Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Paweł Stawicki

Użytkownicy
  • Postów

    117
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Paweł Stawicki

  1. Używam, bo uważam, że identyczne końcówki to właśnie rym idealny. Ale zastanawiałem się nad tym co napisał pan Mroziński. "Dla mnie słabe rymy to właśnie takie, które mają identyczne końcówki, bo takie najprościej znaleźć." Czyli mocny rym, to taki, który trudno znaleźć. Zatem najmocniejszy rym, to taki który najtrudniej znaleźć, a rym idealny, to taki którego nie można znaleźć. Zatem rym idealny nie istnieje. Trudność w znajdowaniu rymu, nie może być kryterium oceny mocy rymu, bo z konieczności to wyklucza istnienie idealnego rymu. To kryterium oceny rymu pozwolę sobie nazwać absurdalnym. Kryterium oceny rymu, winno być jego brzmienie i nic innego. Można się czepiać słownictwa, można powiedzieć, że rym nie jest wyszukany, ale nie można powiedzieć, że jest słaby, skoro końcówki są identyczne. Dalej rozwijając myśl, mógłbym nazwać mało wyszukanym rymem każdy, na który składają się wyrazy dwusylabowe, ale nadal jest to mocny rym. Niewyszukany rym, to raczej kategoria językowa. Zatem należałoby napisać: chłopcze, nie popisałeś się słownictwem. Melodia wiersza jest kiepska, zgadzam się.
  2. No właśnie, też tak sobie myślę. Niestety nie mam żadnych znajomych w kręgach teatralnych. Namawiam kolegów, żeby to nakręcić, ale te ćpuny nie chcą się uczyć tekstu, poza tym nigdy nie montowałem filmu. Może gdybym był w Polsce, to coś bym pchnął na przód, ale zbyt szybko nie wrócę. Obawiam się, że na sztukę teatralną, to jest to za krótkie, musiałbym rozwinąć, albo dodać jakieś motywy poboczne. Dzięki serdeczne, dialog jest jak najbardziej sceniczny, może ktoś to kiedyś zagra :) Wypada mi sprawdzić kto to Beckett.
  3. - Dobry wieczór panu. - Dobry wieczór. - Przepraszam, czy mogę się przysiąść? - Ależ proszę bardzo. Nie jestem właścicielem tej górki. - Dziękuję. (...) - Czy mógłby pan się przesunąć? Ma pan lepszy widok. - Ależ proszę pana... Dopiero co pan przyszedł... Pańska prośba jest bezczelna. Nie zamierzam jej spełnić. - Czyli jednak rości pan sobie jakieś prawa do tej górki? - Do tego kawałka, owszem. - Czy mogę wiedzieć na jakiej podstawie? - Byłem tu pierwszy. - A gdybym powiedział, że wczoraj ja siedziałem na miejscu, które pan obecnie zajmuje? - Ależ to absurd! To się nie liczy. - Nie rozumiem. Przecież twierdzi pan, że ma prawo zajmować lepsze miejsce na podstawie prawa pierwszeństwa. Jednak jeśli ja siedziałem tu wczoraj, to na gruncie tego samego prawa, na które się pan przecież powołuje, oczywistym jest, że to miejsce należy się mnie. Stoi pan w sprzeczności z przez samego siebie przyjęta zasadą. - To niedorzeczność! Równie dobrze mogę powiedzieć, że w tym oto miejscu siedziałem tydzień temu. - Mogę powiedzieć, mogę powiedzieć... Ale pan nie powiedział i pan nie powie. To oznacza, że pan nie siedział. Ale na podstawie samego sformułowania wnoszę, że mam do czynienia z człowiekiem o wysokiej wrażliwości etycznej. Wszak pan mnie nie oszukał, nie powiedział, choć jak pan sam zaznaczył, mógł pan powiedzieć. Wielce się cieszę, to ułatwi sprawę. - Ależ jaką sprawę? Ja tu siedzę i będę siedział dopóki nie opuści mnie ochota. - Ach, wiec zmieniamy zasadę wiodącą? - Jaką zasadę wiodącą? - No przecież w wyniku jawnej negacji zasady wiodącej, nie może pan nadal utrzymywać, że rości sobie prawo do tego miejsca na