Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'tłumaczenie' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o poezja.org
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


  1. Jeśli od pęknięcia uchronię jedno serce, Nie na próżno me istnienie; Jeśli jednemu życiu znajdę ulgę w męce, Lub jednego bólu ukojenie, Lub jednego omdlałego wróbla zwrócę W gniazda schronienie, Nie na próżno me istnienie. Ot, taka miniaturka. Krótko i pięknie - oryginał znaczy się, bo ja bidny muszę napisać ze trzy sylaby więcej. A Dickinson niczym Juliusz Cezar ćwiczy lapidarność stylu. (Kto pamięta z czyjej to piosenki?) I Emily: If I can stop one heart from breaking, I shall not live in vain; If I can ease one life the aching, Or cool one pain, Or help one fainting robin Unto his nest again, I shall not live in vain.
  2. Kot chodził sobie to tu, to tam A księżyc się jak bąk okrągły toczył, I najbliższy krewny księżyca, Skradający się kot, podniósł oczy. Czarny Minnaloushe patrzył na księżyc, Bo choć robił co chciał pośród drzew, Czyste zimne światło z nieba Burzyło w nim zwierzącą krew. Minnaloushe biegnie w trawie Unosząc łapki w skokach zwiewnych. Tańczysz Minnaloushe, czy ty tańczysz? Wszak na spotkaniu bliskich krewnych Cóż lepszego niż zacząć tańce? Może i księżyc wśród mroków, Znużony tą dworską modą, Chce uczyć się nowych kroków. Minnaloushe skrada się w trawie Wśród cieni światło go wodzi, A święty księżyc nad głową W nową fazę wchodzi. Czy Minnaloushe wie, że jego źrenic Kształt się ciągle zmienia, Od pełni przechodząc do sierpa Od sierpa do pełni widzenia? Minnaloushe skrada się w trawie Samotnie, istotnie, ze zrozumieniem I patrzy na przemienny księżyc Swoim przemiennym spojrzeniem. Kto mieszka z kotem, może coś podejrzewał... I William: The cat went here and there And the moon spun round like a top, And the nearest kin of the moon, The creeping cat, looked up. Black Minnaloushe stared at the moon, For, wander and wail as he would, The pure cold light in the sky Troubled his animal blood. Minnaloushe runs in the grass Lifting his delicate feet. Do you dance, Minnaloushe, do you dance? When two close kindred meet. What better than call a dance? Maybe the moon may learn, Tired of that courtly fashion, A new dance turn. Minnaloushe creeps through the grass From moonlit place to place, The sacred moon overhead Has taken a new phase. Does Minnaloushe know that his pupils Will pass from change to change, And that from round to crescent, From crescent to round they range? Minnaloushe creeps through the grass Alone, important and wise, And lifts to the changing moon His changing eyes.
  3. Kwiat został mi raz ofiarowany, Kwiat jakiego żaden Maj nie zrodził; Lecz rzekłem, - mam ładny krzew różany, - I kwiat oddać komuś mi się godzi. Wróciłem gdzie moja róża miła, Żeby dzień i noc dbać o nią wiernie; Lecz róża z zazdrości się skrzywiła, I za całą radość miałem ciernie. Od tłumacza: Tak sobie myślę, że to nie o ogrodnictwie... chyba. I William Blake: A flower was offered to me, Such a flower as May never bore; But I said, ‘I’ve a pretty rose tree,’ And I passed the sweet flower o’er. Then I went to my pretty rose tree, To tend her by day and by night; But my rose turned away with jealousy, And her thorns were my only delight.
  4. Mów całą prawdę, lecz z ukosa - Właściwe jest Krążenie Zbyt jasne na nasz marny Zachwyt Jest Prawdy zaskoczenie Jak Piorun przybliżony Dzieciom Przez łatwe wyjaśnienie Prawda olśniewać ma stopniowo Bo grozi oślepieniem - Poczułem respekt przed Panią Dickinson. I Emily: Tell all the truth but tell it slant — Success in Circuit lies Too bright for our infirm Delight The Truth's superb surprise As Lightning to the Children eased With explanation kind The Truth must dazzle gradually Or every man be blind — Uwaga tłumacza: Tell all the truth - to albo: - mów całą prawdę, albo - mów wszystkim prawdę. Wieloznaczność to nie przypadek, to Emily.
