Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Krzysztof Piątek

Użytkownicy
  • Postów

    124
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Krzysztof Piątek

  1. Przyszedł oddech spokoju,
    Trwoga wewnątrz umysłu,
    Zamknięta w szklanym słoju,
    Zły przeszedł w stan spoczynku,

    Gruba lina zakręcona,
    Odcięta w pół długości,
    Szablą z herbem miłości,
    Tylko ona złego pokona,

    Pustynia nieprzebyta,
    Oazą na pół przecięta,
    Teraz dżungla przepiękna,
    Woda jest nieskończona,

    Wielka moc miłości serca twego,
    Krajobraz życia zmieniła mojego,
    Serce twe czyste jak błekitne niebo,
    Odgoniłaś z serca i umysłu, "złego"

  2. do izuni

    Zima wciąż trwała,
    Moje serce zamrażała,
    Nagle wyrósł kwiat,
    Piękniejszym stworzyłaś świat,

    Wiosna w mojej duszy,
    Ty ją obudziłaś,
    Mimo lat katuszy,
    Nigdy nie opuściłaś,

    Teraz ja dam wiosnę tobie,
    Pierwsze kwiaty, pierwsze tęcze,
    Pełne radości jest moje serce,
    Pełne miłości będzie nasze życie,

    Wyrwałaś mnie z ciemności,
    Zgiełku myśli zabójczych,
    Teraz drogą staro-nowej miłości,
    Będziemy kroczyć w nowe życie!

  3. Zima wciąż trwała,
    Moje serce zamrażała,
    Nagle wyrósł kwiat,
    Piękniejszym stworzyłaś świat,

    Wiosna w mojej duszy,
    Ty ją obudziłaś,
    Mimo lat katuszy,
    Nigdy nie opuściłaś,

    Teraz ja dam wiosnę tobie,
    Pierwsze kwiaty, pierwsze tęcze,
    Pełne radości jest moje serce,
    Pełne miłości będzie nasze życie,

    Wyrwałaś mnie z ciemności,
    Zgiełku myśli zabójczych,
    Teraz drogą staro-nowej miłości,
    Będziemy kroczyć w nowe życie!

  4. Przyszedł i znów...
    Zatopiony...
    Okręt tak dobrze sterowany,
    Idzie na dno...zapłakany,
    Kapitan, statek...toną razem,
    Koniec wcześniej nieoczekiwany,
    Kłamali!...Niezatapialny...
    Lecz wrak już i rdza wszędzie,
    Już nigdzie nie popłynie,
    Na dnie...gdzie ty...leżeć będzie,
    Nie ma ratunku choć wołano,
    Dawno o nim zapomniano,
    A kapitan stary,
    Rozpadł się pokonany,
    W swoim statku zakochany,
    I przez niego...wraz z nim...
    Pochowany!

  5. Czas...
    Prosta linia prawdy,
    Czas..
    Płynie nieprzerwanie,
    Czas...
    Jest,patrzy,milczy,
    Czas...
    Zmienia świat nieubłaganie,
    Czas...
    To oczekiwanie,
    Czas...
    Widzi wojny...
    Czas...
    Sprowadza pojednanie,
    Czas...
    Czasem hojny,
    Czas...
    nieraz zadaje ból,
    Czas...
    Czas to życia król,
    Czas...
    Przyjaciel...
    Czas...
    Wróg!

  6. Krocząc ścieżką smutku,
    Trwałem w przekonaniu,
    O tym, że ludzkie dobro,
    Kryje się wewnątrz pucharu,
    zwanym duszą roztrzęsioną,
    Zgiełkiem kłamstw,
    Wybuchami nikczemności,
    Nieposkromionymi falami,
    Chęci zniszczenia świata,
    Zawładnięcia myślami,
    Płacz wewnątrz umysłu,
    Bicie serca wstrzymane,
    I cofa się jak cofają marzenia,
    Przy dzisiejszym tempie zniszczenia,
    W oczach ciemność,
    Nieprzejednany mrok zwątpienia,
    W uśmiech szczery,gdy za nim..
    Kryją się smoki chciwości,
    Upadek ludzkości!