podstawie prawa pierwszeństwa. - Jeśli już się pan tak upiera... Niech będzie tak: To miejsce jest zajęte. A miejsca już raz zajętego nie trzeba oddawać tylko dlatego, że ktoś inny chce je zająć. (...) - A bardzo przepraszam... A z jakiej przyczyny pan się upiera żeby zatrzymać to miejsce? - Bo mam do niego prawo. - Nie, nie, tego jeszcze nie ustaliliśmy. To właśnie jest przedmiotem sporu. Ja się pytam, dlaczego akurat to miejsce? - Bo stąd najlepiej obserwować gwiazdy. - Nie utrzymuje pan chyba, że ktoś pana zmusza te gwiazdy oglądać? - Oczywiście. Ja po prostu uwielbiam podziwiać konstelacje gwiezdne. - Czyli chce pan je oglądać? - Co za pytanie. Inaczej by mnie tu nie było. - Czyli zajął pan to miejsce bo chciał pan oglądać gwiazdy? - Tak. - Czyli pan chciał zająć to miejsce, gdyż pragnął pan podziwiać gwiazdy. Czy tak? - Tak właśnie. W zupełności się z panem zgadzam i niech pan da mi święty spokój. - No, w końcu doszliśmy do porozumienia. W takim razie proszę się wreszcie przesunąć. - Jak to? - No przecież sam pan powiedział, że chciał pan to miejsce zająć. A o ile dobrze pamiętam: miejsca raz zajętego nie trzeba oddawać tylko dlatego, że ktoś chce je zająć. - Przecież teraz ja je zajmuję, czyli jest zajęte przeze mnie. - Myli się pan. Jeśli ja tu wczoraj siedziałem, to ja je już raz zająłem. A sam pan powiedział, że miejsca już raz zajętego nie trzeba oddawać tylko dlatego, że ktoś inny chce je zająć. Proszę się wreszcie przesunąć. - No to jest jakaś kpina! Ja tu teraz siedzę i basta! - Proszę pana... Proszę się nie kompromitować. Przecież sam pan przyznał, że jeśli ja tu wczoraj siedziałem, to mnie się to miejsce należy. - Nie mam ochoty więcej z panem dyskutować. Ja tu teraz siedzę i nie chcę nic już więcej słyszeć. - Proszę pana... Gwałci pan wszystkie ustalone przez siebie prawa. To czego sie pan dopuszcza to czysty bandytyzm. Pańskie irracjonalne zachowanie jest bezprawne. Czy chciałby pan żeby zapanowało bezprawie? - Co pan ma na myśli? - No bo przecież jeśli uważa pan, że wystarczy na tym miejscu siedzieć nie odwołując sie do żadnych zasad by posiadać prawo do tego miejsca, to postuluje pan tym samym chaos, bezprawie. A jeśli tak, to gdybym pana zepchnął z tej górki, to nie powinien pan mieć żadnych pretensji. Ja będę siedział i będę miał do tego prawo. - Czy pan mnie straszy? - Nie, skądże znowu!? Ja tylko analizuję pewną hipotetyczną sytuację. To czysta logika, mój drogi panie. Ale panu, najwyraźniej, musi być ona zupełnie obca, no albo jest pan zwykłym rzezimieszkiem nieuznającym żadnych reguł. A to oznacza, że się myliłem, że wcale nie jest pan jednostką moralną tylko zwykłym bandytą. - Ależ co pan?! Wypraszam sobie! Ja tu przyszedłem odpocząć, w spokoju pooglądać gwiazdy, ale nie mogę się rozluźnić i zrelaksować, jak pan tak ciągle gada i gada. A logika nie jest mi wcale obca, i jeśli rzeczywiście pan tu siedział wczoraj, to owszem, to proszę bardzo... - Bardzo dziękuję. (...) - Stąd też bardzo dobrze widać gwiazdy. - Ach... Bardzo się cieszę, że zachował sie pan jednak rozsądnie i racjonalnie... Ach... Cóż za widok... Nie spodziewałem się że miasto będzie stąd aż tak pięknie wyglądało. - Zaraz, zaraz... Przecież mówił pan że wczoraj tu siedział?! - Nieprawda. Mówiłem, że JEŚLI BYM SIEDZIAŁ... . - Pan mnie oszukał!!! - Skądże znowu. Pan przecież sam ustąpił mi miejsca. - A logika na którą pan się tak powoływał? - Mój drogi panie... A co ma logika do życia?