  5. Rzym nie patrzy gdzie stawia krok marszowy. Zawsze ich ciężki spada sandał Na nasze brzuchy, serca albo głowy; I Rzym nie baczy na nasze jęki. Patrol idzie dalej - chłopy na schwał, A my za nimi zbieramy się w hordy, Spiskując jak odbić mamy Wał, Gdy za miecze mamy tylko mordy. Mały Ludek! - tak o nas mówicie. Za mały na miłość czy gniew. Spuśćcie nas z oka to zobaczycie Jak przerobimy wam Imperium na chlew! Jesteśmy robakiem w kłodzie! Jesteśmy dziegciem w miodzie! Jesteśmy trucizną w wodzie! Jesteśmy chwastem w ogrodzie! Jemioły dęby dławią-- Szczury liny przegryzają -- Mole płaszcze dziurawią -- Jak one swą pracę kochają! Tak -- i my Mały Ludek także, Jesteśmy zajęci skrycie -- Pracujemy cichaczem, a jakże -- Patrzcie, a kiedyś zobaczycie! No nie! Sił nie mamy, to wiemy, Lecz znamy Ludy co siłę mają. Tak, a gdy je na was ściągniemy W Wojnie was zgniotą i pokonają! Że dalej w niewoli będziemy przecie? Tak, od zawsze niewolę znosimy, Lecz wy - wy ze wstydu umrzecie, A my wam na grobach zatańczymy! Mały Ludek! - tak o nas mówicie. Itd.. Kiplinga wizja stosunków społecznych na północnych rubieżach Imperium Romanum. Co nam dali Rzymianie...? I Rudyard (1906): Rome never looks where she treads. Always her heavy hooves fall On our stomachs, our hearts or our heads; And Rome never heeds when we bawl. Her sentries pass on--that is all, And we gather behind them in hordes, And plot to reconquer the Wall, With only our tongues for our swords. We are the Little Folk--we! Too little to love or to hate. Leave us alone and you'll see How we can drag down the State! We are the worm in the wood! We are the rot at the root! We are the taint in the blood! We are the thorn in the foot! Mistletoe killing an oak-- Rats gnawing cables in two-- Moths making holes in a cloak-- How they must love what they do! Yes--and we Little Folk too, We are busy as they-- Working our works out of view-- Watch, and you'll see it some day! No indeed! We are not strong, But we know Peoples that are. Yes, and we'll guide them along To smash and destroy you in War! We shall be slaves just the same? Yes, we have always been slaves, But you--you will die of the shame, And then we shall dance on your graves! We are the Little Folk, we, etc.
  6. Nie mogłam się zatrzymać dla Śmierci - Zabrał mnie przez uprzejmość - W Powozie siedzieliśmy tylko My - Oraz Nieśmiertelność. Jechaliśmy wolno - nie śpieszył się I ja też odłożyłam Moje zajęcia i przyjemności, Przez Jego Szarmanckość - Minęliśmy Szkołę, Dzieci grały Na Przerwie - stojąc w Koło - Minęliśmy Pola Patrzących Zbóż - Minęliśmy Zachód Słońca - Lub raczej - On nas minął - Wraz z Rosą przyszły dreszcze i Zimno - Jedynym Okryciem moja Suknia - Peleryną - tylko Tiul - Stanęliśmy przed Domem, wydał się Wypukłością na Gruncie - Tylko Dach zaledwie był widoczny - Gzyms - całkiem skryty w Gruncie - Wtedy - to już Stulecia - a jednak Zdają się krótsze niż Dzień Domyśliłam się, że Głowy Koni Wskazywały Wieczność - Po - zbyt - krótkim spotkaniu z Emily Bronte, miałem nadzieję na weselsze wiersze od jej amerykańskiej imienniczki. Niestety - znów śmierć. Obawiam się, że dziewiętnastowieczne Emilie był bardzo mrące. Wiersz pozbawiony rymów powinien być przynajmniej łatwy w tłumaczeniu - ale jakoś nie był. Na szczęście to znany wiersz i analiz co niemiara. A co wyszło, pokornie przedstawiam. I Emily Dickinson (1863): Because I could not stop for Death – He kindly stopped for me – The Carriage held but just Ourselves – And Immortality. We slowly drove – He knew no haste And I had put away My labor and my leisure too, For His Civility – We passed the School, where Children strove At Recess – in the Ring – We passed the Fields of Gazing Grain – We passed the Setting Sun – Or rather – He passed Us – The Dews drew quivering and Chill – For only Gossamer, my Gown – My Tippet – only Tulle – We paused before a House that seemed A Swelling of the Ground – The Roof was scarcely visible – The Cornice – in the Ground – Since then – 'tis Centuries – and yet Feels shorter than the Day I first surmised the Horses' Heads Were toward Eternity –
  7. - Miłość nie chce dla siebie niczego, Troska o siebie nic dla niej nie znaczy, Staje się szczęściem kogoś innego, Buduje Niebo, ku Piekła rozpaczy. - Śpiewała mała Grudka Gliny Deptana przez bydła racice, Lecz na to Kamyk ze strumyka Tak odświergotał jej retoryce: - Miłość dla siebie żąda wszystkiego, By spętać innego na jej zew, Chętnie odbiera szczęście drugiego, Buduje Piekło, Niebu wbrew. - Rzuciłbym i od siebie jakąś mądrość, ale co ja tam mogę po Blake'u... Jak to ujął Mistrz Kochanowski: - Nie każdy weźmie po Bekwarku lutniej. - I Wiliam Blake (1794): "Love seeketh not itself to please, Nor for itself hath any care, But for another gives its ease, And builds a Heaven in Hell's despair." So sung a little Clod of Clay Trodden with the cattle's feet, But a Pebble of the brook Warbled out these metres meet: "Love seeketh only self to please, To bind another to its delight, Joys in another's loss of ease, And builds a Hell in Heaven's despite."
