przepraszam.
no jakoś tak – mówisz,
i znów nie śpimy do rana.
cabernet sauvignon,
contra wódka z sokiem.
ty o wozie – ja o powrozie,
skrzypię ci jak piąte koło,
pilnujesz, żeby powróz został na strychu.
na twoje szczęście mnie nie kochasz.
musiałbyś mi masować stopy,
wieszać dla mnie gruszki na wierzbie,
upiec kochanego sokoła na kolację ze śniadaniem.
mówisz sio i znikam.
albo nie.