  4. Chciałbym budząc, Smoka myśli wypaczeń, Dosiąść i lecieć, Przez krainy znaczeń. Chciałbym doznać, Ekstremum skupienia, Prędkość poznać, Myśli dążenia. Móc się na ogonie, Ognistym utrzymać. Podziwiać jak płonie, I z nim się zatrzymać. Choć raz jedyny, Miejsce odkryć, Tej krainy, I u celu myśli być. Choć raz mieć świadomość, Dokąd łańcuch skojarzeń, Mknie przez wolność, Oto jedno z moich marzeń.
  5. Jakie ogonki? Być może czegoś nie zmieniłem, przepisywałem z wersji bez polskich znaków. Rozumiem, że prócz tego nie ma w zdaniach jakiś rażących potknięć. Trydiawalna Ferypostrokomia Bioklimatyczna, hmm, ciekawa kategoria :) Zerknę w nocy jeszcze raz na tekst, może znajdę te ogonki.
  6. Knajpa aniołów to świetny motyw, powinieneś to rozwinąć. Za krótkie! Czuję niedosyt. Dałeś plamę z tym zataczaniem się pod stołem, owszem, ale to szczegół. Pod - przy dobrej woli może być rozumiane jako 'przy', ale lepiej chyba 'między'. Nie ważne, ważne abyś znalazł chęci do rozwinięcia tego kawałka. pozdrawiam
  7. "Słabe rymy, brak rytmu, treść nieciekawa i wtórna." - Słabe rymy, hmm, a jakie rymy są mocne? Co to jest 'słaby' rym? Słaby to taki gdy końcówka nie jest do końca taka sama, tylko podobna. Jeśli jest taka sama to jest to wtedy mocny rym. Tak ja rozumuje. Być może się mylę, dlatego pytam. - Brak rytmu. Co to jest ten rytm? Liczy się go jakoś? Strofy jeśli mają taką samą ilość sylab, czy o co chodzi? - Treść nieciekawa. Tutaj nic nie poradzę. Temat iluzji czy fikcji mnie intryguje, jest dla mnie o wiele ciekawszy niż miłość, smutek, czy samotność. - Wtórna treść, hmm. Należałoby zatem wszystkie wiersze o miłości, smutku, cierpieniu i samotności i przyrodzie wrzucić do tego samego wora, co wtedy zostanie? Rad bym usłyszeć co to jest ten 'słaby' rym i gdzie wiersz gubi rytm. Jak na razie komentarz znaczy dla mnie tyle: nie podoba mi się.
  8. 'Jest jeden bóg, bóg jest sędzią sprawiedliwym, który bla bla bla' - dlatego jeden, pamiętam jak mnie indoktrynowano taką formułką. Jak z ciekawością, to się cieszę, że w sensie doceniam komplement ;)
  9. Otwórz swe błądzące serce, Na miłosierdzie oczyszczenia. Bóg ci wybaczy grzechy palące, Byś mógł dostąpić zbawienia. Wierzmy w jedynego boga pana! Sławmy jego nieśmiertelne imię! A w kościele na kolanach, Uginajmy grzeszną szyję. Nie myślmy uparcie po swojemu! W ogóle nie myślmy, uwierzmy! I cali się oddajmy jemu! Gdy już się staniesz cały boski, Niemyślący, wierzący, modlący, Wnet ci znikną wszelkie troski.
  10. Ładny kawałek, nie podoba mi się tylko to kochanie do cna. Jakoś do mnie nie przemawia. "Za mało konkretów za dużo złych dróg sam nie stworze duetu - tu się potknąłem, gdyby nie było 'sam' bym płynął dalej ;) z pojedynczych słów" "Zabrakło nam legend pogrom mitów wciąż trwa - 'wciąż' jest zbędne, jeśli trwa to wiadomo, że wciąż. kto powie najlepiej jak kochać do cna?"
