Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dawid_Piełot

Użytkownicy
  • Postów

    36
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dawid_Piełot

  1. Dawid_Piełot

    Kubek kawy

    Wiele mówi dzisiejsza zabawa, Rano zjeść trzeba kawałek chleba. Patrzysz nieco okiem zaślepionym, Zegar mówi czas do pracy jechać. Jak twoja gęba zmęczona ziewa, Wolisz iść spać bo dziś sroga bieda. Ale naraz jakaś zanęta wita, Wdzięcznie zaprasza i prosi piękna. Czujesz ten apetyczny zapach już, Receptor węchu obudził się tu. Spożywasz, popijasz, smakujesz i, Mówisz dzisiaj pięknie się odkujesz.
  2. Gdzie jest kąt cichy, Łkasz w samotnej ciszy. Zmartwień pełen wór, A Ty zupełnie sam. Tli się płomień zgubny, W Twej głowie bój nierówny. Diabeł szepcze same złości, Anioł mówi nie ulegaj naiwności. Serce bije coraz szybciej! Czujesz tętno, czy pękniesz wstęgo? Plątanina wici, sznur już wisi, Trafić w sedno, słychać jedno echo. Coś się w głowie odbija, nadchodzi rozwiązania godzina. Zegar wskazuje co przemija, Nadchodzi Twoja godzina. I nadal Sam, zupełnie Sam. Nagle ktoś zaczyna łkać, Nagle ktoś zaczyna się śmiać, Opadasz z sił idziesz spać. Budzisz się w ten sam czas, Nagle możesz się śmiać, Nagle możesz i spać, Nie bój się możesz wiać. Uciekaj od trującego kiełku, Uciekaj z tego zgiełku. Świat jest piękny, Nie czas na udręki.
  3. Witaj. Wiersz się trochę ciężko czyta. Myślę że zmiana rozmieszczenia tekstu sprawiłaby większą czytelność, niektóre rymy mam wrażenie na siłę upchane, ciężko wyczuć "pauzy" pomiędzy słowami. Przesłanie proste i zrozumiałe. Pozdrawiam.
  4. Dawid_Piełot

    Polny kwiat

    Była kraina piękna, krwią soczyście splamiona. Wzmagająca się od początku słońca, burza pierwsza nadeszła. Jako Pierwszy rzucił się w bieg, szorstko pod wiatr, Cisza, tylko narasta coś w oddali, To pęknięte naczynie, Kap, kap, kap na szyję. Matczyna wyobraźnia kieruje się ku zgiełkowi, Czy czujesz jej łzy? Gdy budzi się zapłakana, bo nie ma już jej Stacha? Kurz opadł, upadli powstali. Kwiat polny rósł przez dzień cały, Łodyga wzniosła i dumna, Liście piękne o soczystej zieleni, A sam kwiat pachnący, kolorami pięknymi rażący. I tak przez dzień cały, kołysał się na wietrze ów kwiat, w rzeczywistości całkiem mały. Wieczorem dwie wichury nadchodzą, Tornado, Huragan, Cyklon o zgrozo. O Matko coś Stacha zgubiła, O Matko coś swą łzę przelała. Gotuj naczynia, bądź gotowa, Niejedno naczynie z bólu dziś pęknie. W otchłani żywiołu buja się, nasz polny kwiat, Dumnie, nie ugina się, będąc całkiem sam. Ów polny kwiat wydał pierw nasiona w świat. Wody brakować mu zaczęło, i usechł z wycieńczenia. Zgnij czarna miotło, coś wodę i życie mu odebrała. Z rana cisza na polu nastała, Słońce ogrzało pole drętwe, Woda wypełniła puste serce. A nasz polny kwiat, Wydał kolejne istnienia na świat.
  5. @Father Punguenty przyjemnie się czyta. Pozdrawiam.
  6. Bzyk, bzyk, Bzak, bzak, Czemu to nie tak. Jedno tańcuje koło drugiego, I chciałoby tego pierwszego bez tykania drugiego. Czemu świszczy, czemu krzyczy, Jedno chce przy drugim ciszy, ale skąpo krzyczy. Czemu to nie tak, a ma być jak? Chciałoby jednego ale i drugiego, trzeciego, czwartego. To nie tak, a tak. Obejmować jedno, a nie drugiego, trzeciego, czwartego. To jest wskazanie dla pierwszego.
  7. Leci kmiotek Dokądsz biegnie, Czy go ktoś ubiegnie? Nie myśl kmiotku tyle, Życie Ci nie miłe? Garnij sobą wszystko zewsząd, Ni granicz niczym, nie chlub ciszy. Nigdy nie mów, że Ci czego brak. Zewsząd Ciszy Brak.
  8. Jeśliż zerkąłś kmiocie w tył, I widać jeno pył, Coś sobą zobrazował, Czemusz mamkę zmiotał? Misterialny obraz, przed tym dym, Nie wyobrażalny marazm z Ciebie zły. Puknąwszy tam, o tam, Odnowszy, jo żem SAM. Miocisz sobum TY kukiełko, Czemusz jeno ŁUN mo Futerko? Z kierund pradło idzie, Czy mnie słyszysz mój Słyszycie? Nieopodal tuż z nienacka, Zjawa pradło wyjawia. Woda, wodę zmienia, Słyszysz! Jakowe Twe wspomnienia? Podnieszowszy wszystkie zgieły, Muszę iść przez młyn Hadesu, Nie znając swego, a co cudzego. Gra za grę wygraną, Już nadejdzie dziś TWA chwała, Kolana otrzyj, zmilkły zgieły, Co przed Tobą? Jeno moje zamiary
  9. Dawid_Piełot

