w plątaninie krzyków,zgiełków wielorakich
wbijał treść swą szepcik,sunął pod dwuznaki,
charchot ominąwszy i kształtując brzmienie,
scalał ciche głoski aż wplątał zdziwienie.
krzyk się umiejscowił,jeden,drugi głuszy.
w chaos barw i znaczeń,znowu sie poruszył.
szept nie mitygował,stanowczo rozplątuje,
płynie jednostajnie,cichością krzyki kłuje.
rozeszło się nareszcie,już rura odepchana,
niezapisana karta,ciszy czysta ściana.
szepcik zakotwiczył,jest bo wypracował.
w słuch wpada bez przeszkody,odnowa,nowa...