Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'bez rymów' .
-
Zaczęło się od wojny. Chcieliśmy żyć inaczej. Dzielić się sprawiedliwie owocami, których brakuje dla wychowanych przez miasto. Uciekaliśmy w czerwień, ciemność przed odpowiedzialnością. Wówczas cienie były krótsze, krew bardziej burzliwa. Rozpoznaliśmy się zimą w przemarzniętym tłumie. Nie pomyślałbym wtedy, że to będzie takie straszne, że każdej nocy chłód będzie narastał i wszystkie wiersze do ciebie przepadną. Nikomu się to nie śniło a jednak czuliśmy co znaczy głód, jak przenika kości, wyziębia szum drzew, rozpościera szron w koronach i paraliżuje przeczuciem, że trzeba było posadzić to, co wpadło w ręce, by wrastało w ziemię i mogło się jej trzymać na wieki, rodzić plony, karmić przyczółek pełen lodu, miejsce kultu śmierci [(stamtąd wychodzą dzieci przewrotnego ducha i mają w środku choroby niesione przez antykulturę, za późno wykryte, nieleczone (nie potrafię zrozumieć dlaczego nie śpią)]. Nie wiedziałem, że tego zimna nie da się wyzbyć, że obudzi potwora, który ucieknie w miasto, znajdzie dworzec główny, aby zacząć życie w pociągu, niewłaściwym zresztą, że będzie pochłaniać strukturę, badać ją od podstaw, szukać w księgach nadziei, że przejdzie na drugą stronę, skąd będę mógł leczyć jemu podobnych. Szukałem potem starego domu. Znalazłem pusty gmach, puste łóżko gdzie powinna nastąpić rehabilitacja. Tam zastygłem, skruszałem, nawet na dźwięk kroków nie wychodziłem naprzeciw. To właśnie samotność, odgłos wystrzału wypełniający dom, szum komputera (od kilkunastu lat ten sam). Miasta wciąż są czerwone jakby dopiero przed chwilą krew wylała na ulice. Żyję ale to okres śmierci, której widmo krąży po Europie. Czas tu nie płynie, sączy się tylko przez szczeliny w oknach. Za dużo się stało. Powietrze zgęstniało tak, że można je kroić nożem, ludzie czekają na rewolucję jak na odwagę, żeby dotknąć i dostać: seks, smak ziemi, czegoś ciepłego. Jak się bronić przed końcem? Nasłuchuję zwinięty pod bezpieczną pierzyną. W internecie mówią, że trwają wojny i giną cywile. Odwilż nie nadejdzie, wszystkie fronty są skute lodem. Rzeki nie płyną, ptaki są uwięzione w zmarzlinie.
-
kalipso moja kalipso nim odys nadejdzie nim perseusz uwolni twoja wyspa zatonie w objęciach okeanosa kalipso moja kalipso drzewa wciąż spadają a magia drzemie w tobie ukryta pod martwym bluszczem i liścmi zeschniętymi laurami kalipso moja kalipso od niepamięci nie uratujesz hipokampów potworów pupili driad centaurów i smoków a po tobie kalipso nikt nikt nikt już nie będzie a po ka li pso przyjdzie deszcz zeusowy przyjdzie słońce i sztorm przyjdą ptactwa miliony spełniać wolę kalipso
-
- wiersz wolny
- wiersz biały
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czy każda noc pięknem się mieni? Choć wolność moja ogranicza się do chłodnego powiewu wiatru. Do zachodzącego słońca i kilku rozmów wieczorem. Czy każdy poranek wydźwięk ma anielskich oper? Czuję się nimfą, co tańczy z niebem natury w parze, kobietą co tiulem owiana, motylem który cicho szepcze kocham w Twej dłoni.