  7. Krocząc ścieżką smutku,
    Trwałem w przekonaniu,
    O tym, że ludzkie dobro,
    Kryje się wewnątrz pucharu,
    zwanym duszą roztrzęsioną,
    Zgiełkiem kłamstw,
    Wybuchami nikczemności,
    Nieposkromionymi falami,
    Chęci zniszczenia świata,
    Zawładnięcia myślami,
    Płacz wewnątrz umysłu,
    Bicie serca wstrzymane,
    I cofa się jak cofają marzenia,
    Przy dzisiejszym tempie zniszczenia,
    W oczach ciemność,
    Nieprzejednany mrok zwątpienia,
    W uśmiech szczery,gdy za nim..
    Kryją się smoki chciwości,
    Upadek ludzkości!

  8. Strzeliłem palcami i ... nic,
    Cudów nie ma,
    A jakże cud potrzebny,
    Gdy życia się odechciewa,

    Wspomnienia jak wir,
    Wciągają w otchłań smutku,
    Czasem wypłynę na powierzchnie,
    Lecz dlaczego znów tonę?

    Pełno pytań znikąd odpowiedzi,
    Całe życie pytam lecz błądzę,
    Już ręce opadły, kres nadziei,
    Sam przecież sobą też gardzę!

  9. Wyszedłem z ciemności,
    Po kolana w błocie,
    Poszukiwałem światłości,
    Chciałem odzyskać życie,

    Niezmierzony blask mnie obudził,
    Z jesieni, przez zimę do wiosny,
    Tą drogą serce i dusza kroczyły,
    By wiosnę ujrzeć mój duch się trudził,

    Teraz nadszedł kres wędrówki,
    Stałaś się moją wiosną, nową ścieżką,
    Znów zakwitły kwiaty, świat...pięknością,
    Tak bardzo pragnąłem tej radości,

    Wróciłaś słońce memu życiu,
    Nie muszę więcej płakać w ukryciu,
    Mogę cię objąć, ucałować,
    Za twoje serce podziękować!

  10. Niebo blednieje, wokół szaro,
    Jak kwiat na pustyni, usycham,
    Mój świat pogrążył się w smutku już dawno,
    W myślach czarno, już nie oddycham,

    Tak wielkie nadzieje w jednej chwili rozwiane,
    Marzenia nigdy się nie spełnią, marność,
    Moje serce jak zwykle, złamane,
    Dlaczego tak jest, dlaczego muszę cierpieć?

    Tyle znaków a wszystko już było,
    I nic nie dało, życie ubyło,
    Teraz nadejdzie ból i smutek,
    Nie mam wiary, wszystko tracę...głupek,

    Tak mi ciężko, cierpię, to straszne,
    Tak dużo serca, tyle nadziei, skończone,
    Sens życia odszedł, zginę marnie,
    Odchodzisz, ja nie liczę się, grób kopię.

  11. Stojąc samotnie na górze,
    Myśląc co jeszcze przede mną,
    Ciemność widzę, czarne chmury,
    Miasto mej duszy czeka na burzę,
    Tornado tego świata zniszczy je,
    Gdyż znikąd nadziei, wiary,
    Kamienne posągi kłaniają mi się,
    Śmieją prosto w twarz, opluwają,
    Łzy jak ogień przeklęty,
    Niczym nie ugaszony ,
    Pali on moje wnętrze, marzenia,
    Czasem widzę kosę i czarny kaptur obok mnie,
    Próbowałem podejść skorzystać z okazji,
    Gdy jednak ktoś mnie odciągał od czeluści piekieł,
    Słońca nie widzę już od dawna,
    Smog trujący wdycham, niszczy mnie,
    Samotność wśród oszczerców ,
    Potęguje siłę trucizny,
    Podając na kolana wiem, że wokoło błoto,
    Czarna maź mnie przykrywa i tonę,
    Nie mogę oddychać ,
    Nie będę się bronił,
    Już znikąd nadziei !!

  12. Ciemność spowiła świat,
    Deszcz z chmur czarnych jak smoła,
    Burze z piorunami otaczają nas,
    Poczułem, że to koniec, znikła nadzieja,

    Powódź zalewa miasto,
    Moje serce tonie,
    Dla marzeń jest za ciasno,
    Gdy serce bólem wypełnione,

    Rozkopane drogi miasta,
    Nie wiem którędy iść,
    Kiedyś droga była gładka,
    Ból potrafił to zmienić!