  11. hehe, fajny kawałek. Ale: "Gdy szaro i nic mi się nie chce zewsząd zgiełk i ryk dyskoteki..." - to sugeruje, że jest szaro i nic się nie chce przez ten zgiełk i ryk dyskotek, których istotą jest przecież światło, dynamiczna zmiana barw itp. Przynajmniej ja to tak odebrałem. Jakbyś dodała 'a' albo coś innego, to by już nie sugerowało. Ale może o to chodziło, że dynamika życia odbiera ci chęci do czegokolwiek. "pan z wąsem swym czołem obwieszcza" - zdaje się że 'swym' jest zbędne, sprawdź sobie czy nie lepiej bez. I skąd to dotykanie po raz ostatni? To trąci tragedią. Skoro 'ostatni' ma być rymem to bardziej pasowałoby zrobić coś z ciszą po raz ostatni. Pozytywny wierszyk, w morzu postmodernistycznej tandety wiersz z rymem to istna perełka. Chciałbym być w takiej bibliotece, gdzie ktoś wstaje i zaczyna grać na skrzypcach ;)
  12. Intensyfikacja obłudy W spaczeniu uczoności Gnana batem mody Pozory daje wolności Lśniąc na piedestale tandety Sławiona proroków słowami Efekt powszechnej głupoty Podle bawi się nami Ustanawia kolejne fikcje Zniewala przesądem Myśl refleksyjną tnie Płynąc własnym prądem Złowrogie rzuca spojrzenie Przesycone nienawiści szałem Na każde Prawdy pragnienie Obelgi rzucając w nie kałem Jest nielogicznie prosta Mistyką swą kusi Tajemnice udając życia Umysłu rozsądek dusi Adoptuje rzeczywistość W każdym jej wymiarze Zniekształca świadomość W siebie wierzyć każe
  13. Był piękny wiosenny poranek. Na niewielkiej łączce siedział samotnie młody chochlik. Siedział tak sam jak palec i liczył źdźbła trawy. Nieopodal, wiodącą do miasta dróżką, przechodziła akurat mała dziewczynka. A chochlik liczył i liczył i nie mógł się doliczyć. Nie dlatego, że źdźbeł było dużo, ale dlatego, ze w trakcie liczenia, powstał, jak świat za sprawa słowa, problem, z którym młody chochlik nie mógł sobie poradzić. Otóż postanowił policzyć ilość źdźbeł trawy na łące na której siedział. Nie był jednak pewien, gdzie ta łąka się kończy, a gdzie zaczyna las i czy dróżka należy do łączki, czy też nie należy, gdyż jeśli dróżką jest, to przecież łączką być nie może. Jeśli zaś dróżka jest dróżką, a łączka łączką, to czy te kępkę na środku zaliczyć do dróżki, czy do łączki? Jeśli do dróżki, to może na dróżce rosnąć sobie trawa i nie być łączką. I czy to źdźbło na skraju należy jeszcze do dróżki, czy może już do łączki. Jeśli jednak dróżka jest dróżką, a na łączkę składają się źdźbła trawy, to na środku dróżki rośnie łączka, a tak naprawdę to rosną setki łączek na dróżce. Co jednak jeśli za dróżką dalej jest ta sama łączka a nie inna? Byłoby to mogło oznaczać, że w setkach miejsc przejawia się łączka na dróżce, więc tak naprawdę nie wiadomo, gdzie ta dróżka jest, i czy w ogóle jest. A może jest kilka dróżek miedzy kępkami, ale jeśli tak, to na całej łączce są tysiące dróżek między źdźbełkami. Takie to problemy trapiły młodego chochlika, a ich przyczyną była łączka i dróżka. Ale dróżką szła mała dziewczynka. Młodemu chochlikowi była jednak całkowicie obojętna, gdyż nie była ani łączką, ani dróżką, ani źdźbłem, które z początku liczył. Młody chochlik również byłby obojętny dziewczynce gdyby nie był został przez nią dostrzeżony. Pech chciał jednak inaczej. Szczęście też coś chciało, ale to przecież pech zawsze decyduje. W każdym razie, gdy dziewczynka spostrzegła młodego chochlika, od razu poszła się z nim