Największe, sprane banały
Wyblakłe od ciągłych użyć
W słońcu naszych twarzy lśnią
jak łuski złotej rybki.
I białe mokre przescieradło.
Wydymajace się na wietrze
Faluje, igra ze wspomnieniem-
w końcu bryza, tak jak woda ma dar odbijania.
Kolejne.
Pod sprawnymi palcami gdy zapinasz spinacze
by nie odfrunęło.
Moje.