  8. Widziałem twój płacz - gdy łzami Błękitne oczy wezbrały; A mnie te łzy kroplami fiołkowej rosy się zdały - Widziałem uśmiech - światło dnia Wokół ciebie zgasło w cieniu: Stłumione mocą, jaką miał Blask promienny w twym spojrzeniu. Jak chmury słońcem zachodu Głęboko rozświetlone, Naprzeciw nocy pochodu Zdają się bastionem Taki uśmiech w smutnej duszy Własną radość wznieca Jego ciepło żar zaprószy Co serce rozświeca. I Byron (1815): I saw thee weep – the big bright tear Came o’er that eye of blue; And then methought it did appear A violet dropping dew – I saw thee smile – the sapphire’s blaze Beside thee ceased to shine: It could not match the living rays That filled that glance of thine. As clouds from yonder sun receive A deep and mellow dye Which scarce the shade of coming eve Can banish from the sky Those smiles unto the moodiest mind Their own pure joy impart Their sunshine leaves a glow behind That lightens o’er the heart.
  9. Nie ma na Ziemi widoku lepszego: Minie go tylko dusza otępiała Poruszająca wizja tak wspaniała: Tego Miasta, jak w szatę ubranego W piękno poranka, cichego, nagiego, Statków, wież, kopuł, świątyń roztaczała Się pośród pól i po niebo sięgała; Lśniąc wśród powietrza od dymu wolnego. Nigdy piękniej nie wstało słońce Gdy brzaskiem doliny i wzgórza ożywia; To poczucie spokoju tak kojące! Rzeka wolno z własnej woli przepływa; Mój Boże! I domy zdają się śpiące; Całe to potężne serce spoczywa! I co na to William Blake? Minęło raptem osiem lat od "Pieśni doświadczenia", a tu Wordsworth zobaczył Londyn tak inny, piękny i wspaniały. Kto miał rację? Ostatnia strofa eksplodowała mi w oczach - mighty heart! Przy wszystkich swoich niedostatkach Londyn był potężnym sercem wielkiego imperium. Zachwyt Wordswortha i odraza Blake'a są stronami tej samej monety. Obaj są klasykami angielskiego romantyzmu z czasów, kiedy poeta mógł pisać co chciał. Oby te czasy nie minęły. I William Wordsworth (1802, oczywiście) Earth has not anything to show more fair: Dull would he be of soul who could pass by A sight so touching in its majesty: This City now doth, like a garment, wear The beauty of the morning: silent, bare, Ships, towers, domes, theatres, and temples lie Open unto the fields, and to the sky; All bright and glittering in the smokeless air. Never did sun more beautifully steep In his first splendour, valley, rock, or hill; Ne’er saw I, never felt, a calm so deep! The river glideth at his own sweet will: Dear God! the very houses seem asleep; And all that mighty heart is lying still!
  10. Nie stój płacząc przy mej trumnie Tu nie leżę. Nie ma tu mnie. Jestem lekkim wiatrów tchnieniem. Jestem jasnym śniegu lśnieniem. Jestem słońcem w ziarnie zboża. Jestem tęczą na przestworzach. W ciszy porannego przebudzenia Jestem iskrą podniecenia Ptaków wzlatujących z gniazd. Jestem światłem nocnych gwiazd. Nie rozpaczaj przy mej trumnie. Nie umarłem. Nie ma tu mnie. Dość popularny wiersz, ale o autorstwo toczył się spór pomiędzy Clare Harner, która go opublikowała w 1934, a Mary Frye twierdzącą, że napisała go dwa lata wcześniej. Strofa - W ciszy porannego przebudzenia - wyłamuje się z metrum mając dziesięć sylab zamiast ośmiu. W oryginale też tak jest. Tłumaczenie nie jest słowo w słowo, ale sens oddaje. I Clare (1934), a może jednak Mary albo Indianie (była też i taka teoria): Do not stand at my grave and weep I am not there. I do not sleep. I am a thousand winds that blow. I am the diamond glints on snow. I am the sunlight on ripened grain. I am the gentle autumn rain. When you awaken in the morning's hush I am the swift uplifting rush Of quiet birds in circled flight. I am the soft stars that shine at night. Do not stand at my grave and cry; I am not there. I did not die.
