Za oknem stopniały śniegi,
wiosna spycha kry do morza.
Znowu przyleciały jaskółki
w chmurach kreślić wykresy.
Za miastem jest małe odludzie,
gdzie w rosie lśnią przebiśniegi,
wiewiórki hasają po drzewach,
siedzę na zbutwiałym pniu-myślę.
Chciałbym opisać krajobraz,
jak mizantrop postrzega świat.
Jednak wena przeszkadza,
cicho, ogródkami oznajmia:
-Kiedy opiszesz ciszę
i oprzesz się o tęczę,
poprowadzę twoje dłonie
do wiecznego żywota.