Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'dladzieci' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o poezja.org
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 2 wyniki

  1. w centrum Łasku przy Warszawskiej zamieszkały sprytne łaski nagle przyszła epidemia i Łask łaskom się pozmieniał wszystkie łaski noszą maski lecz z przymusu a nie z łaski w maskach łaskom nie do twarzy bo je maska w nozdrza parzy mają problem z oddychaniem więc je noszą na żądanie jedna rzęzi druga kicha trzecia z rzędu tylko wzdycha czwarta ma pretensje o to że to dla niej wielki kłopot bo jej maska niszczy cerę wyjechała na Maderę lecz tam było jeszcze gorzej maski pozbyć się nie może tam spotkała piątą łaskę która też nosiła maskę szósta łaska zdjęła futro a maseczkę włoży jutro siódma wcale się nie zraża poszła w masce do lekarza lekarz będąc także w masce wytłumaczył w końcu łasce że nic chorej nie dolega a w kolejce ósma czeka ta spotkała się z dziewiątą i jej jakiś się przyplątał bakcyl chociaż obie w maskach jak dziesiąta twierdzi łaska Dzięki @[email protected] za przyczynek do wierszyka ;)
  2. polkor

    Zuzia Łobuziak

    Dziś w supermarkecie była wielka heca, Bo tata miał kupić Zuzi nowy plecak. „Tato kup! Proszę! Przecież tata obiecał !”. Ale tata się bronił dzielnie jak forteca. „No dobrze, dobrze ”. Odpowiedział tata, A Zuzia błyskawicznie przeprowadza atak. Na szkolne artykuły, ołówki, bibuły, Kredki, klipsy, zeszyty, nalepki. Szkolnych artykułów były chyba setki. Długopisów kilkanaście i ołówków kilka właśnie, Wypełniało Zuzi koszyk. Tata nie wytrzymał i grzecznie poprosił: „Zuziu złotko, czy to wszystko jest potrzebne?”. A Zuzia z koszykiem już gdzie indziej biegnie. „Zaraz, zaraz nie wszystko naraz. Po jednej rzeczy nie wszystko w parach”. Zuzia zaś tłumaczy „Co jeśli zabraknie, Albo kredka czy długopis z plecaka wypadnie? Co wtedy tato? Co wtedy pytam?”. I coraz to nowe rzeczy wkłada do koszyka. „Dość! Wystarczy ! Kupiliśmy już dużo, Zakupy skończone ! Czas do domu Zuzo”. W domu przywitała ich mama serdecznie ! „Kochani jak zakupy jak było, powiedźcie?”. Tata osunął się bezwładnie na łóżko, Bez słowa zamknął oczy, momentalnie usunął. Mama dziwi się i duma „Przecież nie jest aż tak późno?”, I próbuje się dowiedzieć, ale wszystko to na próżno. Zuzia tymczasem szybko niczym strzała, Do pokoju biegiem uśmiechnięta cała. Szybko jak gepard tak potrafi biec. Wszystko, co kupiła na podłogę bęc ! I rozważnie, i roztropnie kilkakrotnie patrzy, I ogląda, obserwuje czy przyborów starczy. Myśli i myśli oraz mruży oczy. Zastanawia się i duma, tak naprawdę o czym? Nagle głośny słychać Zuzi lament, „O nie! Ojej ! Wylał się atrament. Jest na ścianie i dywanie, Co ja teraz zrobię ! Co ja powiem mamie ! ”. Nagle mama wchodzi do pokoju. „Nawet chwili nie mogę mieć dzisiaj spokoju. Olaboga ! Jaka czarna podłoga”. Atrament był wszędzie na stopach, na nogach. „Nowy kłopot”. Mówi mama, wzdychając. Rzadko widać mamę tak zakłopotaną. Zmartwiona, choć uśmiech miała słodki, I nie czekając na nic, zaczęła porządki. Nagle przerwała i stanęła skamieniała. Zbladła cała i ponownie spytała: „A na tej ścianie, co to za znaki? Bohomazy czy wyrazy, coś dla niepoznaki ?”. Jakaś kreska na niebiesko, Mama wykrzyknęła „Co ty robisz dziecko !”. Bez żadnej namowy Zuzia na kolana klęka. „Ależ droga mamo, to nie ja przysięgam !”. Wstała i pobiegła szybciutko do biurka, Tam, gdzie leżała dla mamy laurka, I błyskawicznym ruchem po pudełko sięga. Na twarzy powaga oraz mina tęga. Bierze te kredki, co używała wcześniej, Liczy i ogląda, ale nie ma niebieskiej. Chwilę myśli i domysły snuje, Co się stało z kredką, co jej tu brakuje? „Gdzie jest kredka! Gdzie jest kredka !”