Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tango172

Użytkownicy
  • Postów

    316
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Tango172

  1. O tu Mes ogi baru, te i...'SOS'. Wysoko 'ka' lotami, lob mara każe. Jaru lawa kot, a Renata...'Z' Szatan. Erato, kawa lura, jeża karambol! I ma Tola kokosy w sosie tura, bigos emu to?
  2. A kwadrat, a koło i sioło, katar, dawka.
  3. Tango172

    A to łza ta złota

    A dal, e panorama goła i ciało gam, Aron apel Ada.
  4. Anna rekina, Nike ranna.
  5. A Tatiana i Wania ta i nawiana i tata.
  6. A i sabaka jaka Basia?
  7. Kamila parów i kapele ma credo. Koder camele paki wór, a pali mak.
  8. A na grom, a ta fala Kaja miraże. Te żar i majak, Ala fatamorgana.
  9. Ale tu bomba rab...M.O...but Ela.
  10. Ale Hrabina, e Cosel. Oles ocean i bar Hela.
  11. Adam usta i w te uda, a duet wiat sum Ada.
  12. Mes, ram, akt, im sok o kosmitka Marsem.
  13. A kapral salutuje: Beju tu las, lar paka.
  14. Tango172

    No, go masz!

    No media rai demon.
  15. A ta generałowa, a woła renegata.
  16. Tango172

    Ata z czata.

