Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rosa Anna

Użytkownicy
  • Postów

    86
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rosa Anna

  1. Wierzcie jeśli chcecie sam mi opowiedział. Na imię mu było Wodniaczek. Z żółwi. Zaczął od tych właśnie urywanych słów: W kącie ogrodu pod listkiem spało dziecko. Susza nastała w tym zakątku wszelkich skarbów i to pustynna. Miałżeby się zmarnować skarb, ogrodnika rękami, tak wypieszczony, cacany? Wyjałowić się do pyłu i pożółkłych trawek? Pilnował każdej życiodajnej łyżki płynu, chwalił za każdą kroplę wpływającą przez wrota gardła do ogrodu ciała. Co dwie minuty jedna łyżka. Notował wszystko. Wysuszony ogród bronił się jak mógł, a Wodniaczek namawiał, tłumaczył, zachęcał i pocieszał aż do skutku. Na drugie imię dano mu Cierpliwy. Nie przejmował się, że rośliny wciąż mają wiotkie liście. Wiedział, że jak czarodziejska ósma szklanka wpłynie pomiędzy korzonki nadejdzie ocalenie i wkroczy życie. Czuwał ze swoją łyżką i dodawał, dodawał życia spragnionej roślinności, a kolejne kwiaty podnosiły główki i uśmiechały się niepewnie. Czy to aby wystarczy? Szeptały. Zziajany dzielny żółw ani na chwilę nie przestając, krzątał się po ogrodzie i do każdej trawki szeptał: pij. Pij. To nic, że nie możesz, ale tak trzeba. I głaskał co smutniejsze krzewy po igiełkach. Ta bajka nigdy się nie skończy, ogród będzie napojony do syta i przepiękny. Wodniaczek zadba o każdą szklankę wody i wyczaruje motylki. Zapanuje radość. Dziecko pod listkiem otworzyło oczy.
  2. Drogi, dróżki, ścieżki nie dawały oparcia stopom jednak grzęznąć rzeczą ludzką. Zosia wierzyła, że zbita ziemia zmieni się w asfalt, a znalezione pod stertą chrustu jajko nie ucierpi. Coś ciągnęło ją za nos, za horyzont. Przeczuwała początek własnej historii.
  3. znaczy się peelka pomaga:) o ile da radę, nie zawsze się da pomóc dziękuję za poczytanie pozdrawiam serdecznie
  4. przejadę się do pracy ściągnę małą z dachu zabiorę jej nóż rzucę nim za siebie wrócę po córkę do przedszkola i cicho zanucę
  5. to miała być lekka stylizacja w tym miejscu na antyk pozdrawiam
  6. Dziękuję za zauważenie:) Serdecznie świątecznie pozdrawiam
  7. Dlaczego w święta odwiedzać? Można by się zanurzyć popod pływy i błądzić w krystalicznych odmętach i cieszyć się brakiem dźwięków i radować nietoperzą mantą co jak kwiat na dno opada i jak zimorodek podfruwa. Podpłynąć do meduzy i pląsać między parzydełkami. Przerwać tradycyjną zażyłość korala z diabłem morskim i nikogo na plantacji się nie bać. Zamiast karpia jadać plankton. Tymczasem gotować, konsumować, konwersować, konwertować w wolnej chwili i nigdy nie być gotowym trzeba, bo jeżeli nie w święta to kiedy? Wszystko opada. Nawet stan wód gruntowych i igły. Nawet płachta na byka.
  8. stugłowy wąż rozgadany z oczu zbiorowym wytrzeszczem dusi szyję własną i brzuch a paszczę obrzydłą do tyłu podaje chciałoby się powiedzieć historycznie się wzwiódł aż nie pęknie
  9. Obwiniam się, że Mikołaj nie przyszedł. Oszczędzam światło i nerwy. Unikam kolejki pod drzwiami lekarza. Kupuję zbyt drogie zabawki. Czytam bajki. Obniżam loty. Godzę się ze świerszczem. Rozpalam ogień. Śmieję się dusząc mięso. Kością w gardle umieram. I tak ma być.
  10. Śpiewała szeptem by nikt nie słyszał Do snu jedynie sam wiatr ją kołysał Nie miała przed sobą prawie nic Za sobą zbyt wiele rzeczy złych Myślała cudownie by mieć gitarę Wierzyła wspaniale też mieć by dom I zjawił się z gitarą jej książę zaraz Od razu rozpoznała że to właśnie on na na na na Szli za rękę jedną drogą wciąż razem Wpatrzeni w siebie jak dwa obrazy Jak dwa lustrzane odbicia jednego Dopóki nie stało się coś bardzo złego na na na na Nikt nie wiedział co się stało może on Utraciła siebie całą i swój tron Gdy próbował jej tłumaczyć wszystko Zabijał w niej coraz bardziej bliskość Nikt nie wiedział co się stało dlaczeego W jakim celu ją zabił różowo - białą Nawet nieświadomy tego on. Chudy lekarz stwierdził zgon. na na na na
  11. Dlaczego nie można pogodzić się z życiem z powodu trzęsienia ziemi na drugim końcu globu? A czy telefon może zniszczyć świat? Tak tak tak. Gdy pan prezydent ma depresję to owszem. Bo przez pomyłkę z białym domem łączy Się stara sprzątaczka z salonu jednego Jest wkurzona i kwacze jak kaczka, Bo jej ktoś zabrał trochę zielonego. Syczy i cedzi zimnym wrednym głosem oddawaj ty chamie zaraz moją forsę A pan prezydent człowiek wrażliwy każdy to wie Myśli już: po co mi taki świat, no po co. Ach, nie. I dalej duma nad słowami starej miotły Zastanawiając się co najpierw zrobi Japonia, Berlin czy Brooklin Szuka stanowczo klucza i telefonu. (zaraz rozdzwonią się dzwony) Dzwoni najpierw do żony do domu Potem do dwóch wtajemniczonych panów Już nic nie zmieni jego planów Boże chroń cara - i świat rozpierdala Jak w tej sytuacji ma nie być neurotyczna Całkiem skądinąd przesympatyczna Blado - różowa panna Krzysia, Która zasłabła w mięsnym dzisiaj?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...