. Zuzia niecierpliwi się i wokoło drepta. Drapie się po głowie, drapie się też w czółko. Jak detektyw chce rozwiązać ten rebus niedługo. A tymczasem, skok po skoku, krok po kroku, Pani Kredka zwiedza, mieszkanie po zmroku. Błękitna jak morze, jak niebo być może, Dziś zaznacza swą drogę w tym właśnie kolorze. Skok i mazaj na tapecie, Piruet- kreska na parkiecie. Długa linia, krótka linia, kółko sami wiecie. Wędrowała noc całą Pani kredka świecowa, Która nad ranem do pudelka się chowa. Zuzia obudziła się wcześniej niż zwykle, By obejrzeć kredki czy na miejscu są wszystkie. „Hmmm wszystko się zgadza, wszystko jak należy, Tylko ta niebieska coś ukośnie leży”. Wzięła ją do ręki, przybliżyła głowę. Co się okazało, krótsza o połowę ! Nagle Zuzia słyszy: „W drogę ! ”. To kredka wyskoczyła z dłoni na podłogę. Hop, hop, skok, skok i jest już za rogiem. A, za nią Zuzia też zwinnie skacze z nogi na nogę. Zostawia ślady wszędzie, łatwo iść tu za nią, Wystarczy się przyjrzeć pomazanym ścianom. Lini, bohomazów robi się też więcej, I znienacka- bach! Kredka wpadła w ręce. „I tak się wydostanę i tak się wykręcę. Pomaluję kuchnię i lustro w łazience”. Na to Zuzia odpowiada „Absolutnie nie ! Wsadzę cię tam, gdzie nie wydostaniesz się ! I nie pokazuj mi swojego języka, Bo włożę cię zaraz do mojego piórnika. Zamknę piórnik i wsadzę do plecaka. Plecak zasunę i powieszę na wieszakach. Nawet jak zechcesz, to nie będziesz mogla skakać. Nikt nie będzie słyszał, jak ty zaczniesz płakać. Będziesz na dnie szkolnej teczki. Stamtąd nie ma już ucieczki. Skończą się twoje swawolne wycieczki. Dobre maniery to warunek konieczny ”. Mama zobaczyła Zuzie całą na niebiesko, Powiedziała głośno „Co ty robisz dziecko ! Tak myślałam, że to ty stoisz za tym malowaniem. A najgorsze to, że ty ciągle kłamiesz. Wczoraj przysięgałaś na kolanach, że to nie ty. Ale widzę, że mnie okłamałaś ponownie, niestety. Znów ! Bo ja nie mam słów do ciebie, A teraz szybciutko do łazienki biegiem. Zuziu, umyj ręce, szyje oraz twarz, Bo cale ubranie pobrudzone masz. „Ależ mamo”. Zuzia broni się i przerywa ciszę, Ale mama nie chce nawet o tym słyszeć. Zuzia, myjąc ręce, w łazience naprędce, Nie chcąc się narazić swej mamie na więcej. Zrozpaczona i w ogromnym gniewie, Niechcący rozpuściła panią kredkę w zlewie. „Ależ szkoda ”. Łzy popłynęły i zrobiła się smutna. „Muszę kupić nową i nie czekać do jutra”. Mama, widząc łzy, co po policzkach płyną. „Wiem, kochanie, to nie było twoją winą. Kupimy nowe kredki”. Powiedziała mama. Zuzia na to „Nowa nie jest taka sama”. Dziewczynka nadal jest samotna i smutna. Przytulając mamę, mówi „Nie czekajmy do jutra. Jedźmy, jedźmy”. I szybko się ubiera, Mama odpowiada „Spokojnie, nie teraz”. Przekonała Zuzię i siadła na krześle. A Zuzia przyrzekła pójść spać dzisiaj wcześniej. I rankiem, gdy wszyscy jeszcze spali, Zuzia zobaczyła bohomazy w oddali. Wyskoczyła z łóżka, choć było nad ranem, I ogląda z uśmiechem kaligrafy na ścianie. Szuflad deski, pokryły różne kreski, Tuż obok zygzakiem był kolor niebieski. Liter było pełno, gdzie nie ruszysz głową. Znaków było mnóstwo, a Zuzia stała obok. „Wróciła!”. Radość nie do opisania, Poleciała Zuzia tam, gdzie spała mama. „Mamo nie jedźmy do sklepu, nie trzeba naprawdę. Mam pełno kredek i wszystkie są ładne. Poza tym mam plan na dziś i coś do zrobienia. To spotkamy się wieczorem więc do zobaczenia!”. Zuzia, na co dzień w gorącej wodzie kąpana. Znalazła na długie dni do zabaw, kompana.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...