Widziałem ją w sobotę
szła truchtem po chodniku
teściowa matka żony
w przykusym paltociku.
Przyjrzałem się dokładniej
stanąłem tak jak wryty
stwierdziłem, że na sobie
ma palto mej kobity.
Przymknąłem wtedy oczy
chwilę z zadumie stałem
jak dobrze, że nie naga
teściowa, pomyślałem.
Różnie to z teściówkami
bywało oraz bywa
czasami miód malina
lecz częściej jest zgryźliwa.
W domu od progu żona
w futerku mnie witała
i bez ogródek rzekła,
że mamie swej oddała
paltocik, bowiem sobie
za premię, mą wypłatę
kupiła z norek futro
wpłacają pierwszą ratę.