    Sukces

    W teraźniejszej objętości się znajdujesz, I gdybasz, co sobą zakomunikujesz. Zaglądasz w głąb siebie, W jakim będziesz Chlebie?! Ogół jest obszerny, jak wszechświat bezdenny. Sam jesteś jak kamyk, wśród głazów pełnych. Na nic Twe oczekiwania, jeśli nikłe, Twe starania. By otrzymać Statuę, musisz przejść próbę. Dążyć do kresu, pokonując zakręty Hadesu. Krzyczeć jak Syzyf, pośród Trudu śpiewów. A dotrzesz do wyżyn wykresu, i Staniesz u wrót sukcesu...
  10. Spocząwszy w oddalonej otchłani, rozpoczyna się myślowy set. Czym to jest, i czym bywa, czy to rzecz, czy też nie. Zagłębiając głębiej się, poczynasz otwierać wrota swe. U bramy wielkiej tej, odkrywać zaczynasz korzeń jej. Korzeń ten w Tobie, ma swój pień, A jego korona, rozpościera się przez Twój cień. A kwiat jego widać, w noc, czy w dzień, I daje najpiękniejszy owoc, jaśniejszy niźli Słońca cień. To co na zewnątrz się objawia, musi mieć wewnątrz swego pięknego Pawia. Towarzyszy także mu, kolorowa mozaika, ułożona z cudnych snów. Sny te nie materializm tworzą, to co podąża, za wewnętrzną rozkoszą. Składową jednej jedności są, co nazywa się Duszą Twą. Bo darowana Tobie została moc, która dzień przemienia w noc. I niechaj sposób objawiania, będzie zgodny z rozbłyskiem zbawienia. . .
  11. Tutaj moim zdanie, czy wiersz jest dla kogoś chodzi głównie o przekonania religijne. Proszę Pana bardzo podoba mi się Pańska twórczość, kiedy czytałem powyższy utwór odczułem wzniosłość- utwór w moim odczuciu ma charakter modlitwy. Dla mnie jak najbardzie siódemka z plusem. Pozdrawiam serdecznie. Ps. Żadnej interpunkcji, utwory są wolne i mają być prawo niepowtażalne o to w tym wszystkim chodzi ;)
  12. Ciekawie napisane ;d Rozumiem, że chodzi w wierszu o przykładowe zilustrowanie trudności jakie napotykamy na codzień?? pozdrawiam serdecznie ;) uśmiechy śle;d
  13. Dawid_Piełot

    Trud

    Gdym czeluści poznał żal, Nastał głęboki stan. Stan czerni z bielą mieszający, Od środka całkowicie niszczejący. Walka nie równa się stawała, bo z góry była przegrana. Jednak gdy noc nastała, czeluść zasypana, do rana została. Moc przybyła, i zło wykluczyła. Choć tak b łacho trudząca, to jednak wszystko mogąca, przy tym nigdy, się nie nudząca, za to radością wypełniająca. I oto recepta na Twój trud, Nie myśl żeś już trup. Boś jeszcze żyw i przy zmysłach też, więc w noc, do roboty się weź...
  14. Dawid_Piełot

    Start

    Jeśli chodzi o odstępy pomiedzy wersami to są one spowodowane przez edytor tekstu. Po drugie używają dużych liter chce pewne aspekty wyróżnić w ten sposób :)
  15. Rymy może rymami :) Ale dla mnie liczy się przekaz który tutaj został ujęty dobrze:) Również poruszam w swojej twórczości tą tematykę można powymieniać się spostrzeżeniami pozdrawiam;d
  16. Co konkretnie chciałeś oddać przez ten wiersz?? Bo zastanawiam się i nie potrafię nic wymyśleć. Sam piszę czasem zawiłe utwory ale tutaj nie widzę żadnego zazębienia. Proszę o sprostowanie ;) Piszę bo utwór mnie zaciekawił, być może ma głebszy wymiar niż mi się zdaje :)
  17. Powiem Ci, że masz ładny autentyczny styl ;) Piszesz to co czujesz dzięki czemu Twoje utwory nabierają w moim odczuciu osobistego charakteru pozdrawiam serdecznie ;)
  18. Przekazałaś cała prawdę :) Pozdrawiam serdecznie ;)
  19. Dawid_Piełot