zaprzyjaźnić. Oczywiście dziewczynka nie wiedziała że idzie się z nim zaprzyjaźnić, w ogóle nie wiedziała po co idzie w kierunku chochlika. Jednak szła uparcie jakby wiedziała. Zatrzymała się tuż przed nim i poczęła się na niego gapić. - Czy mogłabyś się troszeczkę przesunąć? Zasłaniasz mi trawę. Rezolutnie spełniła prośbę młodego chochlika. - Kto ty jesteś? - Jestem chochlikiem. – odezwał się grzecznie. - Ja jestem mała dziewczynka. A ty nie jesteś większy ode mnie, więc musisz być małym chochlikiem. - Młodym chochlikiem. – poprawił ją. - Nie może tak być. Jak mama w kościele pokazywała pana młodego i panią młodą, to oni byli duzi. Ty nie jesteś duży, więc nie możesz być młody. Za to jesteś taki jak ja, a ja jestem mała dziewczynka... - Jestem młodym chochlikiem. – przerwał jej. – Zapamiętaj że nie trzeba być dużym żeby móc być młodym. Nie jesteś absolutnym układem odniesienia... - żachnął się podirytowany - To nie ma sensu... Idź sobie! Musze policzyć źdźbła trawy na tej łące. - A dlaczego musisz? Ktoś ci kazał? – Mała dziewczynka nie zamierzała poddać się tak łatwo. - Nikt mi nic nie kazał. A liczę, bo chcę! - Jejku! To ty chcesz musieć!? – Jej twarz przybrała wyraz szczerego zdziwienia. To pytanie zaskoczyło chochlika. Przez chwile nie wiedział co odpowiedzieć. - Wiesz, jakby się głębiej zastanowić, to wola konstytuuje konieczność. – Dostrzegł zafrasowaną minę małej dziewczynki, wiec dodał w celu wyjaśnienia: - No, jak chcesz się napić mleka, to musisz to mleko zdobyć. Na twarzy malej dziewczynki malowało się głębokie skupienie. W końcu rozmarszczyła czoło, gdyż udało się jej zawiązać konkluzje: - Czyli jak się nic nie chce, to się nic nie musi? Ja bardzo nie lubię musieć. - No, na to wygląda. - To ja chce nic nie chcieć. – Powiedziała poważnie mała dziewczynka. Chochlik się zaśmiał. - Właśnie o to chodzi, że jak się już jest, jak się już żyje, to nie można nie chcieć. - To ja nie chce żyć. – Tupnęła nogą mała dziewczynka. Tym razem młody chochlik się nie zaśmiał. Zasępił się. Po chwili rzucił jakby do siebie: - Może masz racje. Może 'nic' to jedyna forma wolności.
  14. Lewitacja Synonimu Duszy Rzeczywistość poczyna się chwiać. Świadomość tożsamości się rozpada. Pozostaje bezradnie się śmiać, Gdy deszcz abstrakcji pada. Falujące kontury materii Nie pozwalają się oprzeć. Czemu być mamy wierni? Którą wizję bytu drzeć? Pulsują zmienne kolory, To matowieją, to błyszczą. Promieniujące ludzkie zmory. To ja jestem! To oni śnią! Wszystko miarowo oddycha, Głęboko, wolno, spokojnie. Wielki organizm świata, Żyje swym rytmem dostojnie. Wiatr przeraźliwie piszczy, Drzewa tańcząc krzyczą. Trawa płonąc skrzeczy. Swym istnieniem ciszę niszczą. Wbija się w nozdrza, Ostra woń kremowego tlenu. Tną węch zapachu ostrza, Satysfakcję niosąc jemu. Materia staje się gumowa, Miękka forma plastyczna, Silikonowa skóra kauczukowa, Rzeczywistość iluzoryczna. Myśli strzępki, Oderwane ogniwa, Lecą w kosmos wielki, Bez żadnego spoiwa. Miliardy bram otwartych, Żadna nie przekroczona. Czas ze wzoru obdarty. Sens, istota, cel, kona. W pastelach doznań, Prawda niemożliwością. Jedyną satysfakcją działań, Piękno plecione radością.
  15. Ładnie, ładnie. Pierwsze 'gdzieś' jest zbędne. I nadal uważam, że powinnaś w trzeciej strofie 'Rumaka ekstazy dosiąść', hehe Jak nie chcesz kombinować nad tytułem, to wklej trzy pierwsze wyrazy.
