Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

krys929

Użytkownicy
  • Postów

    184
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez krys929

  1. @Sylwester_Lasota A dziękuję, za jakże lakoniczny komentarz, (Chciałem napisać pyrrusowy, ale chyba za dużo wypiłem, haha) od osoby, która tu na forum rekordy bije. Pozdrawiam :)
  2. Czas i Przestrzeń Grawitacyjne misz-masze Zakrzywionych linii Wieczny powrót God is Dead Powiedział artysta z cyrklem Czarna dziura Horyzont zdarzeń Hawking na liście Epsteina Samobójcza strzałka czasu Czy USA wylądowało na księżycu? Małpy bawią się kośćmi I'm sorry Dave, I'm afraid I can't do that Dr Strangelove zacierający ręce Macierz i inne matematyczne wymysły I wciąż zastanawiam się Co myślał Odcinający sobie ucho Van Gogh
  3. @Leszczym A i B, to mi przypomina prawo Newtona, jak jedno ciągnie do drugiego, to drugie do pierwszego :)
  4. @Leszczym Zawsze w sercu artysty jest ta jedna, nawet gdy to się zmienia w ciągu wieczora :) ))))
  5. krys929

    Samotność

    Co nas łączy? Jakiś demon Który wleciał w nasze dusze Gdy mieliśmy gorszy czas Sąd ostateczny nas nie dosięgnie Gdyż My sądzimy się codziennie Co nas trzyma? Cypr i kilka piosenek Maleńczuka 10 lat historii Jola Co z nami będzie? Zostaniemy milionerami? Artystami? Czy stoczymy się na samo dno Rozpaczy i minionych wzniesień Przyjacielu, którego nie znam Bądź busolą mojego życia Nic innego mi nie zostało Niż wierzyć, że to ma sens
  6. @Tectosmith No tak bywa. Cóż zrobić.
  7. Tańczyliśmy w klubie W którym było gorąco Od ciał i alkoholu Moje dłonie Wędrowały po Tobie Dziewczyno z Kazachstanu Bo tak miałaś na imię Przecież nie jestem atletą Młodości nie pierwszej Włosów nie ma co liczyć Czym sobie zasłużyłem? Gdy wyrwałaś mnie za rękę Od tej piękności z balkonu Wschodnia zazdrość Dziki temperament Możemy to powtórzyć
  8. Mieszkałem wtedy w jednej z krakowskich kamienic. Ostatnie piętro, poddasze, jeden pokój dla dwóch osób plus łazienka. Mój współlokator, cichy i trochę creepy często czytywał gazety na swoim materacu, oprócz tego pamiętam go jako niezwykle oszczędnego w słowach, skupionego na nauce i dobrze wychowanego chłopaka. Nasza konwersacja ograniczała się głównie do przywitań: Cześć! Cześć! I ewentualnie raz w miesiącu do tematu uregulowania rachunków. Nie mieliśmy internetu w mieszkaniu, co w tamtym czasie odbierałem pozytywnie i dawało mi to w pewnym sensie wolność oraz poczucie panowania nad tym wynalazkiem; raz, dwa razy w tygodniu wystarczała mi godzina w kafejce, aby załatwić rzeczy z uczelni i utrzymać kontakt ze znajomymi. Studiowałem dwa kierunki, godziłem to z pracą jako korepetytor, życie leciało wolno i przyjemnie. Lecz coś wołało o chwilę szaleństwa! Powoli w moim życiu zaczął pojawiać się alkohol oraz nocne życie. Mając dwadzieścia lat, wszystko przychodziło naturalnie i swobodnie. Zostałem stałym bywalcem jednego z klubów jazzowych na rynku. Chudy, lecz nie całkiem pozbawiony mięśni, ubrany w czarny płaszcz, kroczyłem ulicami Krakowa, w lekkim upojeniu i zachodząc do knajp, na rozmowę, czy jedno piwo więcej, spędzałem tak czas, który płynął miło w rytmach alkoholu tańczącego w żyłach. Zaczęły pojawiać się pierwsze dziewczyny, nie do końca wyśnione i spełniające moje młodzieńcze fantazje. Pewna brunetka, która była wokalistką w Harrisie, starsza, bardziej doświadczona całowała się ze mną przed wejściem do klubu. Czułem, że mój urok, zabójczy wzrok oraz niejaka swoboda w rozmowie, pomagają mi podrywać dziewczyny, nie musząc za bardzo starać się o nie, i wydawało mi się to normalne, że laski lecą na mnie. I też korzystałem z tego, ile mogłem. Pomiędzy pocałunkami zdołała mnie przekonać, że nie powinienem oddawać się pierwszej lepszej. W ten sposób zrozumiałem, że moja inicjacja seksualna nie nastąpi dzisiaj. I do teraz szanuję ją, jako tą, która wyznaczyła mi w pewien sposób drogę do poznania Ani, mojej pierwszej większej miłości, ale o tym będzie później. Chodząc, włócząc się po ulicach Rynku, usłyszałem, jak ktoś gra Hendrixa. Był to niejaki uliczny grajek, Remek, który miał potem wywrzeć w moim życiu zmiany, on i jego ekipa. Zagadałem go, jako, że sam grywałem na gitarze i chwilę później zostaliśmy znajomymi. Zaprosił mnie do swoich, piliśmy tani alkohol w jednej z bram i paliliśmy papierosy bez filtra, podając je sobie, tak jak dzisiaj pali się trawkę. Wszystko to miało jakiś swój urok, a ja odnosiłem wrażenie, że są tacy, jak ja. Powoli zacząłem tracić zainteresowanie studiami. Mój współlokator, ten grzeczny chłopiec, zaczął mnie drażnić, a jego życie zwykłego studenta wydawało mi się nudne. Okazało się później, że ekipa mieszka po drugiej stronie ulicy. Więc mogłem się spakować (a nie było tego dużo) i przenieść się w każdej chwili. I wtedy patrząc przez okno i zastanawiając się, jaką decyzję podjąć (zostać z tym normalsem, czy iść za głosem serca), usłyszałem Break on through to the other side Doors’ów. Uznałem to za jakiś magiczny znak, mistyczny podszept boży. I wiecie już co zrobiłem. Ekipa składała się z Hegla, uroczej dziewczyny, studentki filozofii, która już wtedy pytała, co to jest brunch, Remka Gitarzysty, jej ówczesnego chłopaka, który chodził z walizką pełną browarów, Małego Michała, hippisa, który nie ruszał się bez kapelusza, Henrego Chinaskiego, wyznawcy Bukowskiego oraz Michała Pisarza, lekko szalonego bitnika. Na drugi dzień Mały Michał pomógł mi przenieść dobytek na drugą stronę ulicy. Zamieszkałem tam wtedy w pokoju, z dwoma osobami, o ile dobrze pamiętam, była niedziela i w poniedziałek planowałem wybrać się jeszcze na wykłady. Jednak moje plany okazały się zbyteczne, bo o trzeciej nad ranem Remek Gitarzysta, wchodząc z buta do mieszkania, z kilkoma ludźmi, których jeszcze nie znałem zaczął imprezę, która miała trwać do rana i być, jak się potem okazało, normalnością.
  9. I pomyśleć o tym, że skończyłem tu gdzie jestem, po tylu latach. Gdzie jestem? W nicości i pustce. W matni, w sytuacji bez wyjścia, w wielkiej, ogromnej dziurze bez światła. I brakuje tu tlenu, i brakuje tu drabiny, schodów, przejścia. Widzę cienie, niczym Platon, tańczące bezszelestnie, jak zjawy, czy duchy nieosiągniętych możliwości. Przenika to wszystko jakiś nieznany mi eter, boska cząstka Higgsa, czy czarna materia, która nie gra dla mnie i nie będzie mi grała dzisiaj symfonii. Możesz kucać, chować się, leżeć, drapać ściany, wspinać się. Tautologia. Ten kamień Syzyfa trzeba wnieść na górę. Ten jeden raz. Ten kolejny raz. I kolejny. I wmawiasz sobie, że uratuje Cię sen, czy momenty ekstazy, masturbacja, narkotyki. Książki przeczytane i te nieprzeczytane. Muzyka Chopina, Mozarta, heavy metal, polski jazz. Jesteś, jak bohater filmu o człowieku, który śpi. Lecz sen ten można jeszcze wyśnić w barwniejszy sposób. Potrzebne są tylko cel i nadzieja. W poszukiwaniu Boga, ukryłeś się w pokoju, pod kołdrą, czasem wyjdziesz na balkon zapalić papierosa i podziwiać ptaki. Pomyśl o tych wszystkich kobietach, pocałunkach, pierwszych miłościach, kwiatach, świeczkach. O tym, jak uśmiechasz się sam do siebie, gdy już ostatni płomyk nadziei zdaje się gasnąć. Cel jest jeden. Śmierć. I tylko ona Cię wyzwoli. Dopóki nie przychodzi, nie przejmuj się życiem, to tylko chwila w skali wszechświata, wszechogarniającej Jaźni. Pamiętaj o momentach, gdy byłeś mistykiem, Abrahamem, czułeś ten Dotyk, niczym niezachwiana pewność jedności. Nikt Ci tego nie zabierze. Mogą mówić o Tobie, wariat, hochsztapler. I co z tego, że już prawie nic nie czujesz? Nic Cię nie interesuje? Cała ta filozofia, literatura, pieniądze, że to na nic. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. I kroczy się dalej. Poprzez cienie umarłych, piekło dusz szaleńczych. Tańcz. Wpatruj się w ognisko. Licz gwiazdy na niebie. Oddychaj, mantrę swoją powtarzaj. Uczyń ją rzeczywistością.
  10. krys929

    Erotyk vel2

    popłyń ze mną na granice niebieskiego orzeźwienia powiemy azjatyckim turystom: Niagara to bujda! problemy spadną w nieskończoną czeluść potłuką się o ziemię łamiącą im szkielet przeciekająca winda opleciona zapachem endorfin zazdrosny Helios zacznie się rumienić chowając głowę za horyzontem nad polaną rozleje się mleko recytujące Pieśń pod sklepieniem twoich piegów rozłożonych z perfekcyjnością Demiurga rozkosz zakwitnie wiosennym tchnieniem
  11. Powoli uczę się Mimo, że jesteś obok Nie chcę tego Dźwięki i słowa są moją otuchą Dwie zagrzebane znajomości Mściły się na mnie przez chwilę Odkurzam sprzed lat kilka starych Twarzy Nie oczekuję wiele Moc możliwości przeraża mnie Ale ekscytuje jednocześnie Chciałbym puścić w wir swoją wolę miłości Ściany trzymają mnie w ryzach Rzeczywistość dobiera się do mnie Lęki i przeszłość stąpają obok Puszczę sobie mordercze ballady Nie chcę wracać Jest mi dobrze jak jest Tylko Ile to może trwać?
  12. krys929

    Marzenie vel2

    mam jedno cóż za perwersja bergmanowska zagrać ze śmiercią w szachy czarnymi dam pionka f7 fory zbzikowałem jak Steinitz ale on grał z bogiem rozpierdolę hetman wieża goniec skoczek spytam gościa z kosą dostałeś mata pionem nie wstyd Ci?
  13. krys929

    Rozstanie

    Nie jesteś moją pierwszą opcją Niestety Ani drugą nawet Jesteś Jedynym wyjściem Tak do tej pory myślałem Wciąż Cię kocham Na swój sposób Ale wiem że to nie starcza W głowie mam piosenki Ciechowskiego, Lady Pank, Rojka Coś dzieje się ze mną Coś dzieje się ze światem Że nie możemy być razem I Ty to wiesz Każdy pójdzie swoją drogą Może od czasu do czasu Te drogi się przetną Przypomnimy sobie dobre chwile Życie stanie się muzyką Nie będziemy się martwić Z kim zostawić psa I znowu dotknę Cię za kolano Spytam jak za pierwszym razem Co myślisz o micie Miłości romantycznej W literaturze polskiej Odpowiesz I znowu staną się spacery Będziemy śpiewać stare piosenki Obejrzymy Małą Moskwę Zaczniemy na nowo
  14. krys929

    W domach z betonu

    @staszeko Tytuł nawiązuje do piosenki :)
  15. krys929

    W domach z betonu

    To było niezwykle ciekawe spotkanie W nie-zwykłych okolicznościach Można powiedzieć Spotkanie po latach Miłość sprzed 25 lat Ty rozwódka z dwójką dzieci Ja na rozdrożu emocjonalnym Powiedzieliśmy sobie dużo Dwie zwierzające się dusze Otwarte na siebie To nie zdarza się zbyt często I tylko nie wiem czego oczekiwałem Dzwoniąc dzwonkiem gdy zamknęłaś drzwi Może po tych butelkach wina Które wypiliśmy z taką łatwością Po prostu nie umiałem zamknąć furtki?
  16. krys929

