Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Luna Mi

Użytkownicy
  • Postów

    88
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Luna Mi

  1. Dziękuję za wszystkie myśli. Z tą ciszą i niebem tak miało być że zakochanym nawet w milczeniu bliżej do siebie nawzajem niż do tzw ciszy ostatecznej...
  2. Podejdź do stołu I połóż rękę W chropowatym zagłębieniu Codzienności Gdzie chleb Prosto z pieca Nie parzy w dłonie Gdzie myśli niecierpliwe Spacerują po wyspach bezludnych A noc ze świtem Dogania się w pół słowa Gdzie samotności dwie Tak bliskie Że cisza rozpięta na białej nitce Krótsza do siebie nawzajem Niż do nieba
  3. Jestem w miejscu gdzie księżyc opatulony w lisią kitę oddycha galaktycznym chłodem a gwiazdy jak orzechy trzaskają spadając nam pod nogi Jestem tam gdzie słowa w zetknięciu z powietrzem są siwym pyłem aureolą zmierzwionych myśli a głowy zadarte wodzą za złotym rojem nie patrząc sobie w oczy W ciszy miejskich zderzeń jest szept na powierzchni który nigdy nie ustaje I jest cisza do której się dojrzewa Kiedy wyjmujesz dłonie z ciepłych rękawic i pozwalasz mi patrzeć na pęknięcia swoich linii papilarnych rodzi się intymność tak piękna że krzyczę ze strachu i płaczę ze szczęścia!
  4. tak więc nieuchronnie przysiądę i pomyślę... Dziękuję
  5. Pięknie dziękuję za komentarze. Twoje uwagi Nato na razie muszę przmilczeć bo wydaje mi sie że odbierają pierwotny zamysł wiersza... Każde moje słowo jest przemyślane i ma oddawać specyficzny charakter opisywanej relacji.
  6. Niespodziewanie poprzekładałeś priorytety, kolory, kłębki, już nie mieszczą się w moim koszyku. Dla nocy Wybrałeś granat Którego nie znam Do słów Podoklejałeś latawce I puściłeś w Nie moje niebo A ja stałam Szeroka, rozpostarta jak żagiel I czekałam na ciepły wiatr Z twoich ust Na nuty senne Na szept kojący Wśród gałęzi Twoich rąk Lecz porachunki diabła W sercach nierozstrzygnięte Zabrały deszcz i wiatr i słońce I znów stoję Rozpostarta I łapię gwiazdy W puste ręce
  7. dziękuję za wszystkie cenne "+" i "-"
  8. Byłeś Chlorofilem moich wspomnień Siódmym punktem absurdu W ostatnim stadium spełnienia I choć to groteska To ból prawdziwy Jak nóż w plecach I but na piersiach Trzeba wstać, Życie brać Bez środków znieczulających W twarz, w serce, w aorty Dawki śmiertelne samotności Wdech Cisza Wydech I nic Ciągle jestem A jednak.
  9. Bardzo mi miło, że się podoba :-)) pięknie dziękuję za komentarze. Sama zastanawiałam się nad wyrzuceniem interpunkcji ale na razie brak pomysłów na inny układ.
  10. Mężczyzna cierpi zaciskając w pięściach miecz do krwi. Jego skowyt ginie w głuchych bramach ulic, odkłada lance, ostrogi, kolczugę, przekręca kluczyk w stacyjce i pozwala by pęd stępił zmysły na mikrosekundy szczęścia. Potem grzmi, kołuje zatacza się z bólu na czworakach z powrotem w człowieka. Kobieta cierpi nakładając makijaż w miejscach gdzie łzy wyżłobiły smutek. Idzie z podniesionym czołem byle gdzie, w byle śmiech tańcem do krwawiących stóp. A potem, sprasza czarownice i w kantatach zwierzeń odkrywa wieko Ermitażu swojego serca.
  11. Podoba mi się to splecenie wątku z motywem Marii Pawlikowskiej, tylko ta tęsknota/niedoczekanie takie pół prawdziwe dojrzale a pół dziecinne. lecz cóż, kobieta zmienna jest...
  12. Za wszystkie plusiki dygam pięknie i dziękuję.
  13. Rzeczywiście ten zabieg przenosi punkt ciężkości wiersza, zmienia jego napięcie. dziękuje HAYQ. A tytuł, widocznie jeszcze musi poleżeć w piwnicy i dojrzeć.
  14. Leżało w biurze rzeczy znalezionych Siedem długich lat Bo przedtem Przecież nie było nic Przetarte, poprute Wydarte z nieporadnych objęć I pozostawione samemu sobie Jeszcze nie dotykam Przyglądam się tylko chropowatościom zagnieceń w prześwitach splątanych nici wyczuwam bezkształtne stwardnienia to pewnie od noszenia tych samych natrętnych myśli w jednym miejscu gdzie indziej, w miejscu ust wyblakła czerwień pozbawiona słów sypkie, rozchwiane pozory rozsypane tu i ówdzie dla zmylenia przeciwnika atak najlepszą obroną szczerość pierwszego spojrzenia powaliła mnie z nóg na kolana, a potem już było tak jakby od zawsze…