    Promyk przemknął przez chmurę,
    Miasto odzyskało wiarę,
    Jest jeszcze nadzieja na zmianę,
    Gdy wrócimy szczęście...
    Nie osobno lecz razem!

  13. Wróć mi siłę!
    Przywróć wiarę w możliwe,
    Przytrzymaj nad przepaścią,
    Gdy zdradliwy wiatr,
    Rozkazuje skakać,
    Pokaż drogę ku słońcu,
    Ja wciąż widzę ciemność,
    Jedyne światło dają pioruny,
    Prowadzą do zguby,
    Pomóż mi zniszczyć,
    Zakopać, odrzucić,
    Zło które tkwi głęboko w mej duszy,
    Pokaż mi jak żyć,
    Bez smutku, ani jednej łzy,
    Inaczej odejdę w agonii!

  14. Zostałeś! Choć chciałbym byś odszedł.
    Czasem zadajesz ból...
    Twardy jak skała,niezmazywalny...czyżby?
    Jesteś do pokonania! Wiem to ale...
    Jak?
    Jesteś głęboko...walczysz o życie.
    Zgiń!Przepadnij!Też mam prawo by...
    Żyć!
    Będę walczył tygodniami, miesiącami,
    Do końca, bo wiem, że kiedyś...
    Odejdziesz!
    Mówisz...nie!
    Nasilisz się? Wrócisz wspomnieniami?
    Klęski...lęki...depresje?
    Ja jestem silniejszy! przetrwałem wtedy...
    Przetrwam i teraz!
    Zgiń potworze z mej duszy!
    Miłość zniszczy cię a...
    Wiem, że nadejdzie!!!

  15. Ciemność...złe podejście...śmierć.
    Czerń,matka smutku.
    Biel,czystość wśród umarłych,
    Dzień...koniec ciemności...zwycięzca śmierci...a...
    Jeśli nie odejdzie?
    Chaos...jak na początku...teraz na koniec...
    Przyszedł by walczyć o...śmierć,nadziei brak!
    Noc...współwinna grzechów świata
    Prababka ciemności...wyzwolenie od śmierci.
    Światło...drogowskaz ludzkości,zawsze zwycięża ale...
    Dziś,tej nocy, nieprzerwanej od wieku...drogowskaz czernieje a...my...
    Płacz,wołanie o pomoc,anioł ciemności obudzony z wiecznego snu...czerń!
    Ulice opustoszałe za dnia,budzą się nocą by...zabić!
    Grzechy zbierają owoce życia...a my...
    Krzyk wśród zgliszczy własnego Ja...wśród wrzasku codzienności...niesłyszalny!
    Blask...marzenie ludzkości...światło...wybawienie...ale...
    Kiedy się obudzi?

  16. Ciemność...złe podejście...śmierć.
    Czerń,matka smutku.
    Biel,czystość wśród umarłych,
    Dzień...koniec ciemności...zwycięzca śmierci...a...
    Jeśli nie odejdzie?
    Chaos...jak na początku...teraz na koniec...
    Przyszedł by walczyć o...śmierć,nadziei brak!
    Noc...współwinna grzechów świata
    Prababka ciemności...wyzwolenie od śmierci.
    Światło...drogowskaz ludzkości,zawsze zwycięża ale...
    Dziś,tej nocy, nieprzerwanej od wieku...drogowskaz czernieje a...my...
    Płacz,wołanie o pomoc,anioł ciemności obudzony z wiecznego snu...czerń!
    Ulice opustoszałe za dnia,budzą się nocą by...zabić!
    Grzechy zbierają owoce życia...a my...
    Krzyk wśród zgliszczy własnego Ja...wśród wrzasku codzienności...niesłyszalny!
    Blask...marzenie ludzkości...światło...wybawienie...ale...
    Kiedy się obudzi?

  17. Wszechobecny ból
    Dlaczego?
    Nie wiem..kto wie?
    Czy tak zawsze będzie?
    Stoisz tam, niedaleko
    Widzisz mnie,nie,nie widzisz!
    Oczy masz otwarte ale..duszę...
    Zamkniętą!
    I strzał!
    Cóż to za straszliwy ból przeszył moje ciało?
    Zabiłaś mnie!
    ...NIE...
    Ja żyję!
    Zabiłaś serce!
    ...NIE...
    Ono też żyje!
    Zabiłaś ale nic we mnie
    Zabiłaś mnie w sobie.