    Astronomia poety

    @viola arvensis a dziękuje :)
  17. krys929

    Astronomia poety

    Rozumiesz ze istnieje świat W którym się spotkaliśmy Istnieje również świat W którym poszliśmy do łóżka Słucham sobie prezentu dla Ciebie Na moich nowych kolumnach Wtorek był ciężki Spałem cały czas Godziłem się z niepogodzeniem Pamiętaj ze otwieram i zamykam się co rok Tak trudno napisać coś więcej Może pocieszy mnie koleżanka I dwie butelki wina Będziemy rozmawiać o kobietach i mężczyznach Będziemy śmiać się i płakać Znowu wypale dwie paczki papierosów Ale będzie dobrze Znowu będzie Ok Obrazy wrzące sokiem staną się I ja tez się stanę
  18. widziałem światłość miło ujrzeć boga bez twarzy 1,9 promila - alkomat na pewno był zepsuty cieszyłem się Dionizos klepał po ramieniu szeptał że jestem jego synem nie zaprzeczałem byłem dumny zaprowadził mnie do niej matki zapomnienia chwili olśnienia siedziała w fotelu rozkrok Sharon Stone wpatrzona w portret Doriana Graya jej sukienka odkrywała co chciałem zobaczyć wyobraziłem sobie jak lgnę do niej język prawie jej dotykał dzisiaj wszystko widzę jaśniej umęczone ciało dusza - pogrzebana próbuję wstać bóg wina śpi w mojej pościeli chrapie jak dziecko na dywanie potłuczone szkło czerwona plama próbuję zmyć z siebie wczorajszy dzień kątem oka dostrzegam ją moją idyllę pomiędzy zasłonami w tym małym prześwicie pieprzyk na policzku suche z pragnienia usta Dionizos śpi kiedy osiągasz spełnienie
  19. z początku miałaś esencję dzieci spragnione Coca-Coli mężczyźni pijący piwo byłaś atrakcyjna ale jesteś tylko narzędziem które się zużywa teraz kochają cię tylko skupujący cię bezrobotni sortowanie zrozumiesz że nie byłaś jedyna recykling zrozumiesz że tak naprawdę nigdy nie istniałaś zakopią cię w ziemi na lekcjach w szkole w ramach eksperymentu na 500 lat rozpadu
  20. krys929

    Piękna

    @Marek.zak1 Podoba się. Pozdrawiam. :)
  21. Masz 20 lat Nie kocham Cię Bo jak można kochać Kogo ledwo się zna A może jednak? Pomyliłem Heisenberga ze Schrödingerem Może to moja największa wpadka A może nocny telefon po pijaku Więc dlaczego tak wryłaś się w serce Dlaczego tak uparcie czekam na jakiś znak Wtorkowy wieczór Poniedziałkowa kawa Już rozlana Razem z nią Plamy nieoznaczoności Coś jest i jednocześnie tego nie ma Czytam właśnie książkę o Tobie, Bukowskiego Miałem się dosiąść na dwa papierosy Godzinę później szukaliśmy absyntu W głowie mam nadal jak recytowałaś Baczyńskiego Te schludne słowa w ustach młodej dziewczyny Może się jeszcze odezwiesz Pogadamy o muzyce i włoskiej kinematografii Tak bardzo bym chciał
  22. krys929

    Łasy na lajki

    Hejka Kochani Chciałem wam sprzedać wiersz Teraz w latach 20' Dźwięk z telefonu Morfina dla umierających Jak to się dzieje Że mimo czytania Russella Patrzenia na obrazy Magritte'a Słuchania Nicka Cave'a Rozkminiania mechaniki kwantowej Mam tylko dwa lajki Na popularnym portalu Jak to się dzieje Że całe moje życie Od dzieciaka przez nastolatka do dzisiaj Jest tak łase na lajki Nie pomogą napój ezoteryczny Ani minuty medytacji i leki psychotropowe Jestem skończonym durniem Kocham się to prawda Chciałbym móc cofnąć przeszłość Wsiąść do maszyny jak w książce Wells'a Podróżować przez nieznane w Odysei Wylewam morze łez Na te zapomniane wspomnienia Ale ratuje mnie pies Winstony, pusta bulteka burbonu Nie bądź więc chujem Daj lajka potrzebującemu
  23. krys929

    Czarny szabat

    @Wędrowiec.1984 Jaki album Led'ów najbardziej? ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...