    Start

    Wieczoru pięknego, tak zwanego lazurowego. Początkowo jednak błękitnego. Spojrzawszy w zwierciadła cień, Dojrzawszy przyszłość, przyszłości, Decyzja teraźniejszości. Kulawego trzymasz swego. Zgiąwszy, nie do sprostowania. Nawet nie dający się sprasować, Będzie bardziej, dalej kulać. Skąd wiadomość nadejść ma, skoro trzymasz nieznany sobie znak. Nieskończoność możliwości, daje możliwości jego mości, tylko, czy się dobrze ugości!? To co daje znak, kiedyś spojrzy w spak, i oceni to, co zaprezentowało, i prezentować będzie miało...
  20. Dawid_Piełot

    ****

    Pośród śpiewu drzew, płatków cudnych róż. W jasności otaczającej, tuż, tuż. W cudownej sferze dookoła. Dwoje obok siebie tu, spogląda, w oczy swe lśniące, energią tryskające, gorącem pożądania promieniujące. Spoglądając tak, wewnętrznie drżeć poczęli, głaszcząc, uczucie przekazać, sobie zechcieli. Ręce na policzkach migrujące, oczy jeszcze bardziej emanujące. Działanie mają prowokujące. Usta pieszczoty pragnące, coraz bardziej, się zbliżające, w coraz większym napięciu trzymające, oczy z namiętnością spoglądające. W końcu doprowadzające, Do delikatnego, spokojnego, jak jej ciało pięknego, Tak namiętnie ponętnego, pocałunku pierwotnego. Wtem burza uczuć się rozpętała, piekło w niebo przemieniała. Rękoma pieścić, swe ciała zaczęli. Dłonią on swą, pieścił szyję. Następnie nad sercem zataczał krąg. A potem uchwycił Duszę jej, Przelewając całe uczucie swe. Przetoczyły ciała, obejmując się, Następnie zjednoczyły Duszy swe. Oddech jej, płytszy, szybszy nastał, Płomień łona narastał. Mimika twarzy jej, znać dawała, że przyjemność jej narastała. Duszy, w niej promieniującej, odczuwać więcej zechciała. I burza gwałtowniejsza się stawała, Dusza z Duszą szybciej obcować poczynała. Błogi stan obojgu darowała, uniesienia nie szczędząc do rana. Wtem obnażeni, oboje błogo zmęczeni, Spoglądając ku niebu, nie będąc w pośpiechu. Głęboko wspólnie wzdychając, za ręce trzymając, W miłości rozmyślając, całość uniesienia przypominając. W jedności zechcieli trwać, I prosili znów, by Boży sen im dać. . .
  21. Co się dziś stało, wszystko szybko nastało, jak mgła wieczorna, szybko nadeszła, tak jak przeszła tęcza. Ni z ta ni zowąd, piorun trzasnął w dąb. I nastał wielki ząg. Kolejny piorun wrzasnął, oby nie zasnął. Tornado nastało, mgielny posąg, widoczność przez mleczny krąg. Szepty wokół czeluści, echo wołające. Formy kołyszące, na złość przeciwnie lśniące. Ślepia wodniście parzące. Przestrzeń uciekająca, zewsząd nieskończenie otaczająca. Woda wewnątrz wrząca. Siła wewnątrz przeciwnie naciskająca. Wewnątrz moc rozrywająca. Przez zamknięcie kończąca...
  22. Dawid_Piełot

    ****

    Wokół cisza głęboka, Noc włazi do oka, W uchu podmuch czuć, Napięcie wzmaga już, Czy to już ta chwila. Serce szybciej bić poczyna. Boską dłoń wyginam. Serca Twego bliżej dopinam, Bliskości Twej, miłości tej. Już w objęciach swych Cię mam, Teraz swoje serce dam. Przelać w Ciebie upojenie swe, Coraz bliżej być chcę. Rozpoczął się akt ten. Dłonie wyznaczyły delikatny gest, Stały przewodnikiem uczuć się, zbliżając serc, jedności dzień. Usta czuć zaczęły. Ręce oplatać Ciało poczęły, Czułość wewnątrz narastała, I więcej się domagała. W chwili wzniesienia, kolejny etap zbliżenia. Poczułem oddech Twego uniesienia, Swym ciałem, moje zabrałaś, I tak ponętnie pojękiwałaś, Sposób jak na mnie patrzałaś, Potęgował doznanie duszy mej, A ja darowałem to samo Twej. Wzniosłość chwili tej, do raju doprowadza mnie. Me serce unosi się, Wraz z Twoim oplata się. I wspólnie w tym trwają, Namiętności nie zabijają, Wieczności kres pokonają. By zmysły rozpalić swe , przypomnij sobie sen ten. I zawsze taki sen, Powtarzaj sobie wten.
  23. No faktycznie jakiś metafor nie ma wymyślnych ;) Ale chodziło mi bardziej na uchwyceniu tego czegoś :)
  24. Dawid_Piełot

    Upadek

    Wiersz naszpikowany emocjami ;) Udało Ci się oddać uczucia Tobie towarzyszace ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...