  11. Jakże mi w prawdziwej dusz wspólnocie Wskazywać wad. Miłość nie miłością Gdy się nowej poddaje ochocie, lub zraża odstępcy niestałością. O nie! Miłość jest jak znak niezmienny Burzom przygląda się niestrwożona; Jest jak statkom blask gwiazdy promienny, Tajemny, choć wysokość zmierzona. Miłość nie jest błaznem czasu, godnie Znosząc niknące młodości ślady; Nie zmienia się przez krótkie tygodnie, Lecz trwa w stałości po skraj zagłady. Jeśli w tym błąd ktoś by zilustrował, Jam nie pisał, ani nikt nie miłował. 116 ze względu na swój temat jest dziś najbardziej znanym sonetem i bywa wygłaszany przy okazjach matrymonialnych. Tajemny, choć wysokość zmierzona - na statku nawigator mierzył wysokość kątową gwiazdy polarnej, żeby ustalić szerokość geograficzną. Poezja poezją, ale ta strofa ma sens praktyczny. Pozostałe też mają sens. I William: Let me not to the marriage of true minds Admit impediments. Love is not love Which alters when it alteration finds, Or bends with the remover to remove. O no! it is an ever-fixed mark That looks on tempests and is never shaken; It is the star to every wand'ring bark, Whose worth's unknown, although his height be taken. Love's not Time's fool, though rosy lips and cheeks Within his bending sickle's compass come; Love alters not with his brief hours and weeks, But bears it out even to the edge of doom. If this be error and upon me prov'd, I never writ, nor no man ever lov'd.
  12. Skarby są dla mnie tylko tłem Z Miłości drwię obficie Pragnienie Sławy było snem Który znikł o świcie; A modląc się, chcę jednego; Na mych wargach gości Prośba, - Odejdź z serca mego I daj mi wolności. - Tak, gdy wkrótce odejść muszę O jedno chcę prosić Przez życie i śmierć, wolną duszę Z odwagą by znosić! Jakoś nie mogłem się oderwać od tego wiersza. I Emily (1841): Riches I hold in light esteem And Love I laugh to scorn And lust of Fame was but a dream That vanished with the morn– And if I pray, the only prayer That moves my lips for me Is–"Leave the heart that now I bear, And give me liberty." Yes, as my swift days near their goal 'Tis all that I implore Through life and death, a chainless soul With courage to endure!
  13. W bezchmurną letnią północ, Promienie Księżyca świeciły Przez otwarte okno w salonie I od rosy pienne róże lśniły. Usiadłam w cichym zachwycie; Wiatr miękko rozwiał mi włosy; Powiedział jak pięknie śpi ziemia, I jak są wspaniałe niebiosy. Nie trzeba mi jego oddechu By wzbudzić te myśli we mnie; Lecz nadal szeptał cicho, - Jakież te lasy są ciemne! - Gęste liście w mym szmerze Szeleszczą jak we śnie, A głosów ich miriady Jednym w duchu zdają się. - Rzekłam, - Idź, śpiewaku miły, Twój zalotny głos jest ładny, Lecz nie myśl, że swą muzyką Mych myśli dotknąć władny. - - Baw się pachnącym kwieciem, Gałęzi giętkich kołysaniem I zostaw me ludzkie uczucia W ich naturalnym stanie. - Wędrowiec na to nie zważał: Całował mnie teraz powoli: - Och, chodźże! - westchnął słodko; - Będziesz moja wbrew swej woli. - - Czyż nie od dziecka się znamy? Czy długo nie kochałem cię? Tak długo jak ty, tę smutną noc, W której ciszy ma pieśń budzi się. - - A gdy twe serce spocznie Pod kościelnej nawy kamieniem, Ja będę miał czas na żałobę, A ty na osamotnienie. - Pomyślałem, że czas przetłumaczyć kobiecy wiersz, bo ileż można tych Williamów. Coś takiego lekkiego, o różach, księżycu, wietrze. No, to trafiłem... Ale cóż, Emily napisała "Wichrowe Wzgórza" i odeszła w tę smutną noc w wieku 30 lat - na gruźlicę. I Emily (1846): In summer’s mellow midnight, A cloudless moon shone through Our open parlour window, And rose-trees wet with dew. I sat in silent musing; The soft wind waved my hair; It told me heaven was glorious, And sleeping earth was fair. I needed not its breathing To bring such thoughts to me; But still it whispered lowly, ‘How dark the woods would be! ’The thick leaves in my murmur Are rustling like a dream, And all their myriad voices Instinct with spirit seem.' I said, ‘Go, gentle singer, Thy wooing voice is kind: But do not think its music Has power to reach my mind. ’Play with the scented flower, The young tree’s supple bough, And leave my human feelings In their own course to flow.' The wanderer would not heed me: Its kiss grew warmer still: ‘Oh Come!’ it sighed so sweetly; 'I’ll win thee ‘gainst thy will. ’Were we not friends from childhood? Have I not loved thee long? As long as thou, the solemn night, Whose silence wakes my song. ‘And when thy heart is resting Beneath the church—aisle stone, I shall have time for mourning, And thou for being alone.’