  16. Afirmacja piękna, Szczyt zmysłowości, Diablica przeklęta, Spokój duszy mąci. neee, bardziej mi się podoba z ekstremum, jest w tym słowie coś tajemniczego. Ale to 'mej' jest kiepskie, fakt. Będę musiał się z tym przespać. Dzięki za uwagi. Afirmacja piękna, Barwą zmysłowości, Diablica przeklęta, Spokój duszy mąci. ...i nawet ma sens, że barwą mąci ^^
  17. Magia pradawna, Wszechmocy kosmosu, Fundament istnienia, Harmonii chaosu. Aksamit subtelności, W przejrzystym krysztale, Skrajnej moralności, Błyszczy wspaniale. Gwiazda najjaśniejsza, Matka światłości, Czystość najświętsza, W marzeniu miłości. Dojrzały i soczysty, Owoc witalności, Droga ponad zmysły, Do bram szczęśliwości. Afirmacja piękna, Ekstremum zmysłowości, Diablica przeklęta, Duszy spokój mej mąci.
  18. Szkoda, że nie można segregować wierszy autorem klikając zwyczajnie. Powinna być taka opcja, chyba że jest tylko pafcio gupi nie wie ;) Ja jestem na forum od niedawna, ale odnajdę resztę Twoich wierszy. Dopadnę Cię, nie bój ;)
  19. Podoba mi się twój styl, krótkie wersy, zachowany rym, i zawsze jakieś przesłanie. Życie składa się z chwil, a świat ze szczegółów. Dobrze jest umieć w każdej chwili odnaleźć jakiś pozytywny szczegół.
  20. To jest proza, może i ładna, może i poetycka, ale nadal proza. A to dział z wierszami. Dział z prozą jest gdzie indziej.
  21. Słaby, tyle to i ja wiem. Ale dlaczego jest słaby? Co jest w nim kiepskie? Pierwsza strofa niedorozwinięta jakaś, tyle widzę. Za to temat ciekawy, ale jak widzę tylko dla mnie. Czym jest Nic? No właśnie, problem w tym, że konstrukcja języka i wynikająca z niej niedoskonałość nie jest w stanie tego określić. Ze w sensie nie można o tym mówić, bo samoistnie zakłada sie istnienie przedmiotu. Można określić to jedynie negatywnie a i z tego wyjdą jakieś śmieszne rzeczy. Wiem, że nic nie wiem, które przytaczasz, abstrahując od gry słów która jest tu jak najbardziej na miejscu, odnosi się w swej istocie do czegoś innego. Skoro człowiek uznany przez wyrocznię w Delfach za najmądrzejszego na świecie, mówi przed śmiercią, że nic nie wie, to nie chodzi bynajmniej o jego stan wiedzy, tylko o pewnego rodzaju postawę. Zatem mądrość jest postawą, nie jest ani stanem wiedzy, ani jakkolwiek pojmowaną inteligencją. Ale sam wiersz mało melodyjny, zgadzam się.
  22. No są różne stadia upicia. Stan wskazujący na spożycie na ten przykład, to pierwsze stadium. Podmiot alkoholiczny jeszcze nie zdaje sobie sprawy, iż pod wpływem jest, ale śmiałość go jakowaś większa ogarnia, co właśnie wskazuje że podmiot po spożyciu już jest. Lekko pijanym nazywam stan w którym zaczynają występować trudności w wychwytywaniu sensu wypowiedzi. Średnio pijanym nazwałbym stan w którym zaczyna występować problem z wychwyceniem sensu zdania. Mocno pijanym będzie stan, kiedy zaczynają się jebać literki ;) Są dwie szkoły, jedni uważają, że można być pijanym lub nie i koniec. Drudzy natomiast, hołdując odcieniom szarości, stopniują stan pijaństwa. Nie sączę, nie gulgam, chłepcę i nie wypluwam ;)
  23. Cholera, rzeczywiście za dużo 'ich', dzięki. "Ich też już dopadli. Ich powykręcane ciała i twarze zastygłe w grymasie olbrzymiego bólu szokują cierpieniem z jakim musieli umierać." - drugie 'ich' do kastracji ;)
  24. i tak gadać byś chciał cały czas tylko? :P
  25. A tam, głupoty gada bronią najlepszą jest i to tylko pomaga gdyś na baby jest pies wtedy zazdrość nienada
×
×
  • Dodaj nową pozycję...