    Aga wiosna wał aren, e grad armata. Mig nip maczeta ma Góra. Rad o mim, Ala syfon i w nos likieru Boże to cele. I wina Pinokia nosek. A keson, a i koni pani wiele, co też o bure i kilson, wino fy? Salami moda raróg, a mate z campingi. Ma tam radar generał awans o i waga.
  17. A irysa miał Islam z szmal siła i ma Syria.
  18. E kino towar bo mas Sara, tu moda wybiegu cug. E i bywa domu taras samo brawo to Nike.
  19. O cały bok a traw, a typ o koty, że i burza! Albatros o Cara i waza raz, czadu, raz sad raz Czart z sumienia. Kain, e musztra z czardasza ruda z czar. Aza wiara co? Sort Abla, a z rubieży to kopyta warta kobyła co?
  20. +++ Przykro mi tracę ciebie Skąd na niebie tyle gwiazd a byłem już tak blisko podziel się ze mną niebem jednym blask drugim ciemność oczy duszy tkają sny i zapisują w słowa miłość rozdziela mi serce Skąd na niebie tyle gwiazd Przykro mi tracę ciebie Jestem twój uwierz we mnie niebo dotknęło ziemi do drzwi realność puka ja nie jestem wyrocznią spadam jak zeschnięty liść czasu cofnąć nie można pragnę być blisko ciebie Jestem twój uwierz we mnie Przykro mi tracę ciebie Ty jesteś dla mnie wszystkim widzę łzy w twoich oczach przytul mnie choć na chwilę nie potrafię tak kochać biegnę myślami w przyszłość zabierz mnie ze sobą więcej mi nie potrzeba Ty jesteś dla mnie wszystkim Przykro mi tracę ciebie +++
  21. Gryf:Rozumiem znakomicie, to Twój wiersz i Twoja wola. Pozdr.b; J.L.S.
  22. Gryf:zbyt dużo powtórzeń. A ja bym ten wiersz przerobił na -Sonet. Pozdr,b; J.L.S
  23. Fly Elika;każdy ma własny style pisania i to jest święta prawda, jak piszesz w tym wierszu. Ogólnie: każdy Twój wiersz jest inny. A podoba się ten najbardziej. "Zwątpienia w puencie Piszą się pióra znakomicie co nowsze w świecie skrytsze. Dorzuć coś jeszcze z życia przekazem do stylu, formy, widoku a wnet zapomnisz co wiedziałeś. Dobrze, o czym to właściwie pisałeś? Bo a nuż za rogiem coś cię spotka lub schwyta? Na codzień nie wiadomo czego się już trzymać. Mamy problem z wnioskiem, puenta też nie chce wynikać. Tkwimy, gdy nie umiemy dobrze tańczyć. Baletki bez satynowych tasiemek nie chcą się trzymać nie tancerek. Taniec tańcem odpowiedni wydział i melodyka. Życie to na niby, czy jakie ma być?". Pozdr.b; J.L.S
  24. księżyc z jawora zrzucał rosę cieniem w świętej koronie z ostępu z gałęzi siedziało nagie dziewczę jak marzenie na wody wokół spoglądając brzegi czesała gęste jasne długie włosy wijące się jak fale aż do ziemi by w tej czynności zanucić melodię z nuty boskiej muzy z czaru czy z magii kręconym brzegiem i burzanym tworem byłoż księżycu być wpatrzonym zwojem majowe barwy noc tę przepełniały śpiew ptaków echem kołysał manowce na głowie wieniec z kolorowych kwiatów był jej ozdobą nie czystością w cnocie wyszła z wody w nocy aby zatańczyć w świetle księżyca raz w roku zaśpiewać byłoż księżycu mieć w ruczaju działy i stać się niegdyś utopionym chłopcem i dać dziewczęciu usta zzieleniałe sypane dziegciem smalone łopianem boso po rosie i w tumanie kurzu zwinnymi ruchy wzniosłym majestatem ujrzał tę piękność młodzieniec z przypadku który dla tej strzelby tropił zwierza lasem zwabiło go dziewczę w kuszącym tańcu w rytm poszły serca - zapłonęły ogniem tu znawca by użył żółci i różu bo gdyby tylko zajął się tematem to wiedziałby że róż i żółć pannicy być nie przystoi przy blasku księżycem czy to była bajda a kto odgadni w tej ciszy harmonii w zakątku kniei gdzie różne cuda miały swoje miejsce a z licha dziwne rozgrywały sceny w ten obraz malowany lecz nie pędzlem które mogło ujrzeć jednie zwierzę właśnie się spełniało jego pragnienie gdy spijał słodycz z ust truciznę z jadem zapominał się w ten czas o całym świecie z ćmą czar zawładnął jego duszą sercem czyżby ten magnetyzm z jasnej poświaty kierował jego kroki w tej hipnozie będąc w tymże transie szedł jak lunatyk jedynie na śmierć nie jak na zbawienie odurzony w mirażu stracił zmysły dał się ponieść w tańcu tam ku tej wodzie wręcz go nie ziemskie popychały siły w złudnej wizji wszedł w najgłębszą topiel gdzie nie jeden śmiałek stał się topielcem wszystko ucichło jak przyszło z świtaniem
  25. księżyc z jawora zrzucał rosę cieniem w świętej koronie z ostępu z gałęzi siedziało nagie dziewczę jak marzenie na wody wokół spoglądając brzegi czesała gęste jasne długie włosy wijące się jak fale aż do ziemi by w tej czynności zanucić melodię z nuty boskiej muzy z czaru czy z magii kręconym brzegiem i burzanym tworem byłoż księżycu być wpatrzonym zwojem majowe barwy noc tę przepełniały śpiew ptaków echem kołysał manowce na głowie wieniec z kolorowych kwiatów był jej ozdobą nie czystością w cnocie wyszła z wody w nocy aby zatańczyć w świetle księżyca raz w roku zaśpiewać byłoż księżycu mieć w ruczaju działy i stać się niegdyś utopionym chłopcem i dać dziewczęciu usta zzieleniałe sypane dziegciem smalone łopianem boso po rosie i w tumanie kurzu zwinnymi ruchy wzniosłym majestatem ujrzał tę piękność młodzieniec z przypadku który dla tej strzelby tropił zwierza lasem zwabiło go dziewczę w kuszącym tańcu w rytm poszły serca - zapłonęły ogniem tu znawca by użył żółci i różu bo gdyby tylko zajął się tematem to wiedziałby że róż i żółć pannicy być nie przystoi przy blasku księżycem czy to była bajda a kto odgadnie w tej ciszy harmonii w zakątku kniei gdzie różne cuda miały swoje miejsce a z licha dziwne rozgrywały sceny w ten obraz malowany lecz nie pędzlem które mogło ujrzeć jednie zwierzę właśnie się spełniało jego pragnienie gdy spijał słodycz z ust truciznę z jadem zapominał się w ten czas o całym świecie z ćmą czar zawładnął jego duszą sercem czyżby ten magnetyzm z jasnej poświaty kierował jego kroki w tej hipnozie będąc w tymże transie szedł jak lunatyk jedynie na śmierć nie jak na zbawienie odurzony w mirażu stracił zmysły dał się ponieść w tańcu tam ku tej wodzie wręcz go nie ziemskie popychały siły w złudnej wizji wszedł w najgłębszą topiel gdzie nie jeden śmiałek stał się topielcem wszystko ucichło jak przyszło z świtaniem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...