  14. Poszedłem do Ogrodu Miłości, Com nigdy nie widział, zobaczyłem: Kaplicę zbudowaną pośrodku Gdzie się dawniej na trawie bawiłem. A bramy tej Kaplicy zamknięto I "Nie będziesz" był napis nad drzwiami; Więc skręciłem do Ogrodu Miłości, Zarosłego słodkimi kwiatami. I ujrzałem, że pełen jest grobów I nagrobków, gdzie kwiatów jest miejsce: I kapłanów w czerni, jak krążą wśród cierni I krępują do kości, me sny i radości. Jeśli ktoś by pomyślał, że Blake nieco niepochlebnie opisuje Kościół, to - tak. Proszę tylko zauważyć, że ... Anglikański. :-) I William Blake (1794): I went to the Garden of Love, And saw what I never had seen: A Chapel was built in the midst Where I used to play on the green. And the gates of this Chapel were shut, And 'Thou shalt not' writ over the door; So I turn'd to the Garden of Love, That so many sweet flowers bore. And I saw it was filled with graves, And tomb-stones where flowers should be: And Priests in black gowns, were walking their rounds, And binding with briars, my joys & desires.
  15. Gdy liczę jak czas zegar wybija, Patrzę jak w ciemnej nocy dzień tonie; Widzę jak fiołków rozkwit przemija, I czarne dotąd srebrzą się skronie; Gdy z drzew spadają liście zerwane, Które stadom cień dawały latem I zboża z pól już w snopy związane, Fury wiozą od kłosów kosmate, O twą urodę stawiam pytanie, Bo otchłań czasu twym przeznaczeniem, Krótkie słodyczy i piękna trwanie, A ginąc, widzą innych kwitnienie; Przed kosą czasu nic nie ochroni Prócz potomków, których nie dogoni. I William: When I do count the clock that tells the time, And see the brave day sunk in hideous night; When I behold the violet past prime, And sable curls, all silvered o’er with white; When lofty trees I see barren of leaves, Which erst from heat did canopy the herd, And summer’s green all girded up in sheaves, Borne on the bier with white and bristly beard, Then of thy beauty do I question make, That thou among the wastes of time must go, Since sweets and beauties do themselves forsake And die as fast as they see others grow; And nothing ‘gainst Time’s scythe can make defence Save breed, to brave him when he takes thee hence.
  16. Wśród nieznajomych podróżowałem, Przez różne zamorskie włości; Lecz Anglio! Jeszcze wtedy nie znałem Swojej do ciebie miłości. Ta przeszłość, jak melancholijny sen! Nie wzgardzę już twym wybrzeżem Po raz drugi, bo czuję jak kraj ten kocham głęboko i szczerze. To wśród gór twoich, los poznać mi dał Szczęście mojego pragnienia; Nad kołowrotkiem jej twarz rozświetlał Blask angielskiego płomienia. Twe dni jawiły, twe noce kryły, Altany gdzie Lucy grała; I to twe zielone pola były Tym ostatnim co widziała. I William Wordsworth (1801): I travelled among unknown men, In lands beyond the sea; Nor, England! did I know till then What love I bore to thee. Tis past, that melancholy dream! Nor will I quit thy shore A second time; for still I seem To love thee more and more. Among thy mountains did I feel The joy of my desire; And she I cherished turned her wheel Beside an English fire. Thy mornings showed, thy nights concealed, The bowers where Lucy played; And thine too is the last green field That Lucy's eyes surveyed.
  17. Pani mej oczy jak słońce nie świecą; Korale od ust bardziej czerwone. Gdzie śnieg biały, jej biust śniady nieco; Włosy jak druty; czarne, skłębione. Róż w różnych barwach wiele widziałem, Lecz na policzkach coś nie ma żadnych; Wiele w perfumach woni wąchałem, Bardziej niż oddech mej Pani ładnych. Lubię gdy mówi, choć w mej opinii Muzyka milsze dźwięki przywodzi: Nie widziałem jak stąpa bogini, Ma Pani raczej po ziemi chodzi; A przecież, dla mnie jej piękno tak żywe, Krzywdą dam porównania fałszywe. Od tłumacza: Łamię kolejność, mam nadzieję, że jakoś to przeżyjecie, ale "wątek prokreacyjny" może być nużący (a tak naprawdę wciąż mam lukę między 11 a 18). Dla pocieszenia Sonet 130, w którym Szekspir opisuje swą Panią (Mistress, znaną też jako Dark Lady), zgniatając przy tym listę konwenansów epoki w kulkę i dając ją kotu do zabawy. I William: My mistress’ eyes are nothing like the sun; Coral is far more red, than her lips red: If snow be white, why then her breasts are dun; If hairs be wires, black wires grow on her head. I have seen roses damasked, red and white, But no such roses see I in her cheeks; And in some perfumes is there more delight Than in the breath that from my mistress reeks. I love to hear her speak, yet well I know That music hath a far more pleasing sound: I grant I never saw a goddess go, My mistress, when she walks, treads on the ground: And yet by heaven, I think my love as rare, As any she belied with false compare.
  18. Jak szybko gaśniesz, tak szybko wzrośniesz W tych, co ich zostawisz gdy odejdziesz; Krew świeżą, darowaną w życia wiośnie, Swoją nazwiesz, gdy w starość wejdziesz. W tym żyje piękno, rozkwit i mądrość; Bez - szaleństwo, rozkład i zatrata: Gdyby jak ty, cała była ludzkość W trzy lat tuziny nie będzie świata. Kogo natura zachować nie chce, Brzydcy, głupi niech mrą bezpotomnie. Im większy dar, tym więcej dać zechce; W wianie, którym cieszysz się ogromnie: Wszak swą pieczęcią cię uczyniła, By cię kopiując, nie utraciła. - "im większy dar..." Uczeni wskazują, że to odniesienie biblijne (Mt 25:29). A powyżej coś jakby lekki przedsmak eugeniki... I William: As fast as thou shalt wane, so fast thou grow'st In one of thine, from that which thou departest; And that fresh blood which youngly thou bestow'st, Thou mayst call thine when thou from youth convertest. Herein lives wisdom, beauty, and increase; Without this folly, age, and cold decay: If all were minded so, the times should cease And threescore year would make the world away. Let those whom nature hath not made for store, Harsh, featureless, and rude, barrenly perish: Look whom she best endowed, she gave the more; Which bounteous gift thou shouldst in bounty cherish: She carved thee for her seal, and meant thereby, Thou shouldst print more, not let that copy die.
  19. Wstydź się zaprzeczyć, że kochasz kogoś, Ty, tak niedbały o sprawy własne. Mów, skoro chcesz, że kocha cię mnogość, Lecz ty nikogo, to całkiem jasne: Bo przeciw sobie powziąłeś knować, Jak pasją morderczą opętany, Pragnąc wspaniały swój dom zrujnować Miast starać się, by był zachowany. Myśli zmień, by moje się zmieniły: Miałby wstręt mieszkać lepiej niż tkliwość? Bądź, jak twój wygląd, wdzięczny i miły, Lub, choć sam sobie okaż życzliwość: Przez wzgląd na mnie spłodź siebie drugiego, By żyło piękno twoje lub jego. Tak, Szekspir jest niezmordowany w namawianiu Młodzieńca (Fair Youth) by wreszcie zechciał mieć dzieci (dom - dosłownie roof to dach, ale chodzi o rodzinę). Ale wyraźnie stracił cierpliwość i zaczął od wymówki. A i kuplet taki trochę cierpki. i William: For shame deny that thou bear'st love to any, Who for thy self art so unprovident. Grant, if thou wilt, thou art beloved of many, But that thou none lov'st is most evident: For thou art so possessed with murderous hate, That 'gainst thy self thou stick'st not to conspire, Seeking that beauteous roof to ruinate Which to repair should be thy chief desire. O! change thy thought, that I may change my mind: Shall hate be fairer lodged than gentle love? Be, as thy presence is, gracious and kind, Or to thyself at least kind-hearted prove: Make thee another self for love of me, That beauty still may live in thine or thee.
  20. Nie odchodź w tę dobrą noc pokornie, Starość niech na koniec dnia się wścieka; Zbuntuj się, zbuntuj o światło przekornie. Choć mędrcom mrok jest miły pozornie, Bo nic z ich słów się w blask nie obleka Nie odchodzą w tę dobrą noc pokornie. Ludzie dobrzy gdy już ich koniec, kornie patrząc jak cnota z ich uczynków wycieka, Buntują się, buntują o światło przekornie. Dzicy co słońce pojmali śpiewając upiornie, Zasmuciwszy je, wiedząc co ich czeka, Nie odchodzą w tę dobrą noc pokornie. Nobliwi, ledwie żywi widzą świat wybornie Z ich ślepych oczu bije ognia rzeka, Buntują się, buntują o światło przekornie. I ty ojcze, co trzymasz się opornie, Klinij, błogosław, niech mnie twa mowa sieka. Nie odchodź w tę dobrą noc pokornie. Zbuntuj się, zbuntuj o światło przekornie. Michael Caine recytuje ten wiersz w filmie Interstellar. I Dylan: Do not go gentle into that good night, Old age should burn and rave at close of day; Rage, rage against the dying of the light. Though wise men at their end know dark is right, Because their words had forked no lightning they Do not go gentle into that good night. Good men, the last wave by, crying how bright Their frail deeds might have danced in a green bay, Rage, rage against the dying of the light. Wild men who caught and sang the sun in flight, And learn, too late, they grieved it on its way, Do not go gentle into that good night. Grave men, near death, who see with blinding sight Blind eyes could blaze like meteors and be gay, Rage, rage against the dying of the light. And you, my father, there on the sad height, Curse, bless me now with your fierce tears, I pray. Do not go gentle into that good night. Rage, rage against the dying of the light.
  21. Czy tak bardzo się lękasz wdowich łez, Żeś samotnemu życiu oddany? Ach! Jeśli bezdzietny czeka cię kres, Dla świata będziesz nieodżałowany; Świat będzie twoją wdową w rozpaczy Bo ślad po tobie całkiem uleci, Gdy zwykła wdowa łatwo zobaczy męża wspomnienie w oczach swych dzieci: Spójrz, co roztrwoni utracjusz zmienia tylko miejsce, na świecie zostając; Lecz piękno nie zostawi nawet cienia, wzgardzone zniszczeniu ulegając. Nie ma w sercu miłości do innych kto na sobie takiej zbrodni winny. I William: Is it for fear to wet a widow’s eye, That thou consum’st thy self in single life? Ah! if thou issueless shalt hap to die, The world will wail thee like a makeless wife; The world will be thy widow and still weep That thou no form of thee hast left behind, When every private widow well may keep By children’s eyes, her husband’s shape in mind: Look what an unthrift in the world doth spend Shifts but his place, for still the world enjoys it; But beauty’s waste hath in the world an end, And kept unused the user so destroys it. No love toward others in that bosom sits That on himself such murd’rous shame commits.
  22. Czułem złość do przyjaciela; Złość wyrzekłem, nie doskwiera. Czułem złość do mego wroga: Nic nie rzekłem, rosła sroga. Podlewałem ją strachami, W dzień i noc moimi łzami: Doświetlałem uśmiechami, Zdradliwymi podstępami. I tak rosła w dzień i w noc. Aż zrodziła jasny owoc. Wróg zobaczył jego światło, Że jest mój rozpoznał łatwo. Zakradł mi się do ogrodu, Pod osłoną nocnych chłodów; A już rano widzę rady; Wróg pod drzewem leży blady. I William Blake: I was angry with my friend; I told my wrath, my wrath did end. I was angry with my foe: I told it not, my wrath did grow. And I waterd it in fears, Night & morning with my tears: And I sunned it with smiles, And with soft deceitful wiles. And it grew both day and night. Till it bore an apple bright. And my foe beheld it shine, And he knew that it was mine. And into my garden stole, When the night had veild the pole; In the morning glad I see; My foe outstretched beneath the tree.
  23. Spójrz! Na wschodzie gdy światło dostojne Ognistą głowę wznosi, cały lud Hołdy przed nim składa bogobojne, Z lubością patrząc na ten święty cud; Gdy wespnie się na niebieskie wzgórze, Jak młodzian krzepki w szczycie ochoty, Śmiertelnych wzrok wciąż patrzy ku górze, Bacznie śledząc jego pochód złoty: Lecz gdy w dół wóz zmarniały się toczy, Z dnia uwożąc gasnącą personę, Wierne wpierw, odwracają się oczy Od zejścia i patrzą w inną stronę: Oto mija południa twa godzina W ciszy zemrzesz, gdy nie spłodzisz syna. I William: Lo! in the orient when the gracious light Lifts up his burning head, each under eye Doth homage to his new-appearing sight, Serving with looks his sacred majesty; And having climbed the steep-up heavenly hill, Resembling strong youth in his middle age, Yet mortal looks adore his beauty still, Attending on his golden pilgrimage: But when from highmost pitch, with weary car, Like feeble age, he reeleth from the day, The eyes, 'fore duteous, now converted are From his low tract, and look another way: So thou, thyself outgoing in thy noon Unlooked on diest unless thou get a son.
