dla spełnieniem dla mnie, Szczęściem i korzyścią, Wszak od wieków mnie Polacy Zowią – Nienawiścią…
-
Jeden drugiemu w garnki zagląda, Plotek się wieńce – codziennie plotą, Łączy się złoto z miedzią i błotem, Elita zwykle – przegra z hołotą. Małość nad wielkość bujnie wyrasta Liściem upartym - ostrym i twardym, A sąsiad sprawdzi z jakiego ciasta Pieczesz podpłomyk – wśród nocy czarnej. Tym że spaliła pieczeń Kwiatkowska Lub że Wiśniewska meble ma nowe Na drugim końcu wioski Piórkowska Zaprząta swoją – pustawą głowę. W czterech tu ścianach bić i pić można, Kłamać lub płakać, kląć lub wyklinać, Byle sąsiadka nie usłyszała, Rózgami można – wciąż łoić syna. Stare przesądy, mity, obsesje, Lęki, uprzedzeń pnącza kłujące Plenią się bujnie za chaty węgłem, Gdzie nie dochodzi – rozsądku słońce. Wspólne są baśnie, wspólne legendy, Przed pokolenia – wspólna nieufność, Wspólna brutalność – z pięścią lub kosą I wspólna bywa także – bezduszność. A kiedy sąsiad dziecko zarąbał Siekierą w chacie – czasem tak bywa, Tylko nie proście tu reporterów! Rzekła Kowalska – mądra i siwa. Wszak to wieś nasza polska pobożna, W której się brudów można spodziewać We wspólnej kadzi – lecz o to chodzi, Aby na zewnątrz ich – nie wylewać…
-
Ludzie jak gołębniki na słupach. Stada słów między nimi Z łopotem roznoszą o czym śnimy, Tyle, że nikt ich nie słucha. Ludzie jak burzowe chmury. Deszcze myśli zlewają na glebę, Sobie nie zostawią ani jednej, Bo wszystkie zbyt ponure. Ludzie jak fale na stawie, Co kończą wzburzone na brzegu, Ale robią wyścigi w tym biegu. Jak delfiny, prawie. Ludzie jak kamienie na stoku. Szturchają się i toczą lawiną. Nieważne, że ktoś tam zginął, Nawet jak stał z boku. Miłość to wszystko, czego potrzeba, Żeby ludzie stali się ludźmi, Ale tak jest najtrudniej, Bo mosty trzeba z piwnic wygrzebać.
-
1
-
- ludzie
- komunikacja
-
(i 9 więcej)
Oznaczone tagami: