Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

John_Maria_S.

Użytkownicy
  • Postów

    539
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez John_Maria_S.

  1. Zapraszam na słoninkę !!!
  2. No nie wiem, nie wiem czy nie zna . Zawsze może podejść do szafy..przynajmniej będę wiedział dlaczego przez 10 lat nie dostałem paszportu! domyślam się, przez kogo.! Pozdrawiam! Oczywiście ciebie...a nie tego co na mnie donosił!:)))
  3. Wzruszyłem się (jak zawsze, przy twoich wierszach)....założyłem słoninkę wróbelkom.Pozdrawiam.:)))) sikorki też.
  4. Moja reputacja (z lat młodzienczych) nie jest najlepsza....przyznaję się. Ale podoba mi się...99% tego co piszesz!:)))))))))))
  5. My za tobą też!
  6. Ja też bywałem w Tatrach latem i zimą, "domyślam" się, że we wrześniu jest pięknie. Napisałem tak z zazdrości, bo w tym roku nie byłem nigdzie( tylko w "skalnym miasteczku").:)) Pa. stary zazdrośnik
  7. Góry są piękne, ale dorówna im ............morze, morze i jeszcze raz morze. Morze wzbudza pragnienia i wizje.:)) Chyba wróciłaś z Białego Dunajca. :)Pozdrawiam.p.s. Tylko nie pisz, że góry pobudzały...Witkacego i ..Lenina ! Wiem o tym. Heh!he! A morze Ernesta.
  8. Samo życie! 100% prawdy napisałaś. :))
  9. bardzo! todojutrzejszydzień. To znaczy do jutra ! kumasz?!
  10. co to jest "powczorajszy" ? Jak możesz, to wytłumacz. Chyba, że dla TWA to jest bez znaczenia.Pozdrawiam :))
  11. Nie wiem, nie wiem...czasem mają sumienie a nie mają chleba, i odwrotnie.:))
  12. Musiałam przyznać, że nawet jak na anioła Woland jest wyjątkowo dobrze poinformowany. Wśród moich znajomych tworzyły się pary, bardziej lub mniej udane związki. Ja byłam sama. Outsiderka. Uważałam, że to paradoks. Byłam przecież zaprzeczeniem wszelkich męskich narzekań. Kiedy w telewizji był mecz, nie chciałam przełączać na telenowele. Nie marudziłam na górskich szlakach, że bolą mnie nogi. Nie darłam się histerycznie na widok pająka. Nigdy nie wpadłabym na to, żeby ... podobało mi się to. Napisz III część---jak cię kanary łapią!!!:)))
  13. Dziękuję. Dobranoc:)))
  14. A ja znalazłem tylko kilka prawdziwków, bo polazłem do lasu po nocnym siedzeniu przy kompie. Ale piwo wypiłem ..w lesie.
  15. Wyobraź sobie, że czytałem kiedyś pierwszą częśc twego opowiadanka, miałem skomentować ale czekałem... na drugą. No i ok. Po co ci ten kurs kobiecości, przy tych wszystkich zaletach? serio nie chcesz oglądać telenoweli podczas meczu? Super. Ale poważnie to ogólnie fajnie mi się czytało. Będzie trzecia część? pozdrawiam.:) Tą 11 jechałaś w moją stronę!!
  16. A grałaś w "manczo"! Na betonie! To była frajda, dziury w spodniach i porozrywane koszule. To był przebój na "zomo-strase" i "gasplace" gdzie się chowałem.:)))
  17. Dokładnie!!!!'"czółko, główka", pikuty, dwa ognie....a teraz co? Usiądą przed kompem i całą noc tylko puk, puk w klawiaturę! Bez sensu!::))))))))))
  18. No niezłe, niezłe. Jak na tak młodziutką dziewczynę, dużo doświadczeń życiowych (sikanie)Pozdrawiam:))))))))))))
  19. Cieszę się, że w to uwierzyłaś! Najważniejsze to wiara. Ale sam wiek to głupstwo, najważniejsze to wnętrze człowieka. A ty masz bardzo interesujące !!! Pozdrawiam ciepło ! (masz na myśli jakiegoś konkretnego palanta? heh!he!) p.s. A grałaś w "cegiełki"?
  20. A mówiłaś, że jesteś młodziutka?! I pamiętasz palanta?
  21. A Jerry Lee Lewis ?( no widzisz znam jeszcze jednego Lewisa! he!he!). To znaczy jego żona Mary-14 lat! mężatka i też pewnie piła drinki !!!!!!!!!: )))) Kiedyś pójdziemy na tego browca ....Pewnie do P.R.L.-u albo 555! nie ma sprawy!!!Pa!
  22. Dzięki ! Piję gorzałę (drinki):)))))))))) w tej chwili.
  23. Warszawa Al.Zasłużonych Orkiestra skończyła ostatni akord i nagle wokół dużej grupy ludzi zrobiła się cisza. Słychać było przez chwilę skrzypiący śnieg pod butami przybyłych osób. Dzwon z pobliskiej kaplicy przerwał tę ciszę i chyba pobudził stojących z boku mężczyzn. Z tej grupki podszedł do grobu mężczyzna dosyć otyły, ubrany w krótki kożuszek. Zakasłał i zwrócił się do stojących. - Drodzy przyjaciele, znajomi, studenci no i zwłaszcza najbliższa rodzino zmarłego.- przetarł szybko czoło jakby bardzo go zmęczyło te parę wyrazów. - Chciałbym pożegnać w imieniu całej uczelni naszego zmarłego kolegę w jego ostatniej drodze i powiedzieć kilka słów o nim. Profesor Marian... był wielkim uczonym w swej dziedzinie, znawcą, wielkim autorytetem na arenie międzynarodowej. Poświęcał się swej pracy …. Był również wychowawcą wielkiej rzeszy studentów, młodzieży. Udzielał się społecznie gdzie tylko mógł i gdziekolwiek go wzywano nie odmawiał nigdy pomocy. Praca w sejmie, senacie, telewizji - Tęgi Pan wyraźnie się rozkręcił i szło mu coraz lepiej. - Kiedyś w rozmowie z nami zwierzył się, że chciałby by każdy bliski, który będzie sypał piach na jego trumnę… powiedział mu w myślach co sądzi o nim.Takie było jego życzenie. - Uszanujmy je i pożegnajmy go również w myślach.- przerwał i spojrzał się w stronę wdowy. Zadumana wdowa dopiero po chwili zrozumiała aluzję i spojrzenie mówcy. Ubrana w piękny zimowy płaszcz z wełny, z równie gustownym kapeluszem na głowie prezentowała się bardzo okazale. Wzięła do ręki garść piachu i chwilę stała zamyślona . „ Marian jak mogłeś mi to zrobić!!! I to tuż przed swoim zejściem. Taki wstyd, cała uczelnia śmieje się ze mnie ! I to takiej dziwce !” – rzuciła spojrzenie w stronę ładnej blondynki. „ Jak mogłeś tej szmacie kupić takie futro! Nie zaprzeczaj, proszę cię i nie tłumacz się jak zawsze. Wiem to z dobrego źródła. A byłam ci na każde zawołanie i mieliśmy jechać razem do Meksyku, ale ty wybrałeś inną drogę. Życzę ci więc powodzenia!!! – rzuciła piachem na trumnę. Do trumny zbliżył się podtrzymywany przez dwóch młodzieńców ojciec zmarłego profesora. Staruszek miał już grubo po 80-tce i było to widać po jego zgarbionej sylwetce. Rozglądał się dookoła, sprawiając wrażenie zagubionego. Patrzył w wykopany dół jakby wystraszony. „Stasek ! To ty łobuzie? Znowu się schlałeś jak ta świnia i lezys w jakimś dole! Ja ci dom potańcówkę, ty pijanico! Tyla ludzisków dookoła. Jak się nie wstydzisz?” Chłopcy podali dziadkowi piach, który zaraz bezwładnie wypuścił z ręki i odeszli z nim od grobu. Do grobu podeszli jeszcze syn, siostra i młodszy brat. Teraz zbliżył się szwagier pochowanego. „Czarna owca” rodziny. Ubrany w ciemną kurtkę ortalionową, trzymał w ręku czapkę. „ Oj Maniek, Maniek no i co? Kto miał rację? Co mówił Czesiu ?! Tylko czysta Marian, tylko czysta! A ty koniaczki, winiaczki, perfumki, gumki i miłość francuska i …chuj. A Czesław czyściocha, kaszanka i zara idzie na browara. A ty kwiatuszki…od spodu. A szwagra ślusarza to żeś się wstydził, nie? Dobra chłopie…idź se do Piotrusia.”