  24. Gdy się zbudzisz o północy, słysząc kopyt stuk, Nie odciągaj zaraz zasłon by spojrzeć na bruk, Tym co nie pytają, nikt kłamstwa nie powie. Na ścianę patrz kochanie, gdy jadą Panowie. Dwadzieścia i pięć kuców, W ciemności się przemyka - Brandy dla pastora, tytoń - urzędnika. Koronki dla damy, a listy szpiegowi, Ty na ścianę patrz kochanie, gdy jadą Panowie! Gdy znajdziesz przy drewutni, biegając wokoło Baryłki pełne brandy, uszczelnione smołą, Nie bierz ich do zabawy, nie rozgłaszaj wszędzie Przykryj dobrze chrustem - a jutro ich nie będzie! Gdy widzisz wrota stajni otwarte szeroko; Gdy wewnątrz koń spieniony oddycha głęboko; Gdy matka płaszcz rozcięty pośpiesznie naprawia; Gdy mokrą ma podszewkę - ty pytań nie zadawaj! Króla Jerzego ludzie będą wokół stali. Uważaj co im powiesz, gdy będą cię pytali. Choć dla ciebie będą mili ze wszystkich swych sił, Nie mów im kto gdzie jest, a zwłaszcza gdzie kto był! Stuki, kroki wokół domu - gwizdy po zmroku - Póki nasz pies nie zaszczeka, ty nie rób kroku. Leżą Trusty i Pincher, a ciche jak w grobie. Bo nie robią hałasu gdy jadą Panowie! Jeśli zrobisz jak mówię, może tak się zdarzy Że przyjedzie z Francji lala, ta o której marzysz W czepku z Valenciennes i kapturem z aksamitu Prezent od tych Panów, w uznaniu twego sprytu! Dwadzieścia i pięć kuców, W ciemności się przemyka - Brandy dla pastora, tytoń - urzędnika. Tym co nie pytają, nikt kłamstwa nie powie. Ty na ścianę patrz kochanie, gdy jadą Panowie! Kipling - tak, ten od Księgi dżungli - w przewrotnym wierszyku, który jak nic nadaje się na konkurs recytatorski dla uczennicy klas wczesnych. Valenciennes to francuskie miasteczko, wtedy słynne z koronek. A linia: "Them that ask no questions isn't told a lie." niewątpliwie przyda mi się w pracy. Ale przyznaję, że nie zdołałem ubrać ludzi Króla Jerzego w ich niebiesko- czerwone mundury. Cztery wersy po 13 sylab to wciąż za mało. I Rudyard: If you wake at midnight, and hear a horse's feet, Don't go drawing back the blind, or looking in the street, Them that ask no questions isn't told a lie. Watch the wall my darling while the Gentlemen go by. Five and twenty ponies, Trotting through the dark - Brandy for the Parson, 'Baccy for the Clerk. Laces for a lady; letters for a spy, And watch the wall my darling while the Gentlemen go by! Running round the woodlump if you chance to find Little barrels, roped and tarred, all full of brandy-wine, Don't you shout to come and look, nor use 'em for your play. Put the brishwood back again - and they'll be gone next day ! If you see the stable-door setting open wide; If you see a tired horse lying down inside; If your mother mends a coat cut about and tore; If the lining's wet and warm - don't you ask no more ! If you meet King George's men, dressed in blue and red, You be careful what you say, and mindful what is said. If they call you "pretty maid," and chuck you 'neath the chin, Don't you tell where no one is, nor yet where no one's been ! Knocks and footsteps round the house - whistles after dark - You've no call for running out till the house-dogs bark. Trusty's here, and Pincher's here, and see how dumb they lie. They don't fret to follow when the Gentlemen go by ! 'If You do as you've been told, 'likely there's a chance, You'll be given a dainty doll, all the way from France, With a cap of Valenciennes, and a velvet hood - A present from the Gentlemen, along 'o being good ! Five and twenty ponies, Trotting through the dark - Brandy for the Parson, 'Baccy for the Clerk. Them that asks no questions isn't told a lie - Watch the wall my darling while the Gentlemen go by !
  25. Więc nie daj zimy ręce obdartej, Tknąć w tobie lata nim ekstrakt spłynie: Skarb ten powierz fiolce ciebie wartej, Zachowaj piękno w skarbcu, nim zginie. Nie może to być lichwą niegodną, Gdy dłużnik spłatę z radością wniesie; Spłodzisz istotę sobie podobną, Szczęścia więcej, gdy będzie ich dziesięć; Ciebie dziesięciu, to lepiej niż sam, Z jednego dziesięcioma się staniesz: Cóż może śmierć, gdy zabierze cię nam, A w swych potomkach żywym zostaniesz? Upór skończ, żal dać urodę taką Na śmierci łup i schedę robakom. Bezpośrednia kontynuacja sonetu 5. Ujawniają się dwa elżbietańskie archaizmy (wizje świata): pierwszy to, że zima jest brzydka i wstrętna (podobnie noc); a drugi, że cechy dziecka pochodzą od ojca, zaś kobieta jest tylko "naczyniem". No cóż, nie uważali na biologii. No i wyjaśniło się, o co właściwie chodzi z "destylatem". U Williama, to nie tylko kwiatki i motylki... Czasem jest - życiowo. I William: Then let not winter's ragged hand deface, In thee thy summer, ere thou be distilled: Make sweet some vial; treasure thou some place With beauty's treasure ere it be self-killed. That use is not forbidden usury, Which happies those that pay the willing loan; That's for thy self to breed another thee, Or ten times happier, be it ten for one; Ten times thy self were happier than thou art, If ten of thine ten times refigured thee: Then what could death do if thou shouldst depart, Leaving thee living in posterity? Be not self-willed, for thou art much too fair To be death's conquest and make worms thine heir.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...