    Drzwi się zamknęły...i ja...
    nic już nie pamiętam.
    Widzę czarne chmury...ale cóż to?
    Rozchodzą się...rozpływają...SŁOŃCE!
    Widzę światło...nadzieję!

    Gdzie jesteś?Nie ma...znikłaś...
    Umarłaś w świecie mego serca.
    Żyjesz ale dla siebie, bo ja...
    Zmartwychwstałem!!!

  18. Ciemność spowiła świat,
    Deszcz z chmur czarnych jak smoła,
    Burze z piorunami otaczają nas,
    Poczułem, że to koniec, znikła nadzieja,

    Powódź zalewa miasto,
    Moje serce tonie,
    Dla marzeń jest za ciasno,
    Gdy serce bólem wypełnione,

    Rozkopane drogi miasta,
    Nie wiem którędy iść,
    Kiedyś droga była gładka,
    Ból potrafił to zmienić!

    Promyk przemknął przez chmurę,
    Miasto odzyskało wiarę,
    Jest jeszcze nadzieja na zmianę,
    Gdy wrócimy szczęście...
    Nie osobno lecz razem!

  19. Zostałeś! Choć chciałbym byś odszedł.
    Czasem zadajesz ból...
    Twardy jak skała,niezmazywalny...czyżby?
    Jesteś do pokonania! Wiem to ale...
    Jak?
    Jesteś głęboko...walczysz o życie.
    Zgiń!Przepadnij!Też mam prawo by...
    Żyć!
    Będę walczył tygodniami, miesiącami,
    Do końca, bo wiem, że kiedyś...
    Odejdziesz!
    Mówisz...nie!
    Nasilisz się? Wrócisz wspomnieniami?
    Klęski...lęki...depresje?
    Ja jestem silniejszy! przetrwałem wtedy...
    Przetrwam i teraz!
    Zgiń potworze z mej duszy!
    Miłość zniszczy cię a...
    Wiem, że nadejdzie!!!

  20. Wróć mi siłę!
    Przywróć wiarę w możliwe,
    Przytrzymaj nad przepaścią,
    Gdy zdradliwy wiatr,
    Rozkazuje skakać,
    Pokaż drogę ku słońcu,
    Ja wciąż widzę ciemność,
    Jedyne światło dają pioruny,
    Prowadzą do zguby,
    Pomóż mi zniszczyć,
    Zakopać, odrzucić,
    Zło które tkwi głęboko w mej duszy,
    Pokaż mi jak żyć,
    Bez smutku, ani jednej łzy,
    Inaczej odejdę w agonii!

  21. Stojąc sam na podwórzu,
    Patrzę na niebo pełne gwiazd,
    To samo niebo, pod którym,
    Patrzyłaś na mnie ostatni raz,
    Lekcję dałaś mi jedną,
    Nie ufać nikomu,
    Serce mam tylko jedno,
    Ono chce jeszcze bić,

    Byłem tak strasznie ślepy,
    Nie wiedziałem, że,
    Robię wszystko na próżno,
    Wspólne życie skończyło się,
    Mam dość tego bólu,
    Odrzuciłem cię,
    Odejdź z mej pamięci,
    Daj żyć swoim życiem.

  22. Stojąc samotnie na górze,
    Myśląc co jeszcze przede mną,
    Ciemność widzę, czarne chmury,
    Miasto mej duszy czeka na burzę,
    Tornado tego świata zniszczy je,
    Gdyż znikąd nadziei, wiary,
    Kamienne posągi kłaniają mi się,
    Śmieją prosto w twarz, opluwają,
    Łzy jak ogień przeklęty,
    Niczym nie ugaszony ,
    Pali on moje wnętrze, marzenia,
    Czasem widzę kosę i czarny kaptur obok mnie,
    Próbowałem podejść skorzystać z okazji,
    Gdy jednak ktoś mnie odciągał od czeluści piekieł,
    Słońca nie widzę już od dawna,
    Smog trujący wdycham, niszczy mnie,
    Samotność wśród oszczerców ,
    Potęguje siłę trucizny,
    Podając na kolana wiem, że wokoło błoto,
    Czarna maź mnie przykrywa i tonę,
    Nie mogę oddychać ,
    Nie będę się bronił,
    Już znikąd nadziei !!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...