Nie patrzysz na mnie czemu unikasz wciąż wzroku
A jego ufne oczy zwodziłaś swoimi
Rzekłaś wczoraj „kochaj” ustami frywolnymi
Odszedł, zostawił z twego boskiego wyroku
Dziś ponownie się rodzisz z pian naga w pół kroku
Zaklęta w morski diament falami barwnymi
I kusisz wciąż mężczyzn włosami złocistymi
Nieskalana tyś czerpiesz ze swego uroku
Yunani rozkochanie znów kochanków podbój
Wszak zamiast miłości rodzisz serca cierpienie
Ewokuje ból rozstania twoje istnienie
Na próżno pragnęłam zapomnieć konterfekt twój
Umieściłaś w mym sercu intymny krwawy znój
Spójrz na mnie… odpowiedz coś… daj życiu znaczenie…