  15. to o kim lub o czym to jest chyba powinnam zawrzeć w tytule, którego za nic nie mogę "urodzić"
  16. wszystkim dziękuję za ciepłe wypowiedzi i zachętę, aż chce się pisać! :) luna
  17. Leżało w biurze rzeczy znalezionych siedem długich lat bo przedtem przecież nie było nic przetarte, poprute wydarte z nieporadnych objęć i pozostawione samemu sobie jeszcze nie dotykam przyglądam się tylko chropowatościom zagnieceń w prześwicie splątanych nici wyczuwam bezkształtne stwardnienia to pewnie od noszenia tych samych natrętnych myśli w jednym miejscu gdzie indziej, w miejscu ust wyblakła czerwień pozbawiona słów sypkie, rozchwiane pozory rozsypane tu i ówdzie dla zmylenia przeciwnika atak najlepszą obroną szczerość pierwszego spojrzenia powaliła mnie z nóg na kolana, a potem już było tak jakby zawsze
  18. Co robiłam z rękoma, zanim one zaczęły go nosić? Gdzie podziewałam całą miłość wzbierającą w sercu? Sylwia Plath „Trzy Kobiety” Czekanie bywa bez-kwieciem płatków sfruwających z rąk na stos usypany nadzieją Pragnieniem co nie umiało wpasować się W koleiny oczekiwań Co począć gdy serce pęcznieje Nabrzmiałe Zamiast koić pierwsze sny Wypuszcza w niebo kolejne baloniki Niebieskie, różowe barwne dymki w stalowym wiadrze płonie niebo życzeń co jak kłębiaste chmury pękły przesytem i polały się krople zarodków wyśnionych wymodlonych codziennie Bóg zasiewa ziemię deszczem istnień codziennie chybi w moje ramiona…
  19. życie moje złoto i rdza moje kochanie szczęścia niedoczekanie skrzydła mam słomiane drewniany piec a w nim dym ze szkła stopy mnie niosą szeroko daleko drogą nieprzesianą w czarno biały świat kłaniam się Luna
  20. gdybym nie miała świętych fanaberii zaczesanych do tyłu grzebieniem który myjesz szczoteczką do zębów gdybym umiała sny zaplatać w koki jak kokardy z boku głowy a cztery i pół metra książek zamknęła na strychu razem z twoim nie-na-żarty apetytem czy byłabym jak twoje wszystko czarno – biała? czy może z lekkim odcieniem popielatego różu co zebrał się w miejscu gdzie „miłość cierpliwa jest”?
  21. można by wyciąć Bestio tylko co? może to: "i polały się krople zarodków wyśnionych na jawie wymodlonych stworzeń" pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny Luna
  22. Co robiłam z rękoma, zanim one zaczęły go nosić? Gdzie podziewałam całą miłość wzbierającą w sercu? Sylwia Plath „Trzy Kobiety” czekanie bywa bez-kwieciem płatków sfruwających z rąk na stos usypany nadzieją pragnieniem co nie umiało wpasować się w koleiny oczekiwań co począć gdy serce pęcznieje nabrzmiałe krągłym gestem co zamiast koić pierwsze sny wypuszcza do nieba kolejne baloniki niebieskie, różowe barwne dymki w stalowym wiadrze płonie niebo życzeń co jak kłębiaste chmury pękły przesytem i polały się krople zarodków wyśnionych na jawie wymodlonych stworzeń codziennie Bóg zasiewa ziemię deszczem istnień codziennie chybi w moje ramiona…
  23. Dziękuję za wszystkie komentarze :-) Nata: poszukam tytułu, rzeczywiście był trochę "doszyty" do reszty naprędce. Nikodemie: ogromne dzięki za "niezasłyszane już kiedyś rzeczy" Arku: 'Armia upiorów' niestety musi zostać, to 'duchy z przeszłości' ale na pewno po tysiąc kroć bardziej wyświechtane. Bestio: formalnie - nie mam pomysłów na zapis, ale dziękuję za odwidziny Lu
  24. Nawet gdybym Cię ułożyła ze skrawków, nawlekła z kamieni i świecidełek na domowy sznur do bielizny a klejnoty upchnęła w kieszeni, czy przetrwałbyś moje branie się w garść z chmurnych obłoków i niewiary zamglonej, kiedy ty gwiazdy i księżyc demontowałeś dla mnie jak wprawny rzemieślnik? I czy potrafisz nie pamiętać dni co zmarnowałam na daremnej pogoni za armią upiorów z poprzedniej epoki kiedy ty uczyłeś się oddychać mieszaniną tlenu i zapachów w zagięciach łokcia kolan, dłoni…?
  25. Dziękuję za uwagi, przysiądę do szlifów. pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...