Pytasz
skoro jest tak dobrze to dlaczego
jest niedobrze
odpowiadam post factum
bo jeśli jest tylko dobrze
to niedobrze
już sam tytuł zaciekawił
więc jestem tutaj
i czytałam z przyjemnością
pozdrowionka
och jestem
szczęśliwie oszołomiona
ciepłem odbioru moich
żartów natury a jeśli
naprawdę inspirują
zajrzyj w nieskończony
są rozważania natury
serdecznie zapraszam
mnie wystarczy to co mam z natury
ostrych narzędzi nie posiadam
tylko różowe okulary :)))
dziękuję za poczytanie - jestem zaszczycona :)
a krytykę przyjmuję w spokojnym uśmiechu :)
Roj, wiem, że ten wiersz może się nie podobać przez te rymy właśnie.
ale go sercem rymującym napisałam dla mojej mamy, aby jej było raźniej:)
i ja osobiście lubię ten wiersz - dla mnie wiele znaczy...
Dzięki za poczytanie i krytykę :)))
Ach, Stokrotny - ukłon w twoją stronę - nie odpowiedziałam ci na pytanie.
Otóż niebo i tęcza są wytworami natury, ja je widzę więc zapadają w moją pamięć choć wiem, że kiedyś z niej wypadną wraz ze mną...
akwamaryną szlifowana rana
zniknie bez śladu
pozostała
lustrzana
blizna
nieustannie zabawiany czas
uda się zatrzymać
czas nieubłaganie
umyka
w ciszę
z pogodnego nieba
nie spadnie nawet jedna
kropla deszczu
czasem z pogodnego nieba
płyną strugi deszczu
żelaznego konia
nie nadgryzie ząb czasu
ząb czasu strawił
żelaznego konia
doszczętnie
tęcza malowana akrylami
nie utraci barw
i nie rozpłynie się
traci barwy
i rozpływa się
w nicość
z daleka od drogi w zacisznym podwórku stoi dom
w korytarzu domu na centralnej ścianie wisi lustro
w maswerkową ramę misternie wkodowane
jak magnez przyciąga papierowe twarze
by przeglądać je jak kartki puste jak podobrazie
potem w kryształową pamięć wszystkie chowa
by właścicielom kiedyś tylko kontur oddać
twarze chętnie poddają się lustra swawoli
nie wiedzą że ono niczym paparazzo za nimi goni
by wyssać z nich cząstkę ja bez ich woli
lustro dzięki sztuczkom wszystkie odbicia
do tajemnego kodu chytrze wlicza
lecz kod zawisł w nieskończoności
przez profil perdu
co znienacka
lustro zaćmił
kochana mamo
dziś o jedno proszę
przyjedź do mnie i przywieź wiosnę
ja zwabię drzewnego motyla
dla ciebie zatrzymam
nie myśl że on szybko przemija
że jego życie to pajęczyna
gdy już przyjedziesz mamo miła
podaruję ci broszkę w kształcie motyla
widzisz
w ten sposób można wieczność otrzymać
wszystko to po to byś ty mamo była
gdy już przyjedziesz mamo kochana
będę twoją dłoń w mojej trzymała
(chcę jeszcze raz poczuć się jak dziewczynka)
potem aleją róż powędrujemy bezszelestne
wdychając cudne różane powietrze