. Sypnął szybko piachem i już miał odejść, ale jeszcze przez moment nachylił się nad otwartym grobem. „A za tą kosiarkę to ci zapłacę…chuj ci w d…”. Wyprostował się nagle i powiedział na cały głos – A ziemia niech ci lekka będzie – i przeszedł na drugą stronę. Tuż za nim w rękę wziął piach najmłodszy wnuczek profesora. Na sobie miał obcisłą skórzaną kurtkę i dżinsy. Głowę wtulił w ramiona i potarł czerwony nos. „Oj dziadek dałeś czadu! Teraz miałem sobie strzelić taką zajebistą brykę a ty co? Myślałem, że mi coś sypniesz konkretnie. No w końcu łykasz te łapówki, to co to dla ciebie? Szkoda…tej bryki. A tam u góry, to podobno leżą cały czas na trawie i nic nie robią. Ale będziesz miał „trawy”, sypnąłbyś trochę pojarki wnuczkowi, He,he. Spadam na chatę” Cała rodzina stała już po przeciwnej stronie grobu. Teraz zaczęli podchodzić przedstawiciele uczelni. Przed grobem przewijała się plejada znakomitości. Rektorzy, wykładowcy, koledzy z uczelni. Stanęła również w tym samym miejscu ładna blondynka około trzydziestki. Otulona w piękne futro ze srebrnych lisów. To osobista sekretarka profesora. „Jak mogłeś mi to zrobić? Na sam koniec. Zostawiłeś mnie gołą i bosą (nie liczysz chyba tego skromnego futerka?). Nie pomyślałeś, żeby zabezpieczyć samotną (przez kogo jestem samotna?) kobietę po 30-tce, narażoną na wiele niebezpieczeństw. A byłam ci na każde zawołanie, no i mieliśmy…polecieć do Meksyku! Marian, zawiodłam się na tobie!” Tuż po kadrze akademickiej do grobu zaczęli zbliżać się studenci z całej uczelni. Wśród nich przewinęła się szczuplutka czarnooka piękność. To najlepsza studentka profesora, najwyższa średnia ocen na trzecim roku. Chwilę ważyła piasek w ręku zanim go rzuciła. „No i dupa zimna profesorku! U kogo będę teraz zaliczać egzaminy? Przecież wiesz, że jestem „ciemna” z dwóch przedmiotów. U niego?”- spojrzała się w stronę tłuściocha, który niedawno przemawiał. „O nie, tylko nie on. Ale mnie załatwiłeś!”- przykucnęła jeszcze na moment w zadumie. „To, że musiałam ściągać majtki przy każdym egzaminie, to mogę zrozumieć. Ale dlaczego do cholery nie mogłeś mi kupić jakiegoś futerka albo…dać jakąś kasę!!! Nie takie biorą.” Wstała i ze wzrokiem skierowanym w "futrzaną blondynkę" odeszła. Po dwóch godzinach zrobiło się już pustawo. Nieliczni stali jeszcze przy świeżo usypanym grobie. * * * * * Po kilku godzinach, kiedy zaczęło się ściemniać na teren cmentarza dostały się dwa psy. Zwykłe kundle, które biegają na każdym podwórku. Obwąchiwały co któreś drzewko, aż zatrzymały się przy świeżo usypanym grobie profesora. Jeden z nich podniósł do góry nogę i już miał zrobić to co robią w tej pozycji wszystkie psy świata, gdy nagle z dołu rozległ się potężny głos. --------TEGO TO JA JUŻ NIE WYTRZYMAM!!!!!!!!!---------------- Psy skuliły ogony i pobiegły wystraszone.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...